A jakby to wyglądało gdyby pewna uprzywilejowana grupa osób miała dostęp do złotego środka? Po pewnym czasie wszyscy by go chcieli, wyleczalność by rosła a zyski malały.Aha, fajna teoria. Czyli tak, lek na raka istnieje, ale nikogo nim nie leczymy, bo jak się dana grupa wyleczy to inna też będzie chciała i biznes padnie. I weź podważ taką teorie, pomijając już jej kompletną bezsensowność.
i lek okazałby się przełomowy, to bogaci ludzie wyznacznikiem nie są, dlaczego? bo i tak się leczą u lekarzy specjalistów onkologii, czyt. chemioterapia idzie w ruchCzyli nie leczą się biedni, szarzy ludzie, nie leczą się bogaci i sławni, to w jakim celu powstał ten rzekomy lek? Kto się nim leczy, skoro nikomu się nie opłaca i jedni chcą, ale nie mogą, a drudzy mogą, ale nie chcą, a trzeci mogą i chcą, ale wolą umierać.
I tak ciężko ci w to uwierzyć? Są tacy ktorzy mogliby stworzyć lek ale gdyby problem raka dało się tak szybko rozwiązać to biznes onkologiczny (który defakto jest większy np. motoryzacyjny, wyobraź sobie skalę tego) po prostu by padł. Koncerny, które produkują leki nie miały by racji bytu bo nie trzeba byłoby już leczyć. Tak, taka jest rzeczywistość. W takich realiach żyjemy, czego tu nie rozumiesz? Nie opłaca się wyleczać chorób bo jak problem zniknie to nie da się na nim zarobić. Ot co.
Generalnie kończę dyskujsę na ten temat bo mam dość ciągłego ścierania się z motłochem, który wszystko wie, jest najmądrzejszy i pozjadał wszystkie rozumy. Nie da się walczyć z debilami, zawsze mają przewagę liczebną.