jak widać, przeprosili nas co najmniej trzy razy. Że media na moskiewksiej smyczy nie wspominały, to nie dziwota, bo to kłamcy i zdrajcy są..
No to popatrzmy.
W pierwszym linku przeprasza nas ukraiński publicysta. To bardzo ładnie z jego strony i należy mu się za to szacunek.
Jest jednak pewien problem, bo ukraiński publicysta nie jest reprezentacją całego narodu, a już szczególnie nie reprezentuje jego władz. W związku z tym, trudno uznać, ze przeprosili nas Ukraińcy. tym bardziej, że jak czytam w tekście:
"Obecnie większość Ukraińców nadal niewiele wie na temat zbrodni wołyńskiej, lub traktuje ją jako wymysł sowieckiej propagandy, chcącej w ten sposób oczernić ukraińskich nacjonalistów. Do zmiany tego stanu nie przyczynił się, niestety, żaden z ukraińskich przywódców.
„Niestety, żaden z nich nie skorzystał z okazji – ani prezydent Krawczuk, ani prezydent oligarchów Kuczma, ani prezydent narodowych utopistów Juszczenko, ani ten, czyje imię niech będzie przeklęte. Nie zorientował się w sytuacji i nowy prezydent Poroszenko. Może zresztą nie ma czasu o tym myśleć, a może status prezydenta wymaga doczekania do okrągłej rocznicy? A przecież przeprosiny nie bolą. Dlaczego do tej pory nie zrozumieli tego ukraińscy politycy i członkowie rządu?” – napisał Pawliw."
Z tego fragmentu dobitnie i wprost wynika, że od władz ukraińskich (będących reprezentacją narodu) nie doczekaliśmy się nie tylko przeprosin ale nawet zrozumienia wagi problemu, których miałyby one dotyczyć.
Link drugi.
Tym razem przeprasza nas były ambasador Ukrainy. Kluczowe jest to słowo "były", bo znów - występuje on tu jako osoba prywatna. Mimo twierdzenia, że przeprasza on w imieniu całego narodu.
Gdyby przeprosiny te padły podczas pełnienia przez niego funkcji ambasadora, to jeszcze moglibyśmy się o to spierać. W tym przypadku, żadnych wątpliwości nie ma, podobnie jak nie ma pan były ambasador żadnego mandatu do przemawiania w imieniu narodu.
Został nam więc ostatni link, w którym, jak czytam, przeprasza głowa państwa, prezydent Ukrainy - czyli człowiek, który rzeczywiście reprezentuje naród i może przepraszać w jego imieniu.
Poczytajmy.
"Poroszenko w Sejmie: Wybaczamy i prosimy o wybaczenie. Historia nie może nas dzielić"
Piękny tytuł - szczególnie ten fragment o wybaczaniu.
W dalszej części informacji jest równie wzniośle:
"- Historia, nawet najbardziej dramatyczna, nie może dzielić naszych narodów. Wybaczamy i prosimy o wybaczenie - powiedział w polskim Sejmie prezydent Ukrainy Petro Poroszenko, nawiązując tym samym do słów ze słynnego orędzia biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 r."
Problem w tym, że do informacji dołączone jest nagranie wystąpienia pana prezydenta Poroszenki - i tu już jest mniej pięknie, a przy okazji - mniej czytelnie.
Pełny cytat z wypowiedzi prezydenta Poroszenki, w którym podobno nas przeprasza, brzmi tak:
"A więc my jesteśmy inspirowani przez liderów naszych kościołów, którzy po bardzo tragicznych kartach wspólnej historii podczas II Wojny Światowej mówili właśnie o tym, że "Wybaczamy i prosimy o wybaczenie".
Możesz mi powiedzieć, w którym fragmencie tej wypowiedzi, prezydent Ukrainy przeprosił nas za cokolwiek?
Bo według mnie do żadnych przeprosin nie doszło. Owszem, pan prezydent Ukrainy, był uprzejmy wspomnieć o inspiracji słowami "liderów naszych kościołów" ale - na inspiracji się skończyło.
Zainspirowany pan prezydent Ukrainy, nikogo i za nic nie przeprosił.
To "liderzy naszych kościołów" wybaczali i prosili o wybaczenie - nie prezydent Ukrainy.
Przy okazji - masz może link do informacji o tym wzajemnym przebaczaniu "liderów naszych kościołów"? Bo tu go nie wymieniłeś.
A propos tego "cokolwiek" za co podobno nas przeproszono podczas tego przemówienia.
We wcześniejszym fragmencie przemówienia pana prezydenta Ukrainy słyszymy:
"Nasze narody przeszły przez tysiąclecia historii. To nie była prosta droga. Często, tragiczna droga. Razem byliśmy w różnych, wielkich imperiach, które znikały, które pozostawiały nam nieporozumienia oraz waśnie. Ale również, w naszej historii mamy wspólne zwycięstwa na naszymi wrogami. Ale były i takie rzeczy, o których nie chciałoby się nawet pamiętać. Ale jak powiedział mój bardzo dobry przyjaciel, bardzo dobry przyjaciel Ukrainy, prezydent Polski, Bronisław Komorowski, powiedział tak: "Przeszłość, nawet najbardziej dramatyczna przeszłość, nie może dzielić naszych krajów" (zaraz po tym padają te słowa o inspiracji).
Jak więc widać, pan prezydent Poroszenko uważa, że dzieliły nas "nieporozumienia i waśnie", a i to - wynikające z działania "różnych wielkich imperiów" oraz "rzeczy, o których nie chciałoby się nawet pamiętać''.
"Nieporozumienia i waśnie"- to ciekawie ogólne i nieprecyzyjne określenie ale chyba trudno uznać, że dotyczy ono Rzezi Wołyńskiej?
Bestialskie mordy na, co najmniej, stu tysiącach Polaków raczej trudno zakwalifikować do tej kategorii.
Bardziej pasuje do niej to stwierdzenie o "rzeczach, o których nie chciałoby się nawet pamiętać''.
Problem w tym, że tu można tylko spekulować, bo najwyraźniej, panu prezydentowi Ukrainy, zgodnie z tym, co powiedział, udało się skutecznie zapomnieć. W każdym razie nie znalazł w sobie dość siły żeby to wyraźnie wyartykułować.
Dlatego chciałbym jeszcze raz zapytać.
W którym momencie przemówienia ukraińskiego prezydenta zostaliśmy przeproszeni i za co nas przeproszono?