Podziemny świat to temat rzeka. Sformułowano już bardzo wiele koncepcji dotyczących możliwości funkcjonowania podziemnego świata. Jedną z nich była nawet hipoteza pustej Ziemi z wewnętrznym słońcem i atmosferą oraz otworami na biegunach o średnicy 2252 kilometrów. Siłą sprawczą, która umożliwiłaby wytworzenie takiego układu byłaby siła odśrodkowa, ruch wirowy Ziemi na podobieństwo wirującej pralki odrzucałaby cząsteczki materii, płyny i gazy na zewnętrzne ścianki obracające się wokół wewnętrznej próżni. Tłumaczyłoby to takie zjawiska jak zorze polarne, niezwykłe bogactwo morskiej fauny w wodach otaczających bieguny czy też sezonowe migracje zwierząt na północ.
fot/dreamlandtraveller.blogspot
Niektórzy twierdzą, że wnętrze takiego świata mogliby zamieszkiwać uciekinierzy, którzy uratowali się z zagłady poprzedzających naszą cywilizacji Lemurii i Atlantydy. Pojęcie podziemnego świata funkcjonuje niemal w każdej religii czy mitologii na świecie. Legendarny podziemny świat Agharty-Szambali, do którego wejście znajdowało się gdzieś w Azji Centralnej lub Tybecie poszukiwany w czasie II wojny światowej przez hitlerowców mógł być pewną wskazówką dla współczesnych odkrywców i poszukiwaczy. Istnieje bardzo dużo relacji opowiadających o tajemniczym podziemnym świecie, choćby wyprawa słynnego polarnika Admirała Byrda, który jak w wynika z jego dzienników w 1947 r. wleciał prawdopodobnie przez otwór w biegunie południowym do wnętrza Ziemi, gdzie ujrzał całkowicie inny, porośnięty bujną roślinnością świat, który zamieszkiwały prehistoryczne zwierzęta i cywilizacja wysokich blondynów poruszających się dyskoidalnymi pojazdami z wymalowaną swastyką. Bardzo wielu świadków bliskich spotkań III i IV stopnia donosi o związkach obcych z podziemnymi bazami umiejscowionymi pod dnem oceanu lub we wnętrzach sztucznych gór. Z kolei historyczne relacje mówią o podziemnych labiryntach, a szczyty świętych gór uważane były za miejsca spotkań z bogami lub wejścia do podziemnych krain.
Relacje te brzmią co najmniej fantastycznie, jednak jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że wiele z nich pochodziło z wiarygodnych źródeł, między innymi z dzienników pokładowych Admirała Byrda, to cała sprawa nie wydaje się już tylko bajką wyssaną z palca. Niezależnie od tego jak faktycznie miałby wyglądać podziemny świat, czy jest to tylko pusta przestrzeń w obrębie skorupy ziemskiej czy też cały system z wewnętrznym słońcem i atmosferą, wciąż napływają relacje ludzi, którzy zetknęli się z rzeczywistością opisywaną dotąd tylko w literaturze Fantasy.
fot/martwa-strefa.blogspot
W Polsce temat kojarzy się głównie z podziemnymi poniemieckim kompleksami położonymi w okolicach Wałbrzycha zbudowanymi w ramach projektu „ Riese" . Istnieją jednak jeszcze inne równie zagadkowe i intrygujące miejsca. Należy do nich masyw Babiej Góry. Legendy mówiące o podziemnych tunelach i diabłach sięgają tam czasów średniowiecza. Jak się okazuje również współcześnie w latach 60 istnieją opowieści, które nawiązują jednoznacznie do legend z przeszłości.
Jedną z nich jest relacja znajomego znanego ufologa prof. Pająka mieszkańca okolic Babiej Góry, której treść przytaczam poniżej:
"Byłem właśnie w klasie maturalnej liceum, kiedy usłyszałem pierwszą opowieść o szklistych tunelach, wyglądających jakby wytopiła je w skale jakaś ogromna maszyna. Osoba, która mi o nich opowiedziała - nazwijmy ją Wincenty - znana mi była z innych niezwykłych opowieści , jakie kolidowały drastycznie z moim "naukowym światopoglądem". Gdy słuchałem tej kolejnej opowieści, nie przykładałem do niej szczególnej wagi i traktowałem jako rozrywkę. Z czasem zapomniałem niektóre szczegóły - przykładowo, nie jestem już pewien, czy tunel zaczynał się na Babiej czy na Baraniej Górze, do jakich miejsc prowadził, jak był oznakowany, jak się go otwierało, itd, itp.
Stąd też przytaczam wersję w formie luźnej opowieści, jaką obecnie ją pamiętam.
Jak to zwykle bywało z zimami lat 60., tego wieczora elektrownia znowu wyłączyła prąd. Siedzieliśmy więc przy buzującym piecyku wsłuchując się w trzask płomieni... Wincenty po pewnym czasie zaczął:
Kiedy byłem w twoim wieku, pewnego wieczoru mój ojciec zapowiedział, że następnego ranka wyruszymy w daleką drogę. Nazajutrz rano zdziwiło mnie to, że zamiast zwykłych przygotowań do jarmarku ojciec zapakował tylko naftową latarnię, zapałki oraz zapas jedzenia. Moja ciekawość jeszcze wzrosła, kiedy wyruszyliśmy w drogę piechotą, zamiast ( jak zwykle ) furmanką... Kiedy wyszliśmy poza granicę naszej wioski, ojciec przewodzący w milczeniu przywołał mnie do siebie.
- Wicek - powiedział - nadszedł czas, byś poznał sekret naszych przodków. Sekret ten przekazujemy z ojca na syna od drzewniech czasów. Trzymamy go w rodzinie na czarną godzinę. Oprócz mnie wie o tym kilku członków rodzin rozrzuconych po innych wioskach. Sekret ten, to ukryte przejście podziemne. Bacz teraz na drogę, bo pokażę ci ją tylko raz. Musisz więc ją dobrze zapamiętać.
Dalszą drogę odbywaliśmy w milczeniu. Podeszliśmy do podnóża Babiej Góry od strony czeskiej (Autorowi chodziło chyba o stronę słowacką, bo ani Babia ani Barania Góra nie ma stoków po czeskiej stronie granicy. Obie te góry leżą nieco dalej na wschód od granicy [etnicznej i administracyjnej] słowacko-czeskiej. - RKL) - ojciec znowu się zatrzymał i pokazał mi skałkę na wysokości około 1/3 tej góry.
- Wicek - powiedział - zważ na tę skałkę, bo zasłania ona wejście do podziemia.
Gdy wspięliśmy się do skałki, zdziwiło mnie, że żadnego przejścia nie było widać. Mój ojciec zaparł się plecami przy narożniku i zaczął pchać. Stałem zaskoczony, bo z bliska skałka wyglądała na zbyt dużą, by jeden człowiek mógł ją popchnąć.
- Psia... - ojciec zaklął - długo nie otwierana, musiała się zastać, nie gap się! - pomóż mi pchać.!
Przyskoczyłem i popchnąłem - skałka drgnęła i po początkowym oporze posunęła się zadziwiająco lekko. Odsłoniło się wejście dostatecznie duże, by przejechać przez nie wozem. Ojciec zapalił latarnię naftową, po czym popchnął skałę na poprzednie miejsce. Zatrzasnęła ona całkowicie otwór wejściowy. Następnie ruszył tunelem, jaki zaczynał się od tej skałki i prowadził dość stromo w dół. Zatkało mnie z wrażenia, bowiem czegoś takiego jeszcze w życiu nie widziałem.
Tunel był ogromny i zmieściłby się w nim nie tylko wóz ale cały pociąg. Przebiegał prosto jak strzała. Jego przekrój był kolisty, ale nieco spłaszczony od góry. Powierzchnia była lekko pofalowana, jakby pokarbowana ostrzem ogromnego wiertła. Ściany miał lśniące, jakby wylane szkłem. Chociaż raptownie schodził w dół, był zadziwiająco suchy, ani śladu wody spływającej po spągu i ścianach. Zauważyłem też, że nasze buty stąpające po szklistej podłodze nie wydawały żadnego dźwięku, jakiego można by się spodziewać po skale, odgłos kroków był przytłumiony, jakby spąg tunelu wyłożono jakimś tworzywem.
Po dosyć długim marszu tunel wpadł do ogromnej komory w kształcie beczki stojącej nieco skośnie. Ściany tej komory były szkliste, jak ściany tunelu, którym przyszliśmy, ale nie były one jednak karbowane, za to spąg i ściany były uformowane w jakiś dziwny spiralny wzór, wyglądający jak zastygły wir. W komorze tej zbiegały się wyloty kilku tuneli. Niektóre z nich miały przekrój okrągły, niektóre trójkątny. Ojciec położył latarnię na ziemi i przysiadł na chwilę, by odpocząć, ja zaś zacząłem rozglądać się po pieczarze. Pod ścianami, z dala od wylotów tuneli podłoga była zaścielona jakimiś przedmiotami, skrzyniami, beczkami oraz najróżnorodniejszą bronią. Widziałem części zbroi rycerskich, maczugi, miecze, szable, a także starodawną broń palną. Moją uwagę zwróciła niezwykłej roboty piękna strzelba z bogato inkrustowaną lufą o białej kolbie.
Wziąłem tą strzelbę by ją oglądnąć, ale ojciec krzyknął na mnie - nie rusz! - nie mamy oliwy by ją znów nasmarować!"
- Możemy przecież zabrać ją ze sobą - odpowiedziałem.
- Nie - powiedział ojciec - to wszystko ma tu czekać na wypadek ciężkich czasów.
Przysiadłem więc przy ojcu. Wtedy zaczął on wyjaśniać:
- Tunele, które tu widzisz, prowadzą do każdego kraju i każdego kontynentu. Możesz więc zajść nimi, gdzie tylko zechcesz, oczywiście jeżeli tylko wiesz, jak się w nich obracać. Ten tunel z lewej strony wiedzie do Niemiec, potem do Anglii, dalej zaś do Ameryki, gdzie łączy się z tunelem z prawej strony. Z kolei tunel z prawej strony wiedzie do Rosji, potem do Kaukazu i Chin, dalej do Japonii i w końcu do Ameryki. Do Ameryki możesz dojść także pozostałymi tunelami wiodącymi pod biegunami Ziemi. Każdy z tych tuneli posiada co jakiś czas komorę rozgałęźną podobną do tej, w której teraz jesteśmy, gdzie łączy się z innymi tunelami idącymi w innych kierunkach. W tym labiryncie łatwo się jest zgubić. Dlatego też nasi przodkowie używali drogowskazów, jakie informowały, który kanał wybrać - chodź, pokażę ci jak te drogowskazy wyglądają.
Podeszliśmy do jednego z tuneli i wtedy zauważyłem przy jego wylocie kilkadziesiąt niezdarnych rysunków nagryzmolonych czarną farbą czy zaschniętą krwią. Ojciec wskazał mi rysunek po rysunku, objaśniając jego znaczenie. Jeden z nich oznaczał Wawel w Krakowie [ ! ] .
Kiedy tak objaśniał mi znaki, niespodziewanie dał się słyszeć odgłos dudnienia, syku i metalicznego pisku - przypominało to przejeżdżający pociąg parowy, kiedy zmienia szyny na zwrotnicach lub hamuje. Ojciec zamilkł i powiedział:
- Resztę objaśnię ci w drodze powrotnej, teraz musimy szybko wracać.
Zaczęliśmy się szybko wspinać szybem wejściowym, ścigani coraz głośniejszym dudnieniem i metalicznym piskiem. Ojciec wyraźnie się niepokoił i często oglądał za siebie. Gdy dopadliśmy skały przy wejściu, syk i pisk były tak głośne, jakby pociąg hamował tuż za naszymi plecami. Po wyjściu na zewnątrz i zatrzaśnięciu skały, ojciec padł na ziemię zdyszany. Po dość długim odpoczynku zaczął wyjaśniać:
- Tunele, jakie widziałeś, nie były wykonane przez ludzi, a przez wszechmocne stwory, które mieszkają w podziemiach. Stwory te używają tuneli do poruszania się w podziemiach od jednej strony świata w drugą. Używają one w tym celu ognistych maszyn latających. Gdyby maszyna taka na nas najechała, to zostalibyśmy niechybnie upieczeni od jej gorąca. Na szczęście głos w tunelu niesie daleko, jest więc czas, by zejść jej z drogi, kiedy się ją usłyszy. Poza tym stwory te mieszkają w innych częściach świata i w te strony przylatują bardzo rzadko. Nasi przodkowie wykorzystywali te tunele do ukrywania się przed najeźdźcami oraz szybkiego przemarszu w inne strony.
W drodze powrotnej ojciec wyjaśnił mi znaczenie pozostałych znaków. Przykazał też, bym we właściwym czasie przekazał tę wiedzę komuś innemu, by nie uległa zapomnieniu."
Opowieść Wincentego niewątpliwie poparta jest wcześniejszymi legendami o tunelach w których ukrywali się zbójcy, którzy w zamian za protekcje oddali dusze diabłom, właścicielom podziemnych labiryntów. Jak wynika z tej relacji tunel znajduje się po słowackiej stronie w okolicach Diablaka na jednej trzecie wysokości góry. Podejmowano już próby zorganizowania ekspedycji w celu odnalezienia tunelu, jednak władze Słowacji uparcie odmawiają wydania pozwolenia. Masyw Babiej Góry pełnił też prawdopodobnie w czasie II wojny światowej rolę podziemnego niemieckiego laboratorium bądź bazy wojskowej gdzie produkowano broń V7, oraz być może dyskoidalne pojazdy latające typu HANNEBU. Więcej na ten temat można przeczytać w monografii Tunele NOL spod Babiej Góry- J.Pająk, K.Pańszczyk.
Na dzień dzisiejszy trudno ocenić wiarygodność opowieści Wincentego. Podania o górach będących jednocześnie wejściami do podziemnych światów znane były od dawna, współcześnie także nie brakuje podobnych relacji. Tajemniczy Masyw Untersberg na granic Austrii i Niemiec również obfituje w opisy podziemnego świata i dziwnych istot go zamieszkujących.
grafika/świat tajemnic
Na terenie Polski podejrzane są również święte góry: miejsca dawnych pogańskich obrządków. Łysa Góra, Ślęża, Jasna Góra. Głównie ze względu na podobieństwo legend oraz podań związanych z tymi miejscami. Wyspa na jeziorze Wdzydze na Kaszubach, kręgi kamienne w Odrach to równie tajemnicze miejsca którym nie obcy jest motyw podziemnych tuneli czy labiryntów.
Na razie jednak pozostajemy w sferze spekulacji, dopóki nie zostaną przeprowadzane gruntowne badania z użyciem echosondy, przy współpracy geologów wszelkie teorię mówiące o podziemnych tunelach pozostaną nie wiele wartymi hipotezami.
Kolejna relacja pochodzi ze strony Marcina Mizery, koordynatora grupy badawczej Na Progu Nieznanego. Tym samym przechodzimy do kolejnego wątku, w którym zastanowimy się, jak mogłoby wyglądać istoty zamieszkujące na stałe pod ziemią?
Latem 2004 roku, w pobliżu Częstochowy miała miejsce obserwacja niesamowitego stworzenia. Otóż świadek, który nie chce ujawniać swych danych, przechodząc obok jednej z grot, po swej lewej stronie spostrzegł siedzącą u jej wejścia dziwną istotę. Siedziała w przykucniętej pozycji po prawej stronie wejścia, obok ściany, tuż u wejścia i z zaciekawieniem zdawała się spoglądać w stronę przechodzącego mężczyzny.
Była niewielkiego wzrostu, mierząca z pewnością niecały metr, czerniawa lub ciemnografitowa w kolorze, o twarzy znacznie jaśniejszej. Według relacji stworzenie to było niesamowicie chude, zbudowane nieproporcjonalnie, z dość dużą, stożkowatą głową i chudymi, bardzo długimi kończynami. Kolejną wyraźną cechą, którą zauważył na początku była para żółtych, lekko skośnych oczu. Obserwacja trwała bardzo krótko - świadek, dostrzegając kątem oka istotę; stojąc bokiem, powoli odwrócił wzrok a ona wtedy, przez ułamek sekundy jeszcze się wpatrując, podniosła się i w dziwny sposób, na dwóch nogach, bardzo powolnym krokiem, schodząc na prawo, zniknęła wchodząc do środka groty.
Nie namyślając się długo, będąc i tak solidnie przestraszonym postanowił opuścić to miejsce. Istota nie sprawiała, jak mówił wrażenia bardzo przyjaznej, choć zniknęła być może dlatego, że przeraziła się człowieka, znacznie przecież większego od niej. Jej twarz nie sprawiała wrażenia bardzo życzliwej i poczciwej i choć świadek nie był w stanie opisać jej wyrazu we właściwy sposób, twierdzi, iż była ona raczej wykrzywiona jakby w grymasie i sprawiała wrażenie groźnej i niezbyt sympatycznej.
Jest jeszcze jeden szczegół, który nie jest do końca pewny. Otóż istota, choć nie posiadająca żadnego ubrania, na dodatek bezwłosa miała coś w rodzaju długich brwi oraz być może w swej lewej ręce trzymała jakiś podłużny, bliżej niezidentyfikowany przedmiot.
Z racji, że wokół znajdowało się więcej osób, ktoś inny mógł ją także widzieć. Świadek nie życzy sobie ujawnienia jego danych personalnych oraz okolicy, w której obserwacja miała miejsce, w pobliżu którego sam mieszka. Szanując jego wolę, zgadzam się na to, wiedząc, iż nie chce, by ktokolwiek łączył go z tą sprawą i podobnymi wydarzeniami.
Sam chyba jedynie Bóg wie, czym ta istota naprawdę była. Czy stworzenie w ogóle to istniało, a jeśli tak to czy pochodziło z Ziemi? Świadek pewien jest tego, co widział, będąc w pełni przekonanym, że nie było to zapewne żadne ze znanych mu stworzeń. Obserwacja ta, choć niezwykle krótka jest dość niezwykła i to z kilku przyczyn. Zdarzyła się za dnia - popołudniu - mamy więc wiele szczegółów dotyczących wyglądu istoty. Po drugie, obserwacje podobnych humanoidów, tym bardziej w pobliżu jaskiń zdarzają się dość rzadko.
Abstrahując od prawdziwości powyższej relacji, której nie jesteśmy w stanie potwierdzić zastanówmy się czy faktycznie istoty zamieszkujące podziemia mogłyby tak wyglądać. Czy przebywanie istoty w pobliżu groty mogłoby sugerować, że zamieszkuje ona podziemia? Pierwsza cecha narzucająca się nie tylko w tej relacji, ale również w bardzo licznych opisach „szaraków”- obcych dokonujących porwań to brak owłosienia. Faktycznie zwierzęta jaskiniowe np. odmieniec jaskiniowy często są pozbawiane zupełnie owłosienia i jest to przystosowanie do stałej panującej pod ziemią temperatury.
Kolejna cecha występująca także w tej relacji to charakterystyczna budowa ciała: wąski tors, chude i długie kończyny oraz nieproporcjonalnie duża głowa. Może być to przystosowanie do przeciskania się między wąskimi szczelinami skalnymi, widoczny brak tkanki tłuszczowej to prawdopodobnie także efekt stałej i być może dosyć wysokiej temperatury jaka może panować na dużych głębokościach. Budowa oczu: klasyczne „szaraki” mają bardzo duże jednolicie czarne oczy, podobną budową aparatu wzroku obserwuję się u nocnych małp- wyraków, żółte oczy posiadają lemury także prowadzące nocny tryb życia.
Czerwone oczy pojawiające się w bardzo wielu relacjach, stworzeń demonicznych, obcych lub stworów wampiropodobnych typu chupacabra mogą sugerować przystosowanie do widzenia w podczerwieni w przypadku całkowitego braku źródła światła. U zwierząt podziemnych zachodzi też zjawisko depigmentacji, skóra staje się cielista, biała bądź szara. Obserwacje „szaraków” a także „Nordyków” mogą sugerować, że cywilizacje te egzystują w warunkach niedoboru światła słonecznego.
fot/innemedium.pl
Istnienie pod naszymi stopami podziemnego świata i podziemnych cywilizacji mogłoby tłumaczyć nie tylko powyższe fenomeny, ale także obserwacje UFO, opowieści o dziwacznych stworzeniach, które pojawiały się na krótko i nagle znikały. Nie znamy tak naprawdę do końca budowy geologicznej naszej planety, najgłębsze odwierty sięgały zaledwie kilkunastu kilometrów, a to tak jakby wnioskować o środowisku morskim Oceanu Spokojnego na podstawie konsystencji pisaku na plaży. Wpływ pozaziemskich cywilizacji jest tylko jedną z możliwości o czym niektórzy badacze nieznanego często zapominają. Dlatego czasami warto by „zejść na Ziemię” i zacząć szukać odpowiedzi nie tylko w gwiazdach, ale także pod nogami.
Krzysztof Ryniec