część I
Kiedy w 2001 roku pojawiły się nowe zdjęcia Marsjańskiej Twarzy: http://mars.jpl.nasa...face/index.html
wszyscy mieli nadzieję na przełom. Po 20 latach od słynnego zdjęcia twarzy wykonanego w misji Viking, zwolennicy teorii spiskowych po cichu liczyli, że NASA zagra Fair. Niestety, nadeszło rozczarowanie. Po publikacji zdjęcia NASA przystąpiła do trwającego niemalże bez końca programu przekonywania wszystkich wokół, że to co widzimy to tylko "śmiesznie wyglądające wzgórze". Przedstawiono nawet laserową analize wysokościowa wykonaną urządzeniem o nazwie MOLA (Mars Orbiter Laser Altimeter) podczas misji Mars Global Surveyor (MGS). NASA zapewniała: "nie ma oczu, nie ma nosa, nie ma ust!".
porównanie zdjęć. Po lewej zdjęcie z 1976 roku (Viking), po prawej zdjęcie z roku 2001 (MGS)
Na stronach http://www.enterprisemission.com znaleźć można wiele cennych informacji (niestety po angielsku) na temat potężnej konspiracji NASA i próbach przedstawienia marsjańskiej budowli w taki sposób aby nie przypominała ona twarzy. Jednak nawet wówczas gdy odrzucimy wszystkie teorie spiskowe wokół modyfikacji zdjęć przez NASA musimy przyjrzeć się faktom:
Poniżej widzimy zdjęcie zaprezentowane przez NASA: "Marsjańska Twarz" wygenerowane przez urządzenie MOLA.
Jeśli to samo zdjęcie obrócimy do odpowiedniej pozycji i zwężymy je horyznotalnie otrzymamy
Dalej nie przypomina wam to twarzy?
Największym problemem instrumentu MOLA jest limit rozdzielczości obrazu. Niestety, niektórzy ślepo wierza w to, że NASA nigdy nie ukryłaby niczego. Problem polega na ślepym przecenianiu możliwości aparatury MOLA.
Ponieważ MOLA może produkować "ładne", kolorowe obrazy jak choćby ten pokazany niżej, większość osób uważa, że MOLA to instrument o super rozdzielczości. Mówi się, że MOLA ma pionową rozdzielczość zaledwie kilku centymetrów i jest w rzeczywistości lepsza i bardziej dokładna niż kamera MGS. Prawda jest jednak nieco inna. Ignorancja mediów i prasy wobec tego co prezentuje NASA, brak dokładnych analiz, żadnych dodatkowych pytań, może rozczarowywać.
Instrument MOLA wysyła serię impulsów (10 na sekundę) promienia laserowego, który odbija się od powierzchni Marsa i zostaje odebrany przez odbiornik aparatury. W rezultacie otrzymujemy jeden okrągły piksel (lub element obrazu) danych o wielkości 160 metrów średnicy! Sonda podróżuje z prędkością około 3,3km na sekundę, z tego też powodu kolejne "pobranie" obrazu ma miejsce w odległości 330 metrów od pierwszej próbki (dopóki sonda porusza się po orbicie polarnej). W wyniku tego otrzymujemy plamę lub czarny punkt na obrazie o szerokości 170 metrów (co stanowi wolną przestrzeń pomiędzy dwiema kolejnymi rejestracjami obrazu). Przerwy są większe na równiku a mniejsze na biegunach. Instrument MOLA pracował bezustannie od momentu kiedy znalazł się w docelowej pozycji będącej poczatkiem fazy badawczej. Instrument wykonywał bezustanne serie zdjęć obszarów o wielkości 160 metrów wraz z 170 metrowymi przerwami pomiędzy nimi, obiegając całą planetę przez okres 2 lat. Brzmi nieźle? Pozornie...
Dla instrumentu MOLA jest praktycznie niemożliwe uzyskać rzeczywisty obraz jakiegokolwiek obiektu tak "małego" jak Marsjańska Twarz. Na powyższym przykładzie z konferencji prasowej MOLA: http://mars.jpl.nasa.../mola_first.htm widzimy jak słaba jest rozdzielczość tego instrumentu. Przykład przedstwia krater o średnicy 13 mil, a żółta linia ukazuje jak przebiegała ścieżka wykonywania zdjęć. Jak widzimy, jest to tylko seria punktów a nie jeden ciągły skan. W ten sposób tracimy niemalze 99% szczegółów obrazu.
Jak wygląda wykonywanie obrazów? W obrebie punktu o średnicy 160m. nie uzyskujemy praktycznie żadnych detali. 10 szybkich impulsów uderza w ziemię w formie "zapytania" i wraca do instrumentu pomiarowego. MOLA bierze następnie ŚREDNIĄ wysokość sondy nad powierzchnią Marsa w obrębie tego 160 metrowego "piksela" i przypisuje mu pewną "wartość" w oparciu o średnią. W rezultacie każdy detal powierzchni na obszarze 160 metrów zostaje zredukowany do 1 małego piksela - średniej wysokości statku nad powierzchnią planety. Wszystkie indywidualne szczegóły danego obszaru w okręgu o średnicy 160 metrów zostają utracone.
Ile to jest 160 metrów? Ile informacji tracimy przy użyciu tego "precyzyjnego" instrumentu?
Dokładnie tyle. Powyższe zdjęcie przedstawia halę "Tacoma Dome" blisko Seattle. Zdjęcie wykonane z rozdzielczością 1 metra na 1 piksel obrazu. W obrebie tego niewielkiego obszaru odpowiadającego jednemu punktowi na obrazach MOLA, zmieści się 23000 ludzi, boisko, sklepy, szatnie, obiekty użyteczności publicznej, zaplecze sanitarne, kilometry okablowania i dość betonu aby wybudować autostradę o długości 50km i wszystko to przegapiłaby MOLA! Dla aparatury MOLA, wszystko to byłoby jedną wielką ciemną plamą. Punktem. Co najwyżej moglibysmy uzyskać bardzo przybliżoną różnice w wysokościach pomiędzy dachem hali a powierzchnią gruntu przy użyciu aparatury na Mars Global Surveyor, ale nic poza tym. Żadnych detali. Nie wiedzielibyśmy w ogóle, że tak duży obiekt istnieje.
Powyżej porównanie. Jeden piksel aparatury MOLA jest tak duży, że taki szczegół jak gigantyczne oko w oczodole mógłbyć z łatwością pominięty.
Dla kontrastu kamera MGS z maksymalną rozdzielczością 1.5 metra na piksel mogłaby "dostrzec" obszar o wielkości tysięcy pikseli w obrębie jednego tylko piksela z aparatury MOLA. Obiekty tak małe jak samochód mogłyby być widoczne bez specjalnego polepszania obrazów.
Zatem argumentacja, że nie widać "oczu, nosa i ust!" w oparciu o tak marny przyrząd jakim jest MOLA jest co najmniej naukowym absurdem. Prawda jest taka, że MOLa zwyczajnie nie potrafi dostrzec obiektu tak "małego" jak gałka oka (o wielkości hali Tacoma Dome!), a starsza kamera MOC z rozdzielczością 1,5 metra i skalą 256-odcieni szarości jest tysiąc razy bardziej dokładna.
koniec cześci I
Tłumaczenie: Eurycide
www.paranormalne.pl
http://www.enterprisemission.com