Teorie spiskowe są wdzięcznym tematem dyskusji na portalach społecznościowych i smakowitym kąskiem dla mediów. Dzięki internetowi rozprzestrzeniają się znacznie szybciej niż kiedyś, znajdują też dużo większe grono odbiorców. Czy wszystkie są wyssane z palca, czy może niektóre mają jakieś realne podstawy? Przedstawiamy najciekawsze współczesne teorie spiskowe, nad którymi warto się zastanowić!
Teorie konspiracyjne są stare jak ludzkość. Można do nich zaliczyć historie o czarownicach, które miały odpowiadać za całe zło i wszelkie niepowodzenia innych, co skończyło się okrutną śmiercią w płomieniach wielu niewinnych ofiar. Teorii spiskowych jest na świecie całe mnóstwo – tylko tych bardziej znanych doliczyliśmy się ponad 2 tys. Wszystkie one mają swoich zwolenników, którzy zbierają wciąż nowe dowody na ich potwierdzenie. Te nieraz zupełnie fantastyczne opowieści pozwalają ludziom wytłumaczyć sobie niezrozumiałe dla nich zjawiska i wydarzenia… Czy te teorie mogą okazać się prawdziwe? Oceńcie sami.
Shutterstock/ Igor Normann
1. Portal społecznościowy Facebook stworzyła CIA
Ta teoria narodziła się już dwa lata po pojawieniu się Facebooka w lutym 2004 roku. Amerykański rząd miał potajemnie kupić portal za pośrednictwem swej organizacji DARPA, czyli agencji rządowej zajmującej się rozwojem projektów obronnych. W tle stała jednak agencja wywiadu, CIA. Większość użytkowników Facebooka śmieje się z tego, ale zwolennicy teorii spiskowej podają szereg argumentów.
Genialny plan obserwacji
Czy to przypadek, że Facebook tak przyciąga ludzi i jednocześnie skłania ich do podawania wielu informacji, które często mają charakter prywatny? Facebook rejestruje, gdzie chodzimy, co tam robimy, z kim tam byliśmy, jakie mamy zainteresowania, z jakich linii lotniczych korzystamy, co czytamy, jakie są nasze poglądy polityczne i tak dalej. Według zwolenników teorii konspiracyjnych CIA wraz z agencją DARPA gromadzi te informacje, by manipulować ludźmi. Gdyby za narodzinami Facebooka naprawdę stała CIA, byłby to genialny plan inwigilacji.
Za wszystkim stoją pieniądze
Pojawienie się Facebooka rzeczywiście ułatwia tajnym służbom życie. Użytkownicy dobrowolnie przekazują informacje na temat swojego życia, ujawniają swoje poglądy… Często nie ukrywają swojego konta przed nieznajomymi i tym sposobem cokolwiek zostanie umieszczone na Facebooku, staje się publiczne. Zaś informacja to dziś bezcenna rzecz. Zwolennicy teorii konspiracyjnych podkreślają, że twórcy Facebooka otrzymali na jego rozwój niebywale dużą kwotę od ówczesnego rządu USA, w przeliczeniu ponad 450 mln złotych. To dość dużo jak na zwykły portal społecznościowy. Pieniądze te Mark Zuckerberg dostał za pośrednictwem przedsiębiorstwa InQtel, założonego w roku 1999… przez CIA.
Wszystko ocenia DARPA
Wielbiciele teorii konspiracyjnych odkrywają tło całej tej transakcji. Czy władze ofiarowałyby tak zawrotną kwotę na realizację marzenia nikomu nieznanego Zuckerberga? – pytają. I właśnie w tym widzą ukryty interes CIA i DARPA. Ta druga jest wszak jedną z agencji wojskowych finansowanych bezpośrednio przez amerykańskie władze. Stoi za narodzinami internetu, pracuje nad rozwojem zupełnie nowych rodzajów broni, które znane są nam jedynie z filmów science fiction, zajmuje się m.in. także ciekłym metalem, który znamy z filmu Terminator. Interesują ją też światowe nowinki w kategorii zbrojeń, dlatego jej pracownicy bezustannie monitorują sieć w poszukiwaniu informacji na ten temat. Facebook stanowiłby dla nich doskonałe narzędzie pracy.
Bulls Press/ SPL / Barcroft Media
2. LHC jest niebezpieczny i dlatego sabotują go przybysze z przyszłości
Wielki Zderzacz Hadronów (LHC) rozpoczął pracę w pobliżu szwajcarskiej Genewy w 2008 roku i do dziś pozostaje jednym z najdroższych projektów naukowych na świecie. Koszty jego budowy i uruchomienia sięgnęły 5,96 miliardów franków szwajcarskich, czyli ponad 23 miliardy złotych. Wszystko po to, by badać najmniejsze cząstki materii w wysokoenergetycznych zderzeniach i dokonywać odkryć naukowych. Czy aby na pewno tylko po to?
Naukowcy-konspiratorzy?
Jedna z najpopularniejszych teorii konspiracyjnych głosi, że LHC niebezpiecznie igra z materią i pewnego dnia może doprowadzić do zniszczenia nie tylko Ziemi, lecz całego znanego nam kosmosu! Niebezpieczne miało być już poszukiwanie bozonu Higgsa, którego istnienie udało się już badaczom z Genewy potwierdzić, to jednak jeszcze zdaniem konspiratorów nie wszystko. W wyniku zderzeń cząstek w LHC może powstać czarna dziura, która pochłonie naszą planetę, a w końcu cały Wszechświat… Co najbardziej zaskakujące, za narodzinami tych teorii stoją dwaj fizycy – Holger Nielsen z Danii i Masao Ninomiya z Japonii. Twierdzą, że przybysze z przyszłości, kiedy zdano sobie sprawę z zagrożenia, przybywają do naszych czasów i próbują sabotować pracę LHC.
Zmienić niebezpieczną przeszłość?
Badania prowadzone w genewskim centrum mają być "niezgodne z naturą" i dlatego ludzie z przyszłości próbują zareagować. Ich celem jest zakrzywienie linii czasowej i zatrzymanie wielkiej maszyny, zanim dojdzie do globalnej katastrofy. "Dowodem" na prawdziwość tej teorii jest podobno to, że już kilkakrotnie, gdy zdawało się, że naukowcy są bliscy jakiegoś odkrycia, zderzacz nagle ulegał jakiemuś zagadkowemu uszkodzeniu i musiał zostać zatrzymany.
Co przepowiedział ptak z przyszłości?
Próbę ingerencji z przyszłości, według zwolenników teorii konspiracyjnych, dokumentuje przypadek tajemniczego ptaka, który zatrzymał LHC w dniu 3 listopada 2009 roku. Chłodzone nadprzewodzące magnesy LHC zaczęły się niebezpiecznie przegrzewać. Technicy natychmiast rozpoczęli poszukiwania przyczyny tego stanu. Jak się wkrótce okazało, winny był kawałek bułki upuszczony przez ptaka przelatującego nad systemem chłodzenia. Podczas gdy naukowcy stwierdzili, że był to zupełny przypadek, Nielsen i Ninomiya wykorzystali to zdarzenie, by ogłosić całemu światu, że ludzie z przyszłości wysłali sabotującego ptaka, który miał powstrzymać naukowców przed odkryciem bozonu Higgsa.
Shutterstock/ Kisan
3. Chiny przygotowują się do przejęcia władzy nad światem
W Kanadzie i Meksyku miały zostać odkryte ogromne tajne bazy armii chińskiej. W obu tych krajach ma stacjonować ponad milion wyszkolonych żołnierzy, przygotowujących się do przejęcia władzy nad całą Ameryką. Podobne bazy, wedle teorii spiskowej, istnieją również w innych miejscach na świecie. Chociaż teoria ta wydaje się nieprawdopodobna, wierzy w nią coraz więcej ludzi.
Tajne bazy w Ameryce
W centrum konspiracji stoi sam prezydent USA Barack Obama, który zawarł z Chinami tajny pakt o przejęciu władzy nad światem. Nie wierzycie? W okresie zimnej wojny podobne podejrzenia pojawiały się w stosunku do państw Układu Warszawskiego. Wojska sojuszu wschodniego miały mieć swoje tajne bazy na terenie całych Stanów Zjednoczonych. Setki tysięcy Rosjan, Ukraińców, Polaków, Czechów i przedstawicieli innych narodów Europy Wschodniej miały zapewnić swoim przywódcom gładkie przejęcie władzy. Obecnie ich dawne bazy przejęła Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza.
Powód? Niespłacone długi!
Chiny są już podobno w stanie przeprowadzić w Ameryce atak z zaskoczenia w dowolnej chwili. Ma do tego dojść w momencie, kiedy Państwo Środka zacznie się domagać od Amerykanów natychmiastowej spłaty całego długu, który w nim zaciągnęli. Wówczas w Stanach Zjednoczonych dojdzie do natychmiastowego kryzysu ekonomicznego, armia się rozpadnie, a chińskie wojska bez większych trudności przejmą władzę. Podobny scenariusz miałby się rozegrać w przypadku, gdyby Amerykanie próbowali przeszkodzić ewentualnej inwazji Chin na Tajwan. Według zwolenników teorii konspiracyjnej Chiny mają w Kanadzie 300 tys. żołnierzy gotowych do walki. W Meksyku ich liczba wynosi ponoć 600 tys. Co więcej, w meksykańskiej bazie stacjonuje 10 tys. opancerzonych pojazdów. Sama ta baza to ponoć 7 tys. budynków otoczonych murem i drutem kolczastym.
Relacja naocznego świadka
Najczęściej na potwierdzenie tej teorii przytacza się relację pewnego kierowcy ciężarówki, który rzekomo jest w posiadaniu nagrania z tajnej chińskiej bazy. A było to tak: otrzymał zlecenie dostarczenia ładunku żywności pod adres oddalony o 96 kilometrów od Nuevo Laredo w Meksyku. Po kilku kontrolach jego ciężarówka wjechała na teren tajnej chińskiej bazy. Podczas gdy Chińczycy wyładowali żywność, kierowca naliczył 10 tys. opancerzonych wozów, z których każdy mógł przewozić od 8 do 10 osób. W bazie stały niekończące się rzędy białych kontenerów, które służyły Chińczykom za pomieszczenia mieszkalne. Zwolennicy tej teorii twierdzą także, że znaleźli tę bazę na mapach Google.
Shutterstock/ Minerva Studio
4. Wszyscy jesteśmy podglądani przez komputery, telefony i tablety
Co do tego, że telefon komórkowy każdego z nas może być na podsłuchu, raczej nikt nie ma wątpliwości. To jest fakt, nie teoria konspiracyjna. Niemniej, również ten temat jest świetnym motywem rozwijania teorii o ingerencji za pomocą techniki w naszą prywatność. Pamiętacie słynnego byłego agenta CIA i NSA (amerykańskiej agencji bezpieczeństwa), Edwarda Snowdena?
Czy masz szpiega w kieszeni?
Snowden ogłosił między innymi, że agencje państwowe, zwłaszcza USA i Wielkiej Brytanii, mogą bez problemu przejąć kontrolę nad telefonem każdego z nas. Rzekomo wystarczy do tego specjalnie ułożona wiadomość tekstowa. Z jej pomocą aktywuje się mikrofon, kamera, GPS i inne funkcje użyteczne w obserwacji właściciela telefonu. Operacja ta jest doskonale maskowana, zatem użytkownik telefonu nie zdaje sobie z niczego sprawy. To samo może dotyczyć także komputerów czy tabletów. Ponadto ma istnieć umowa między NSA i Microsoftem, zgodnie z którą do każdego systemu Windows dodawany jest tzw. backdoor (z ang. tylne drzwi), który umożliwia przejęcie pełnej kontroli nad danym komputerem.
Skandal w Niemczech
Teorię tę potwierdzają specjaliści z zakresu elektroniki i mikroprocesorów. Twierdzą, że bardziej zaskakujące byłoby, gdyby NSA, CIA czy brytyjska MI5 nie wykorzystywały takiej możliwości, ponieważ zainstalowanie backdooru nie jest żadnym problemem. Spekulują nawet, że wyposażone w niego są wszystkie procesory Intel i AMD. Przed kilkoma laty, w roku 2011, wybuchł skandal po tym, jak okazało się, że niemiecka policja używała nielegalnego oprogramowania umożliwiającego aktywowanie na odległość kamer internetowych i mikrofonów w komputerach. Był to doskonały koń trojański, który analizował nawet klawisze uderzone na klawiaturze, a także rejestrował zdjęcia i głos właściciela komputera.
Niebezpieczny płomień
Specjalny program wirusowy umożliwiający to wszystko nosi nazwę Flame (Płomień), a korzysta z niego szereg państw, na przykład Izrael. Jego autorami są twórcy wirusa Stuxnet, który zainfekował komputery irańskiego programu jądrowego w 2010 roku. Nikt nie ma przy tym wątpliwości, że Stuxnet powstał w laboratoriach CIA. Wszystkie te informacje podała do wiadomości agencja Reuters. Według specjalistów od programów antywirusowych znanej firmy Kaspersky, Flame to wirus doskonały, który zawiera 20 razy więcej kodów niż wspomniany Stuxnet i 100 razy więcej kodów niż zwykłe wirusy, które pozwalają ukraść pieniądze z konta bankowego.
Teoria spiskowa czy rzeczywistość?
Wirus Flame może gromadzić dane, ale także zmieniać na odległość ustawienia komputera, wyłączać go, aktywować kamerę i mikrofon, nagrywać rozmowy itd. Wykorzystuje przy tym umyślnie stworzoną lukę w systemie Windows, czyli słynny backdoor. Specjaliści komputerowi są zgodni co do tego, że ta teoria konspiracyjna jest wysoce prawdopodobna, a do współpracy z tajnymi służbami są dostosowane wszystkie produkty Apple, Windows i Google.
Shutterstock/ Couperfield
5. Światowym handlem narkotykami kierują służby bezpieczeństwa
Amerykańska Centralna Agencja Wywiadowcza, czyli CIA, jest częstą "bohaterką" teorii konspiracyjnych. Wyjątkiem nie jest też ta dotycząca handlu narkotykami, który ma na skalę światową organizować nie kto inny niż właśnie CIA. Po 1980 roku handel kokainą z udziałem tej agencji stał się przedmiotem wielu medialnych skandali.
Jak to się zaczęło?
Po tym, jak w mediach pojawiły się informacje o związkach CIA z kartelami narkotykowymi, administracja ówczesnego prezydenta USA Ronalda Reagana musiała przyznać, że pieniądze pochodzące ze szmuglowania kokainy zostały przeznaczone na opłacenie nikaraguańskich rewolucjonistów z Contras. Komisja śledcza nie przedstawiła żadnych dowodów na to, by kokaina była przemycana na terenie USA – przeciwnie, wszystko działo się za granicą. Sprawa ta szybko stała się motywem teorii konspiracyjnej głoszącej, że ogólnoświatowym handlem narkotykami kierują tajne służby.
Gorąca linia z Afganistanem
Kolejnym dowodem wspierającym tę teorię konspiracyjną był skandal, w którym na jaw wyszło, że Ahmed Wali Karzai, brat wybranego wówczas prezydenta Afganistanu, był na liście płac CIA przez okres ośmiu lat, do października 2009 roku. Tajemnicą poliszynela było to, że jest on czołową postacią handlu opium na Środkowy Wschód i do Europy. Agencja wywiadowcza USA miała wykorzystywać pieniądze płynące z handlu opium do finansowania operacji w niektórych częściach Afganistanu i rekrutowania sił paramilitarnych.
Czy cały świat jest pod kontrolą?
Podobne związki miałyby łączyć CIA z kartelami narkotykowymi w Meksyku, Laosie, Nikaragui, Panamie, Kolumbii i Wenezueli. Zwolennicy tej teorii są zatem przekonani, że sprawa dotyczy handlu narkotykami na całym świecie, a CIA bynajmniej nie jest osamotniona w tym procederze. Podobne związki łączą kartele ze służbami Wielkiej Brytanii, MI5 i MI6, a także izraelskim Mosadem. W Wielkiej Brytanii na przykład MI6 ma prać pieniądze pochodzące z narkotyków przez Bank of England i Barclays Bank. Następnie za te same pieniądze kupowano afrykańskie diamenty, które z kolei służyły za narzędzie korupcji…