Po raz pierwszy na najwyższym szczeblu politycznym w UE brat zastąpił swego brata bliźniaka - pisze w sobotę "Corriere della Sera" informując o tym, że na szczyt UE do Lahti nie pojechał premier Jarosław Kaczyński, lecz prezydent Lech Kaczyński.
Włoska gazeta podkreśla, że wydarzenie to odnotowały telewizje i fotoreporterzy z całego świata.
Mediolański dziennik przypomina, że zgodnie z regułami obowiązującymi w Unii Europejskiej udział w tego typu spotkaniach biorą zazwyczaj szefowie rządów, a jedynie są zastępowani w przypadku choroby lub tzw. siły wyższej. Wyjątek - dodaje gazeta- stanowi prezydent Francji ze względu na uprawnienia, przyznane mu przez konstytucję jego kraju.
"Lech Kaczyński jako prezydent odgrywa z instytucjonalnego punktu widzenia rolę marginalną, chociaż zachowuje niektóre pełnomocnictwa w polityce zagranicznej. Cała realna władza skupiona jest w urzędzie szefa rządu, zajmowanym przez jego brata. Co więcej w Warszawie wielu utrzymuje, że Lech jest do tego stopnia pod wpływem silnej osobowości Jarosława, że stał się jego wiernym wykonawcą" - pisze "Corriere della Sera". Dodaje, że przedstawione przez stronę polską oficjalne i nieoficjalne tłumaczenia powodów, jak to ujmuje, "zamiany osób", nie wydają się całkowicie przekonujące.
"Do tego stopnia - podkreśla dziennik - że w Lahti pojawiła się złośliwa hipoteza o politycznym znaczeniu zastępstwa". Jako jedną z nich gazeta wymienia to, że premier Jarosław Kaczyński chciał, jak to ujęto w krótkim artykule, "wykonać nieuprzejmy gest wobec prezydenta Władimira Putina", zaproszonego na szczyt.
http://wiadomosci.on...02,12,item.html