Myślicie o tym czasami?
Mi te myśli towarzyszą od lat... są jakby częścią mnie. Nie ma chwili, abym nad tym się nie zastanawiała.
Tak łapczywie... desperacko szukam odpowiedzi, między innymi na tej stronie. Zapijam się do nieprzytomności.. słucham głośno muzyki..tak bardzo mocno głośno.. żeby zagłuszyć to uczucie. Ale ono zawsze przychodzi. Jest to uczucie mojej śmierci. Czuję, że umrę.. nie wiem kiedy, może jako stara kobieta... to nie ma znaczenia...
Nie wiem, kiedy to nastąpi... tak łapczywie szukam jakiejkolwiek nadziei, że coś będzie potem.
Nie chcę zamienić się po prostu w ziemię. Nie chcę, aby wszystkie moje pragnienia, wspomnienia, uczucia tak po prostu umarły ze mną.
Czy Was to na prawdę nie przeraża, że na tym forum nie ma żadnego dowodu?
Może być tak, że zamienimy się po prostu w drzewa.. kwiaty... nie będzie nic po nas.... zjedzą nas robaki i to wszystko... ciemna gleba.. nic poza tym, film się urwie po śmierci, bliscy będą zrozpaczeni, ale my nawet się o tym nie dowiemy...
Ale ja nie mogę się z tym pogodzić.
Jednocześnie nie mogę uwierzyć w Boga tak jakbym tego chciała... a bardzo bym chciała.
Mam świadomość, że cały czas ktoś umiera, że życie jest cholernie kruche, że wszystko wskazuje na to, że życie nie ma żadnego znaczenia.
Ale co z tym wszystkim co czuję? Co z tymi emocjami.. wspomnieniami....co z tym wszystkim? To też umrze? Czy tak po prostu przestanę istnieć.. czuć?
Użytkownik Claire edytował ten post 03.04.2016 - 00:39