Prędzej czy później, ktoś zajmujący się dziedziną zjawisk paranormalnych będzie musiał zmierzyć się z fotografią, która wymaga wyjaśnienia, czy to kosmiczny duży kot, UFO lub (chyba najczęściej spotykane) duch.
Fotografii jest do pary ze zjawiskami paranormalnymi od samego jej początku, więc nie jest zaskoczeniem, że to medium pozostaje instrumentem często wykorzystywanym jako dowód zjawisk paranormalnych.
Fotografie o których mówię, a które zawierają dowody zjawisk paranormalnych należą do jednej lub kilku z następujących kategorii:
- błędy sprzętu/mechaniki kamery/aparatu, fizyka, podwójne naświetlenia, błędy optyki
- inny człowiek albo pareidolia
- celowe podróbki
- inne.
Błędy sprzętu
W celu wykonania zdjęcia, musimy mieć ustawioną prawidłowo jego ekspozycję. Dla zdjęcia na kliszy lub matrycy elektronicznej w grę wchodzą najczęściej trzy ustawienia:
- czas otwarcia migawki lub czas naświetlenia
- przysłony, czyli wielkości otworu, dzięki któremu światło dociera do powierzchni światłoczułej
- oraz ISO, czyli czułość powierzchni światłoczułej.
Większość współczesnych aparatów posiada te parametry zoptymalizowane, aby można było zrobić idealne zdjęcie w prawie idealnych warunkach, przy jasnym świetle w środowisku zewnętrznym.
W trudniejszych sytuacjach uzyskanie dobrego zdjęcia w niższych poziomach oświetlenia wymaga zmiany wspomnianych parametrów.
Czas otwarcia migawki
Jest jednym ze sposobów pozwalających na wykonanie dobrego zdjęcia. Dokładnie dobrany czas ekspozycji powierzchni światłoczułej jest zależny od warunków środowiska fotografowanego.
W normalnych warunkach dziennych aparaty mają zazwyczaj czas ekspozycji 1/250, czyli czas naświetlania to 250-ta część sekundy. Jest na tyle wolny, że wystarcza na solidne naświetlenie w większości naszych wymagań (zdjęcia rodzinne w dzień, na zewnątrz) i na tyle szybki, że materiał światłoczuły nie ulega całkowitemu naświetleniu.
Niższe poziomy światła wymagają wolniejszych prędkości migawki, co uwidacznia się rozmyciem, poruszeniem aparatu lub przemieszczeniem.
Rozmyty obiekt w ruchu jest przedstawiony na poniższej fotografii.
fot/paranormaldatabase
Zdjęcie zrobiono w kościele, szybkość migawki 1sekunda, aparat spoczywał na podłodze, aby uniknąć przemieszczenia. Mglisty obiekt po prawej stronie, to jest noga kogoś, kto idzie w kierunku aparatu. Jak widać, w słabym oświetleniu powolny ruch migawki pozwala na zarejestrowanie szczegółów pomieszczenia, lecz jest zbyt wolny, aby prawidłowo wykonać zdjęcie obiektu w ruchu, tworząc „upiorny” efekt.
Przesłona
Jest mniej prawdopodobne, aby za jej pomocą tworzyć dziwne obiekty na fotografii. Nie mniej jednak, zbyt otwarta przysłona powoduje pojawienie się na zdjęciu pól o różnej ostrości, które mogą być mylnie interpretowane. Bywa, że małe źródła światła w tle zdjęć wyglądają jak świetlne, unoszące się kule, a ludzie na ich tle na znacznie szczuplejszych, niż w rzeczywistości.
ISO
Jest to miara czułości powierzchni światłoczułej na światło, im wyższa wartość ISO, tym większa czułość. Większość aparatów cyfrowych ma czułość matrycy zaczynającą się od 100 i może dochodzić do 3200. Kompromisem i ceną za zwiększoną światłoczułość, jest szum cyfrowy, który może doprowadzić do obniżenia jakości obrazu. To z kolei utrudnia dokładniejszą analizę obrazu i zwiększa szansę na pareidolię (patrz poniżej).
fot/paranormalanalyst
Błysk
Kolejny czynnik techniczny wchodzący w grę, to zdjęcia wykonane małymi kompaktowymi aparatami cyfrowymi, lub za pomocą smart fonów. Tworzone zdjęcia za pomocą lampy błyskowej lub stroboskopu to tzw. orby, o których dyskutuje z uporem wiele społeczności paranormalnych.
Wielu wierzy, że orby, to duchy niedostrzegalne gołym okiem, przelotnie złowione aparatem. Podczas, gdy aparaty są w stanie rejestrować obrazy niedostrzegalne przez nas w ułamku sekundy, w przypadku orbów, są to obiekty takie jak pył, drobina wody, czy innego rodzaju obiekt unoszący się w powietrzu, a który odbija światło lampy błyskowej.
fot/paranormaldatabase
Poza wspomnianymi obiektami, występują jeszcze unoszące się w powietrzu bezpańskie włosy lub sierść. Kiedy znalazły się na obiektywie, zdjęcia z nimi interpretowano jako pasma świateł lub świetlne wiry.
Pareidolia
Pamięć ludzka jest zawodna. Nie jesteśmy w stanie zapamiętać tego, co się wydarzyło - każdej sekundy, każdego dnia. Co gorsza, pod naciskiem staramy się te puste miejsca czymś wypełnić. Tak działa ludzka psychika.
Kiedy otrzymujemy fotografię ze słowami:
...nie było tam nikogo innego w tym czasie...
badacze powinni być ostrożni.
Czy można być całkowicie tego pewnym? Czy fotograf miał całkowitą kontrolę nad środowiskiem, w którym przebywał, miał pewność, że nikt mu nie wszedł „na strzał”?
Czy może tylko fotograf pamięta, że nikogo nie widział.
Pareidolia, nie jest wadą, to mechanizm przetrwania. Zjawisko pozwala tworzyć porządek z chaosu i zobaczyć rozpoznawalne obiekty, takie jak twarz, z przypadkowych bodźców. Działanie takie widać na przykładzie testu Rorschacha. Spontanicznie widzimy „bajki”, zamiast cieni, gałęzi i liści z których został stworzony.
Dobry tego przykład na obrazku – przypadkowe cienie układające się w obraz czaszki.
fot/paranormaldatabase
Ludzki mózg tworzy czasem zobrazowaną strukturę tam, gdzie jej nie ma. Czasem dodatkowo sprawę pogarsza fakt, że niektóre formaty plików takie jak JPEG podczas kompresji zdjęcia mogą tworzyć dodatkowe artefakty, które bywają błędnie interpretowane.
Istnieją dziesiątki błędów poznawczych popartych zeznaniami świadków, którzy towarzyszyli wykonawcy fotografii.
Celowe podróbki
Fotografia i zjawiska paranormalne idą w parze od momentu wynalezienia procesów fotograficznych, ale niestety, dołączyły do nich również oszustwa w postaci zdjęć, roszczących sobie prawo do bycia paranormalnymi.
Jakże śmieszne są duchy na wiktoriańskich zdjęciach (w porównaniu do dzisiejszych standardów fotografii), choć wciąż popularne od kilkudziesięciu lat, albo inne fotografie (nazwijmy to) podmiotów paranormalnych takich jak: potwór z Loch Ness, Cottingley wróżki, UFO, które wciąż są używane przez szanowane media.
fot/paranormaldatabase
Jest wiele sposobów na „stworzenie” zdjęcia paranormalnego i trudno jest je wszystkie udokumentować. Przed pojawieniem się w domu komputerów, fałszerze musieli polegać na swojej wiedzy, świadomie manipulując ustawieniami aparatu, tworząc modele, albo mając dostęp do ciemni wykorzystywano znane triki fotograficzne, lub fałszowano te zdjęcia podczas procesu druku.
W związku z rozwojem technologii, stało się jasne, że zostanie ona wykorzystana również do takich celów. Stało się łatwiejsze tworzenie efektów paranormalnych w procesie postprodukcji. Koniec lat '90 oraz 2000 – nych to początek dominacji Photoshop'a. Rok 2010 był początkiem łatwo dostępnych aplikacji mobilnych, zarówno tych spod znaku nadgryzionego jabłka, jak i małego zielonego robota. Stało się jasne, że w tak wielkim rynku potrzeb, aplikacje pozwalające tworzyć efekty paranormalne się znajdą i będą dostępne na wyciągnięcie ręki.
“GhostCam: Fotografowanie Ducha”, to aplikacja na Androida, którą w pierwszych tygodniach dostępu ściągnięto ponad milion razy. Takich i podobnych aplikacji istnieją setki.
Ale istnieją również takie miejsca jak: www.bustthatghost.com które pozwalają zidentyfikować duchy powstałe przy użyciu najbardziej popularnych aplikacji. Tylko dlaczego tabloidy nie korzystają z tak oczywistych narzędzi?
Niewytłumaczalne
Kiedy wyeliminować wszystkie błędy, oszustwa i triki, badacz pozostaje z obrazem, który wymyka się jego zrozumieniu. Jednak nie znaczy to, że ten właśnie obraz jest dowodem na istnienie zjawisk paranormalnych. Jest dowodem, ale na ograniczenia badacza. Rzadko się zdarza, aby jedna osoba posiadała wiedzę wystarczającą na to, aby bezsprzecznie określić zawartość badanej fotografii.
To stwarza problemy i zarówno świadkowie, jak i śledczy szukający odpowiedzi bardzo często natykają się na odpowiedź: nie wiem... Działanie pod presją, błędna interpretacja, to najczęstsze, świadome lub nie, błędy popełniane przez badaczy.
Wniosek
Technologia stworzyła paradoks. Obecnie kamer na świecie jest więcej, niż kiedykolwiek w dwu poprzednich stuleciach. Niektóre źródła mówią nawet o 1,5 mld zdjęć zamieszczanych codziennie na portalach społecznościowych. Jeżeli jakiekolwiek zjawisko paranormalne istnieje, są olbrzymie szanse na to, że zostanie ono złowione przez jakiegoś fotografa. Jednak technologia ma to do siebie, że łatwiej teraz o błąd oraz manipulację, co znowu wymusza dokładniejsze studiowanie dostępnych materiałów i dystans w ferowaniu wyroków.
Na koniec film: "10 najbardziej creepastycznych zdjęć duchów, jakie kiedykolwiek zrobiono." Ocenę ich prawdziwości pozostawiam Wam, pomimo tego, że kilka z nich było analizowanych również na naszym forum.
Autor: Staniq