@Ana Mert
Jaguary chyba nie mają kciuków, więc pistoletu nie utrzymają - nawet malutkiego. Odpada - muszą sobie inaczej radzić... w tej nierównej walce.
Użytkownik pishor edytował ten post 09.10.2016 - 21:43
Napisano 09.10.2016 - 21:47
Musiałam w swoją dietę wprowadzić mięso (...) Jak już miałabym zabić kota na obiad, to w równej walce, czyli nie kiciusia a np. lwa, jaguara i to tylko w samoobronie.
A to mięso, które wprowadziłaś do swojej diety, też zdobywasz w równej walce, w samoobronie? Czy ten tekst dotyczy tylko kotów?
O tych twoich doświadczeniach ze smakiem krwi to już nie wspominam, bo widzę, że z tego taka tajemnica, że strach się bać.
Gdyby mnie do tego zmuszono siłą, to wolałabym walczyć, niż odebrać życie komuś słabszemu ode mnie. Albo chociaż zabić ze świadomością, że moja ofiara chciała zabić mnie. A to mięso, to zostałam zmuszona by je jeść, siłą.Zresztą nie ważne. Nie chcę się o tym wypowiadać.
Ja pomimo, że wiem jak smakuje ludzka krew i w ogóle się jej nie brzydzę...
No, dobra - zaryzykuję to pytanie. Niech tam - raz się żyje.
Rozumiem, że chodzi ci o smak twojej własnej krwi, a nie cudzej?
Bo, wiesz - jak smakuje krew to chyba każdy z nas wie, bo chyba każdy z nas, po skaleczeniu, miał okazję ssać swój palec na przykład - zanim przykleił na niego plaster.
Ale jeśli piszesz o smaku krwi innych ludzi... no - to jakby zmienia temat.
To, że każdy ssał swoją krew, dla mnie to normalka, jednak...zresztą nie ważne. Tak , tak, chodziło mi o swoją własną krew
Prawie każdy wie jak smakuje ludzka krew, wystarczy jak poleci z dziąseł albo z okolic ust i trudno nie poznac smaku.. Jak tak potępiasz zabijanie zwierząt to powinnaś być wegetarianką.
A koty to podobnie jak psy. W chinach normalnie je się psy i chinole nie widzą w tym nic niezwykłego. Jedzą też robaki, węże, małpy.
Tak potępiam zabijanie. Byłam w swoim życiu wegetarianką i.... źle to się dla mnie skończyło. Musiałam w swoją dietę wprowadzić mięso Jednak jak miałabym sama osobiście zabić jakiekolwiek zwierzę, to chyba wolałabym zdechnąć z głodu, niż zabić niewinną istotę. Te koty nic im nie robiły. Nie rozumiem tego. Jak już miałabym zabić kota na obiad, to w równej walce, czyli nie kiciusia a np. lwa, jaguara i to tylko w samoobronie.
Oj, nie wiesz co mówisz z tym zabijaniem. A już pisanie, że wolałabyś umrzeć z głodu niż zabić to kompletna bzdura. Ludzie w takich sytuacjach zabijają innych ludzi, nie mówiąc o zwierzęciu - idę o zakład, że gdyby od tego zależało twoje życie, nie wahałabyś się ani chwili. To po prostu instynkt i wola życia.
http://www.polskatim...zezyc,id,t.html
Żeby daleko nie szukać, a przykłady można mnożyć bez końca.
A co do zabijania jaguara na obiad, to: buahahahahaha...czym i jak chciałabyś go zabić? Szarżujące dzikie zwierzę?
Uwierz mi, że dałabym radę. Jestem tego świadoma, że można popaść w anoreksję i nie odczuwać głodu a potem odjechać. Wiem też, jak można przez takie coś stracić przytomność np. w kościele i znaleźć się na OIOM-ie, a potem widzieć jak cierpi rodzina, która robi wszytko by więcej do takiej sytuacji nie doszło. Nasza wszystkożerna natura nas do tego zmusza by zabijać. Jednak głód można pokonać - silna wola, lecz w momencie zasłabnięć czy anoreksji, jesteśmy bezbronni.
Jeśli chodzi o jaguara, miałam na myśli zabicie bronią, ale tylko wtedy gdy to zwierze zdecyduje się zaatakować pierwsze.
Przecież temat jedzenia kotów i psów na tym forum to często poruszane zagadnienie. Wiele razy było pisane, że są kraje, gdzie je się koty, psy, małpy i jest to tak samo normalne jak u nas je się krowy i świnie, kwestia kultury i tradycji.
Edinajla rozwalasz system, masz problem do ludzi, że zabijają zwierzęta, które potem sama jesz, bo jak nie to się źle czujesz.
Ile trzeba przeżyć, żeby zrozumieć, że świat to nie utopia? Żeby jeden mógł żyć, drugi musi umrzeć, to jest tak oczywiste jak to, że po nocy nastaje dzień. Nie wiem czy wiesz Edinajla, ale zwierzęta też się zabijają między sobą, żeby potem jeść, może np chciałabyś strzelić jakiś wykład panu lwu, że zjada antylopę? Co za nieludzka bestia z niego, przecież może się nażreć trawy z sawanny.
Jednak my ludzie mamy swój rozum i nie kierujemy się tylko emocjami, jak ssaki, którymi steruje w dużej mierze układ limbiczny. My jesteśmy ssakami, które mają najbardziej rozwiniętą korę nową mózgu, a więc umiemy myśleć abstrakcyjnie, więc do czegoś nas to zobowiązuje.
Użytkownik Endinajla edytował ten post 09.10.2016 - 21:54
Napisano 09.10.2016 - 21:54
Napisano 09.10.2016 - 21:56
Jednak my ludzie mamy swój rozum i nie kierujemy się tylko emocjami, jak ssaki, którymi steruje w dużej mierze układ limbiczny. My jesteśmy ssakami, które mają najbardziej rozwiniętą koę nową mózgu, a więc umiemy myśleć abstrakcyjnie, więc do czegoś nas to zobowiązuje.
Właśnie, mamy rozum, dlatego jemy to co jest dobre i potrzebne do prawidłowego funkcjonowania organizmu, a nie katujemy się jedząc trawę(która bądź co bądź też sobie żyje).
Nasza wszystkożerna natura nas do tego zmusza by zabijać. Jednak głód można pokonać - silna wola, lecz w momencie zasłabnięć czy anoreksji, jesteśmy bezbronni.
Tu nie chodzi o głód, bo ziemniakami, ryżem i owocami też się można najeść.
Napisano 09.10.2016 - 22:06
@Endinajla
Gdyby mnie do tego zmuszono siłą, to wolałabym walczyć, niż odebrać życie komuś słabszemu ode mnie. Albo chociaż zabić ze świadomością, że moja ofiara chciała zabić mnie. A to mięso, to zostałam zmuszona by je jeść, siłą.Zresztą nie ważne. Nie chcę się o tym wypowiadać.
A walczyć to byś walczyła do którego momentu? Aż sędzia odgwiżdże wygraną na punkty? Przecież to oczywiste, że w takiej walce żywa wychodzi tylko jedna strona, bo taka walka nie toczy się o punktację w rankingu, tylko o przeżycie. A kotki (małe kotki) myślisz, że są takie słodkie jak Ci się wydaje? Przypatrz się co potrafi zrobić taki słodki kotek z myszą, czy ptakiem. Albo zamknij się z kotem w pomieszczeniu, nie dawaj mu jeść przez X czasu, to kotek prędzej, czy później obgryzie Cię z mięsa podczas snu.
Uwierz mi, że dałabym radę. Jestem tego świadoma, że można popaść w anoreksję i nie odczuwać głodu a potem odjechać. Wiem też, jak można przez takie coś stracić przytomność np. w kościele i znaleźć się na OIOM-ie, a potem widzieć jak cierpi rodzina, która robi wszytko by więcej do takiej sytuacji nie doszło. Nasza wszystkożerna natura nas do tego zmusza by zabijać. Jednak głód można pokonać - silna wola, lecz w momencie zasłabnięć czy anoreksji, jesteśmy bezbronni.
Jeśli chodzi o jaguara, miałam na myśli zabicie bronią, ale tylko wtedy gdy to zwierze zdecyduje się zaatakować pierwsze.
Nigdy chyba nie dotknął Cię prawdziwy głód, jeśli twierdzisz, że można to pokonać silną wolą (i pewnie odżywiać się "światłem"). To jedno. Druga sprawa, że jeśli jaguar już zdecyduje się zaatakować, to możesz równie dobrze odłożyć sobie tą broń na bok, bo nie masz prawie żadnych szans na wyjście z tego żywa. Anoreksja natomiast to choroba na własne życzenie, nie ma niczego wspólnego z niejedzeniem mięsa.
Jednak my ludzie mamy swój rozum i nie kierujemy się tylko emocjami, jak ssaki, którymi steruje w dużej mierze układ limbiczny. My jesteśmy ssakami, które mają najbardziej rozwiniętą koę nową mózgu, a więc umiemy myśleć abstrakcyjnie, więc do czegoś nas to zobowiązuje.
Do czego nas to niby zobowiązuje? Nie zauważyłem, żeby na przestrzeni lat jakoś zmienił się nam układ pokarmowy i przestawił na trawienie fotonów. Głód to nie jest kwestia emocji, tylko podstawowych potrzeb organizmu (każdego). Poza tym, zwierzęta nie kierują się emocjami, tylko instynktem. W obliczu mega głodu, przyparte do ściany zeżre Cię nawet ukochane zwierzątko domowe.
Napisano 09.10.2016 - 22:07
Uwierz mi, że dałabym radę. Jestem tego świadoma, że można popaść w anoreksję i nie odczuwać głodu a potem odjechać.
Nie wiesz co piszesz dziewczyno.(Mam nadzieję, że temat nie zejdzie na anoreksje)
Jednak my ludzie mamy swój rozum i nie kierujemy się tylko emocjami, jak ssaki, którymi steruje w dużej mierze układ limbiczny. My jesteśmy ssakami, które mają najbardziej rozwiniętą korę nową mózgu, a więc umiemy myśleć abstrakcyjnie, więc do czegoś nas to zobowiązuje.
Kolejny raz piszesz o układzie limbicznym i nowej korze w mózgu. Zamieszczanie tych samych informacji i zdań w każdym temacie robi się już uciążliwe.
Napisano 09.10.2016 - 22:11
Przepraszam za OT ale chciałbym zauważyć, że temat ten zaczyna powoli dryfować w kierunku dyskusji, która całkiem niedawno przeprowadziliśmy w innym temacie - mniej więcej od tego posta.
Tam zaczęło się wprawdzie od hekatomby bonsai ale i tak skończyło na barbarzyństwie ludzi, mięsozerców - również tych mordujących komary.
I nawet uczestnicy dyskusji byli ci sami (w dużej części).
Nie to, żebym nie chciał odświeżyć sobie problemu zasad postępowania z bzyczącymi braćmi mniejszymi - tak tylko wspominam, dla jasności.
Żeby uprzedzić jak to się skończy wg mnie.
Napisano 09.10.2016 - 22:45
Bredzisz i nie masz pojecia o czym mowisz. Nawet jakbys miala karabin maszynowy, to:
1. Nie umialabys z niego strzelic.
2. Nie utrzymalabys go.
3. Dzikie zwierze zaatakowaloby cie tak, ze nawet bys sie nie zorientowala.
Jeśli tak uważasz, to tak uważaj. Dla mnie, to nawet lepiej, niż miałabym się tłumaczyć ze swojego życia, z tego ile razy korzystałam z broni palnej i w jakim celu.
Co do checi walki zamiast "zwyklego" zabijania, to tez bzdura. Skoro juz musialabys walczyc, to znaczy, ze warunki cie do tego zmuszaja. A wtedy, jesli ktos ma mozliwosc zabicia prostsza metoda, nie leci na slonia ze scyzorykiem. To absurdalne co piszesz i nie ma w tym krzty sensu, za to utopijnego i fantazyjnie szlachetnego pitolenia jest cala wanna.
I naprawde, pisanie, ze nie zabijesz kotka bo ci go zal i wolisz umrzec, jest co najmniej dziecinada, a ty kreujesz sie w swoich postach na swiatowca, wiec zwyczajnie nie wypada tak pisac. Zabilabys zwierze bez mrugniecia okiem i zjadla ze smakiem, gdyby od tego zalezalo twoje zycie. Teraz, najedzona, w cieplym pokoju w srodku miasta, moze ci sie wydawac to abstrakcyjne, ale w warunkach glodu wyglada to zgola inaczej.
Szybciej zabiłabym mordercę, albo gwałciciela, w obronie własnej lub cudzej, niż niewinne zwierzę, tylko po to by się nażreć. Buddyjscy mnisi nie mordują zwierząt, a jakoś dożywają długich lat. Wystarczy silna wola i zdrowe odżywianie. Mi tego zdrowego odżywiania zabrakło niestety, dlatego stało się jak stało.
@Endinajla
Gdyby mnie do tego zmuszono siłą, to wolałabym walczyć, niż odebrać życie komuś słabszemu ode mnie. Albo chociaż zabić ze świadomością, że moja ofiara chciała zabić mnie. A to mięso, to zostałam zmuszona by je jeść, siłą.Zresztą nie ważne. Nie chcę się o tym wypowiadać.
A walczyć to byś walczyła do którego momentu? Aż sędzia odgwiżdże wygraną na punkty? Przecież to oczywiste, że w takiej walce żywa wychodzi tylko jedna strona, bo taka walka nie toczy się o punktację w rankingu, tylko o przeżycie. A kotki (małe kotki) myślisz, że są takie słodkie jak Ci się wydaje? Przypatrz się co potrafi zrobić taki słodki kotek z myszą, czy ptakiem. Albo zamknij się z kotem w pomieszczeniu, nie dawaj mu jeść przez X czasu, to kotek prędzej, czy później obgryzie Cię z mięsa podczas snu.
Nie walczyłabym, ale użyła broni w chwili ataku. Dopiero wtedy. Poza tym nie muszę być taka, jak zwierzęta. Ewolucyjnie, powoli oddalamy się od zabijania, wraz z rozwojem empatii. Zwierzęta jej nie posiadają, więc zabijają. Ewolucja po coś wykształciła w nas empatię, jakby w rozwoju człowieka zapisane było wyzbyć się agresji.
@Endinajla
Uwierz mi, że dałabym radę. Jestem tego świadoma, że można popaść w anoreksję i nie odczuwać głodu a potem odjechać. Wiem też, jak można przez takie coś stracić przytomność np. w kościele i znaleźć się na OIOM-ie, a potem widzieć jak cierpi rodzina, która robi wszytko by więcej do takiej sytuacji nie doszło. Nasza wszystkożerna natura nas do tego zmusza by zabijać. Jednak głód można pokonać - silna wola, lecz w momencie zasłabnięć czy anoreksji, jesteśmy bezbronni.
Jeśli chodzi o jaguara, miałam na myśli zabicie bronią, ale tylko wtedy gdy to zwierze zdecyduje się zaatakować pierwsze.Nigdy chyba nie dotknął Cię prawdziwy głód, jeśli twierdzisz, że można to pokonać silną wolą (i pewnie odżywiać się "światłem"). To jedno. Druga sprawa, że jeśli jaguar już zdecyduje się zaatakować, to możesz równie dobrze odłożyć sobie tą broń na bok, bo nie masz prawie żadnych szans na wyjście z tego żywa. Anoreksja natomiast to choroba na własne życzenie, nie ma niczego wspólnego z niejedzeniem mięsa.
Mówię o mięsie. Moja moralność nie zabrania mi jedzenia drożdży, fasoli etc. bogatych w witaminy z grupy, B, ryżu, warzyw takich jak brokuły, cebula, czosnek etc. marchew bogatą w wit. A, czy paprykę czerwoną- źródło wit. C większe niż pomarańcz. A jak chodzi o zdrowe cytrusy to można jeść grejpfruty. Na roślinach da się wyżyć jeśli ma się dużo kasy i nie je się jakiś badziewi. Jeśli chodzi o żywienie się światem, to wjechałeś pod niewłaściwy adres, bo ja również to potępiam.
@Endinajla
Jednak my ludzie mamy swój rozum i nie kierujemy się tylko emocjami, jak ssaki, którymi steruje w dużej mierze układ limbiczny. My jesteśmy ssakami, które mają najbardziej rozwiniętą koę nową mózgu, a więc umiemy myśleć abstrakcyjnie, więc do czegoś nas to zobowiązuje.
Do czego nas to niby zobowiązuje? Nie zauważyłem, żeby na przestrzeni lat jakoś zmienił się nam układ pokarmowy i przestawił na trawienie fotonów. Głód to nie jest kwestia emocji, tylko podstawowych potrzeb organizmu (każdego). Poza tym, zwierzęta nie kierują się emocjami, tylko instynktem. W obliczu mega głodu, przyparte do ściany zeżre Cię nawet ukochane zwierzątko domowe.
Miałam na myśli zdobywanie pokarmu, bez opcji zabijania.
Uwierz mi, że dałabym radę. Jestem tego świadoma, że można popaść w anoreksję i nie odczuwać głodu a potem odjechać.
Nie wiesz co piszesz dziewczyno.(Mam nadzieję, że temat nie zejdzie na anoreksje)
Jednak my ludzie mamy swój rozum i nie kierujemy się tylko emocjami, jak ssaki, którymi steruje w dużej mierze układ limbiczny. My jesteśmy ssakami, które mają najbardziej rozwiniętą korę nową mózgu, a więc umiemy myśleć abstrakcyjnie, więc do czegoś nas to zobowiązuje.
Kolejny raz piszesz o układzie limbicznym i nowej korze w mózgu. Zamieszczanie tych samych informacji i zdań w każdym temacie robi się już uciążliwe.
A co miałam pisać o czymś całkowicie niedorzecznym. Będę się powtarzać w tematach w których tematyka układu limbicznego jest zawarta. Kot to ssak w końcu.
Na anoreksję nie zejdzie bo piszemy o zjadaniu kotów. Ja jako człowiek potępiam zabijania kotów dla jedzenia ich, tak samo jak potępiam zamęczania myszy w laboratoriach naukowych..
Napisano 09.10.2016 - 23:20
@Endinajla
Nie walczyłabym, ale użyła broni w chwili ataku. Dopiero wtedy. Poza tym nie muszę być taka, jak zwierzęta. Ewolucyjnie, powoli oddalamy się od zabijania, wraz z rozwojem empatii. Zwierzęta jej nie posiadają, więc zabijają. Ewolucja po coś wykształciła w nas empatię, jakby w rozwoju człowieka zapisane było wyzbyć się agresji.
"Dopiero wtedy" - to tak jak napisałem - już byś była martwa, zanim byś cokolwiek zrobiła. Za dużo filmów Endinajla. Ja bym w życiu nie stanął oko w oko z rozszalałym jaguarem, choćbym nie wiem jak był uzbrojony, a strzelać trochę umiem. Poza tym, wcale ewolucyjnie nie oddalamy się od zabijania, skąd taki pomysł? Zmieniliśmy tylko technologię. To, że kiedyś używaliśmy dzidy, a teraz używamy "gwoździownika" to tylko zmiana technologii. Zabijanie dla pokarmu to nie agresja tak swoją drogą, nie wiem skąd taka myśl. Zabijanie było, jest i będzie. Zmieniają się jedynie sposoby. Empatia nie ma tu nic do rzeczy, a agresja to jest w każdym z nas i będzie zawsze. Tłumienie jej i udawanie, że jej nie ma to prowadzi jedynie później do kłopotów psychicznych, takich jak nerwice.
Mówię o mięsie. Moja moralność nie zabrania mi jedzenia drożdży, fasoli etc. bogatych w witaminy z grupy, B, ryżu, warzyw takich jak brokuły, cebula, czosnek etc. marchew bogatą w wit. A, czy paprykę czerwoną- źródło wit. C większe niż pomarańcz. A jak chodzi o zdrowe cytrusy to można jeść grejpfruty. Na roślinach da się wyżyć jeśli ma się dużo kasy i nie je się jakiś badziewi.
Ale co to za życie...
Owszem, umrzeć nie umrzesz nie jedząc mięsa, ale i zdrowa też nie będziesz, bo pewnych składników zieleniną nie zastąpisz. Tak to już jest, że człowiekowi potrzebne jest mięso do prawidłowego rozwoju. Niestety, ale widzę całą masę ludzi, którzy krzywdzą takim podejściem swoje dzieci. Np. mam taką koleżankę, zatwardziałą wegankę, która wcina tylko to co wcinają króliki i swoją malutką córkę też tak karmi. Co z tej małej wyrośnie, to boję się myśleć.
Piszesz - moralność nie pozwala. A co to ma do rzeczy zabicia zwierzęcia? I tak jest już martwe i leży na półce w sklepie. To, że go nie zjesz to jedynie sprawi, że wyląduje w śmietniku, tym samym zdechło na marne. Szkodzisz i sobie (nie dostarczając sobie składników) i zwierzęciu (bo idzie na śmietnik). To jest dziwne myślenie - nie zjem, bo protestuję, może wtedy przestaną zabijać zwierzęta. Otóż nie - takie niezjedzenie spowoduje jedynie, że żarcie pójdzie na śmietnik.
Miałam na myśli zdobywanie pokarmu, bez opcji zabijania.
Chyba zieleniny, a nie pokarmu, bo na żywca to tak trochę niehumanitarnie jeść zwierzaka, a i niewygodnie dosyć, gdy jedzenie się rusza i wierzga.
To właśnie nasz rozwój (spowodowany m.in. właśnie jedzeniem mięsa) pozwolił nam wytworzyć metody na szybkie i bezbolesne zabijanie. Prymitywni ludzie takiego kota wrzuciliby żywcem do wrzątku, my jesteśmy w stanie zabić go humanitarnie, tak że nawet tego nie poczuje. A potem to już raczej wszystko jedno takiemu kotu.
A co miałam pisać o czymś całkowicie niedorzecznym. Będę się powtarzać w tematach w których tematyka układu limbicznego jest zawarta. Kot to ssak w końcu.
Na anoreksję nie zejdzie bo piszemy o zjadaniu kotów. Ja jako człowiek potępiam zabijania kotów dla jedzenia ich, tak samo jak potępiam zamęczania myszy w laboratoriach naukowych..
Bo się przyzwyczaiłaś, że kot to zwierzę domowe. A wiesz, że bezpańskie koty na ulicy są trute? To jest o wiele brzydsza śmierć, niż ta kierunek - talerz. Lepiej już ma taki kot, który gdzieś w Szwajcarii dostanie obuchem w łeb i zostanie rozebrany i zjedzony, niż taki z ulicy w Polsce, gdy po spożyciu trutki wyżerają mu się powoli, w agonii wnętrzności. A co do myszy - bez owych myszek w laboratorium to nie miałabyś większości leków i ogólnie żadnego postępu w medycynie. Skazałabyś kogoś bliskiego w rodzinie na śmierć, tylko dlatego, że nie pozwolono danego leku przebadać na myszach? A wiesz, że nowatorskie terapie na odbudowę rdzenia kręgowego też są najpierw testowane na myszach? Gdybyś miała wypadek i została sparaliżowana od szyi w dół, to też byś się rozczulała nad myszką i nie zdecydowała się na operację, która mogłaby Ci przywrócić jako takie czucie?
Użytkownik szczyglis edytował ten post 09.10.2016 - 23:27
Napisano 10.10.2016 - 00:10
Piszesz - moralność nie pozwala. A co to ma do rzeczy zabicia zwierzęcia? I tak jest już martwe i leży na półce w sklepie. To, że go nie zjesz to jedynie sprawi, że wyląduje w śmietniku, tym samym zdechło na marne. Szkodzisz i sobie (nie dostarczając sobie składników) i zwierzęciu (bo idzie na śmietnik). To jest dziwne myślenie - nie zjem, bo protestuję, może wtedy przestaną zabijać zwierzęta. Otóż nie - takie niezjedzenie spowoduje jedynie, że żarcie pójdzie na śmietnik.
Jedzenie tego mięsa, tylko nakręca rynek na zabijanie.
Chyba zieleniny, a nie pokarmu, bo na żywca to tak trochę niehumanitarnie jeść zwierzaka, a i niewygodnie dosyć, gdy jedzenie się rusza i wierzga.
To właśnie nasz rozwój (spowodowany m.in. właśnie jedzeniem mięsa) pozwolił nam wytworzyć metody na szybkie i bezbolesne zabijanie. Prymitywni ludzie takiego kota wrzuciliby żywcem do wrzątku, my jesteśmy w stanie zabić go humanitarnie, tak że nawet tego nie poczuje. A potem to już raczej wszystko jedno takiemu kotu.
Wiesz, ja mogę mordować ze szczególnym okrucieństwem w swoich scenariuszach i powieściach, ale na tym się kończy. Naprawdę zrozum mnie. Nie mam w sobie genu mordercy... Wygląda na to, że nie jestem człowiekiem Płynie we mnie obca krew. A tak długo łudziłam się, że jest inaczej . Nie no, żartuję.
Bo się przyzwyczaiłaś, że kot to zwierzę domowe. A wiesz, że bezpańskie koty na ulicy są trute? To jest o wiele brzydsza śmierć, niż ta kierunek - talerz. Lepiej już ma taki kot, który gdzieś w Szwajcarii dostanie obuchem w łeb i zostanie rozebrany i zjedzony, niż taki z ulicy w Polsce, gdy po spożyciu trutki wyżerają mu się powoli, w agonii wnętrzności. A co do myszy - bez owych myszek w laboratorium to nie miałabyś większości leków i ogólnie żadnego postępu w medycynie. Skazałabyś kogoś bliskiego w rodzinie na śmierć, tylko dlatego, że nie pozwolono danego leku przebadać na myszach? A wiesz, że nowatorskie terapie na odbudowę rdzenia kręgowego też są najpierw testowane na myszach? Gdybyś miała wypadek i została sparaliżowana od szyi w dół, to też byś się rozczulała nad myszką i nie zdecydowała się na operację, która mogłaby Ci przywrócić jako takie czucie?
Czyli to już standard?
A gdyby teoretycznie, tak fikcyjnie...Ziemię przejęli by obcy i robili by badania na ludziach. Pobierali by narządy, albo za pomocą komórek macierzystych wytwarzali by w ciele " człowieka doświadczalnego", niektóre organy, trzymaliby ludzi na łańcuchach lub w ciasnych klatkach, zmuszali do prokreacji i przy okazji zjadali by ludzi, oczywiście zabijając ich w humanitarny sposób, to...uznałbyś, to za coś normalnego i pozwoliłbyś zabrać siebie w celu przyrządzenia uczty? Wyobraź sobie, że tak właśnie czują się zwierzęta w naszym świecie. To smutne, ale...one chcą żyć.
Gdyby nie zamęczanie myszy w pracowniach naukowych pewnie byś tutaj nie pisała swoich mądrości.
A ty chciałbyś być tak zamęczany? Czemu nie zgłosisz się na ochotnika, do takich eksperymentów? Wtedy zapewniam Cię szybciej by opanowano niektóre kwestie.
Naprawdę nie wiem czy śmiać się czy płakać jak jakiś weganin piszę, że się zdrowo odżywia. Już naprawdę lepiej brzmi argument, że się tak odżywiam, bo w mięsie widzę zamordowaną krówkę, niż że to zdrowe. Bo ze zdrowiem to ma tyle wspólnego co palenie papierosów.
Jedzenie mięsa wcale nie jest takie zdrowe jak ci się wydaje. Drób , o'k jestem w stanie zrozumieć, ale nie mięso świń, dzików, baranów etc. Jelita, tak zwane flaczki, którymi się zajadasz, za życia zwierzęcia, cały czas ocierały się one o coś, co po opuszczeniu ciała , nazywa się plackiem, albo stolcem, jak wolisz. Poza tym w organizmie jest wiele toksyn. A kiełbaski, karkóweczka, którą robisz sobie na grillu czy patelni, ma działanie karcerogenne. No nie wiem czy to wszystko jest takie zdrowe...
Napisano 10.10.2016 - 00:50
@Endinajla
Jedzenie tego mięsa, tylko nakręca rynek na zabijanie.
Rozumiem, że jaskiniowcom też nakręcało rynek? Ludzie jedli mięso i jeść będą, niezależnie od tego, czy Ty będziesz je jeść, czy nie. Każdy normalnie myślący człowiek wie, że mięso jest potrzebne do prawidłowego odżywiania. Ba - zwierzęta też to wiedzą.
Wiesz, ja mogę mordować ze szczególnym okrucieństwem w swoich scenariuszach i powieściach, ale na tym się kończy. Naprawdę zrozum mnie. Nie mam w sobie genu mordercy... Wygląda na to, że nie jestem człowiekiem Płynie we mnie obca krew. A tak długo łudziłam się, że jest inaczej . Nie no, żartuję.
No to chyba z Tobą jest coś nie halo, a nie ze mną, bo ja nie wymyślam żadnych opowiadań, w których to morduję ludzi ze szczególnym okrucieństwem. To Ty się takimi rzeczami podniecasz, skoro je wymyślasz, nie ja. Zabijanie dla pokarmu nie jest morderstwem - to się nazywa "prawa natury".
Czyli to już standard?
A gdyby teoretycznie, tak fikcyjnie...Ziemię przejęli by obcy i robili by badania na ludziach. Pobierali by narządy, albo za pomocą komórek macierzystych wytwarzali by w ciele " człowieka doświadczalnego", niektóre organy, trzymaliby ludzi na łańcuchach lub w ciasnych klatkach, zmuszali do prokreacji i przy okazji zjadali by ludzi, oczywiście zabijając ich w humanitarny sposób, to...uznałbyś, to za coś normalnego i pozwoliłbyś zabrać siebie w celu przyrządzenia uczty? Wyobraź sobie, że tak właśnie czują się zwierzęta w naszym świecie. To smutne, ale...one chcą żyć.
A dlaczego nie odpowiedziałaś na moje pytanie, tylko odwracasz kota ogonem? Wirusy i bakterie w naszych organizmach też chcą "żyć" i co z tego? Na Ziemi każdego dnia ginie ogromna ilość ludzi i zwierząt i jakoś nikt się nie rozczula, ale już kotlet na talerzu to zło, bo krówka została zabita. Serio? Przykład z obcymi taki sobie, bo póki co to my jesteśmy na szczycie łańcucha. A jeśli nas kiedyś najadą i zaczną zjadać no to co...mówi się trudno, wtedy oni będą na szczycie. Takie są prawa natury, wygrywa silniejszy, a śmierć dotyka każdego. Mnie też kiedyś zjedzą robaki, bo taka jest kolej rzeczy. Nie płaczę z tego powodu. Jedynie chciałbym tylko, aby to było szybko (jakaś kulka w łeb, czy wypadek) zamiast długiej choroby na starość.
A ty chciałbyś być tak zamęczany? Czemu nie zgłosisz się na ochotnika, do takich eksperymentów? Wtedy zapewniam Cię szybciej by opanowano niektóre kwestie.
Myszy żyją bardzo krótko. Porównujesz człowieka do myszy? Myszy nahodujesz ode groma, a drugiego szczyglisia tak łatwo do kolejnego eksperymentu nie znajdziesz, więc kiepskie porównanie.
Jedzenie mięsa wcale nie jest takie zdrowe jak ci się wydaje. Drób , o'k jestem w stanie zrozumieć, ale nie mięso świń, dzików, baranów etc. Jelita, tak zwane flaczki, którymi się zajadasz, za życia zwierzęcia, cały czas ocierały się one o coś, co po opuszczeniu ciała , nazywa się plackiem, albo stolcem, jak wolisz. Poza tym w organizmie jest wiele toksyn. A kiełbaski, karkóweczka, którą robisz sobie na grillu czy patelni, ma działanie karcerogenne. No nie wiem czy to wszystko jest takie zdrowe...
Nie mają żadnego działania kancerogennego. To jest bzdura. Kolejna rzecz - a wiesz, że zielenina mogła być nawożona odchodami? Jak więc można to jeść? Ojejku. Fuj! Nie wiem, czy wiesz, ale podroby są myte i są "czyste". O obróbce mięsa chyba masz znikome pojęcie, sądząc po tym co piszesz. W dodatku czym się różni drób od świni? Przecież chwilę temu pisałaś, że wszystko co żywe chce żyć (a więc i taki kurczak).
Odpowiesz mi na pytanie? To pytanie:
Skazałabyś kogoś bliskiego w rodzinie na śmierć, tylko dlatego, że nie pozwolono danego leku przebadać na myszach? A wiesz, że nowatorskie terapie na odbudowę rdzenia kręgowego też są najpierw testowane na myszach? Gdybyś miała wypadek i została sparaliżowana od szyi w dół, to też byś się rozczulała nad myszką i nie zdecydowała się na operację, która mogłaby Ci przywrócić jako takie czucie?
Wracając do kotów.
Zwierzę na wolności (dajmy na to taki kot z tematu) i tak zginie bardzo szybko, najprędzej zagryziony przez psa, więc jaka to różnica tam, czy skończy w żołądku człowieka, czy w żołądku każdego innego zwierzęcia położonego wyżej w łańcuchu? Wypuść świnie z hodowli "w świat" to zostaną w momencie zjedzone przez silniejszych od siebie. To co Ty piszesz, to próba zaprzeczenia prawom natury.
Użytkownik szczyglis edytował ten post 10.10.2016 - 00:51
Napisano 10.10.2016 - 03:25
Jedzenie mięsa wcale nie jest takie zdrowe jak ci się wydaje. Drób , o'k jestem w stanie zrozumieć, ale nie mięso świń, dzików, baranów etc. Jelita, tak zwane flaczki, którymi się zajadasz, za życia zwierzęcia, cały czas ocierały się one o coś, co po opuszczeniu ciała , nazywa się plackiem, albo stolcem, jak wolisz. Poza tym w organizmie jest wiele toksyn. A kiełbaski, karkóweczka, którą robisz sobie na grillu czy patelni, ma działanie karcerogenne. No nie wiem czy to wszystko jest takie zdrowe...
Jedzenie mięsa jest całkiem zdrowe. Słyszałaś o czymś takim jak białko zwierzęce? Rodzaj białka, a ludzki organizm? Pełny aminogram? Wchłanialność danych składników? Tłuszcz zwierzęcy, a regulacja hormonów? Tłuszcz zwierzęcy/roślinny, a smażenie? Mięso nie jest kancerogenne. A rośliny są nawożone i pryskane. Jedząc sałatkę z surowych warzyw bardziej narażasz się na "niebezpieczeństwo" niż jedząc obrobione mięso. W owocach masz praktycznie sam cukier prosty, w zbożach masz gluten. Jedzenie dzień w dzień pół kg owoców jest dużo bardziej szkodliwe niż jedzenie mięsa, a co to jest pół kilo owoców, 2 jabłka + mandarynka.
Użytkownik Daniel. edytował ten post 10.10.2016 - 03:35
Napisano 10.10.2016 - 08:40
Piszesz - moralność nie pozwala. A co to ma do rzeczy zabicia zwierzęcia? I tak jest już martwe i leży na półce w sklepie. To, że go nie zjesz to jedynie sprawi, że wyląduje w śmietniku, tym samym zdechło na marne. Szkodzisz i sobie (nie dostarczając sobie składników) i zwierzęciu (bo idzie na śmietnik). To jest dziwne myślenie - nie zjem, bo protestuję, może wtedy przestaną zabijać zwierzęta. Otóż nie - takie niezjedzenie spowoduje jedynie, że żarcie pójdzie na śmietnik.
Jedzenie tego mięsa, tylko nakręca rynek na zabijanie.
Chyba zieleniny, a nie pokarmu, bo na żywca to tak trochę niehumanitarnie jeść zwierzaka, a i niewygodnie dosyć, gdy jedzenie się rusza i wierzga.
To właśnie nasz rozwój (spowodowany m.in. właśnie jedzeniem mięsa) pozwolił nam wytworzyć metody na szybkie i bezbolesne zabijanie. Prymitywni ludzie takiego kota wrzuciliby żywcem do wrzątku, my jesteśmy w stanie zabić go humanitarnie, tak że nawet tego nie poczuje. A potem to już raczej wszystko jedno takiemu kotu.Wiesz, ja mogę mordować ze szczególnym okrucieństwem w swoich scenariuszach i powieściach, ale na tym się kończy. Naprawdę zrozum mnie. Nie mam w sobie genu mordercy... Wygląda na to, że nie jestem człowiekiem Płynie we mnie obca krew. A tak długo łudziłam się, że jest inaczej . Nie no, żartuję.
Bo się przyzwyczaiłaś, że kot to zwierzę domowe. A wiesz, że bezpańskie koty na ulicy są trute? To jest o wiele brzydsza śmierć, niż ta kierunek - talerz. Lepiej już ma taki kot, który gdzieś w Szwajcarii dostanie obuchem w łeb i zostanie rozebrany i zjedzony, niż taki z ulicy w Polsce, gdy po spożyciu trutki wyżerają mu się powoli, w agonii wnętrzności. A co do myszy - bez owych myszek w laboratorium to nie miałabyś większości leków i ogólnie żadnego postępu w medycynie. Skazałabyś kogoś bliskiego w rodzinie na śmierć, tylko dlatego, że nie pozwolono danego leku przebadać na myszach? A wiesz, że nowatorskie terapie na odbudowę rdzenia kręgowego też są najpierw testowane na myszach? Gdybyś miała wypadek i została sparaliżowana od szyi w dół, to też byś się rozczulała nad myszką i nie zdecydowała się na operację, która mogłaby Ci przywrócić jako takie czucie?
Czyli to już standard?
A gdyby teoretycznie, tak fikcyjnie...Ziemię przejęli by obcy i robili by badania na ludziach. Pobierali by narządy, albo za pomocą komórek macierzystych wytwarzali by w ciele " człowieka doświadczalnego", niektóre organy, trzymaliby ludzi na łańcuchach lub w ciasnych klatkach, zmuszali do prokreacji i przy okazji zjadali by ludzi, oczywiście zabijając ich w humanitarny sposób, to...uznałbyś, to za coś normalnego i pozwoliłbyś zabrać siebie w celu przyrządzenia uczty? Wyobraź sobie, że tak właśnie czują się zwierzęta w naszym świecie. To smutne, ale...one chcą żyć.
Gdyby nie zamęczanie myszy w pracowniach naukowych pewnie byś tutaj nie pisała swoich mądrości.
A ty chciałbyś być tak zamęczany? Czemu nie zgłosisz się na ochotnika, do takich eksperymentów? Wtedy zapewniam Cię szybciej by opanowano niektóre kwestie.
Naprawdę nie wiem czy śmiać się czy płakać jak jakiś weganin piszę, że się zdrowo odżywia. Już naprawdę lepiej brzmi argument, że się tak odżywiam, bo w mięsie widzę zamordowaną krówkę, niż że to zdrowe. Bo ze zdrowiem to ma tyle wspólnego co palenie papierosów.
Jedzenie mięsa wcale nie jest takie zdrowe jak ci się wydaje. Drób , o'k jestem w stanie zrozumieć, ale nie mięso świń, dzików, baranów etc. Jelita, tak zwane flaczki, którymi się zajadasz, za życia zwierzęcia, cały czas ocierały się one o coś, co po opuszczeniu ciała , nazywa się plackiem, albo stolcem, jak wolisz. Poza tym w organizmie jest wiele toksyn. A kiełbaski, karkóweczka, którą robisz sobie na grillu czy patelni, ma działanie karcerogenne. No nie wiem czy to wszystko jest takie zdrowe...
Serio, będziesz teraz zmieniała porządek świata? Ustalała nowe reguły? A kim jesteś, żeby uzurpować sobie prawo do tego?
Jedzenie mięsa napędza zabijanie? Zabijanie dla pokarmu jest tak podstawowym prawem i tak normalną rzeczą, że w ogóle nie ma o czym decydować. Miliardy lat temu tak był, jest tak teraz, i za miliard lat też tak będzie. Dyskutowanie z tym nie ma żadnego sensu, bo zwyczajnie gadasz głupoty i nie masz racji. Daj spokój, bo to już nawet śmieszne nie jest.
Następna kwestia, porównujesz życie człowieka, istoty rozumnej, rozwiniętej, do królika czy myszy? To dla ciebie to samo?
Naturalną koleją ewolucji i badań jest to, że eksperymentuje się na stworzeniach prostych i łatwo rozmnażalnych, po to abyś mogła np. uratować swoje dziecko albo samą siebie przed rakiem czy innych dziadostwem - bierzesz jakieś leki jak jesteś chora? Antybiotyki? A czemu je bierzesz skoro były testowane na myszach czy zającach? Jak wygodnie to ok, nie? ...
Dlaczego mam się zgłaszać do jakichś eksperymentów? Od tego jest piramida ewolucyjna, żeby każdy miał swoje zadanie, my, na jej szczycie, posługujemy się zwierzętami, żeby ulepszać i poprawiać jakość swojego życia. Z tego też mamy zrezygnować, bo króliczka boli? A skąd wiesz jak on to odbiera i czy w ogóle kuma co się z nim dzieje?
Czyli dążysz w dużym uproszczeniu, do samozagłady gatunku - bo jak przestaniemy się leczyć, przestaniemy żyć, za jakiś, pewnie długi czas.
Jedzenie mięsa nie jest zdrowe? Pierwsze słyszę - to pitolenie wegetarianów, weganów i innych "poprawnych" w swoim mniemaniu. Od zarania dziejów, mięso to absolutnie podstawowy produkt i nie ma co z tym dyskutować.
Jak myślisz - jak rycerz szedł na wojnę, to po drodze zagryzał marcheweczkę, żeby mieć power, czy wpierdzielał dzika na kolację? Czemu tak było, przecież ziemniaki i buraki też były? I gwarantuję Ci, że taki rycerz, z XIII czy XV wieku, jednym machnięciem dłoni rozerwałby na pół każdego weganina jaki by mu się napatoczył. A odwrotnie, to jakoś nie sądzę.
Generalnie, żyjesz w naiwnej utopii, opierasz swoje myślenie o brak doświadczenia w kwestiach które omawiasz. Mam nadzieję, że życie zweryfikuje twoje poglądy, bo to najlepsza szkoła eliminowania złych poglądów na pewne sprawy.
A z jakiej broni strzelałaś i gdzie, skoro masz doświadczenie?
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych