Twój cytat, to co Ciebie tak zdziwiło?
Chodziło mi o pewną kontrowersję w tym temacie, ale nie , że to mi się podoba.
Jezus wprowadził pokój na świecie?
a na którym świecie? Wiesz ilu "niewiernych" w jego imieniu wyrżnięto? Wiesz, że jego wyznawcy gwałcą dzieci w zachrystiach? A zamachy, a morderstwa, a pedofilia, a bieda, a zdrady, a chore, niepełnosprawne dzieci? No, powiem Ci, dba o te swoje owieczki wzorcowo!
Jezus nie może odpowiadać za niektóre zwierzęce zachowania niektórych ludzi. I własnie na tym polega problem świata, że człowiek zamiast zmieniać siebie na lepsze to zmienia innych na własne podobieństwo. Nic z tego dobrego nie wyniknie. Człowiek nie uczy się dobra, nie odkrywa go w sobie.
A co w takim razie z zamachowcami samobójcami, co z terrorystami? Przecież ich też Bóg stworzył - na swoje podobieństwo - czyż nie?
To dlaczego ich stworzył, a jak już zobaczył co stworzył, to czemu nie odesłał gdzieś tam, do piekła, żeby nie zabijali niewinnych kobiet i dzieci?
Ale zaraz mi napiszesz, że to wina ludzi, że on nas kocha, ale mamy wolną wolę i to nasza wina
typowe, nawiedzone myślenie. Jakież wygodne! Czy może nie? 
Stworzono nas na podobieństwo Boga, ale masz rację to człowiek za wszystko odpowiada, może nie człowiek , ale przede wszystkim zwierzęca natura człowieka, która w nim siedzi. Gdybyśmy byli zwierzętami czyli żyjąc w 6 królestwie , to byśmy szkody światu nie przynieśli. Nasza inteligencja nie byłaby tak rozwinięta, jak i mądrość. Było by jak dawno, dawno temu. Gdybyśmy jednak tworzyli jakieś tam 7 królestwo, do którego pewnie powoli dobijamy, to zwierzęce instynkty by nas nie obowiązywały a raczej obowiązywało by to co nas od zwierząt wyróżnia - duchowość i myślenie abstrakcyjne. Człowiek jednak cały czas sie rowija, dlatego to człowiek sam powinien wyzbyć się w sobie tych zwierzęcych instynktów , które w człowieku drzemią. Można by nawet powiedzieć, że człowiek utknął na 2/3 drogi do oderwania się od zwierząt . Można by rzec , że jest mniej więcej w 6,66 królestwie. Jest zarówno zwierzęciem , jak i duchową istotą , która wyróżnia sie myśleniem abstrakcyjnym. To połączenie sprawia, że człowiek jest istotą w sumie niebezpieczną, taka chodzącą bestią.
A co do muzyki i New Age - muzyka to muzyka - ona nie ma podtekstu religijnego - chyba, że autor tego chce i w takim nurcie się obraca. Znam trochę Enyę i ona raczej to tego typu wykonawców nie należy. A dokładanie do muzyki ideologii "żeby pasowało" - jest deko niepoważne i szkoda gadać. No wiadomo, że wielu ludzi mówi, że taka muzyka oddziałuje - bo wśród takich person się obracasz. Na zjezdzie jehowych też różne pierdoły wciskają nowym klientom.
W tym artykule z wikipedi przecież pisze, że Enya nie ma z tym movementem nic wspólnego, ale jej muzyka widocznie już tak bo dostała nagrodę w kategorii New Age Music. Enya mogła by wcale o New Age nie wiedzieć, ale New Age już dopasze jej utworki pod własną ideologię. W tym sensie. Musi być jakaś reklama nie? A artyści to najlepsze gwiazdki promujące, nawet gdy wcale tego nie zamierzają robić.
Miałem w klasie w liceum dziewczynę, która wpadła w ich sidła - przez dwa lata była super, wszystko ok, imprezy, rozmowy - generalnie normalna dziewczyna. Po dwóch latach ją zwerbowali i zmieniła się nie do poznania - WSZYSTKO, każdy aspekt życia był podporządkowany jehowym. Zmieniła nastawienie do znajomych, nauki, muzyki, życia, jedzenia, filmów, rozmów - kompletnie wyprany mózg. Opowiadała takie brednie o jakichś bożkach, że niestety nie dało się z nią normalnie pogadać.
Dla mnie ŚJ to standardowa sekta. Tak samo działają, taki sam potem nacisk kładą na swoich ludzi. Dzieciom Biblię czytają wiecznie, jakieś spotkania odbywają co jakiś czas. Ja osobiście znam kobietę, która do nich należy. Ba! U niej w domu te rzeczy sie dzieją, te wszystkie durne spotkania. Parę razy byłam u niej na kawie i zawsze kończyło się na rozmowie o Biblii i całe to przekonywanie. Nie raz próbowała mnie wciągnąć w jej wspólnotę. Zazwyczaj nasza rozmowa kończyła sie podirytowaniem z jej strony.
Już ze sobą nie gadamy
Świadkom Jehowy zawszę lubię zadawać to pytanie
" Gdyby jedynym sposobem na przeżycie twojego dziecka była transfuzja krwi , zdecydowałabyś się na to , czy wiedząc, że ono może przeżyć, świadomie odmówiłabyś mu tego ratunku, tym samy godząc sie na jego śmierć?" Zazwyczaj tu świadkom Jehowy puszczają nerwy 
Ogólnie zważywszy na moją filozofię życia omijają mnie szerokim łukiem. Raz przyszły dwie i próbowały mnie "nawracać" To jak ja zaczęłam je nawracać to uciekały szybciej niż się pojawiły
Miałam z tego niezły ubaw 
Ja nie wierzę w żadnego Boga, bo nie jesteśmy w XII wieku, żeby pioruny tłumaczyć zezłoszczonym bożkiem a schizofrenię - opętaniem przez szatanka. I takie myślenie nie przeszkadza mi w tym, żeby nie gwałcić, nie mordować itp itd. To kwestia własnego kodeksu wartości, a nie jakiejś religii. Bądźmy poważni - każdy bóg, to wymysł ludzi, bo są tak stworzeni, że muszą mieć jakieś oparcie/mieć w co wierzyć - tak jesteśmy skonstruowani. Ale nie ma piekła, nie ma nieba, nikt Cię nie poklepie po ramieniu jak umrzesz ani nie wrzuci do kotła, bo źle przeżyłaś swoje 5 minut we wszechświecie.
Mówisz jak człowiek Nowej Ery
To zależy jak ten Bóg wygląda. Dla New Age Bóg to nic innego jak siły wszechświata, które zapoczątkowały nasze istnienie. My jesteśmy przesiąknięci tym duchem i dlatego jesteśmy jego cząstką
Same Chrześcijaństwo mówi o Duchu Świętym. Duch to energia , a wszechświat powstał z energi , która stygnąc stworzyła materię i nas. Jesteśmy po części żywi, bo cały czas jest w nas energia , która porusza nasze martwe ciała. Kiedy ta energia- dusza opuszcza ciało, to zostaje tylko martwe ciało. Tak jak komputer. Nic na nim nie zrobisz, jeśli nie podłączysz baterii , albo nie wsadzisz wtyczki w kontakt
Śmierć to po prostu wyciągnięta wtyczka, która za życia podłączona jest do energii Boga. Czyli po śmierci nasze dusze nie umierają, tak jak po wyciągnięciu wtyczki prąd w gniazdku nie ginie. Tak to sobie wyobrażam.
Umierasz, komputer się wyłącza, odcina zasilanie i finito. Kuniec. Wierzenie, że jest coś dalej jest co najmniej naiwne. Nawet z czystego rachunku prawdopodobieństwa wynika, że jeśli świadomość w jakiejś postaci, utrzymywałaby się po śmierci, to ktoś z miliardów istnień, jakie już były, wróciłby i opowiedział gdzie jest i kto miał rację. I nie mylić tego proszę ze śmiercią kliniczną, tunelem ze światełkiem na końcu etc etc - to kwestia chemii i mózgu a nie objawienia bożka.
Odpowiadam po akapitach . Odpisując na wcześniejszy nawet nie wiedziałam , że posłużysz sie podobnym przykładem z tym komputerem. Jeśli Bóg jest Duchem Świetym, czyli energią wszechświata, to analogicznie ta energia jest jak prąd. Gdy wsadzasz wtyczkę do kontaktu to twój komp "ożywa". Kiedy się formuje mały człowiek, to w którymś momencie pod to martwe jeszcze DNA i komórkę "podpina się" zasilanie czerpane z energii Boga czy wszechświata , jak kto woli.
Dlatego uważam , że Bóg istnieje kim lub czymkolwiek on jest. 
No i ten cytat z końca postu, będący ukoronowaniem błędnego myślenia - powiedz mi: co zrobił, jaką decyzję podjął zgwałcony trzylatek, że ma takie życie? On tez posiada wolną wolę, a nie wydaje mi się, żeby mu to odpowiadało.
Dlatego wielu ludzi z tego powodu wierzy w reinkarnację, jako karę za przeszłe wcielenie. Gdzieś spotkałam się jeszcze z takimi poglądami, że między jednym a drogim wcieleniem dusza sama wybiera sobie następne wcielenie tzn. kim chce być, za co odpokutować, jak ta pokuta ma wyglądać, , gdzie istnieć i takie tam, ale tego ja akurat nie wymyśliłam, gdzieś o tym czytałam.
Z tym cytatem , nie chciałam , żeby to tak zabrzmiało. Całkowicie nie popieram jakiejkolwiek przemocy.
Generalnie, to nie zamierzam dalej toczyć tej dyskusji, bo już kilka takich w swoim życiu miałem - mimo udowodnienia komuś czegoś, on woli dalej wierzyć w święte sandały czy innego Allaha - niech sobie wierzy - tylko niech nie mówi innym jak mają żyć i nie przekonuje mnie do jego istnienia, bo uważam to za brak wiedzy i realnego spojrzenia na otaczający świat.
Rozumiem cię. Ja również nie zamierzam nikogo zmuszać. Moje poglądy stosuje względem siebie a to , że sie nimi dzielę i o nich rozmawiam to juz taka moja natura 
Jedyne co mogłabym oczekiwać od ludzi to to by nie czynili zła, ale kierowali się dobrem, a jakim sposobem , za pomocą jakiej religii, to już nie mój interes 
AMEN
Użytkownik Shadow Of Angel edytował ten post 11.06.2016 - 15:18