PAŃSTWO ISLAMSKIE – KOLEJNA ODSŁONA NOWEGO PORZĄDKU ŚWIATA?
fot: YouTube
Bractwo Muzułmańskie to najbardziej wpływowa organizacja islamska na świecie, powstała w 1929 r. Bractwo działa pod hasłem: „Allach jest naszym celem. Prorok naszym przywódcą. Koran naszym prawem. Dżihad naszą ścieżką. Śmierć na ścieżce Boga jest naszą jedyną nadzieją”.
Kilka miesięcy temu prezydent Czech Miłosz Zeman oskarżył organizację o spowodowanie kryzysu migracyjnego w Europie. Zeman stwierdził, że napływ uchodźców został zorganizowany przez Bractwo i finansowany jest przez wiele państw. Bractwo Muzułmańskie nie może wypowiedzieć Europie wojny, gdyż jest za słabe, ale może organizować fale uchodźców, by w ten sposób stopniowo przejmować kontrolę nad Europą – dodał prezydent Czech.
Teraz będzie grubo
24 maja 2016 r. ukaże się książka autorstwa Filipa Haneya oraz Arta Moore See something, say nothing. W pracy znajdą się informacje o wzroście wpływów Bractwa Muzułmańskiego za prezydentury Baracka Obamy. Islamistom udało się wymusić zmianę polityki bezpieczeństwa narodowego. Służby mające na celu „przeciwdziałanie przemocy ekstremistów” zaczęły lekceważyć niebezpieczeństwo radykalizmu islamskiego, uważając, że nie jest on związany z religią, tylko jest przejawem jednego z ekstremalnych ruchów ideologicznych. Filip Haney, który był urzędnikiem i ekspertem Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego (DHS), założonego w 2003 r. w celu zapobiegania atakom terrorystycznym na terenie Stanów Zjednoczonych, pisze, jak akcja DHS, mająca na celu uświadomienie obywatelom niebezpieczeństw związanych z terroryzmem, prowadzona pod hasłem „Jeśli coś widzisz, powiedz coś”, zaczęła pod wpływem nacisków politycznych zmieniać się w akcję „Jeśli coś widzisz, nic nie mów”.
Haney i Moore ujawniają niewygodne dla amerykańskiego rządu fakty, a wśród nich tak szokujące jak to, że administracja Obamy wiedziała o przygotowaniach do zamachu podczas maratonu w Bostonie, który miał miejsce 15 kwietnia 2013 r. Autorzy zdają się potwierdzać „teorię spiskową”, która powstała zaraz po wydarzeniu, mówiącą, że za zamachem stały służby specjalne USA. Poza tym piszą oni o polityce ochrony islamskich przywódców o radykalnych przekonaniach oraz powiązanych z dżihadystami, którym pozwala się na swobodne przemieszczanie się między USA a Bliskim Wschodem. Autorzy ujawniają zakres dostępu do informacji tajnych, jaki posiadają członkowie Bractwa Muzułmańskiego w okresie prezydentury Obamy. Piszą też o wpływie liderów Bractwa na… kształtowanie polityki bezpieczeństwa narodowego, jak też o ich naciskach, aby w komunikatach rządowych nie kojarzyć islamu z terroryzmem, eliminować z podręczników czy innych materiałów szkoleniowych wszelkie wzmianki stawiające islam w negatywnym świetle. Według autorów, członkowie Bractwa mają tak duże wpływy w Waszyngtonie, że mogą paraliżować działania urzędników rządowych, członków kongresu oraz pracowników DHS.
Książka Filipa Haneya oraz Arta Moore stanie się bez wątpienia kolejnym argumentem dla tych, którzy są przekonani, że rewelacje, jakie ujawnił w 2014 r. Edward Snowden, były pracownik Agencji Bezpieczeństwa Narodowego USA (NSA), są prawdziwe. Przypomnijmy, że Snowden odkrył, iż Państwo Islamskie zostało stworzone przez wywiad amerykański, brytyjski i izraelski. Snowden stwierdził, że te trzy służby powołały do życia potężną organizację terrorystyczną, która była w stanie przyciągnąć do siebie wszystkich terrorystów świata w jedno miejsce, stosując strategię o nazwie „gniazdo szerszeni”. Według niego że rządy trzech krajów uznały, że jedynym rozwiązaniem problemu ochrony Izraela jest stworzenie wroga blisko jego granicy, który głosząc ekstermistyczne hasła religijne i polityczne, uzasadniałby potrzebę stosowania radykalnych środków walki oraz osłabiałby w oczach Zachodu negatywny wydźwięk haseł syjonistycznych Izraela. Ujawnione też zostały dokumenty świadczące o tym, że lider ISIS Abu Bakr al-Baghdadi był szkolony przez rok przez Mossad (Global Research, 16 lipca 2014). O istnieniu raportu Snowdena donosiła irańska agencja IRNA.
Zresztą Iran od razu wykorzystał informacje zawarte w raporcie. Na początku listopada 2014 r. wiceminister spraw zagranicznych Iranu stwierdził, że ISIS zostało stworzone przez Mossad, aby w ten sposób „zszargać wizerunek islamu”. Minister Hossein Amir Abdollahian oskarżył USA i ich sojuszników o promowanie islamofobii. Miesiąc wcześniej, w październiku, były szef wywiadu irańskiego stwierdził, że Państwo Islamskie to dzieło „triady”, czyli Mossadu, MI6 oraz CIA. Podobnego zdania jest przywódca kraju ajatollah Sajed Mohammad Ali Chamenei. Uważa on, że ISIS to twór Waszyngtonu oraz rządu brytyjskiego, powstały po to, aby zasiać niezgodę między szyitami i sunnitami.
Dziesięć dowodów dziennikarza Makii Freemana
Miesiąc temu w „The Freedom Articles” dziennikarz Makia Freeman podał dziesięć dowodów na to, że Państwo Islamskie jest wytworem amerykańsko-izraleskim. To jest pewne jak dwa plus dwa równa się cztery, pisze w swoim artykule Freeman. Niezależnie jak je nazwiemy: ISIS, ISIL, IS lub Daesh (formalnie jest to skrótowiec literowy, w rzeczywistości pogardliwa nazwa Państwa Islamskiego – R.K.) – twór ten został celowo zaprojektowany przez USA i Izrael, aby osiągnąć określone cele geopolityczne. Jest to religijna, fundamentalistyczna, sunnicka organizacja terrorystyczna, utworzona w celu terroryzowania i obalenia niektórych krajów arabskich, które są państwami świeckimi bądź szyickimi. ISIS może propagować islam, rozbudowywać się w jeszcze większą strukturę państwową, ale w rzeczywistości służy syjonistom. Dziś propaganda mówi o wojnie z islamskim terroryzmem i islamskim radykalizmem, podczas gdy w rzeczywistości jest to syjonislamski terroryzm i syjonislamski radykalizm, stworzony i kierowany przez służby specjalne – CIA i Mossad – czytamy w tekście.
Według Freemana pierwszym dowodem jest to, że ISIS to skrótowiec literowy nie tylko dla Państwa Islamskiego, lecz również dla izraelskiego wywiadu, bowiem Mossad używa również innej nazwy: Israeli Secret Intelligence Service (ISIS). Mówił o tym Dan Raviv, który obok Yossi Melmana jest autorem książki poświęconej izraelskim służbom specjalnym (Every Spy a Prince), która w 1990 r. stała się światowym bestsellerem. Freeman przypomniał, że mottem Mossadu jest „poprzez fałsz wywoływać wojny”.
Drugim dowodem jest dokument DIA (Defense Intelligence Agency). DIA jest jedną z 16 agencji wywiadu wojskowego USA. Według dokumentu uzyskanego przez organizację Judicial Watch, DIA pisała 12 sierpnia 2012 r., że: istnieje możliwość utworzenia państwa salafickiego we wschodniej Syrii, co jest intencją sił opozycyjnych w Syrii, chcących w ten sposób odizolować syryjski reżim. Rok później takie państwo powstało, przybierając nazwę Państwo Islamskie (IS, później ISIS). Siłami wspierającymi syryjską opozycję wobec prezydenta Bashar al-Assada są Arabia Saudyjska, Turcja i kraje Zatoki Perskiej. Te z kolei mają oparcie w osi USA–Wielka Brytania–Izrael. Stany Zjednoczone wspierają radykalnych sunnitów, podczas gdy Rosja, Chiny i Iran – szyitów. Tworzy to niebezpieczeństwo przeobrażenia się lokalnego konfliktu w trzecią wojnę światową.
Czuli wrogowie
Kolejna przesłanka, choć Freeman wolałby zapewne określić ją mianem dowodu, mówi o tym, że ISIS, choć tak jadowicie muzułmańskie, nigdy nie zaatakowało swojego, wydawać by się mogło, największego wroga – państwa Izrael.
Jeśli ISIS powstałby bez współudziału USA i Izraela, to dlaczego nie próbuje zniszczyć „syjonistycznego reżimu”, który atakował prawie wszystkich swoich muzułmańskich sąsiadów, od czasu powstania w roku 1948? – stawia pytanie Freedman. Przecież polityka Izraela polega na dzieleniu krajów arabskich i ich stopniowym podboju. Państwo, które ciągle narzeka na arabski terroryzm i w nim widzi zło całego świata, staje się nagle nietykalne dla terrorystów z pobliskiego ISIS – „krwawego i barbarzyńskiego króla islamskiego terroryzmu”. Czy przywódcy Państwa Islamskiego oślepli nagle, stracili pamięć, że nie uderzają w państwo, które dopuszcza się największych niegodziwości względem muzułmanów? Według autora ISIS i Izrael nie atakują się nawzajem. Wprost przeciwnie – pomagają sobie. Izrael leczy w swoich szpitalach żołnierzy ISIS, podobnie jak innych bojowników walczących z reżimem prezydenta Assada.
Jak podała strona www.liveleak.com, według informacji z izraelskich szpitali, Izrael wyłożył w ciągu ostatnich paru lat 10 mln dolarów na leczenie terrorystów rannych w walkach z syryjskimi siłami rządowymi. Dokumenty mówią, że w tym czasie w szpitalu Galil w nadmorskiej miejscowości Nahariya leczono prawie 400 bojowników. Natomiast w szpitalu w mieście Safed było hospitalizowanych kilkuset żołnierzy ISIS.
Czwarty argument to używanie przez terrorystów z ISIS samochodów terenowych marki Toyota o takich samych barwach i modelach. Skąd u wojowników Państwa Islamskiego taki zestaw jednakowych samochodów? Dlaczego rząd USA pozwala na dostarczanie terrorystom nowoczesnych i luksusowych modeli aut terenowych? Gdzie znajdują się garaże dla tak licznej „floty” tych pojazdów?
Kolejna wątpliwość, na której Freeman buduje dowód na rzecz tezy, że ISIS tworzyli Amerykanie i Izrael, jest związana z doskonałym opanowaniem przez terrorystów mediów społecznościowych oraz zasad pijaru. Jak udało się uzyskać tak wiele zdjęć bojowników w toyotach? W jaki sposób udało się im tak doskonale opanować zachodnie media społecznościowe, za pomocą których tak skutecznie rozsiewają swoją prymitywną propagandę? Jak udało im się wyprodukować zręczny film przedstawiających ścinanie głów? W jaki sposób te barbarzyńskie grupy morderców, posługujące się językiem dalekim przecież od angielskiego, eksponujące nieakceptowane w cywilizacji Zachodu idee, potrafiły podbić internet?
Dowód szósty związany jest z faktem, że izraelska grupa SITE (Search for International Terrorist Entities) jest pierwszą, która publikuje relacje wideo z działań terrorystów z ISIS. Mówiła o tym współtwórczyni grupy Rita Katz. SITE przedstawiła w 2014 r. fałszywą egzekucję ścinania głów przez ISIS.
Siódmy to rewelacje, które przekazał jeszcze w 2014 r. Edward Snowden – były pracownik NSA. Ponieważ wspominaliśmy już o nich, dodajmy tylko, że według informacji Snowdena Abu Bakr al-Baghdadi, czyli obecny kalif Państwa Islamskiego, naprawdę nazywa się Simon Elliott i jest Żydem oraz agentem Mossadu, który został przeszkolony w zakresie szpiegostwa i wojny psychologicznej przeciwko społeczeństwom arabskim i islamskim.
Kolejny to informacje przekazane przez Juliana Assange – redaktora Wikileaks, który ujawnił, co działo się w Syrii przed wybuchem „arabskiej wiosny” oraz w czasie wojny w tym kraju, która wybuchła w 2011 r., nasilając aktywną działalność Amerykanów w celu destabilizacji Syrii. Szczególnie wyróżnił się na tym polu William Roebuck, zastępca doradcy politycznego w ambasadzie w Bagdadzie.
Przed przystąpieniem Rosji do wojny z ISIS strona amerykańska twierdziła, że atakuje cele Państwa Islamskiego. Niemniej to Rosjanom udało się w ciągu kilku miesięcy dokonać tego, czego Ameryka nie zdołała uczynić w ciągu kilku lat. Czy świadczy to o braku kompetencji amerykańskiego dowództwa, czy też o tym, że USA wspiera Państwo Islamskie? W pewnym momencie zaczęły dochodzić wieści, że żołnierze USArmy mieli zakaz strzelania do celów ISIS. Potwierdzali je wracający z wojny piloci amerykańscy.
Dziesiąty dowód na to, że USA wraz z Izraelem stworzyły ISIS, jest wywiedziony z zasady cui prodest scelus is fecit: kto skorzystał z przestępstwa, ten je uczynił. Istnienie Państwa Islamskiego jest doskonałym alibi dla ciągłej interwencji USA i Izraela w tej części świata. W jaki sposób oba te państwa mogłyby opanować Bliski Wschód bez stworzonego przez nich Frankensteina – ISIS? – kończy pytaniem swój wywód Freeman.
ISIS taranem Nowego Porządku Świata?
Freeman rozszyfrował ISIS jako skrótowiec literowy tajnych służb izraelskich, ale wiemy przecież, że istnieje pogląd, mówiący, że ISIS to Izis – egipska bogini, ważna postać dla okultystów, masonów, iluminatów. A skoro tak, to w oczywisty sposób nasuwa się nam skojarzenie z Nowym Porządkiem Świata (NPŚ), który jest celem tych sitw o globalnych ambicjach.
Dr Preston James, publicysta strony „Veterans Today”, zaraz po ataku terrorystycznym w Paryżu w listopadzie 2015 r. przypomniał na portalu humansarefree.com, że metody operacyjne globalistów są oparte na starannym, systematycznym wysiłku, zmierzającym do stworzenia chaosu w każdym istniejącym narodzie i społeczeństwie, aby rozbić stary porządek naturalny. W jego miejsce macherzy z NPŚ zainstalują system matriksu, sterowany przez ich okultystyczną czarną magię, tworząc w miejsce państw niewolnicze niby-państwa poddane ich rządom. James jest przekonany, że niedawny masowy napływ uchodźców islamskich z Bliskiego Wschodu do krajów europejskich został zaaranżowany przez NPŚ. George Soros przyznał, że opłacił część kosztów podróży uchodźców do Europy. Obecna wojna w Syrii pokazuje, że rządy Izraela, Ameryki, Arabii Saudyjskiej, Turcji oraz kilku innych peryferyjnych graczy to marionetki w rękach sitwy o globalnych ambicjach. To te „kukiełkowe” państwa były odpowiedzialne za tworzenie, wspieranie, szkolenie i finansowanie ISIS – uważa autor strony Veterans Today (www.veteranstoday.com).
Bernie Suarez z „Activist Post” w artykule pt. Czy ISIS jest linią życia dla Nowego Porządku Świata?, również napisanym zaraz po zamachu w Paryżu 13 listopada 2015 r., uważa , że tragedia ta jest tylko jeszcze jednym dowodem na to, że Państwo Islamskie i związany z nim terror, jaki opanowuje Europę, to twór Zachodu i USA. Biorąc pod uwagę wszystko to, co wiemy o ISIS, wydarzenie w Paryżu stanowi w 100 proc. dowód na to, że CIA i Zachód były zaangażowane w tworzenie, finansowanie i uruchamianie działalności Państwa Islamskiego. Państwo to, niszcząc panujący porządek, jest swoistym „lodołamaczem” dla kręcących światem ludzi z NPŚ. Stworzono je, aby wprowadzając „globalną maszynę do zabijania”, uzasadnić budowę ogólnoświatowego systemu policyjnego. Wkrótce stanie się on fundamentem, na którym zbudowany będzie Nowy Porządek Świata. Naszym celem jest przeciwstawić się dążeniom stworzenia globalnego państwa policyjnego – pisze Suarez.
Bo to ciemne typy są…
Przeciwnik działa szybko i konsekwentnie. Niedawno doszło do spotkania zorganizowanego przez CIA i Uniwersytet Georga Washingtona, w którym wzięli udział: dyrektor CIA John Brennan, były szef brytyjskiego MI6 John Sawers, szef Dyrekcji Francuskiego Bezpieczeństwa Zewnętrznego Bernard Bajolet i Jaakow Amidror z izraelskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Osoby te spotkały się, aby omówić przyszłość globalnego bezpieczeństwa w związku z zagrożeniem terroryzmem i ekstremizmem.
Jak zapewne pamiętają Czytelnicy „Teorii Spisku”, o tym że administracja Obamy finansuje bojowników ISIS, pisał David Chase Taylor na stronie Truther.org, przy okazji analizowania zamachu w Brukseli 22 marca 2016 r.
Michele Bachmann, dziennikarka strony WND (www.wnd.com), zauważyła zastanawiającą niefrasobliwość, jaką wykazywał prezydent Obama w stosunku do niebezpieczeństwa płynącego z aktywności ISIS: mniej niż 24 godziny przed zamachem w Paryżu Barack Obama powiedział w ABC News, że Państwo Islamskie zostało powstrzymane. Później z kolei minimalizował zagrożenie ISIS, radząc kongresowi, aby nie przejmował się Państwem Islamskim, które tworzy kilku facetów jeżdżących pick-upami Toyoty. Tymczasem Egipt szacuje, że ISIS posiada co najmniej 180 tys. bojowników. Liczba ta jest sześć razy większa niż szacunki CIA, które mówiły o 20-35 tys. Według wywiadu egipskiego, ISIS stworzył armię składającą się z talibów, Al Shabab Al-Kaidy na Półwyspie Arabskim i lokalnych grup dżihadystów z Jemenu, Mali, Syrii, Iraku, Pakistanu, Jordanii, Arabii Saudyjskiej i egipskiego Synaju. Coraz częściej mówi się o tym, że dżihadyści z ISIS będą chcieli atakować cele w USA. Wobec takich niepokojących informacji administracja Obamy wydaje się zachowywać stoicki spokój, choć dziennikarze z WND wcale nie uważają, że wynika on z fascynacji filozofią antyczną, a raczej z posłuszeństwa wobec sił wyższych z NPŚ.
Do końca prezydentury Baracka Obamy zostało niewiele czasu, ale czy jego odejście z Białego Domu jednocześnie oznaczać będzie, że z budynku przy 1600 Pennsylvania Avenue zniknie szemrane towarzystwo?