A po drugie jak ktoś nabrał kredytów w obcej walucie no to mi przykro, ale to ma być jakiś argument? Dobry żart. Ktoś zaciąga jakąś pożyczkę, gdziekolwiek to musi brać różne opcje pod uwagę.
Dobry żart? Okej - to pośmiejmy się wspólnie.
Dziś jeszcze możemy to zrobić nieodpłatnie.
Ja też uważam, że jak ktoś sam wziął kredyt, to niech go sam spłaca.
Widziały gały co brały.
Ja tego problemu nie mam, więc o to się akurat nie martwię. Ale mniej już bardziej będzie mi do śmiechu za chwilę, kiedy taki ktoś, nie da mi zarobić, bo tak się nieszczęśliwie złoży, że mu np. raty wzrosną. I wiadomo, co wybierze.
A raczej tak będzie - prawda?
A co do Strefy Schengen, to powiedz mi proszę - jaką masz gwarancję, że ona przetrwa (i jak długo) kiedy wszystko inne się przetasuje?
A ryzyko, że przetasować się może - istnieje.
I jak się na przykład przeniesie na naszą gospodarkę wzrost cen w sektorze turystycznym, po takich zmianach?
Nie pytam tu (żeby była jasność) o utarg biur turystycznych, tylko raczej o kwoty, które ich potencjalni klienci mogliby przeznaczyć na przykład na usługi wykonywane przez takich ludzi jak ja?
Jesteś w stanie to ocenić już na dziś i nadal uważać, że to tylko "dobry żart"?