Spory o to, czy zwierzęta mają duszę, ciągną się już nie jedną setkę lat. Ściślej mówiąc, wiele osób nawet się nie sprzecza, będąc święcie przekonanymi, że duszę może posiadać jedynie człowiek. Pozostałe istoty, to stworzenia nierozumne i bezduszne. Ale czy na pewno?
Pierwsze, co każe się zastanowić, to telepatyczne zdolności zwierząt. One to w jakiś tajemniczy sposób odbierają myśli człowieka i uprzedzają jego zamiary. Drugie zaś, to pojawianie się duchów zwierząt po ich śmierci. Najczęściej ludzie nie tyle widzą je, co czują ich obecność. Czasem człowiek czuje, jak kot ociera się o nogi, chociaż dawno już go nie ma.
Dosyć często gospodarze słyszą nocami znajome szczekanie albo miauczenie, mimo iż wiedzą, że to niemożliwe. Psychologowie twierdzą, że tego rodzaju zjawiska można łatwo wyjaśnić: ból po stracie wywołuje halucynacje. Dowodem ma być fakt, że z czasem te zjawiska kończą się. Znaczy, że ludzie już się uspokoili, pogodzili ze stratą… Ale może też być, że chodzi o coś zupełnie innego.
W pewnej szkockiej rezydencji zdarzyła się dosyć osobliwa historia. Major, właściciel posiadłości, w testamencie wyraził życzenie, aby powrócić z tamtego świata w ciele jednego ze swoich psów. Po śmierci majora, przeczytawszy jego ostatnią wolę, członkowie rodziny wpadli w panikę i kazali psy wystrzelać. Gospodarza pochowano obok wcześniej zmarłej żony. Od tego też się i zaczęło. Ludzie przychodzący na cmentarz zaczęli słyszeć głuche uderzenia dochodzące spod ziemi, jakieś tajemnicze dźwięki, a nawet hałasy kłótni. Major miał krewnego, którego żona zaszedłszy raz do gabinetu zmarłego poczuła nagle ostry zapach psa. Mało tego, poczuła nawet, jak do jej nóg łasi się niewidoczny pies. Podobne odczucia miały też inne osoby znajdujące się w domu. Przestraszeni służący kategorycznie odmówili przebywania w tym budynku i zwolnili się co do jednego. Zagadkowe wydarzenia miały miejsce jeszcze przez ponad dwadzieścia lat.
Na tak zwanym cmentarzu hollywoodzkim w Richmond (Wirginia), na grobie pisarki Ellen Glasgow, dziwne rzeczy dzieją i dzisiaj. Ludzie nie mają wątpliwości, że pojawiają się tam duchy jej psów. Kiedy Ellen umarła, okazało się, że w swoim testamencie wyraziła dosyć niezwykłą wolę. Chciała, aby szczątki dwóch psów, które zeszły z tego świata przed właścicielką i były pochowane w ogrodzie, zostały ekshumowane i złożone obok niej na cmentarzu. Wola zmarłej została wykonana. A wówczas wiele osób zaczęło słyszeć szczekanie psów koło grobu, a niektórzy widzieli nawet sylwetki zwierząt.
Wiele łączy nas ze zwierzętami, a bywa, że są one do nas nawet jakoś podobne. Istnieje wiele historii o tym, jak duch zwierzęcia ratuje swoich gospodarzy przekazując im sygnał trwogi z tamtego świata.
W Wichita w stanie Kansas, pani Lovanda obudziła się słysząc ujadanie swojego psa, który niedawno został pochowany. I to uratowało już przed złodziejem, który miał właśnie wejść do mieszkania.
W nowym Jorku, w podobny sposób obudziła swoją właścicielkę suczka collie, dawno już przez domowników opłakana. Pani Norma wstała, aby zobaczyć o co chodzi i zauważyła w domu pożar.
Walter Manuel z Los Angeles zerwał się pewnej nocy ze strachu – jego pies, terier, przeraźliwe szczekał. To szczekanie Walter usłyszał we śnie. Przerażony rzucił się do okna i zobaczył, jak jego dwuletni synek w jakiś sposób wydostał się z domu i wpadł do basenu. Szczęśliwie udało mu się uratować dziecko. Najdziwniejsze w tym zdarzeniu jest to, że psa pochowano trzy tygodnie temu.
Zdarza się, że duchy zwierząt ciągle pojawiają się w tym samym miejscu. Na przedmieściach Chicago, w zadrzewionym rejonie, jest niebezpieczne skrzyżowanie dróg, gdzie zdarzyło się mnóstwo wypadków. Kierowcy pokonują podjazd i nagle, tuż przed samochodem, pojawia się znienacka koń albo jeździec w siodle. Kierowca gwałtownie hamuje, ale na drodze nikogo już nie ma… Istnieje przekonanie, że duchy zwierząt chronią ten fragment trasy przed nowymi wypadkami – w tym miejscu zginęło wiele koni z pobliskich stadnin.
Czy są jednak jakieś dowody na to, że zwierzęta mogą się pojawiać w postaci duchów? Okazuje się, że tak. I nie tylko współcześnie.
Duchy zwierzatW 1916 roku w Buckinghamshire emeryt Artur Springer zrobił zdjęcie, na którym po wywołaniu ukazał się bezgłowy pies. Kiedy pan Artur uwieczniał rodzinną scenkę, żadnych psów, a tym bardziej bezgłowych, nie widział.
W Szwajcarii w 1925 roku fotografię robiła sobie pewna rodzina. Na pierwszym planie ustawiono małego chłopca, który trzymał na rękach królika. Kiedy wywołano zdjęcie, okazało się, że na rękach chłopca siedzi nie tylko królik, ale i kotek, a dokładniej jego głowa. Członkowie rodziny rozpoznali w nim tego samego kociaka, który żył u nich w domu, a kilka tygodni przed fotografowaniem zmarł.
Podobne zdjęcie zrobiła sobie w 1926 roku właścicielka irlandzkiego wilczarza ze swoim pupilkiem. Zza szyi wilczarza wyłania się głowa szczeniaka. Wyjaśniło się, że należał on do pani Sary, ale nieostrożnie wyskoczył na drogę i dostał się pod samochód. Za życia był nierozłącznym towarzyszem dużego psa.
W tych obserwacjach duchów zwierząt można znaleźć bardzo optymistyczny aspekt. Skoro istnieją liczne dowody na to, że dusze zwierząt nie znikają bez śladu, to i człowiek nie powinien wątpić w to, że w przyszłym życiu towarzyszyć mu będą wspomnienia z życia obecnego. Ciekawą uwagę wyraził w 1934 r. na seminarium w Bazylei słynny psycholog Carl Jung. Powiedział on, że zwierzęta wypełniają wolę Stwórcy w sposób bardziej oddany, niż ludzie: żyją, jak im Stwórca przykazał. My tego nie robimy. Ustawicznie psujemy dzieło boże. A zwierzęta pozostają zawsze sobą, wierne swojej naturze…