Hej!
Włączę się do komentowania bo wydaje mi się, że ta debata bardzo mocno odbiega poziomem od innych debat jakie tutaj czytałem a które były dla mnie absolutnie fenomenalne. Oczywiście łatwo się komentuje i wytyka błędy natomiast podjęcie takiej debaty to już inna para kaloszy dlatego mam wielki szacunek do starań obojga debatujących.
Przejdę do rzeczy: Jak zauważył już wcześniej @pishor oboje z debatujących uważają, że czy z pomocą Polski czy bez niej Niemcy przegrałyby wojnę na wschodzie. (Bez znaczenia jest czy tak jak w rzeczywistości czy np. pół roku później) W takim wypadku myślę że dabata nie ma już najmniejszego sensu. Oczywistym jest, że przy takim obrocie spraw najtragiczniejszą opcją jest ta przewidująca sojusz Niemiecko-Polski. Uważam za wielki błąd logiczny porównywanie sytuacji Rumuni Węgier czy Czechosłowacji z sytuacją Polski.
Polska znajduję się w najtrudniejszym pod względem geograficznym położeniu w całej Europie, Znajdujemy się pomiędzy dwiema potęgami militarnymi, nie mamy żadnych naturalnych barier (takich jak góry, pustynie wielkie rzeki) odgradzających nas od potężnych sąsiadów w dodatku jesteśmy ,,łącznikiem'' ,,mostem'' między Europą zachodnią a wschodnią, tylko przez niziny Polskie da się swobodnie przemieszczać wielkie armie w osi wschód-zachód. Dodatkowo ziemie polskie to dość żyzne i bogate w surowce ziemie z całkiem niezłą infrastrukturą (w porównaniu z np. stepami Ukrainy) przyjaznym klimatem i stosunkowo nieodległe od europy zachodniej. Polska to także liczny naród dodatkowo w latach 30 bardzo patriotyczny i głodny niezależności. Polska jest kluczem do panowania nad Europą, nie można panować nad Europą nie panując nad Polską, nie można prowadzić wojny na skalę ogólnoeuropejską bez ingerencji na ziemiach Polskich.
Czym są zatem górzysta Czechosłowacja czy biedna peryferialnie położona Rumunia? Kraje te ze strategicznego/politycznego/militarnego/ekonomicznego punktu widzenia były nawet wszystkie razem mniej cenne od IIRP, były też znacznie mniejsze i tak jak już wspominałem nie położone w kluczowym miejscu na mapie Europy.
Wszystko to powoduje, że całkowicie inaczej traktowana byłaby Polska jako sojusznik Rzeszy, a także później pod okupacją ZSRR niż np. Węgry. Nie ma żadnego racjonalnego argumentu na to że w przypadku porażki Niemiec będących w sojuszu z Polską wyszlibyśmy na wojnie lepiej niż miało to miejsce w rzeczywistości. Według mnie debata ta ma sens tylko w sytuacji gdy jeden z oponentów zakłada że Sojusz Polsko-Niemiecki wygrywa kampanie na wschodzie...