Witajcie, wraz z współlokatorką mam problem, który męczy nas od sama nie wiem kiedy. Mianowicie podjęłyśmy decyzję, że chcemy razem wynajmować pokój, udało nam się znależć (wydawałoby się) odpowiedni w starej, przedwojennej kamienicy, co prawda odrestaurowanej, ale mimo wszystko przedwojennej. Na początku było wporządku a jeśli nie było, to po prostu nie zwracałyśmy na to uwagi, obie pracujemy i mało przebywamy w domu. Nie jesteśmy zagożałymy katoliczkami, wychodzimy z założenia że kościół to tylko instytutcja a wiara to sprawa indywidualna. Jednak jak trwoga, to do Boga, o czym się przekonacie dalej. Będąc któregoś dnia na zakupach zaopatrzyłyśmy się w tarczę do rzutek, na pewno wiecie jaką. Czasami wieczorem trochę grałyśmy, tak było wczoraj. Razem z nami grał nasz współlokator i jego dziewczyna, którzy mieszkają w pokoju obok. Po skończonej grze rzutki zostały na tarczy. Wraz z współlokarotką położyłyśmy się i zaczęłyśmy rozmawiać, szperać w necie, jak zwykle. Po kilku minutach jedna z rzutek oderwała się i wylądowała na środku pokoju, co było dziwne, bo nawet jeśli odbiłaby się od czegokolwiek, dystans który pokonała był spory. Przestraszyłyśmy się trochę, ale wyszłyśmy z założenia . że da się to racjonalnie wytłumaczyć, aby nie korcic losu, obie rzutki schowałyśmy do szuflady, po czym poszłyśmy do kuchni zjeść kolację. Najedzone wróciłyśmy do łóżka i znowu zaczęłyśmy rozmawiać, zaraz obok wersalki mamy lusterko którego odbicie obejmuje całą ścianę na przeciwko, właśnie w tym lusterku przypadkowo zauważyłam, że obie rzutki są wbite w tarczę, jedna w sam środek, druga po lini prostej nad nią. Rzutki były wbite z taką siłą, że wyżłobiły dwie dziurki w tarczy, w porównaniu z tymi które były od gry , te są może nie ogromne, ale duże. Teraz przestraszyłyśmy się bardzo. Mamy pewność, że do naszego pokoju nikt nie wchodził, współlokator już spał a jego dziewczyna była z nami w kuchnii (ona sama mówiła, że przytrafiają jej się dziwne rzeczy w tym domu, już nie będę się rozpisywać bo nie o nią chodzi). Parę chwil potem zaczęła skrzypieć nam podłoga w różnych częściach pokoju, ona skrzypi zawsze kiedy się po niej chodzi bo jest stara.. tylko że my leżałyśmy w łóżku a ona skrzypiała. Następnie zaczęło nam coś stukać, ja wiem, że to może być już troche urojenie i takie placebo, że coś słyszymy, ale rzutki same się nie wbiły w tarcze a podłoga sama skrzypieć nie mogła. To podobno się wyczuwa, że nie jest się samemu w domu, że coś jest.. sama nie wiem, ale obie kiedy mamy tam wracac po pracy czujemy się bardzo przytłoczone i przede wszystkim od wczoraj bardzo wystraszone. Ta sytuacja miała miejsce koło 23, koscioły o tej godzinie są zamknięte, upewniałyśmy się, byłyśmy skłonne iść i się pomodlić, bądź porozmawiać o tym z jakimś księdzem. Drugi wariant zrealizowałyśmy, znalazłyśmy w internecie numery do pogotowia duszpasterskiego 24/h. Za pierwszym razem dodzwoniłysmy się do księdza który chyba nie przyjał tego na serio, bo po opowiedzeniu mu tej historii i dodaniu na koniec "i teraz nie wiemy co mamy robić" on odparł "ja też nie wiem co mają Panie zrobić, dobranoc". Chamsko, bo gdybym wyrwała go ze snu to jeszcze ok, ale słychać było hałasy wokół niego a on wgl nie był zainteresowany tym co do niego mówię, taka pomoc Po kilku nieudanych próbach udało nam się dodzwonić do duszpasterza z Polski ale mieszkającego w Anglii, który odbierając mój telefon, akurat jechał samochodem i na moją prośbę zatrzymał się by móc mnie w spokoju wysłuchać. Powiedział. że takie rzeczy się zdarzają i że przede wszystkim ten pokój trzeba poświęcic. Jeśli to dusza z czyśca która w tej sposób prosiła o modlitwę, dostała ją, bo razem z tym księdzem klepałam przez telefon zdrowaśki, bardzo szczerze, bo naprawdę się bałam. Natomiast jeśli to nie dusza z czyścca tylko coś demonicznego, konieczne będzie wezwanie księdza i jakieś specjalne rytuały. Dziś chcemy iść do kościoła po wodę święconą by móc się jakkolwiek podnosić na duchu jesli coś się będzie działo i wierzyć, że to nam pomoże. Piszę to by dowiedzieć się, co wy o tym myślicie, co to może być według was. Historia jest w stu procentach prawdziwa, nie wiem czy wiarygodna, ale prawdziwa. Hejterom i niedowiarkom dziękuje, bo to nie oni będą musieli dziś wieczorem tam spać, tylko my.