Nie chcę zmieniać niczyich poglądów na temat istnienia (lub nie) reinkarnacji, ale czytając Wasze wypowiedzi, przyszła mi do głowy pewna rozmowa, której byłam kiedyś świadkiem. Być może da to komuś z Was do myślenia i sprawi, że spojrzycie na ten temat z trochę innej strony. Wypowiadam się na portalu paranormalne i chociaż wiem, że udziela się tu masa sceptyków, chciałabym żebyście na moment postarali się odłożyć na bok własne uprzedzenia i postarali się otworzyć umysł na pewną teorię tego, co może dziać się z nami po śmierci. Nie mówię, ze zgadzam się z nią w 100%, ciężko byłoby zresztą zweryfikować jej prawdziwość - ale mimo wszystko brzmi dla mnie całkiem logicznie i jest najbliższa temu, w co sama wierzę.
Miałam kiedyś w swoim otoczeniu dwie osoby o dość skrajnych wydawałoby się poglądach - osobę, która jest ateistą w kontekście Boga katolickiego, ale wierzy w reinkarnację i osobę, która jest praktykującym katolikiem. Osoby te podczas wspomnianej przeze mnie rozmowy szukały wspólnego mianownika swoich teorii i to, do czego w tej rozmowie doszły, brzmiało dla mnie na tyle sensownie, że do dziś utkwiło w mojej pamięci.
Jak wiadomo, w ogromnym uproszczeniu, religia katolicka opiera się na wierze, że ze swoich uczynków na ziemi jesteśmy rozliczani po śmierci przez byt od nas mądrzejszy i potężniejszy, i w zależności od tego, jak przeżyliśmy własne życia, trafiamy do raju bądź do piekła. W rozmowie, o której mowa, pojawił się jednak wątek czyśćca, tak często pomijanej w ogólnych rozważaniach na temat tego, gdzie trafiamy po śmierci.
Wielu ludzi wyobraża sobie czyściec trochę jak korytarz u dentysty, gdzie dusze siedzą sobie na krzesełkach tak długo, aż Bóg-dentysta uzna, że dane dusze „odsiedziały swoje” i mogą zostać wpuszczone do Raju. Osoby, z ktorymi rozmawiałam, wpadły jednak na nieco inną teorię - wg której czyśćcem miałoby być właśnie życie na ziemi. Kolejne wcielenie. I nie chodzi tutaj o karanie za grzechy z poprzednich wcieleń, jak ironicznie w swoim przykładzie więzienia za przewinienia innego wcielenia wspomniał Wszystko. Nie chodziło wcale o to, że jeśli np. będąc w innym wcieleniu zabiłeś kogoś przez podcinanie gardła, to teraz musisz umrzeć na raka krtani. Bardziej chodziło o samo „przepracowanie problemu” - i tu pojawia się właśnie temat karmy, którą ktoś wyżej już wspomniał.
Wg tej teorii, ważniejszy jest powód, dla którego dany człowiek zrobił coś złego. Jeśli wiec motywem największego „grzechu” była np. zazdrość, wg tej teorii w kolejnym wcieleniu dusza człowieka znow będzie się musiała z zazdrością zmierzyć. Być może w odwrotnym sensie - być może nie będzie tej przykładowej zazdrości odczuwać sama, ale na jej drodze stanie bardzo zazdrosny partner, z którym ta dusza bedzie musiała się zmierzyć. I przepracować to w taki sposób. Nie chodzi o karanie i nagradzanie, chodzi o udoskonalanie duszy i udzielanie jej lekcji. Czyli mniej-więcej o to, czym miałby być katolicki czyściec. O relacjach karmicznych mówi sporo numerologia, ale nie chce się w to aż tak zagłębiać. Chodziło mi po prostu o trochę łagodniejsze potraktowanie reinkarnacji i skutków naszych decyzji w kolejnych wcieleniach. Nie mówię, ze wierze w to w 100%, ale na pewno brzmi to dla mnie dość logicznie, zwłaszcza w kontekście dość dużego prawdopodobieństwa występowania reinkarnacji samej w sobie.
Wracając do głównego wątku tematu, czyli do wzroku - jak najbardziej wg mnie osoba mogłaby pamiętać strzępki kolorów poprzez poprzednie wcielenia. Myśle jednak, ze nie ma sensu się w to aż tak zagłębiać. Skupiłabym się bardziej na czymś, co dobrze znamy sami. Mózg ludzki czasami sam potrafi pewne rzeczy tworzyć, jeśli istnieje taka potrzeba. Gdy zachorowałam i w dużym stopniu uszkodził mi się wzrok, wiele bodźców odbierałam przede wszystkim słuchem i dotykiem. Być moze przy dominacji innych zmysłów, osoba niewidoma wyobraża sobie kolory przy pomocy odczuć - np. Kolor żółty, znany z opowieści osób widzących, kojarzyłby się takiej osobie z ciepłem - wtedy mogłaby go sobie wyobrażać jako takie właśnie odczucie. Trochę brakuje mi precyzyjnych słów, by to dobrze wytlumaczyc, ale mam nadzieje, ze zrozumieliście co miałam na myśli