Widzę tutaj klasyczny przykład mieszania metafor i faktów. Ludziom się wydaje że jeśli wymyślą piękną metaforę to dzięki temu uchwycą jakąś prawdę, tylko że zwykle czerpią z faktów które są dla nich nie znane i nie rozumiane. Rozumiesz Shadow teorię kwantową? I nie, znajomość na pamięć opowiastki o żywomartwym kocie to nie jest rozumienie teorii.
W tym przypadku sprowadza się to do mieszania religii z kwantami i sądzenie że to czegoś dowodzi. Ileż ja już tego widziałem... dowodzenie że skoro elektron jest falą a nasze mózgi można porównać do anteny radiowej, a radio działa na fale to świat jest wytworem umysłu, no bo tak. Ludzie biorą sobie z opisów zjawisk różne elementy i układają tak aby wyszło im na końcu to co chcą, i sądzą że oto udowodnili swe założenia, bo przecieć pomieszali tyle różnych mądrych, naukowych rzeczy że to musi być prawda. Przy czym zwykle polega to na bardzo dużych przeskokach logicznych ukrywanych pod potopem słów. Powyższy wywód można skrócić do "Materię można zamienić na energię a to dowodzi że Bóg jest energią" i nie trzeba specjalnego wykształcenia aby zauważyć, że jedno z drugiego wcale nie wynika.
Gdyby Łucji przypisywali choroby , albo omamy, to Fatima nie nabrała by takiej powagi.
Do dziś byśmy nie znali przyszłych wydarzeń.
Przyszłych? A jakie to przyszłe wydarzenia zostały zapowiedziane? Łucja dopiero w 1941 roku przekazała "przepowiednię" że trójka dzieci niedługo umrze (co nastąpiło 20 lat wcześniej) i że wybuchnie wojna światowa, która w tym momencie trwała już dwa lata.
To że przypisuje się powagę jakimś wizjom wcale ich nie dowodzi.
To wyobraź sobie , że skoro człowiek jest jedyną tak inteligentną formą życia, to czemu kosmos was cały czas zaskakuje?
Inteligencja to nie to samo co wiedza. Można mieć IQ 1200 i nie wiedzieć jak wyglądają inne systemy planetarne bo na przykład jeszcze nie zbudowano takich teleskopów.
Jeśli nie jest inteligentny to dlaczego wszystko trzyma sie na swoim miejscu jakby było zaprogramowane?
Czyż jabłko musi posiadać świadomość aby spadać na ziemię? Wystarczy że prawa fizyki są takie jakie są, po miliardach lat świat przybierze taką a nie inną formę która nie musi być podtrzymywana. Wizja tryliardopalcego bóstwa które podpiera każdy okruszek aby leciał po określonej trajektorii jest absurdalna, a nawet bluźniercza.
Dlaczego działają prawa fizyki i sie nie zmieniają?
Działają bo mogą i nikt im nie przeszkadza a nie zmieniają się bo nie muszą.