Temat ten ma więcej wspólnego z paranormalnym zjawiskiem, niż się komukolwiek może wydawać. Otóż temat imigrantów w Europie pozbawił rozumu i logiki ogromną liczbę osób, w tym również wielu z tu piszących.
Nie uda mi się zapewne uporządkować tego bałaganu umysłowego, jaki powodują środki masowego przekazu, ale chociaż spróbuję.
Pierwsza rzecz, to zwróćcie uwagę na zjawisko o nazwie Nowy Jork; to jest miasto, gdzie mówi się wszystkimi językami świata; to jest miasto, którego PKB jest większe, niż np. PKB Hiszpanii; to jest miasto, gdzie nie wybuchają bomby, gdzie poziom przestępczości jest niższy niż w Europie...
Ale co tam Nowy Jork. Mieszkając w Warszawie codziennie spotykam Murzynów, Arabów, Wietnamczyków, Hindusów... Mijam na ulicy Żydów z pejsami, a zaraz mija mnie Arabka w hidżabie. Jadam u Wietnamczyka, gram w kosza z Afrykańczykami... I jakoś nie zdarzył się w Warszawie żaden zamach terrorystyczny, jakoś nie wybuchają bomby ani nie zdarzają się zamachy nożowników. A lekko licząc, w Warszawie przebywa kilkadziesiąt tysięcy obcokrajowców - niektórzy szacują, że jest ich ponad 80 tysięcy!
A w miasteczku, z którego pochodzę (małe, 10 tys. mieszkańców) żyje i mieszka ok. 40 osób pochodzenia tureckiego, wietnamskiego, kurdyjskiego i somalijskiego. Biegają nawet czarnoskóre dzieci i jakoś nikomu to nie przeszkadza - miasteczko żyje spokojnie, sennie...
Druga sprawa: obecna inwazja imigrantów na Europę nie jest przypadkowa. Głównym sprawcą jest Turcja, która chciała na tym ugrać zarówno finansowo, jak i politycznie (co zresztą nieźle jej się udało). Drugim sprawcą jest Rosja, dla której destabilizacja Europy jest priorytetem. Dowodem na udział Rosji jest inwazja imigrantów arabskich na Norwegię - poprzez Rosję właśnie! Nigdy wcześniej takie zjawisko nie wystąpiło - a tu nagle tysiące ludzi biegnie na zimną północ, żeby dotrzeć do Norwegii??? No cud jakiś... Albo zorganizowana akcja Rosjan.
Osobiście nie widzę problemu w przyjęciu do Europy nawet kilku milionów nowych obywateli (w końcu Europa to ok. 500 milionów ludzi!). Oczywiste jest ich sprawdzanie, kontrola, weryfikacja - i to też jest do zrobienia. Ale wrogość wobec nich jest idiotyczna i prowadzi nas do sytuacji z "Podróży przeklętych" z 13 maja 1939, kiedy to z Hamburga wyruszył niemiecki statek St. Louis z 930 Żydami na pokładzie... Nie przyjęto ich na Kubie, nie przyjęto w USA ani w Kanadzie.