BTW nie odniosłam się do jednego fragmentu
Tak z doświadczenia, jeśli ktoś z tobą figluje przez dwa miesiące i nie mówi ,że cie kocha ..to raczej już tego nie usłyszyszXD
Spotkałaś na swojej drodze ludzi, którzy mocno przeżyli rozpad związku? Czasem i pół roku to za mało, żeby pewne swoje demony i traumy zwalczyć, nawet jak Ci na kimś mocno zależy. A im człowiek starszy tym więcej potencjalnych partnerów ma swoją tzw. "przeszłość" i różne nawyki/obawy/traumy/etc.
A tu już wyłącznie moja opinia - mówienie o miłości po dwóch miesiącach znajomości jest dla mnie nieco na wyrost. IMHO to ciągle faza zauroczenia i motyli w brzuchu. O faktycznej miłości można mówić jak się już zrzuci różowe okulary i zacznie się postrzegać partnera takim, jaki jest na prawdę, kiedy nasze wyobrażenia o drugiej osobie zostały skonfrontowane z rzeczywistością i możemy wtedy z czystym sumieniem powiedzieć, że tak, kocham, zależy mi, ta osoba mnie ciągle fascynuje i pociąga.
Podsumowując -nie będę rezygnować z wielu ważnych dla mnie aspektów ,życia dla drugiej osoby- bo chcę być w związku a nie poświęcać się dla związku.
Tak, jak pisałam - Twoje życie, rób co uważasz za słuszne. Napisałam co o tym myślę i nie zamierzam na siłę Ci wpajać swojego punktu widzenia. Może trafiłaś na jakiś wybitnie paskudny przypadek alergika, większość jednak osób (a w dzisiejszych czasach naprawdę spora liczba osób jest na coś uczulona) sobie z tym radzi i żyje normalnie, najczęściej słyszę, że ktoś rezygnuje z posiadania zwierzaka. Stąd też moje zdziwienie, że chcesz wykluczyć całkiem sporą grupę potencjalnych partnerów z tak błahego powodu. No ale, Twoja decyzja.
nie odpowiedziałaś za to czy z kimś kiedyś mieszkałaś?;D Czy musiałaś zrezygnować z czegoś naprawdę ważnego w swoim życiu dla drugiej osoby?
Tak, oczywiście, że z kimś mieszkałam, nie jestem zakonnicą. I na drugie pytanie też odpowiedź brzmi tak. Związek to sztuka kompromisu, zawsze człowiek z czegoś rezygnuje, pewne rzeczy modyfikuje. Nie mam jednak zamiaru tutaj wchodzić w szczegóły.