Może i kiedyś stwierdzą, że w 2015 III WŚ faktycznie już miała miejsce, ale to nie jest starcie demokracji z autorytaryzmami. Tak jak Wędrowcze powiedziałeś, ta wojna jest inna. Inne jest to, że kompletnie nie da się jej przedstawić w sposób czarno-biały, a walczących stron jest multum. Generalnie Zachód vs Wschód. Ale na Wschodzie inne interesy ma Rosja, a inne Chiny. Białoruś jest blisko związana z Rosją, a jednak wiecznie balansuje, czasem zwracając się ku Zachodowi. Irak i Afganistan niby zostały wciągnięte w orbitę USA, a jednak teraz wracają w strefę wpływów Rosji, bo kiedy przyszło zagrożenie, tylko ona daje realne rozwiązanie problemu. Ukraina niby wybrała ostatecznie Zachód, a wraz z wciąż rosnącym poparciem partii nazistowskich, zaraz stanie się narodowosocjalistyczną dyktaturą w środku Europy, która walczy sama dla siebie. Tyle o Wschodzie, bo jest łatwiejszy.
Na Zachodzie mamy z kolei dwie główne siły - USA i UE. Tyle że USA podpala wciąż Bliski Wschód, a dym ulatuje do UE. Czy USA przyjęło jakiegoś imigranta? Cały ciężar spada na Europę a nie oszukujmy się, kryzys imigracyjny bije po naszych portfelach, a w dalszej perspektywie może doprowadzić do wymiany narodów takich jak Niemcy, Francuzi czy Szwedzi na nowy naród - Euromuzułmanów.
Aktywność Zachodu w "kotle bliskowschodnim" to inna bajka. Tutaj mamy lokalne mocarstwa, które tylko wykorzystują Zachód dla własnych celów i biją się ze Wschodem: Izrael, Turcja i Arabia Saudyjska (Iran współdziała blisko z Rosją). Te trzy państwa niby wszystkie stoją przy USA, a jednak ich interesy są ze sobą sprzeczne. Mamy w środku tego kotła Kurdów, którzy nie oglądając się na nikogo opanowali niemałe tereny w Syrii i Iraku, opierając się ISIS i rebeliantom i chroniąc uchodźców. Ale ci Kurdowie, walczący z ISIS są jednocześnie bombardowani przez natowską Turcję. Mało tego. Ci właśnie Kurdowie dzielą się na kilka frakcji, z których większość nienawidzi Turków, ale jedna - iracka - współpracuje z nimi! Gdzieś obok śmigają izraelskie samoloty, które nie atakują ISIS, a syryjską armię rządową! Gdzieś w tym wszystkim wojska tureckie i saudyjskie bez pytania o zgodę wchodzą na iracką ziemię i ją okupują!
Takich partnerów na Bliskim Wschodzie ma Zachód. USA (hegemon Europy, który jednocześnie podkopuje ją kryzysem imigracyjnym) pogubiło się w swoich misternych planach. Teraz w tamtym regionie każdy walczy z każdym.
Jest jeszcze oczywiście te ISIS, które najchętniej pożarłoby i Zachód, i Wschód. Mordują matki z dziećmi, ciężarne, krzyżują, kamieniują, przywiązują drutem kolczastym do drzew. Niszczą zabytki najstarszej ludzkiej cywilizacji (w Palmyrze wysadzili najlepiej zachowany tamtejszy budynek, zabytek najwyższej klasy; niszczą też wizerunki wszelkich sumeryjskich bóstw i mitycznych stworzeń, bo obrażają Jedynego Boga). A jakoś nikt "nie potrafi" sobie z nimi poradzić. A chyba to jasne, że wiadomo jak to zrobić, a nikomu na tym naprawdę nie zależy (tak USA jak i Rosja, o których armiach tu dyskutujemy, zgniotłyby ISIS w kilka dni przy użyciu swojego potencjału, inna kwestia to trwająca w kolejnych latach wojna partyzancka z islamistami).
I pozwolę uzupełnić sobie wypowiedź Owerfulla nade mną - ta wojna idzie o pieniądze, to chyba jedyne w niej jest pewne. Kto jest największym konkurentem gospodarczym USA? UE (Amerykanie są zadłużeni u Chin, a w gospodarce zajmują się czym innym, natomiast USA i UE rywalizują praktycznie w każdej dziedzinie). Co robi USA? Wyniszcza gospodarczo UE. Tak, moim zdaniem naszym realnym wrogiem gospodarczym są Stany. Walki zbrojnej z Rosją unikniemy dużo łatwiej, niż chciwości Wuja Sama.