Skocz do zawartości


Zdjęcie

6-latki w szkole: tak, czy nie?


  • Zamknięty Temat jest zamknięty
4 odpowiedzi w tym temacie

#1

D.K..

    Semper invicta

  • Postów: 3173
  • Tematów: 2721
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

 
Debata na temat: 6-latki w szkole: tak, czy też nie?


Forma debaty: 1 vs 1

Zasady debaty:

  • Każdy uczestnik posiada prawo do 5 wpisów (przy czym pierwszy wpis powinien mieć formę wprowadzenia, a ostatni być konkluzją, czyli podsumowaniem)
  • Na kolejne wpisy uczestnicy debaty mają maksymalnie 14 dni czasu
  • Za każdy kolejny dzień zwłoki (po przekroczeniu limitu 14 dni) naliczane są 2 punkty karne.
  • O kolejności wpisów zadecyduje rzut monetą

Uczestnicy debaty:

  • Kazuhaki – negujący sens dopuszczenia sześciolatków do edukacji szkolnej.
  • Cacy Witkacy – wg którego sześciolatki powinny uczęszczać do szkoły.

Opiekun debaty: Kronikarz Przedwiecznych

  • Rzut monetą wyłonił osobę, która rozpocznie debatę, los do tej roli wyznaczył Kazuhakiego. Początek debaty przypada na 3 października (sobota) o godzinie 20:00. Wtedy też temat zostanie otworzony, a rozpoczynający będzie miał 14 dni na pierwszy wpis.
  • Debata jest dostępna publicznie, jednak bez możliwości komentowania w tym wątku dla osób postronnych. Za każdy wpis w tym temacie osoby, która nie bierze udziału w debacie przysługuje 1 ostrzeżenie. Debatę należy komentować wyłącznie w przeznaczonym do tego temacie.

Po zakończeniu debaty komisja przyzna oceny zgodnie z systemem oceniania i odbędzie się podsumowanie.
 
Skład komisji oceniającej:
 
sędzia <jeszcze niewybrany>
sędzia <jeszcze niewybrany>
sędzia <jeszcze niewybrany>


  • 0



#2

Kazuhaki.
  • Postów: 589
  • Tematów: 176
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 6
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Serdecznie witam sędziostwo, mojego oponenta i trybuny!

 

  Jest to pierwsza debata, w której mam zaszczyt uczestniczyć i nie ukrywam, że jestem bardzo pozytywnie, wręcz euforycznie nastawiony. Tematem naszego kontemplowania będą dzieci rozpoczynające edukację w wieku sześciu lat. Pragnę rozpocząć moje wywody od samej genezy pomysłu na wcześniejszą edukację. Ma ona podłoże głównie ekonomiczno-gospodarcze. Koncepcja powstała paralelnie do inicjatywy wydłużenia wieku emerytalnego. To już daje nam coś do myślenia... Chciałbym jednak skupić się na dzieciach, a nie na ekonomii czy też gospodarce. Rzeczą jasną jest, że im młodsze dziecko tym gorzej radzi sobie przede wszystkim z emocjami. Jest to czas kształtowania się charakteru, a nie ukrywajmy, że szkoła to "pole bitwy", gdzie codziennie nie dość, że małe dziecko musi wysiedzieć kilka godzin to jeszcze konfrontuje się ze starszymi rocznikami, bo jak wiadomo podstawówki często połączone są z gimnazjami. Nabyte wzorce, które nie zawsze są pozytywne wpisują się w charakter młodego człowieka. Dziecko ma ochotę się bawić, poznawać świat i ruszać. W tym wieku nie powinno być ograniczone szkolną ławką i ciężkim tornistrem. Szkrab powinien rozwijać wyobraźnię, aby w późniejszych latach sprawniej przyswajać wiedzę i nie mieć problemów z myśleniem abstrakcyjnym. Ważnym argumentem jest również fakt, iż młodsze dzieci gorzej radzą sobie z matematyką i pisaniem o czym świadczą przeprowadzone w zeszłym roku badania nad rocznikiem, który rozpoczął edukację wcześniej. Okres między piątym, a siódmym rokiem życia jest okresem gwałtownego wzrostu.W tym okresie wiązadła są bardzo słabe i często dochodzi do urazów kręgosłupa czy skrzywień. Im później zaczniemy edukację, tym organizm dziecka będzie lepiej rozwinięty, bardziej przystosowany do siedzenia, czy tachania plecaka. Gdy dziecko się wierci, nudzi to nie przyjmuje prawidłowej postawy co prowadzi m.in do dysfunkcji kręgosłupa. Czy w tym wieku dziecko wytrzyma 45 minut wyprostowane z ołówkiem w ręku?  Chyba tylko jeśli szkolnych sklepikach będzie możliwość zakupu drożdżówek z  benzodiazepinami.

 

wali5g.jpg

fot/ domena publiczna

 

Czy szkoły są przygotowanie do przyjęcia sześciolatków (pisuary, umywalki, sedesy, ławki, krzesła itp.)? Czy nie lepiej wprowadzić edukację do przedszkola zamiast dzieci do szkoły? Wiąże się to z wielkim, niepotrzebnym kosztem, napisaniem nowej podstawy programowej, przebudowy szkół, infrastruktury itp. Sześciolatki nie mogą same wyjść/przyjść ze/do szkoły, bo zgodnie z obowiązującym prawem dziecko w tym wieku musi poruszać się po drodze pod opieką osoby dorosłej. Oczywiście do przedszkola również nie może samo przyjść, ale jakie wiemy przedszkole nie jest obowiązkowe. Na sam koniec zostawiłem najważniejszy argument, który chcę przedstawić jako apel do wszystkich: Nie skracajmy beztroskiego dzieciństwa maluchom, aby przygotowały się jak najlepiej na starcie z wielkim światem i jego problemami. Doskonale wiemy, że długie i  szczęśliwe dzieciństwo kreuje pełnowartościowego, dojrzałego i spełnionego człowieka.

 

Tyle tytułem wstępu. Na początek starałem się przedstawić wszystko bardzo ogólnie. Oddaję głos drugiej stronie.

 

 


  • 2



#3

.?..

    Medicus

  • Postów: 974
  • Tematów: 89
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 10
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Pamiętam swoją pierwszą debatę na tym forum, którą prowadziłem jakieś siedem lat temu. Nie mając ani pojęcia o prawach debatanckich, ani szczególnego pomysłu na sposób jej prowadzania. Jednak, zaraz przed jej rozpoczęciem odczuwałem jedynie entuzjazm. Podobny entuzjazm odczuwam teraz. Było mi dane w przeciwieństwie do Kazuhakiego uczestniczyć w kilku debatach, kilka wygrać, kilka przegrać i kilka przerwać. Jest to wspaniałe doznanie, pozwalające wymienić poglądy na bardziej usystematyzowanym podłożu. Jednocześnie daje nam małe przywolenie na ujawnienie naszych manieryzmów werbalnych. Co cieszy mnie jeszcze bardziej. Mam więc nadzieję, że debata okaże się dla Kazuhakiego nie małą rozrywką i będę się starał poziomem debaty, zachęcić mojego interlokutora do tego, byśmy może się jeszcze kiedyś starli. Powodzenia!
 

Problem z tymi nieszczęsnymi sześciolatkami polega na tym, że mało kto w dyskusji publicznej posiada realne i rzetelne argumenty. Dlatego żywię nadzieję, iż mój oponent nie przywoła argumentu politycznego, krytykując ideę sześciolatków przez pryzmat reformy Platformy Obywatelskiej. Jako student psychologii pragnę powoływać się w większości na publikacje Piageta czy Wygotsky'ogo oraz kilka raportów profesorów i doktorantów mojego uniwersytetu. Problem polega na tym, że kiedy sondażuje się opinie społeczne, to najczęstszą odpowiedzią jest "dajcie dzieciom się bawić". Odpowiedź może i słuszna, może i aspirująca pod skandynawski system edukacji. Tyle tylko, że w większości jest jedynie błędem badawczym, a dokładniej błędem oczekiwań społecznych. W świetle którego badany tak formułuje swoje odpowiedzi, aby były one społecznie aprobowane, albo żeby były tymi, które badacz chce usłyszać. Co pozwala mi stawiać tak – zdawałoby się – skrajne konstatacje? Skąd mogę wiedzieć czy ludzie, którzy odpowiadają w ten sposób rzeczywiscie myślą tak czy inaczej? Nie mogę. Ale za to mogę skonfrontować przeprowadzone sondaże społeczne z wynikami w tabelach Hofstede. Hofstede sporządził dokładny i skrupulatny system skali, w oparciu o mierniki kulturowe. Badanie jest bodajże aktualizowane co kilka lat i według ostatniego Polska znajduje się bardzo nisko. Co za tym idzie, w świetle badań Hofstede Polska jest raczej krajem, w którym wymaga się od dzieci aby pomagały w miarę możliwości rodzicom, uczyły się albo pracowały od jak najwcześniejszych lat (głównie w rodzinach mniej zamożnych) i krajem w którym minimalizuje się rolę zabawy, jako komponent rozwojowy.
 

Podobnie jak Kazuhaki bardzo nie chciałbym się mieszać w kwestie ekonomiczno-gospodarcze, bo przedmiotem naszej troski są dzieci, a nie ewentualne zyski płynące dla państwa. Chodzi o to czy wcześniejsze posłanie dziecka do szkoły, nie wyrządzi mu przypadkiem więcej szkody, aniżeli pożytku. To w tej kwestii właśnie posiadamy odmienne zdanie. Czy szkoły są gotowe na przyjęcie sześciolatków? Nie. Czy sześciolatki są gotowe na pójscie do szkoły? Tak. Jednakże, przygotowanie szkół pod szcześciolatki nie wymaga aż tak radykalnych i kosztownych zmian, jakby nam się wydawało. Kaziu – jeżeli mogę cię tak tytułować – pozwolisz, że jakoś uformułujemy naszą debatę? Jeżeli nie masz nic przeciwko, myślę, że dobrze byłoby wyznaczyć akuratny jej przebieg, tak aby następujące po sobie argumenty układały się w ciąg przyczynowo skutkowy. Chciałbym uniknąć chaosu w którym przejdę do tłumaczenia wymogów jakie powinna spełniać szkoła dla sześciolatka i jednocześnie cytując twoje wypowiedzi, będę musiał powracać do uwarunkowań dziecięcych. Proponuję więc abyśmy przeprowadzili naszą debatę z wyszczególnieniem jej podkategorii: predyspozycje i uwarunkowania sześciolatków ---- > gotowość placówek szkolnych na przyjęcie sześciolatków ---- > skutki wcześniejszej edukacji na sześciolatka i jego późniejsze życie.
 

Napisałeś Kaziu, że okres sześciu lat jest "okresem kształtującym charakter". Nie mogę się z tym zgodzić, z dwóch prostych przyczyn. Po pierwsze całe nasze życie, cały okres wzrastania jest okresem modulującym charakter. Po drugie poza okresem wczesnodziecięcym w którym kładziemy nacisk na styl przywiązania z opiekunem, konkretne faktory pojawiają się dopiero w okresie pokwitania. Wprawdzie istotny jest czynnik rodzinny i stopień perseweracji w wieku który nas interesuje. Bo sześcioletnie dziecko znajduje się w okresie myślenia przedoperacyjnego i zaczyna wykształcać metody poznawcze oraz techniki poznawcze. Dlatego też najważniejsze w tym okresie jest profilowanie rozwoju dziecka tak, aby ułatwić mu nabywanie informacji w przyszłości, umożliwić ich obróbkę i pokazać jak uczynić je użytecznymi. Jednocześnie pokazując mu przyjemność płynącą z nauki. I jakby paradoksalnie nie brzmiało – bo kto z nas lubi się uczyć – owa przyjemność jest raz, że duża, to dwa, że unormowana rozwojowo. Tyle, że dużo ważniejsza rola spoczywa wtedy na rodzicach, niż na szkole.
 

Nie chcę w pierwszym wpisie rozwijać za dużo, bo reszta będzie wtedy wyglądała jak ciągłe dopowiadanie. Chciałbym też odnieść się do kwestii, którą poruszył Adrian Zandberg bodajże u Moniki Olejnik w trakcie trwania kampanii wyborczej. Mianowicie stwierdził, iż wcześniejsze posłanie dziecka do szkoły równoważy różnice społeczne i ekonomiczne między dziećmi. Przyznam, że nie spotkałem się z tym wcześniej i pragnę zgłębić lepiej ten temat, jeżeli okaże się on prawdziwy i udokementowany badaniami statystycznymi, to z wielką przyjemność powołam się na niego i pozwolę sobie go przedstawić.

 

W końcu chciałem również nadmienić, że nie bez przyczyny prosiłem o okres dwóch tygodni na wpis w tej debacie. Jestem na specjalizacji klinicznej, profilując swoją ściezkę naukową w kierunku psychoterapii, więc wprawdzie znam większość tez stawianych przez psychologię rozwojową, jednakże w większości odnoszą się one do kwestii relacji międzyludzkich, charakteru czy emocji. Tak więc jako, że nie za bardzo mi po drodze ze zdrowiem publicznym, pozwoliłem sobie wynegocjować owe dwa tygodnie, aby przedyskutować pewne kwestie w gronie znajomych na odpowiedniej specjalizacji. Nie chciałbym więc uchodzić za specjalistę w temacie, gdyż nie jest to mój konik. Aczkolwiek, galopuje w tych samych podkowach co mój.

Żywię nadzieję, iż debata okaże się interesująca nie tylko dla nas, ale również dla osób, które ją śledzą.


  • 0



#4

Kazuhaki.
  • Postów: 589
  • Tematów: 176
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 6
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

W kolejnym moim wpisie postaram się zachować ciągłość i spójność, aby uniknąć chaosu jak to Cacy zaproponował. Niestety nie jestem związany z psychologią i nie mogę powołać się na opinie profesorów czy też wiedzy zdobytej na wykładach. Jednakże wiem, że bliżej mi do dziecka niż do rodzica. I czy nie sama matka lub ojciec wiedzą co jest najlepsze dla swojego dziecka? Czy może decydować o tym grono ludzi, którym te dzieci są obce? Przejdę do cytatów mojego szanownego oponenta.

 

Napisałeś Kaziu, że okres sześciu lat jest "okresem kształtującym charakter". Nie mogę się z tym zgodzić, z dwóch prostych przyczyn. Po pierwsze całe nasze życie, cały okres wzrastania jest okresem modulującym charakter. Po drugie poza okresem wczesnodziecięcym w którym kładziemy nacisk na styl przywiązania z opiekunem, konkretne faktory pojawiają się dopiero w okresie pokwitania. Wprawdzie istotny jest czynnik rodzinny i stopień perseweracji w wieku który nas interesuje. Bo sześcioletnie dziecko znajduje się w okresie myślenia przedoperacyjnego i zaczyna wykształcać metody poznawcze oraz techniki poznawcze. Dlatego też najważniejsze w tym okresie jest profilowanie rozwoju dziecka tak, aby ułatwić mu nabywanie informacji w przyszłości, umożliwić ich obróbkę i pokazać jak uczynić je użytecznymi. Jednocześnie pokazując mu przyjemność płynącą z nauki. I jakby paradoksalnie nie brzmiało – bo kto z nas lubi się uczyć – owa przyjemność jest raz, że duża, to dwa, że unormowana rozwojowo. Tyle, że dużo ważniejsza rola spoczywa wtedy na rodzicach, niż na szkole.

 

 

Być może źle ubrałem to w słowa. Charakter kształtuje się pod wpływem otoczenia, gdy sami nie mamy go jeszcze wyrobionego. Potem możemy jedynie nad nim pracować. Prawdą jest, że nauka jest częścią naszej natury. Uczymy się, aby być lepiej przystosowanym do świata. Sama "nauka podręcznikowa" składająca się z cyferek i liter powinna mieć miejsce później. Priorytetem jest funkcja opiekuńcza i socjalizacyjna.

 

Czy szkoły są gotowe na przyjęcie sześciolatków? Nie. Czy sześciolatki są gotowe na pójscie do szkoły? Tak. Jednakże, przygotowanie szkół pod szcześciolatki nie wymaga aż tak radykalnych i kosztownych zmian, jakby nam się wydawało.

 

 

Cóż więcej powinienem napisać o przystosowaniu placówek szkolnych do przyjęcia pociech? Koszty może nie są duże i niektóre szkoły poradziłyby sobie z tym problemem (mam tu na myśli głównie niepubliczne), ale co z mniej bogatymi lub bardziej kameralnymi szkołami, w których uczniowie muszą przykładowo składać się na papier do kserokopiarki? Dofinansowania? Nie jestem pewien czy myślimy o tych samych kosztach, bo nie wiem co według Ciebie, lub ministerstwa jest potrzebne. Sam wspomniałem tylko i tych oczywistych - wymiarowych tzn. wysokość klamek, umywalek, ławek, szafek, tablic itp.

 

ffejnhko8goo4gk8ck00wcc0wwc.1000.jpg

 

skutki wcześniejszej edukacji na sześciolatka i jego późniejsze życie.

 

 

Teraz mogę powołać się na opinię Jolanty Dobrzyńskiej. Jednym z uzasadnień wcześniejszego posyłania dzieciaków do szkół jest dostosowanie polskiego systemu edukacji do standardów europejskich. Tutaj pojawia się problem, ponieważ standardy te są ustalane przez państwo wedle jego uznania. Można powiedzieć, że owe nie istnieją.

 

W Azji w klasach 1-3 (To daje nam trzy lata opóźnienia!) uczy się dobrych manier, czyli tego czego uczymy się w domu czy w przedszkolu. Chiński egzamin dojrzałości Gaokao, znany również jako jeden z najbardziej stresujących na świecie jest pisany przez młodych mieszkańców wzorowo. Ponad 70% dostaje się na uczelnie wyższe. Czy te trzy lata zmieniły coś? Czy ten jeden rok cokolwiek zmieni? Trudno rozpisywać się na ten temat bez żadnych antagonistycznych poglądów, więc czekam z niecierpliwością.

 

Staram się być treściwy, ponieważ tak jak mówiłem rozpisać się nie mogę bez konkretnych opinii, które mam nadzieję ujrzeć i skonfrontować w następnym wpisie. Nie chcę również nikogo męczyć długim tekstem "H2O", ponieważ nie jesteśmy przystosowani do odbierania tego samego bodźca przez cały czas. Mam tu na myśli przyswajanie informacji. Chciałbym również przeprosić za to kilkunastominutowe opóźnienie, ale miałem problem z komputerem. Życzę owocnej pracy nad kolejnym postem!


Użytkownik Kazuhaki edytował ten post 10.11.2015 - 00:44

  • 0



#5

D.K..

    Semper invicta

  • Postów: 3173
  • Tematów: 2721
  • Płeć:Kobieta
  • Artykułów: 16
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Debatę uznaję za zakończoną i nierozstrzygniętą z uwagi na brak aktywności jednego z uczestników. Zgodnie z zasadami obowiązującymi w przypadku debat CacyWitkacy otrzymuje podwójne ostrzeżenie i zakaz brania udziału w debatach przez kolejne 6 miesięcy.

 

closed.gif


  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych