W polskiej części Bałtyku pojawia się mięsożerna bakteria. Vibrio vulnificus znajduje się w ciepłych morzach, ale ocieplanie klimatu powoduje, że bakteria notowana jest na coraz większym obszarze, w morzach dotychczas uważanych za chłodniejsze. W tym roku w Stanach Zjednoczonych zmarły już dwie osoby.
Sytuacja staje się niebezpieczna, gdy temperatura wody przekracza 20 st. C. Vibrio vulnificus żyje bowiem w ciepłej wodzie, w oceanach, jeziorach i w rzekach.
Bałtyk coraz cieplejszy
Według czasopisma Nature Climate Changepolska część Bałtyku jest najszybciej ocieplającym się ekosystemem morskim w Europie. Przyczyniło się to do pojawienia się w naszym morzu bakterii Vibrio vulnificus. Z powodu zakażenia tą bakterią w 2010 roku zmarł Polak. U naszych zachodnich sąsiadów odnotowano do tej pory sześć zakażeń Vibrio vulnificus. Dwa przypadki zarażenia skończyły się śmiercią pacjentów.
Środki ostrożności
Osoby z otwartymi ranami, skaleczeniami i otarciami powinny unikać ciepłych zbiorników wodnych. Po każdej kąpieli zaleca się dokładne spłukanie. Skorupiaki przed zjedzeniem powinny być również odpowiednio poddane obróbce termicznej.
Objawy zakażenia to wymioty, bóle brzucha, uszkodzenia i owrzodzenia skóry. Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom informuje, że prawie 50 proc. zakażeń bakterią może okazać się śmiertelne. Vibrio vulnificus najczęściej dostaje się do organizmu osób z osłabionym układem odpornościowym, oraz u chorych na cukrzycę i z niewydolnością wątroby. Osoby zdrowe są mniej wrażliwe na Vibrio vulnificus (mimo to, ryzyko zakażenia istnieje).
Jeśli dojdzie już do zakażenia bakterią, to trzeba błyskawicznie reagować. Vibrio vulnificus szybko sieje spustoszenie w organizmie. Wywołuje martwicze zapalenie powięzi typu trzeciego. Jest to ostre zakażenie występującej pod skórą tkanki łącznej. Atakuje mięśnie tułowia i kończyn. Kończy się martwicą tych tkanek. To dlatego, bakteria nazywana jest mięsożerną. Przebieg choroby jest gwałtowny. W zaawansowanym stadium stan pacjenta jest ciężki i może wystąpić sepsa.
Szybka reakcja podnosi szansę na wyleczenie się z choroby. Jednak trzeba podjąć leczenie natychmiast po zauważeniu pierwszych objawów. Często śmierć następują po dobie od zakażenia.
W tym roku zmarły już dwie osoby
Mięsożerna bakteria przyczyniła się do śmierci dwóch osób na Florydzie w Stanach Zjednoczonych w tym roku.
W tym roku odnotowano łącznie osiem różnych przypadków zarażenia się tą bakterią w całym kraju, w sześciu hrabstwach. Dwa przypadki przyczyniły się do śmierci – jeden w hrabstwie Brevard, a drugi w hrabstwie Marion. Do większości zakażeń dochodziło po kontakcie z wodami Zatoki Meksykańskiej.
– W kwietniu i w maju było ciepło. Przyczyni się to do ogrzania się wody – powiedział Alex Sosnowski, meteorolog z accuweather. – Tendencja będzie się utrzymywać aż do jesieni, a temperatura wody może być na tyle wysoka, że sprzyjać będzie bakteriom Vibrio vulnificus – dodaje.