Witam.Opowiem wam trzy historie o duchach w mojej rodzinie
1.Moja dalsza babcia, która żyła podczas II wojny światowej miała dużą stodołę (mieszkała na wsi).Niemcy spalili tą stodołę , a wraz z tą stodołą kilkunastu żydów.Po wojnie cały czas było słychać jakieś głosy oraz stukania jednak to co wydarzyło się później to było straszne.Moja babcia (miała wtedy około 25 lat) jak wracała do domu była to mniej więcej 20:00 czyli na lato jeszcze było w miarę jasno.Babcia usiadła na ławeczce przed domem.na drzwiach była powieszona płachta, aby muchy nie wlatywały.Nagle z tej płachty wychodziła twarz.Babia się mocno wystraszyła i szybko uciekła do domu.Dwie godziny później położyła się spać.Nagle usłyszała jak talerze pękały.Ona wstała i zobaczyła jak te talerze same zlatywały na ziemię.Od tamtej pory na talerze kładzie coś ciężkiego aby nic nie mogło je zsunąć.
2. Jakieś 5 lat temu moja siostra (wtedy miała 15 lat) nie mogła zasnąć.O 3 w nocy słyszała jakby ze strychu coś zaczęło się na nią zwalać.Opisywała to jak jakieś betonowe kloce.Podczas tego siostra zaczęła się modlić.Po 10 minutach ustała jednak siostra nie spała całą noc.
3. Pewnej nocy obudziłem się o trzeciej.Próbowałem zasnąć, ale nie mogłem.Nagle w przedpokoju usłyszałem strasznie głośny huk tak jakby piorun trzasnął w jakieś drzewo.Jednak nikt nie nie obudził (spałem wtedy akurat w jednym pokoju z 3 osobami bo był remont).Serce mi waliło jak oszalałe.Po dwóch godzinach zasnąłem.Następnego dnia wszystkich się pytałem czy słyszeli głośny huk, tylko siostra to słyszała i też się obudziła o trzeciej w nocy.Szukaliśmy czegoś co mogłoby wywołać taki huk jednak nic nie takiego nie było.W nocy burzy nie było, ale i tak szukaliśmy jakiegoś drzewa trafionego piorunem.Nic nie znaleźliśmy.Uświadomiliśmy sobie, że to po prostu był duch