Nie przepadam zbytnio za horrorami, ale Naznaczony nawet nadawał się do oglądania.
Jest także druga część, o niezwykle oryginalnym tytule Naznaczony 2, ale tutaj raczej trudno według mnie go polecić do oglądania w charakterze poważnego horroru, bo pod tym względem jest cienki jak kompot z desek.
"Jedynka" to moim zdaniem też komedia Bardziej prymitywnych i przewidywalnych straszaków nigdzie nie widziałem. Chociaż klimat jakiś tam jest.
To i ja dorzucę jeszcze coś od siebie...
Sweeney Todd - demoniczny golibroda z Fleet Street
Twórcą filmowej wersji teatralnego przeboju, jakim był "Sweeney Todd-demoniczny golibroda z Fleet Street", który w 1979 r. rzucił widownię Broadwayu na kolana, jest Tim Burton, jeden z najoryginalniejszych twórców współczesnego kina.
Benjamin Barker (Johnny Depp), młody, zdolny golibroda ma cudowną córkę i żonę, której zazdrości mu sędzia Turpin. Chcąc pozbyć się konkurenta, sędzia fabrykuje dowody, na podstawie których Barker zostaje skazany na deportację. Niewinnemu mężczyźnie udaje się zbiec po piętnastu latach i dostać z powrotem do Londynu. Pod zmienionym nazwiskiem, jak Sweeney Todd, planuje zemstę na swoich prześladowcach. Otwiera zakład fryzjerski i goli brody jegomościom, po których słuch potem ginie. W tuszowaniu morderstw pomaga golibrodzie pani Lovett (Helena Bonham Carter), która wykorzystuje ciała ofiar jak farsz do pasztecików. Jej cukiernia prosperuje coraz lepiej, ciastkami zajada się z upodobaniem cały Londyn, lecz Sweeney wciąż czeka, by wymierzyć sprawiedliwość sędziemu Turpinowi...
Jak każdy film Burtona, ten też mogę zdecydowanie polecić. Owszem, jest makabryczny, krew leje się strumieniami, krótko mówiąc: wrażliwszym widzom nie polecam. Za to na pewno zadowolony będzie każdy, kto lubi burtonowski klimat. Film jest mroczny, przerażający, a jednocześnie nie pozbawiony humoru. Poza tym to musical i mamy tu okazję usłyszeć (i zobaczyć!) naprawdę wspaniałe piosenki. Największym atutem filmu jest jego niespodziewane zakończenie, no i niegłupi wcale przekaz - nie pozwólmy, by żądza zemsty zrobiła z nas potwory.
Arachnofobia
Ekspedycja entomologa Athertona (Julian Sands) szuka obszarów nieskażonych przez cywilizację w nadziei na odkrycie nowych gatunków owadów. Badacze odkrywają groźnego jadowitego pająka. Ukąszony przezeń fotograf Manley umiera, zaś ciało zostaje przetransportowane do rodzinnego miasteczka zabitego, do Canaima. W trumnie jakimś cudem zabłąkała się samica pająka-zabójcy. Stworzeniu udaje się wymknąć na wolność i wydać potomstwo na terenie posiadłości doktora Jenningsa, który od dawna cierpi na arachnofobię, czyli paniczny lęk przed pająkami.
To z kolei całkiem przyjemna komedia grozy. Szczególne brawa należą się za to, że pająki nie są tu gigantyczne/zmutowane/kosmiczne, itd. To zwykłe pająki, które wzbudzają strach w całkowicie naturalny sposób. Nie ma tu ani grama CGI - jest za to całkiem miły klimat i kilka naprawdę śmiesznych scen. No i genialne pająki.
Użytkownik Silm4ril edytował ten post 04.08.2015 - 22:47