To może sięgnijmy po przypadek skrajny - taki, ażeby trafił (być może) do wyobraźni bezmyślnego autora tego "(u)tworku".
Jest wojna, w łapy okupantów trafia partyzant i ma ważne wiadomości - ale usiłuje ich nie ujawniać. Zostaje pobity do nieprzytomności na pierwszym przesłuchaniu, na drugim obcinają mu rękę, na trzecim ucinają genitalia...
Wobec beznadziejności sytuacji partyzant decyduje się odebrać sobie życie...
I co? Pogardzisz takim człowiekiem?
A teraz - zdajcie sobie sprawę z tego, że samobójcy mają identyczną ocenę sytuacji - czyli sytuacji bez wyjścia. I nie jest ważne, na ile ta ocena jest prawidłowa - ale ona taka jest. Dlatego samobójca decyduje się na taki krok.
Albowiem cały dramat zazwyczaj rozgrywa się w głowie. Samobójca po prostu nie wie już, jak żyć, nie potrafi. Uważa, że i tak zdechnie, a tak to przynajmniej skróci męczarnie...
Użytkownik Wędrowiec edytował ten post 16.10.2015 - 23:02