Po porównaniu sytuacji, w której pokój opuszczał twój mąż (plama światła na froncie szafy, a później przesłaniający ją cień, przemieszczający się w określonym kierunku) wychodzi mi na to, że pokój opuściła kolejna osoba.
Ty twierdzisz, że nie mogło tak być...
Zgodnie z prawdą (moim zdaniem), bo po opuszczeniu pokoju przez jedną osobę, do pokoju wszedł ktoś inny, a nie wyszedł z niego.
Nie jest to zgodne z prawdą z jednego zasadniczego powodu - bo autorka twierdziła, że jej córka została w pokoju sama i dopiero półtorej godziny po rozpoczęciu nagrywania do pokoju zaglądnął mąż autorki, żeby sprawdzić, czy córka śpi.
Kilka cytatów z (odnośnikami) z jej wypowiedzi dotyczących tej kwestii:
1. po nagrywaniu wyszliśmy i została sama
2. tak, mąż gdzieś około 1,35 wchodził sprawdzić czy śpi.
My oboje wyszliśmy z pokoju w tym samym momencie...
nikt u nas w domu nie był w tym momencie oprócz naszej trójki...
To jest po prostu niemożliwe ponieważ tam nikogo nie było....
Z nagrania wynika, że ok 11 minut po rozpoczęciu nagrywania, drzwi do pokoju zostały ponownie otworzone.
Z czego wynika, że musiała to zrobić jedna z trzech obecnych w mieszkaniu osób. Córkę wykluczam, bo na późniejszych klatkach filmu widać jej rękę. Zostaje więc albo autorka albo jej mąż.
No chyba, że był to duch ale wtedy należy rozpocząć rozważania, czy duch może rzucać cień i dlaczego nie może przejść przez zamknięte drzwi?
Teraz kwestia, czy ktoś wszedł, czy wyszedł wtedy z pokoju.
Ja nadal się upieram, że jednak wyszedł.
Zwróć uwagę na cień, który przez moment przysłania poświatę widoczną na ścianie wnęki w której stoi "koza".
Moment wcześniej widać go na jaśniejszym pasku frontu szafy (na tym, na którym naklejone są naklejki z planetami). Dokładnie tak samo dzieje się w momencie wychodzenia męża autorki z pokoju, na początku nagrania. Najpierw cień na pasku szafy, a dopiero później na plamie światła we wnęce.
Z tego wnioskuję, że z pokoju ktoś wychodził.
Ale to jakby dla mnie już bez znaczenia.
Jak widzę po dzisiejszych wpisach, autorka zupełnie zignorowała ten fragment nagrania, co utwierdza mnie w przypuszczeniach, które pozostawię dla siebie, a które już przedwczoraj miałem dość mocno sprecyzowane.