Używamy sporo określeń, aby opisać intensywny strach człowieka. Można wśród nich wymienić sformułowanie „włos się jeży na głowie”, czy choćby „mrozi krew w żyłach”. Skąd bierze się to pierwsze chyba wszyscy wiemy, ale skąd wzięło się to drugie? Przecież używamy go od setek lat.
Wzięło się to z samego średniowiecza. W tamtych czasach ludzie wierzyli, że strach jest w stanie sprawić, iż krew w ludzkich żyłach po prostu zastygnie. Nie miało to raczej żadnego naukowego podłoża, ponieważ chyba nikt dotąd nie przeprowadził odpowiednich badań – aż do teraz.
Dr. Banne Nemeth – z Uniwersytetu Leiden – wraz ze swoimi kolegami, postanowił przeprowadzić małe badanie. Wzięła w nim udział niewielka grupa 24 zdrowych osób, poniżej 30 roku życia. Podzielono ich na dwie grupy. Obydwie grupy miały za zadanie obejrzeć horror pt. „Naznaczony” – z tym, że jedna z nich, obejrzała go od tyłu. Obiekty badań nie zostały zaznajomione z celem eksperymentu.
15 minut przed i po filmie pobrano od ochotników próbki krwi. Wszystko po to, aby zlokalizować coś, co zwane jest „czynnikiem strachu”. Badane osoby miały także za zadanie określić, w jakim stopniu film ich przestraszył. W ten sposób badacze doszli do bardzo ciekawych wniosków.
Odkryto, że oglądanie horrorów jest związane ze zwiększeniem się we krwi poziomu pewnego białka, które zwane jest „czynnik VIII”. Jest ono bezpośrednio odpowiedzialne za krzepnięcie krwi. Niestety badacze nie mają zielonego pojęcia, co jest przyczyną wzrostu poziomu tego konkretnego białka.
Padło jednak kilka ciekawych propozycji. Najbardziej racjonalną wydaje się ta, według której „manewr” ten jest rezultatem ewolucji. Krew przygotowuje się w ten sposób do walki, lub ucieczki – w trakcie których nasze ciało może zostać zranione. Im gęstsza będzie nasza krew, tym wolniej będziemy ją tracić w wyniku zranienia się.
Użytkownik Kazuhaki edytował ten post 28.12.2015 - 22:09