W muzeum moskiewskiego Instytutu Badań Kosmicznych rzadko można spotkać dzisiaj zwiedzających chociaż znajdują się tam takie perełki jak model sowieckiego łazika Łunochod, pierwszego łazika, który wylądował na Księżycu w 1970 roku.
Choć Zimna Wojna i wyścig kosmiczny sprowokował gwałtowny postęp technologiczny, rosyjski program misji planetarnych znacznie wyhamował w ostatnich trzydziestu latach — aż do teraz.
W ramach ambitnego planu realizowanego wspólnie z Europejską Agencją Kosmiczną (ESA) rosyjscy naukowcy znów mają szansę powrócić do wysyłania misji na Księżyc czy na Marsa.
„Ostatnia dekada była dla nas naprawdę trudnym okresem,” mówi dyrektor instytutu Lew Zielenyj agencji AFP.
Jedną z największych porażek agencji było wystrzelenie sondy Phobos-Grunt, której nie udało się w 2011 roku osiągnąć właściwej trajektorii prowadzącej na jeden z księżyców Marsa i która z powrotem weszła w ziemską atmosferę nad Oceanem Spokojnym.
„Jednak teraz program kosmiczny rozpoczyna nowy etap.”
W przyszłym miesiącu rosyjska rakieta Proton wyniesie w przestrzeń kosmiczną pierwszą z dwóch misji realizowanych w ramach programu ExoMars – wspólnego projekto Roskosmosu i ESA, który ma na celu poszukiwanie śladów przeszłego lub obecnego życia na Czerwonej Planecie.
Zielenyj wiąże z tym projektem duże nadzieje na powrót Moskwy do dni chwały w badaniach przestrzeni kosmicznej – jeżeli oczywiście projekt oderwie się od Ziemi.
W ramach pierwszej misji orbiter Trace Gas Orbiter będzie poszukiwał śladów metanu w atmosferze Marsa – metan może wskazywać na aktywność biologiczną na Marsie.
W ramach drugiej misji planowanej na 2018 rok rosyjscy inżynierowie mają zbudować złożony system lądowania, którego celem będzie opuszczenie zbudowanego przez ESA łazika marsjańskiego na powierzchnię planety. System musi się składać z platformy, która nie tylko zapewni miękkie lądowanie, ale także będzie służyła za „laboratorium naukowe”, które będzie w stanie zbadać miejsce lądowania.
„Jeżeli nam się to uda, będzie to dla nas przełomowe osiągnięcie,” mówi Zielenyj.
Ten ambitny plan spotyka się jednak ze skrajnymi reakcjami – u jednych wywołuje ekscytację, a inni uważają go za nierealny.
W styczniu ESA poinformowała, że druga część misji planowana na 2018 rok może ulec opóźnieniu, które może być spowodowane problemami z przepływami finansowymi.
Z uwagi na kryzys finansowy rosyjskie władze także muszą ograniczać wydatki budżetowe, a badania przestrzeni kosmicznej nie należą aktualnie do priorytetów.
Rosyjska Federalna Agencja Kosmiczna Roskosmos sama znajduje się w finansowym zawieszeniu. Niemniej jednak w styczniu ogłosiła swój program na nadchodzącą dekadę. Jednak ten plan musi jeszcze zostać zatwierdzony – mówi Igor Martinin, dziennikarz magazynu Space News.
„Aktualnie nie ma oficjalnego planu, nie ma zatem żadnych finansów i Roskosmos zmuszony jest zapożyczać się, aby w ogóle płacić pensje swoim pracownikom,” mówi agencji AFP. „Z tego też powodu jestem sceptyczny i nie wydaje mi się, aby udało nam się zbudować dobrą platformę lądownika na czas.”
Szef agencji Roskosmos Igor Komarow w zeszłym miesiącu przyznał, że Rosja „nie ma zasobów finansowych na realizację zaawansowanych projektów kosmicznych.”
Co więcej, Komarow poinformował, że aktualnie występują także problemy z importem komponentów krytycznych do realizacji misji – problemy związane są z sankcjami nałożonymi przez Zachód na Rosję w związku z interwencją na Ukrainie.
Niezależnie od kwestii finansowych sceptycy zauważają, że Rosja nie wylądowała niczym na Marsie od lat siedemdziesiątych, a porażka może doprowadzić do zniszczenia łazika wyprodukowanego przez ESA.
To byłaby niesamowicie duża porażka zważając na fakt, że łazik ExoMars-2018 to „najdroższy pojazd do badań planetarnych wyprodukowany przez ESA od prawie dwudziestu lat,” mówi Anatolij Żak, autor RussianSpaceWeb.com, strony poświęconej przemysłowi kosmicznemu w Rosji.
Jeżeli jednak lądowanie się powiedzie „będzie stanowiło wzór przyszłej współpracy z Europą w ramach misji w dalekie ostępy Układu Słonecznego,” mówi Żak.
A Zielenyj faktycznie ma szerokie plany takiej współpracy. W jego planach znajduje się między innymi powrót do badań Księżyca, które zakończyły się w 1976 roku gdy USA i ZSRR skupiły się na innych fragmentach przestrzeni kosmicznej.
Zielenyj poinformował, że Rosja chce utworzyć międzynarodową stację badawczą na Księżycu, gdzie brak atmosfery oraz szumu radiowego gwarantują idealne warunki obserwacyjne dla astronomów.
Pierwsza z misji księżycowych miałaby wystartować do 2019 roku i jej celem miałoby być zbadanie księżycowego bieguna południowego, który stanowi jedno z rozważanych miejsc, w których można by ustawić sieć teleskopów, do których obsługi można by było wysyłać naukowców pracujących sezonowo. Przypominałoby to „ludzi pracujących w stacjach badawczych w Arktyce” mówi Zielenyj dodając, że trzeba by było wybudować jakieś schrony, w których ludzie mogliby się chronić przed promieniowaniem kosmicznym.
Sonda nazwana Łuna-25 mogłaby być pierwszą taką sondą od czasów rosyjskiej Łuny-24, która odkryła wodę na Księżycu w 1976 roku – i niejako byłaby kontynuacją słynnej sowieckiej serii Łuna, w ramach której wykonano pierwsze lądowanie na Księżycu w 1959 roku.
Jak dotąd tylko USA wysłało ludzi na Księżyc – po raz pierwszy Amerykanom udało się postawić nogę na Księżycu w 1969 roku, a po raz ostatni w 1972 roku.
W tamtych czasach nie szczędzono pieniędzy na wyścig kosmiczny i naukowcy „bardzo dużo wiedzy wynieśli z tej rywalizacji,” mówi Zielenyj.
Jednak teraz jedyną drogą jest współpraca.
Zielenyj poinformował także, że jego instytut ostatnio wznowił rozmowy z amerykanami dotyczące wspólnej misji, której celem miałoby być wysłanie lądownika (długoterminowego) na Wenus – rozmowy dotyczące tej misji zostały wstrzymane w 2013 roku z uwagi na konflikt na Ukrainie.
„Naukowcy od dawna są zainteresowani tą współpracą, ale teraz także Roskosmos i NASA wspierają tą ideę,” mówi Zielenyj.
Źródło: AFP
A jak Wam się wydaje? Jakie są szanse na powodzenie misji ExoMars-2018 i planów powrotu na Księżyc? Podzielcie się z nami swoją opinią.