Hej,
Chciałbym podzielić się z wami opowieścią mojej babci, którą słyszałem już kilkakrotnie. Chodzi mianowicie o sytuację zprzed kilkudziesięciu lat, kiedy mojej babci zaczęło się śnić, że coś niedobrego dzieje się z jej ojcem. We śnie byla również jej mama, która podawała ojcu miskę z wodą. Cały sen był bardziej czymś w rodzaju filmu, moja babcia była w nim tylko "obserwatorem". Sen ten tak zaniepokoił moją babcię, że z samego rana udała się na pocztę, żeby odebrać telegram (po przeprowadzce do nowego miasta nie miała telefonu). Zaczęła poganiać kobietę w okienku, mówiąc, że "coś się stało jej ojcu". Jak się okazało, rzeczywiście otrzymała telegram informujący o śmierci ojca.
To co jest ciekawe, to że śmierć mojego pradziadka była kompletnie niespodziewana (wylew), nie był jeszcze stary, prowadził bardzo zdrowy tryb życia, nie chorował. Więc taka reakcja babci raczej nie mogła być spowodowana tym, że śmierć jej ojca była czymś, czego wszyscy się obawiali. Podobno mama mojej babci faktycznie przynosiła ojcu miskę z zimną wodą. Dodam, że moja babcia jest osobą wierzącą i praktykującą, z drugiej strony bardzo racjonalną, o wykształceniu technicznym, niewierzącą w opowieści o duchach itp.
Nasuwa się teraz pytanie, co sądzicie o takich zjawiskach, czy wierzycie w telepatię? Ja osobiście jestem w stanie uwierzyć w telepatię na niewielkie odległości, w końcu w mózgu zachodza zjawiska elektryczne, a co za tym idzie mogłyby być wysyłane na zewnątrz fale elektromagnetyczne. Dodam jednak, że odległość jaka dzieliła moją babcię od rodziców wynosiła wówczas paręset kilometrów, co sprawia, że jestem sceptyczny wobec takiej teorii. Być może to wyjątkowo nieprawdopodobny zbieg okoliczności.