Nie wiadomo kto strzelał, czym i w co trafił. Widać jednak, że rezultaty tej eksplozji są porównywalne jeśli chodzi o skutki z tymi jakie spowodował by niewielki ładunek nuklearny. Amerykańscy komentatorzy sugerują, że to może być dowód na to, że w trakcie wojny na Ukrainie stosuje się broń atomową.
Źródła rosyjskie bardzo szybko zaczęły promować teorię, że to nie eksplozja nuklearna tylko wybuch fabryki chemicznej w okolicy Doniecka, który został spowodowany ostrzałem artyleryjskim wojsk ukraińskich. Nie wiadomo czy to zasłona dymna roztaczana przez rosyjską propagandę czy też rzeczywiście Ukraińcy trafili w jakiś zbiornik z chemiczną substancją, która mogłaby eksplodować z tak wielką siłą.
Nie bardzo rozumiem, jaki charakter ma ta zasłona dymna roztaczana przez rosyjską propagandę?
Na czym ona polega?
Na tym, że strzelali Ukraińcy, czy że użyli do tego celu broni atomowej?
Pytam, bo od jakiegoś czasu, polskie media bardzo ciekawie relacjonują kolejne przypadki tego typu ostrzałów.
Kiedy dokonano ostrzału Mariupola, to nikt nie miał wątpliwości, że zrobili to separatyści. Co było całkiem sensowne (nie odnoszę się tu do charakteru tego ostrzału, bo uważam go za zbrodniczy), skoro Mariupol był w rękach ukraińskich wojsk.
Kiedy jednak, zaledwie kilka dni później ostrzelano Donieck (będący w rękach separatystów),a skutkiem była również śmierć kilku mieszkańców, to oceny nie były już tak jednoznaczne, bo wahały się od stwierdzenia, że "nie wiadomo, kto strzelał" po konkluzję, że ostrzału dokonali... też separatyści.
Wygląda więc na to, że to tylko separatyści zajmują się ostrzałem miast na Ukrainie - zarówno tych zajmowanych przez wojska ukraińskie jak również tych zajmowanych przez nich samych.
Prawda, że logiczne i sensowne?
W cytowanym artykule również pada sakramentalne - "nie wiadomo KTO strzelał"(no bo skąd niby mogłoby to być wiadome?), a jeśli już przebąkuje się o możliwym udziale w tym zdarzeniu wojsk ukraińskich, to zaraz obok pojawia się "rosyjska propaganda" i "zasłona dymna" (to pewnie po to, żeby ktoś nie musiał wysilać swoich szarych komórek).
Co ciekawe, zaraz po tym pan redaktor zadaje jednak pytanie dotyczące kwestii już nie tego KTO strzelał ale raczej tego, W CO trafił:
"...czy też rzeczywiście Ukraińcy trafili w jakiś zbiornik z chemiczną substancją, która mogłaby eksplodować z tak wielką siłą."
Wygląda więc na to, że on sam zdaje sobie sprawę z tego, że nieco karkołomnym jest zrzucenie winy za ten ostrzał na separatystów, a z drugiej strony, trochę mu nie wypada rżnąć głupa i udawać, że nie może się domyślić, kto oprócz nich, mógłby bawić się w ten sposób. No, chyba, że po prostu sę zagalopował.