Czy hitlerowskie Niemcy były o krok od postawienia nuklearnego grzyba nad Paryżem i Londynem? Czy może miały już w rękach inny rodzaj wybuchowej broni?
Źródło grafiki: grotescheur.nl
Jeśli chodzi o odpowiedź na pytanie ile III Rzeszy zabrakło czasu, by wyprodukować bombę atomową, trzeba się cofnąć do 1945 roku. Amerykańscy żołnierze wkraczając na tereny Niemiec, odkryli w południowej części kraju, w miasteczku Haigerloch niedokończony reaktor atomowy. Były jeszcze trzy inne, w tym jeden w Berlinie. Niemcy korzystali również z wirówek wzbogacających uran. W trakcie wojny w tylko jednym z ośrodków, w Kadern, produkowali do 50 gramów wzbogaconego uranu dziennie. Działania ruszyły tam w okolicach 1943 roku. Dla porównania, Little Boy zrzucony na Hiroszimę zawierał około 65 kilogramów uranu. Brakuje danych ile innych ośrodków w III Rzeszy produkowało uran, ale wydaje się, że na uzbieranie pełnego zasobu uranu do konstrukcji jednej sztuki bomby atomowej potrzeba by przy ówczesnej technologii niemieckiej przynajmniej 2-3 lat.
Był też drugi problem, z którym hitlerowcy nie byli w stanie się zmierzyć, a mianowicie przenoszenie ładunków atomowych. Little Boy ważył 4 tony i musiał być dostarczany na miejsce zrzutu przez potężny bombowiec, którego odpowiednika Luftwaffe po prostu nie posiadało. W styczniu 1945 roku udało się ukończyć produkcję „latającego skrzydła”, bombowca Horten Ho 229 (na zdjęciu), który po modyfikacjach może byłby w stanie przewieźć ładunek o masie kilku ton, ale znów brakowało czasu na realizację tych zamierzeń.
Możliwe było wystrzelenie ładunku atomowego na skonstruowanej przez Wernhera von Brauna rakiecie V-2, tyle że z tym wiązały się dwie trudności. Przede wszystkim zasięg tej broni wynosił jedynie do 400 kilometrów. Dodatkowo, w powietrzu nad Europą niepodzielnie panowali alianci. Trudno sobie wyobrazić, by V-2 zdołała bezkarnie nadlecieć nad Londyn. Istnieje teoria, że ofensywa w Ardenach mogła być przeprowadzona po to, by Niemcy zyskali w krajach Beneluksu stanowiska do odpalenia V-2 z ładunkami atomowymi, mając wówczas w zasięgu zarówno Paryż, jak i Londyn. Wydaje się jednak, że to tylko fantazja. Nie ma żadnego dowodu, że naukowcom III Rzeszy udało się ukończyć produkcję choćby jednego ładunku jądrowego. Hitlerowi według dość powszechnej opinii zabrakło kilku lat do dokończenia projektu. Amerykanie, którzy jeszcze przed rozpoczęciem II wojny światowej byli w tyle, od momentu uruchomienia Projektu Manhattan w 1942 roku zaczęli się poruszać w siedmiomilowych butach. Po niecałym roku intensywnych działań byli już znacznie bardziej zaawansowani. Poza tym, prace mogli prowadzić w nieobjętych wojną ośrodkach, o czym pisaliśmy tutaj.
Po wojnie przesłuchiwani przez aliantów świadkowie, którzy widzieli potężne eksplozje w Turyngii czy na Bałtyku, niemal na pewno uczestniczyli w innego typu wydarzeniach. Chodzi o bombę nazwaną Schwere Luft – ciężkie powietrze. Zaprojektował ją zatrudniony w Luftwaffe doktor Mario Zippermayer (1899-1979). Konstrukcja składała się ze sproszkowanego węgla brunatnego i ciekłego tlenu. Oba surowce były dość łatwo dostępne, natomiast w mieszance dawały miażdżący efekt. Testy z bombami paliwowo-powietrznymi odbyły się poza wszelką wątpliwością. Świadkowie mówili o zniszczeniach w promieniu 10 kilometrów, jakie powodowała taka bomba. Dodatkowo, rodziła burzę ogniową, która była w stanie udusić znajdujących się w pobliżu ludzi. Porównując moc tej broni do konwencjonalnych materiałów wybuchowych, można tu mówić o ponad pół tonie dynamitu.
Hitlerowcy nie użyli Schwere Luft. Dlaczego? Wygłaszane tuż po wojnie enuncjacje Goringa, że nie użył śmiercionośnej broni przez wzgląd na cywilizację można włożyć między bajki. Ze Schwere Luft wiązał się problem objętościowy. Świadkowie podczas prób na poligonach widzieli ogromne zbiorniki z ciekłym tlenem. Zdetonowanie czegoś takiego w Paryżu byłoby ekstremalnie trudne choćby z powodu logistycznego. Jak dostarczyć taką bombę do miasta? Prawdopodobnie to właśnie nieporęczność tej broni zadecydowała, że nie użyto jej w warunkach bojowych.
Hitlerowcy skrupulatnie zniszczyli całą dokumentację Schwere Luft oraz swoich przygotowań do produkcji broni atomowej. Stąd po wojnie narodziło się wiele związanych z tym mitów. Jedno jest pewne: III Rzesza zawaliła się zanim którąkolwiek z jej śmiercionośnych broni zdołano przystosować do użycia.