@Daniel
Czasami mi się wydaje, że już bym wolał trafić do tego piekła, jakie by nie było
A gdyby piekłem było zapętlone przeżywanie największych porażek, i wstydu, których doświadczyłeś?
Albo ból, porównywalny do kąpieli w płynnym żelazie, zrywanie paznokci 24h siedem dni w tygodniu, oglądanie śmierci twoich bliskich, w poczuciu iż to jest twoja wina? a Wszystko bez uczucia nudy, i za każdym razem wiedząc że to jest pierwszy raz.
Wyobrażeń piekła jest cała masa. Wspólnym mianownikiem jest "BÓL"
"wieczna nicość" jest bardzo elegancka.
Większości z Was nieistnienie, kojarzy się z problemem wiedzy o tym że się kiedyś żyło, istniało. A to nie tak. Gdy przestajesz istnieć, to nawet o tym nie wiesz. Nie odczuwasz, nie myślisz, nie ma nic. Ciebie nie ma. I nie istnieje nic, co mogło by...
Nie wiem jak to opisać.
To tak jak by w piwnicy bez okien, ktoś zgasił światło. Ale ty nie widzisz różnicy. Ciebie nie ma. Światła nigdy nie było że o piwnicy nie wspomnę. Tak jak pisałem. wiele lat zajęło mi zrozumienie i pogodzenie się z tym "mam nadzieję że się mylę" faktem. Ale jak widać nadal nie potrafię opisać moich konkluzji.
Jedno co przychodzi mi do głowy to:
Jeżeli nie istniejesz, to nie możesz o tym wiedzieć, gdyż Ciebie nie ma. Nigdy nie było. Nie ma czasu, ani odczuć sensorycznych. Nie ma nic. I nie jesteś świadomy że coś było. Świadomości też nie ma. I nawet nie wiesz że świadomość może istnieć. Nieistnienie nie jest takie straszne, gdyż nie masz pojęcia że nie istniejesz.
Doprawdy nie wiem jak bardzo mógłbym to zapętlić.
Podsumowując. Nieistnienie nie jest straszne, przerażająca jest myśl o nim. Wszystko czego dokonaliśmy traci znaczenie. Całe nasze życie, (wydawać by się mogło) traci sens.
Ale tak nie jest. Zawsze znajdzie się ktoś dla którego, nasze jestestwo było ważne. Choćby przez pięć minut, albo sekundę.
Chociaż to i tak bez znaczenia, gdyż nie ma mnie. I nigdy nie było. I nawet o tym nie wiem, gdyż nie ma nic.
Ktoś zgasił światło.