Statystycznie, jaki procent szczepień kończy się powikłaniami?
Generalnie sądząc po wypowiedziach rodziców dzieci z powikłaniami to system monitorowania tzw. NOP w Polsce mówiąc kolokwialnie leży.
układ odpornościowy nie "nauczył" się obrony i odra uderzyła po raz trzeci. Nie byłem wtedy jeszcze zaszczepiony.
Po czym wnioskujesz zatem, że gdyby Cię zaszczepiono to układ odpornościowy od razu by się nauczył bronić? Być może zamiast trzech ataków choroby miałbyś tylko 2?
Bezpieczeństwem nazywasz świadome narażanie dziecka na niebezpieczeństwo? Na to jest paragraf i cieszę się, kiedy jest stosowany w takich sytuacjach.
Żaden rodzic o zdrowych zmysłach nie naraża dziecka na niebezpieczeństwo. To całe zamieszanie ze szczepionkami wynika właśnie z obawy o bezpieczeństwo własnych pociech.
Podpowiadam, szczepienie nim nie jest, bo nie naraża na niebezpieczeństwo zapadnięcia na chorobę zakaźną. Statystycznie, niebezpieczeństwo powikłań jest tak niskie, że nie można nawet mówić o niebezpieczeństwie.
Statystycznie to nie wiadomo bo są przesłanki do tego aby mieć wątpliwość czy statystyki są prowadzone rzetelnie i to nie jest tylko moje zdanie.
Ale tak generalnie to odpowiem Wam jeszcze tak. To, że zabrałem głos akurat w tym temacie to nie przypadek. Mam znajomą, która przechodziła sprawę komplikacji poszczepiennej u swojego synka. Na szczęście przeżył ale jest trochę niepełnosprawny, nikt nie potrafi powiedzieć jak to się dalej rozwinie. Dla niej wcześniej szczepienia były tak naturalne jak karmienie piersią, nigdy nawet się nie zastanawiała, że szczepienie może być groźne. Teraz spodziewa się kolejnego dziecka i na samą myśl o szczepieniach ogarnia ją przerażenie! I jej żadne mówienie o tym, że szczepienie jest bezpieczne nie przekona i ja jej się nie dziwię. Ja myślę, że w tym temacie punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.