Skocz do zawartości


Zdjęcie

Ideologia gender to szkodliwa fikcja - tak czy nie?


  • Zamknięty Temat jest zamknięty
12 odpowiedzi w tym temacie

#1

Alis.

    "Zielony" uspokaja ;)

  • Postów: 690
  • Tematów: 171
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Debata na temat:   Ideologia gender to szkodliwa fikcja - tak czy nie?

 

Forma debaty: 1 vs 1

 

Zasady debaty:

 

  • Każdy uczestnik posiada prawo do 5 wpisów (przy czym pierwszy wpis powinien mieć formę wprowadzenia, a ostatni być konkluzją, czyli podsumowaniem)
  • Na kolejne wpisy uczestnicy debaty mają maksymalnie 7 dni 
  • Za każdy kolejny dzień zwłoki (po przekroczeniu limitu 7 dni) naliczane są 2 punkty karne.
  • O kolejności wpisów zadecyduje rzut monetą

Uczestnicy debaty:

  • Szczyglis - który uważa, że ideologia gender jest szkodliwa
  • Zaciekawiony - który będzie przekonywał, że ideologia gender nie jest szkodliwa

 

Opiekun debaty:  Alis

 

  • Rzut monetą wyłoni osobę, która rozpocznie debatę. Początek debaty przypada na dzień 18 października (wtorek) na godzinę 20:00. Wtedy też temat zostanie otworzony, a rozpoczynający będzie miał 7 dni na pierwszy wpis.
  • Debata jest dostępna publicznie, jednak bez możliwości komentowania w tym wątku dla osób postronnych. Za każdy wpis w tym temacie osoby, która nie bierze udziału w debacie przysługuje 1 ostrzeżenie. Debatę należy komentować wyłącznie w przeznaczonym do tego temacie.  

 

Po zakończeniu debaty komisja przyzna oceny zgodnie z systemem oceniania i odbędzie się podsumowanie.

Skład komisji oceniającej:

sędzia nr 1  Noxili
sędzia nr 2  Panjuzek
sędzia nr 3  Alis


  • 0



#2

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Witam wszystkich forumowiczów. Tak więc przychodzi mi zaczynać moją drugą na tym forum debatę. Mam nadzieję, że przebiegnie ona lepiej niż poprzednia, nieszczęśliwie nieukończona.

 

Na początek wypada się zadeklarować. Wprawdzie Alis już z grubsza nas przedstawiła ale to w jaki sposób przedstawiła moje zdanie, nieco rozmija się z tym właściwym. Otóż na pytanie, czy ideologia gender to szkodliwa fikcja muszę odpowiedzieć, że tak. Ideologia gender jest fikcją, i to szkodliwą, podobnie jak bezstresowe wychowanie, używanie 5% mózgu i masoński spisek.

 

Zauważmy bowiem, że w wielu rozmowach i artykułach gender nie funkcjonuje jako osobne pojęcie, tylko zawsze w pojęciowej zbitce "ideologia gender", zaś czytając wypowiedzi tych którzy są owej ideologii przeciwni można odnieśc wrażenie, że pod tym pojęciem rozumieją wiele rzeczy, takich jak na przykład edukacja seksualna, tolerancja dla LGBT czy równouprawnienie. W istocie jest to kolejny kozioł ofiarny na którego można zrzucić winę za wszystko co się ludziom w przemianach społecznych nie podoba, o tyle wygodny że sam "gender" się ludziom z niczym konkretnym nie kojarzy. W istocie więc "ideologia gender" jest bytem urojonym, stanowiącym pewien straszak, do którego można się odwołać mówiąc "nie możemy zgodzić się z takim stanowiskiem, bo to właściwie to samo co Gender Samo Zło", spopularyzowanym zaledwie kilka lat temu.

 

Nieprzypadkowo porównuję to medialne pojęcie do "bezstresowego wychowania" które w popularnym rozumieniu stanowi model wychowania stosowany przez bliżej nieokreślone osoby gdzieśtam w dalekim kraju na zachodzie i stanowiący przyczynę rozwydrzenia i upadku obyczajów. Pojęcie to pojawiło się u nas na początku lat 90. zawsze będąc przykładem skrajności rzekomo gdzieś tam używanej, choć straszący nim nie znają osobiście nikogo kto by się tej metody nauczył i stosował.  Źródłem były zapewne zniekształcone doniesienia, iż na zachodzie mają taki oburzający i sprzeczny z tradycją model, w którym dzieci się nie bije, co miałoby oznaczać, że na wszystko się im pozwala, bo wiadomo że tylko lanie pasem jest sposobem na wpajanie dziecku zasad.
Poza wypowiedziami przeciwników i anegdotkami o typach w rodzaju "swawolnego Dyzia" mającymi być takiego wychowania skutkiem, nie da się znaleźć ani wykładni ani szczegółowego opisu kto taką metodę poleca. Nie jest to zresztą u nas wyjątek, bo podobną rolę pełni na zachodzie "permission parenting" wymyślone przez przeciwników dr. Spocka, znanego z podręcznika wychowawczego, w którym między innymi polecał aby dziecka nie wychowywać przez karanie, tylko bardziej skupić się na przyjaznej relacji i nagradzaniu za postępy.

 

Ale wróćmy do genderu. Jeśli zbitka "ideologia gender" to fikcja, stosowana wyłącznie jako straszak, to czemu miałaby być szkodliwa? Cóż, wiara w to, że wszystkie te rzeczy jakie się temu pojęciu przypisuje, zaprawiona domieszką przerażającym mitów w rodzaju niemieckich przedszkoli z pokoikami do uprawiania seksu, może sprzyjać odrzucaniu rzeczywistych idei socjologicznych, takich jak choćby równouprawnienie czy odrzucanie przesadnej kategoryzacji seksualnej. Przeciwnicy przemian społecznych chętnie tworzą fałszywą alternatywę, że albo nic nie zmieniamy albo od razu przyjdzie do nas ideologia gender ze wszystkim złym co w niej siedzi, i nie ma nic pomiędzy.

 

Ale czym wobec tego jest gender i co dobrego dla nas wynika z jego rozumienia? Tą kwestię postaram się wyjaśnić dokładniej w następnym wpisie.

 

A dla rozluźnienia:


Użytkownik Zaciekawiony edytował ten post 25.10.2016 - 04:18

  • 1



#3

szczyglis.
  • Postów: 1174
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Witam wszystkich
To moja pierwsza debata, w jakiej biorę tutaj udział, więc jest to też i debiut w tym dziale. Co za tym idzie, chciałem się podwójnie mocno przywitać. Witam na początek mojego oponenta, czyli Zaciekawionego, witam szanownych sędziów w osobach Alis, Pana Juzka i Noxili'ego oraz wszystkich forumowiczów, którzy będą się zaprezentowanym tutaj wywodom przyglądać. Dodatkowo, jako, iż temat tej debaty dotyczy ideologii gender - to aby nikogo nie dyskryminować, ustami poniższego pana, witam również: 


Stanowisko jakie postaram się tutaj przedstawić, dotyczyć będzie szeroko pojętej ideologii gender oraz szkodliwości tego zjawiska, natomiast Zaciekawiony - jak już wyjaśnił - będzie starał się tutaj uargumentować, iż jestem w błędzie, a problem tak naprawdę nie istnieje. Problem moim zdaniem jednak istnieje i jest on istotnym problemem, a nie tylko fikcją, ani straszakiem wymyślonym przez osoby myślące bardziej konserwatywnie. Postaram się tutaj przedstawić nie tylko moje subiektywne zdanie co do tego zjawiska, ale przede wszystkim pokazać, że zjawisko to nie jest jedynie lokalną zmianą pewnych utartych od wieków norm społecznych, lecz sięga o wiele głębiej powodując daleko idące konsekwencje. Nie jest bowiem prawdą popularne stwierdzenie, iż jest to jedynie niegroźne zezwolenie na "wyrażanie siebie" oraz, że zjawisko to jest jedynie fikcyjne, jak twierdzi Zaciekawiony.
 
Problem występuje i nie jest jedynie "wirtualny" jak twierdzi mój oponent. Muszę tutaj też zaznaczyć jedną rzecz - sam osobiście mam dość liberalne poglądy na wiele spraw społecznych i żaden ze mnie zatwardziały konserwatysta, nie znaczy to jednak, że zamykam oczy na wiele spraw, bo tak nakazywałaby mityczna tolerancja. Chciałbym, żeby to było jasne.
 
Ideologia gender to nie jest iluzoryczny twór z kosmosu, tylko zjawisko mające swoją bardzo jasną genezę, którą pokrótce na wstępie przedstawię. Na domiar złego, nie jest to również jedynie zjawisko lokalne. Prawda jest taka, że popularyzowanie ideologii gender ciągnie za soba reakcję łańcuchową, która powoduje w efekcie rozrost tego problemu na skalę już nie lokalną, lecz globalną, nie pozostając bez wpływu na takie aspekty życia jak: rola mężczyzny i kobiety w społeczeństwie, zmiana paradygmatów w sferze kulturowej oraz na sprawdzony i naturalny system podziału płci wynikający z biologii.
 
Co więcej - owe zjawisko ma także bezpośredni wpływ nawet na takie aspekty życia, jak: rynek, ekonomia, polityka, obronność militarna oraz prawo. Wszystkie te, z pozoru nie widoczne na pierwszy rzut oka wpływy i korelacje postaram się tutaj odpowiednio uargumentować oraz podeprzeć stosownymi przykładami. Zaznaczam jednocześnie już na samym starcie, że nie będą to stwierdzenia typu "mężczyzna nadaje się jedynie do pracy w kopalni, a kobieta do kuchni", dlatego też bezpiecznie uczulam, aby nie traktować tego co zostanie tutaj przedstawione w taki uproszczony, czarno-biały sposób. Apel ten szczególnie kieruję do kobiet, bo z racji tematu będę musiał tutaj otrzeć się również o temat feminizmu, o czym za chwilę.
 
Postaram się ponadto zaprezentować absurdy jakie wynikają z nadinterpretacji popularnego tak bardzo ostatnio słowa "tolerancja" oraz postaram się przedstawić co tak naprawdę kryje się za tym potężnym w obecnych czasach - bo stanowiącym broń polityczną - terminem. Postaram się także pokazać jeszcze kilka niebezpiecznych skutków, ale jakie to skutki - dowiecie się później - nie chcę wykładać wszystkiego na tacę już w pierwszym wpisie. Tym samym, na chwilę obecną wydaje mi się, że ogólny zarys przedstawiony powyżej jest wystarczający, aby uznać go za skrótowe wprowadzenie, którym pierwszy wpis w debacie powinien być.
 
Czym jest ideologia gender?
Na początek - czym ideologia gender jest, a czym nie jest? Ideologia ta nie jest sztucznym medialnym wymysłem, ani znakiem naszych czasów jak wielu, na czele z Zaciekawionym uważa, przeciwnie - "logika" ta rodziła się bardzo powoli, a początków można by doszukać się mniej więcej w połowie ubiegłego wieku. Wtedy to powoli zaczęły rodzić się ruchy, które obecnie nazywamy nielubianym raczej przez większość panów terminem "feminizm". Zrównywanie praw mężczyzn i kobiet niejako wymusiło zmianę myślenia o podziale społeczeństwa według najprostszego z możliwych kryterium - biologicznego rozdziału na płcie. Usilne dążenie do zrównania mężczyzny i kobiety doprowadziło wtedy do postawienia jednego kroku za daleko.
 
O ile równouprawnienie takie jak równe opłacanie zawodów, w których zarówno kobieta jak i mężczyzna wykonują z taką samą wydajnością dany zakres obowiązków to jak najbardziej poprawna kwestia i rzecz, którą w pełni popieram, to jednak w tym przypadku zaczęło dochodzić do powolnego przekraczania pewnej czerwonej linii, a konkretnie - do zaprzeczenia nie tylko utartym schematom społecznym, ale również i przede wszystkim do zanegowania odwiecznych praw natury - tych fundamentalnych, wynikających z naszej biologii. Oczywiście takie postawienie się w opozycji do jakże naturalnego podziału biologicznego miało być w zamierzeniu w pewien sposób podbudową i usprawiedliwieniem zmian jakie miały odbyć się na płaszczyźnie społeczno-gospodarczej i kulturowej. Feministyczny pęd do zrównania obu płci w każdym możliwym aspekcie poskutkował tym, że dążenie do równości zaczęło z czasem osiągać coraz to wyższe szczeble na drabinie absurdu. Powoli do głosu dochodzić zaczęły zupełnie nowe definicje podziału kobiety i mężczyzny, stwierdzające, że kobieta i mężczyzna nie różnią się kompletnie niczym. I tak oto powoli narodziły się idee, według których biologia przestała dzierżyć palmę pierwszeństwa, zamiast tego zaczęto szerzyć hasła mówiące, iż płeć to jedynie iluzja oraz wytwór ludzkiej psychiki. Tym samym - oto nagle mężczyzna mógł jakby za dotknięciem magicznej różdżki stać się kobietą, a kobieta - mężczyzną. Pełna równość i wolność wyboru. Nie ważna biologia - ważne kim naprawdę się czujesz.
 

"Nie ma różnicy między płciami w chwili urodzin. Osobowość psychoseksualna jest więc czymś wyuczonym po narodzeniu"
Kate Millet, "Sexual Politics", 1969

 
Tak pisała niejaka Kate Millet w swojej książce pod koniec lat sześćdziesiątych. Taka też definicja weszła do powszechnego użytku, stając się sztucznym pretekstem dla ruchów feministycznych, orężem jakim dla osób religijnych są ich święte księgi. Oto bowiem narodziła się nowa, nieformalna pseudonauka mówiąca o tym, że od tej pory nazwanie kobiety kobietą jest obrazą tejże, a wybór dotyczący płciowości to osobista sprawa psychiki danej osoby. Tak oto walka o równouprawnienie na płaszczyźnie społecznej doprowadziła do stworzenia terminu "tożsamości płciowej", który dzisiaj znamy potocznie jako "gender".

Słowo "gender" nie oznacza wcale płci. Nie jest to również żaden amerykański zamiennik na słowo "sex", wbrew temu co czasami wmawia się ludziom. Gender określa jedynie psychiczną przynależność, poczucie do jakiej płci się należy. Nie ma ono niczego wspólnego z biologiczną płcią, a więc z naturalnymi mechanizmami jakie są dziełem Matki Natury. Tyle suchych faktów.

Oceniając to wypadałoby przede wszystkim zwrócić uwagę na pewien samo powtarzający się schemat. Mianowicie - nietrudno zauważyć, iż tamtejsze ruchy feministyczne tak naprawdę nie różniły się kompletnie niczym od tych obecnych. W obu przypadkach istnieje mityczny mężczyzna, którego należy zdegradować i obniżyć jego status nieważne jakim kosztem, dokopać dla samego dokopania. Jednocześnie jest to walka dla samej walki, bo tak samo jak wtedy nie miała ona końca, tak nie ma końca również i teraz. Dlaczego o tym piszę? Wszak tematem debaty jest gender, nie feminizm. Otóż piszę o feminizmie, gdyż jest to bardzo ważny element w całej tej genderowej układance i przyczynił się on bezpośrednio do stanu rzeczy, z jakim styczność mamy w obecnej rzeczywistości. To właśnie feminizm odpowiedzialny jest za powstanie zjawiska o jakim dyskusję prowadzić będziemy w niniejszej debacie. Geneza terminu "gender" jest również o tyle ważna w tej dyskusji, iż pozwala na zrozumienie pewnego utartego schematu powstawania tego typu "rewolucyjnych zmian w myśleniu", które to zmiany następnie odbijają się rykoszetem we wszystkich aspektach tego wielkiego ludzkiego zbiorowiska zwanego społeczeństwem. Jestem wręcz również skłonny postawić tezę, że wszystko to powstało w celu świadomego ośmieszenia płci męskiej i w celu sprowadzenia jej do granicy śmieszności, gdzie mężczyzna przestaje być mężczyzną. Śmiała teza? Niewątpliwie, bo jeszcze się z taką nie spotkałem, mimo tego jest ona dla mnie jak najbardziej logiczna. Bo czyż to nie ruchy feministyczne i LGBT tak bardzo walczą o gender w szkołach, gender w książkach, gender w telewizji, gender wszędzie? No właśnie. Istnieje taka zasada, że w przypadku popełnienia zbrodni, przede wszystkim ustala się kto na owej zbrodni najbardziej skorzystał. Pozostawiam to jednak do przemyśleń już we własnym zakresie.
 
Podsumowując ten pierwszy debatowy wpis - ruchy feministyczne, starając się za wszelką cenę wyrwać "spod panowania mężczyzn" i zyskać dla siebie "pełną wolność" stworzyły twór, który nie dość, że nie ma niczego wspólnego z naturalną koleją rzeczy, to w dodatku ciągnie za sobą cały sznur konsekwencji, których przypuszczam, że nawet wszystkie te wojujące o wyzwolenie kobiety nie były w stanie w całości przewidzieć. A jakie to konsekwencje? O tym szerzej w następnych wpisach.
 
I jeszcze na koniec tego wstępu - może nie na rozluźnienie, lecz bardziej na pokazanie tego, iż nawet ludzie walczący o "dobre imię" ideologii gender nie za bardzo umieją przedstawić argumenty stojące za nią - polecam zapoznanie się z poniższym wywiadem, konkretnie od 4 minuty, gdzie przedstawiona jest dobitnie logika myślenia osób uważających ideologię gender za twór jak najbardziej naturalny:
 


 
To tyle tytułem wstępu i krótkiego wprowadzenia do tematu.
Oddaję teraz głos koledze Zaciekawionemu.
  • 2



#4

Alis.

    "Zielony" uspokaja ;)

  • Postów: 690
  • Tematów: 171
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Zaciekawiony, z przykrością nakładam na Ciebie ostrzeżenie zgodnie z Regulaminem debaty za nieumieszczenie swojego wpisu w odpowiednim terminie.

"Na kolejne wpisy uczestnicy debaty mają maksymalnie 7 dni"

 

Następnym razem bardzo proszę o informację jeśli wpisy będą zamieszczone po czasie.


  • 0



#5

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nie mogłem ukończyć wpisu. Kompletny blok.

 

cinch-men-s-solid-long-sleeve-western-bu

Co to jest ten gender?

Gender w języku angielskim jest przede wszystkim określeniem rodzaju gramatycznego. Płeć to natomiast "sex". Jako odmienne pojęcie w teoriach socjologicznych pojawił się jednak dosyć późno, bo dopiero w latach 50.  w pracach Johna Money'a, który uznał za konieczne rozróżnienie między płcią a rolami płciowymi. W swoich pracach wyróżniał nieredukowalne różnice płciowe, związane z biologią, takie jak obecność cech płciowych, budowa ciała, wytwarzanie hormonów, oraz różnice wspomagające czyli na przykład różnica w masywności ciała czy utrudnienia poruszania w czasie ciąży, prowadzące ostatecznie do różnych zachowań i wyborów. Co jednak najważniejsze, wtróżnił także różnice płciowe arbitralne, związane ze społecznym postrzeganiem płci.

Społeczeństwo za sprawą tego jaką ma formę, kulturę, religię itp. tworzy konstrukt "ról płciowych" przypisywanych osobom z określonymi płciami biologicznymi, ale nie wynikających z nich bezpośrednio, funkcjonujących na zasadzie tradycji, stareotypów, społecznie akceptowalnej umowy.
Teoria Money'a była odzwierciedleniem szerszego trendu w naukach o człowieku, szukającego przyczyn ludzkich zachowań i osobowości. W dawnych czasach uważano, że decydującą rolę pełni dziedziczność. Powszechny był pogląd o istnieniu "cech naturalnych" w odniesieniu do umiejętności i zachowań.  Sądzono że dzieci zaczynają mówić w języku rodziców nie dlatego, bo się go uczą, tylko dlatego że posiadają wrodzoną zdolność językową nakierowaną na język rodziców. Uważano, że dziedziczone są cechy osobowości i rozumu, dlatego potomek chłopów zawsze będzie się zachowywał jak chłop a potomek szlachciców jak szlachcic. Za wrodzone uważano też liczne umiejętności społeczne, preferencje czy skłonność do przestępstw.
Nieliczne smutne przypadki dzikich dzieci, wychowujących się wśród zwierząt bez obecności ludzi pokazały jednak, że w wychowaniu niezbędny jest etap socjalizacji, podczas którego dziecko uczy się jak być człowiekiem poprzez naśladowanie. Z tych obserwacji wyrosła ostatecznie psychologia behawioralna, uważająca że główną rolę w kształtowaniu osobowości i cech zachowania pełni warunkowanie, następujące przez cały okres dojrzewania. W tym kontekście "role płciowe" były więc warunkowaniem zachowań nie związanych z cechami wrodzonymi.

Dopiero w latach 70. pojęcie genderu zostało zadaptowane przez ruchy feministyczne, które uznały role płciowe za jedną z form ucisku kobiet. To wtedy gender i feminizm zaczęły być kojarzone jako łączne...

 

Czym więc w rozumieniu współczesnych teorii socjologicznych jest Gender?
To zbiór wzorców, stereotypów i oczekiwań, jakie zostały wypracowane w danym społeczeństwie i przypisane ludziom o danej płci biologicznej. Każde społeczeństwo i okres historyczny ma swoją ideę gender o zmiennych elementach. Niektóre mają częściowe oparcie w biologii (nie przydzielanie kobietom ciężkich prac w związku ze słabszą budową ciała) inne są zupełnie arbitralne i nie znajdują uzasadnienia, jak styl ubierania, sposób czesania włosów, ozdabianie ciała, zawód czy przypisanie atrybutów rzeczowych. W społeczeństwach często następuje wytworzenie silnej dychotomii genderu, próba absurdalnie ostrego rozgraniczenia między płciami przy pomocy ról i atrybutów. 

Co w tym złego? Cóż, wiele osób identyfikuje się ze społecznym wizerunkiem płciowości, stanowią część ich tożsamości. Jednak jest także bardzo wiele osób które nie spełniają tych norm w pełni, co prowadzi co niepotrzebnych tarć i uprzedzeń. Dziewczynka chce kupić bluzkę z dinozaurami, sprzedawca mówi jej że dinozaury są dla chłopców. Chłopiec chce bawić się lalką, dzieci go wyśmiewają a dorośli snują różne dziwne przypuszczenia co do rodziców.


  • 0



#6

szczyglis.
  • Postów: 1174
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

A więc rozpocznijmy kolejny wpis w debacie od przyjemnego słowa, czyli od słowa "sex":




Gender w języku angielskim jest przede wszystkim określeniem rodzaju gramatycznego. Płeć to natomiast "sex".


Niestety, ale o ile właśnie taki rozdział nie wyrządzałby żadnych szkód, o tyle właśnie te dwa pojęcia zdają się być coraz częściej stosowane zamiennie. Wystarczy spojrzeć na popularne portale, gdzie na wielu z nich nie uświadczymy rubryki "sex", za to jak najbardziej znajdziemy tam pole "gender". A żeby nie szukać daleko, można to sprawdzić teraz, na tu i ówdzie znanym portalu niejakiego Marka Zuckerberga. W tym przypadku określenie "sex" w anglojęzycznej wersji portalu przestało obowiązywać już jakiś czas temu. Oto co proponuje nam FB jeśli chodzi o wybór naszej "płci":

3fUfPcS.jpg

Facebook to bardzo popularna platforma, znana właściwie na całym świecie. Jeśli tak masowe medium proponuje taką wersję podziału na płcie, to jest to swego rodzaju promowanie jej oraz przyzwyczajanie ludzi do takiego, a nie innego podziału. Pamiętajmy, że większa część użytkowników tego portalu to ludzie młodzi, ludzie których poglądy na świat dopiero się kształtują.

 

Jako odmienne pojęcie w teoriach socjologicznych pojawił się jednak dosyć późno, bo dopiero w latach 50. w pracach Johna Money'a, który uznał za konieczne rozróżnienie między płcią a rolami płciowymi. W swoich pracach wyróżniał nieredukowalne różnice płciowe, związane z biologią, takie jak obecność cech płciowych, budowa ciała, wytwarzanie hormonów, oraz różnice wspomagające czyli na przykład różnica w masywności ciała czy utrudnienia poruszania w czasie ciąży, prowadzące ostatecznie do różnych zachowań i wyborów. Co jednak najważniejsze, wtróżnił także różnice płciowe arbitralne, związane ze społecznym postrzeganiem płci.


I wszystko byłoby fajnie, gdyby na tym poprzestano. Niestety nie poprzestano. W kolejnych latach postarano się zaprzeczyć takiemu rozróżnieniu, o czym zresztą później wspominasz, przytaczając genezę psychologii behawioralnej. W podejściu tym zepchnięto wszystkie te naturalne, wynikające z biologii różnice na dalszy plan, stwierdzając, że to psychika kształtuje ciało, a nie na odwrót. Niestety (lub stety), podejście takie, mimo iż przez wielu tak głośno promowane - nie sprawia wcale, że wszystkie te fundamentalne róznice nagle znikają.

 

Społeczeństwo za sprawą tego jaką ma formę, kulturę, religię itp. tworzy konstrukt "ról płciowych" przypisywanych osobom z określonymi płciami biologicznymi, ale nie wynikających z nich bezpośrednio, funkcjonujących na zasadzie tradycji, stareotypów, społecznie akceptowalnej umowy.


Po części jest to prawda, aczkolwiek przedstawiłeś tutaj jedynie jedną stronę medalu. O ile uwarunkowania kulturowe, bądż religijne do podziału ról są narzucone wymyślonym przez człowieka systemem, o tyle podział ról wynikający z samej tylko biologii jest mechanizmem w pełni naturalnym. Weźmy pod uwagę przypadki zawodów, w których taki podział jest wręcz konieczny. Środowiska walczące o równouprawnienie we wszystkim zdają się na to przymykać oko i udawać, że agendotka o wniesieniu pralki nie istnieje. Mężczyzna, jak i kobieta w skutek różnic biologicznych nie są w stanie wykonywać z równą skutecznością tych samych obowiązków. Przykładem niech będą tutaj zawody, w których wymagana jest siła oraz sprawność fizyczna, takich jak wszelkie prace fizyczne, bądż służby mundurowe, jak wojsko, policja i straż pożarna.

Filmów takich jak poniższy, gdzie policjantka nie daje sobie rady ze średniej wielkości delikwentem są w sieci setki:


Do puli tej możemy również doliczyć wszystkie zawody, które wymagają pracy w innych ekstremalnych warunkach, jak praca pod ziemią, w kopalniach, prace na platformach wiertniczych i wiele innych. Są to profesje, w których słabszy biologicznie organizm nie zdaje egzaminu, a jest to jedynie kilka przykładów z długiej listy. Analogicznie rzecz ma się w drugą stronę - istnieją profesje, w których lepszymi okazują się kobiety. Nie możemy wymagać, że mężczyzna z równą skutecznością co kobieta poprowadzi salon piękności, bądż będzie równie dobrą "przedszkolanką" dla małych dzieci. Również i w bardziej szerokich profesjach ze względów biologicznych kobiety zdają się bywać lepsze, niż mężczyźni - przebadane m.in. jest, że budowa mózgu kobiety pozwala na szersze możliwości lingwistycznie, co za tym idzie lepsze przyswajanie wielu języków. Również prace zwiazane z szeroko pojętą grafiką, czy poligrafią mogą być dokładniej wykonywane przez kobiety, które posiadają większe spektrum rozróżniania barw. Z drugiej strony - mężczyzna będzie znowu lepszym kucharzem, gdyż biologicznie posiada większą ilość kubków smakowych. Jak widać biologia sama w sobie daje nam tutaj rozdział na to, do czego najlepiej nadaje się organizm kobiety oraz do czego lepiej nadaje się organizm mężczyzny.




Teoria Money'a była odzwierciedleniem szerszego trendu w naukach o człowieku, szukającego przyczyn ludzkich zachowań i osobowości. W dawnych czasach uważano, że decydującą rolę pełni dziedziczność. Powszechny był pogląd o istnieniu "cech naturalnych" w odniesieniu do umiejętności i zachowań. Sądzono że dzieci zaczynają mówić w języku rodziców nie dlatego, bo się go uczą, tylko dlatego że posiadają wrodzoną zdolność językową nakierowaną na język rodziców. Uważano, że dziedziczone są cechy osobowości i rozumu, dlatego potomek chłopów zawsze będzie się zachowywał jak chłop a potomek szlachciców jak szlachcic. Za wrodzone uważano też liczne umiejętności społeczne, preferencje czy skłonność do przestępstw.

Nieliczne smutne przypadki dzikich dzieci, wychowujących się wśród zwierząt bez obecności ludzi pokazały jednak, że w wychowaniu niezbędny jest etap socjalizacji, podczas którego dziecko uczy się jak być człowiekiem poprzez naśladowanie. Z tych obserwacji wyrosła ostatecznie psychologia behawioralna, uważająca że główną rolę w kształtowaniu osobowości i cech zachowania pełni warunkowanie, następujące przez cały okres dojrzewania. W tym kontekście "role płciowe" były więc warunkowaniem zachowań nie związanych z cechami wrodzonymi.


Koncepcja taka była jak najbardziej poprawna, jednakże wskutek późniejszych działań i niepoprawnego zrozumienia tego rozdziału - została ona całkowicie wypaczona, a waga cech wrodzonych i waga cech nabytych zostały zrównane do jednego poziomu, z dodatkowym naciskiem na te drugie. O czym zresztą wspominasz w poniższym akapicie:
 

Dopiero w latach 70. pojęcie genderu zostało zadaptowane przez ruchy feministyczne, które uznały role płciowe za jedną z form ucisku kobiet. To wtedy gender i feminizm zaczęły być kojarzone jako łączne...


Lećmy jednak dalej:
 

Czym więc w rozumieniu współczesnych teorii socjologicznych jest Gender?
To zbiór wzorców, stereotypów i oczekiwań, jakie zostały wypracowane w danym społeczeństwie i przypisane ludziom o danej płci biologicznej. Każde społeczeństwo i okres historyczny ma swoją ideę gender o zmiennych elementach. Niektóre mają częściowe oparcie w biologii (nie przydzielanie kobietom ciężkich prac w związku ze słabszą budową ciała) inne są zupełnie arbitralne i nie znajdują uzasadnienia, jak styl ubierania, sposób czesania włosów, ozdabianie ciała, zawód czy przypisanie atrybutów rzeczowych. W społeczeństwach często następuje wytworzenie silnej dychotomii genderu, próba absurdalnie ostrego rozgraniczenia między płciami przy pomocy ról i atrybutów.


Głównym problemem jednak w tym wszystkim jest fakt, że wszystkie te zmiany jakie dokonały się wskutek zatarcia tych społecznych ról doprowadziły do wielu niebezpiecznych i dziwnych konsekwencji. Jest to również burzenie pewnych utartych schematów, które mimo, iż utarte kulturowo to jednak są schematami jak najbardziej naturalnymi, ponieważ matka natura dlatego wyposażyła nas w seksualność i dwie płcie, abyśmy się od siebie różnili. W momencie całkowitego przekierowania mężczyzny na styl zachowywania się, czy ubierania się kojarzony wcześniej z kobietą - ta różnica zanika. Mężczyzna upodabniający się do kobiety, lub kobieta upodabniająca się do mężczyzny to zaprzeczenie biologii i prztyczek w nos naszej seksualności. I tutaj odbiję piłeczkę, bo uwarunkowania kulturowe i społeczne to w tym przypadku może być broń obosieczna - mianowicie: to właśnie kultura i masowe media sprawiają, że "normalnymi" i akceptowalnymi stają się takie, bądź inne zmiany.
 
To właśnie kulturowe promowanie pewnych zmian (potocznie zwanych "modą", czy "trendami") powoduje, że pojawia się przyzwolenie na takie, lub inne zachowania, które jeszcze kiedyś nazwalibyśmy co najmniej dziwnymi. Moda się zmienia, trendy się zmieniają, a zmieniają się tylko dlatego, bo ktoś "na górze" pokazuje ludziom takie, a nie inne wzorce. Ludzie młodsi stażem na tym świecie wychowani w takim, a nie innym promowaniu sposobu "bycia" chwytają to, bo zostaje im to narzucone. Następuje reakcja łańcuchowa - osoba wychowana w taki sposób sama zaczyna promować takie, a nie inne zachowania, tym samym szerząc to dalej. Osoba trochę starsza dostrzeże tutaj zmianę - zmianę, której młodszy osobnik już nie zobaczy, gdyż dorastał już w innym świecie. Zmiany natomiast mają to do siebie, że mogą być albo na gorsze, albo na lepsze. W tym przypadku są to zmiany na gorsze. Zmiany te sprawiają, że mężczyzna pozbawia się swojej męskości, a kobieta rezygnuje ze swojej kobiecości.

 

Co w tym złego? Cóż, wiele osób identyfikuje się ze społecznym wizerunkiem płciowości, stanowią część ich tożsamości. Jednak jest także bardzo wiele osób które nie spełniają tych norm w pełni, co prowadzi co niepotrzebnych tarć i uprzedzeń. Dziewczynka chce kupić bluzkę z dinozaurami, sprzedawca mówi jej że dinozaury są dla chłopców. Chłopiec chce bawić się lalką, dzieci go wyśmiewają a dorośli snują różne dziwne przypuszczenia co do rodziców.


Wcześniej przytoczone tutaj zostały przez Ciebie początki behawioryzmu, etapy uczenia i rozwoju poprzez naśladowanie. Bardzo dobrze, że o tych rzeczach wspomniałeś, gdyż bezpośrednio przekładają się one właśnie na to, do czego tutaj się odnosisz. Mianowicie - wychowanie dziecka. Zadajmy sobie pytanie - kto jest odpowiedzialny za wychowanie dziecka? Przede wszystkim rodzice. Kto jeszcze? Na pewno rówieśnicy, szkoła, otoczenie, a także w obecnych czasach wszystkie media, do których dostęp ma dziecko. Wszystko to kształtuje umysł dziecka. Ale przede wszystkim to rodzice powinni być odpowiedzialni za prawidłowe nakierowanie dziecka. Co za tym idzie, chłopiec nie powinien być wychowywany w pokoju dla lalek, tak samo jak dziewczynka nie powinna dorastać w warsztacie samochodowym. Chłopiec sam z siebie nie będzie miał potrzeb zabawy lalkami, jeśli rodzice nie wpoją mu, że jest to coś naturalnego, lub gdy otoczenie mu tego nie uświadomi. Naturalną koleją rzeczy u małego dziecka jest to, że chłopaka bardziej będzie ciągnąć do rzeczy bardziej technicznych, dziewczynkę natomiast do zabaw bardziej emocjonalnych. Mamy to w siebie wbudowane. Zamiana tego wynikać będzie jedynie tylko i wyłącznie z powodu wpływu otoczenia w jakim dziecko będzie dorastać.



Odpowiedz sobie na jedno za..rąbiście, ale to za...rąbiście ważne pytanie:
Co kręciło Cię bardziej, gdy byłeś mały? Zestaw młodego chemika, czy domek dla lalek?
(tylko nie pisz, że jedno i drugie i że za pomocą tego pierwszego wysadzałeś w powietrze to drugie ;) )


Co więc w tym złego? Otóż to, że niesie to wszystko za sobą wiele różnych konsekwencji, ale zacznijmy od początku, skoro już zaczęliśmy od człowieka w wersji "dziecko".

Wychowanie od małego
Jak już wspomniałem, na to, jakie dziecko będzie w przyszłości wielki wpływ ma jego wychowanie. Uświadamianie np. chłopcu, że zabawa lalkami jest lepsza, niż zabawa resorakami sprawia, że dziecko przyjmie to za coś normalnego. Jeśli dodamy do tego otoczenie dziecka, które będzie cechować się podobnym podejściem, to wpłynie to następnie na dalsze ukształtowanie jego psychiki. Takie dziecko straci rozróżnienie tego, co powinno być dla chłopców, a co dla dziewczynek. Oczywiście, że jest to nadal utarty podział (dziewczynka = lalki, chłopiec = resoraki), ale taki właśnie ten podział być powinien. Chłopiec powinien wyrosnąć na mężczyznę, a dziewczynka na kobietę, bo wyobraźmy sobie, że teraz nagle cała nasza populacja przestawia się na bezróżnicowy model wychowania - co z tego wyniknie w przyszłości? Załóżmy, że od teraz każde dziecko na świecie jest wychowywane właśnie w takim modelu. Otóż za 15 lat stworzy nam się pokolenie, w którym nie będzie już ŻADNEJ różnicy pomiędzy płciami, żadnego podziału na zawody, nie będzie żadnych wojsk, służb, bo zwyczajnie nie będzie ludzi się do tego nadających. Nie będzie kobiecych kobiet, nie będzie męskich mężczyzn, wszystko będzie całkowicie nijakie. Czyż nie jest to zagrożeniem?

Do takiego modelu wychowania dodajmy wpływ mediów. Nie jest przecież tajemnicą, że obecna młodzież wychowywana jest trochę inaczej, niż to było za naszych czasów, gdy nie było żadnych fejsbuków, twitterów i tym podobnych wynalazków. Teraz młodzi spędzają życie wirtualnie, zamiast spotykać się w piaskownicy, czy na boisku. Smartfon to cały świat, a media to bóg. Co więc dzieje się z młodym osobnikiem, który od małego widzi cały ten świat, w którym płeć to coś co można sobie wybrać, a idolami są różni dziwni ludzie? Wszystko to kształtuje młodego człowieka w bardzo złym kierunku. Dodajmy dodatkowo do tego pomysły, które pojawiają się w coraz to bardziej liberalnych krajach, jak warsztaty w przedszkolu uczące dzieciaki jak to jest być inną płcią, przebieranie chłopców w sukienki i tym podobne ekscesy. Co dzieje się z psychiką małego dzieciaka? Czy aby na pewno można powiedzieć później, że oto chłopak zachowuje się jak dziewczyna, ponieważ "wyraża siebie"? Nie. On nie wyraża siebie, jego się uczy takiego zachowania, a młody umysł chłonie to wszystko jak gąbka.

Finalnie dochodzi do tego, że podekscytowany całym tym śmiesznym, kolorowym systemem dzieciak wyrasta na coś takiego:

b3mcw6g.jpg
Więcej o tym przypadku tutaj: http://www.pudelek.t...ezczyzna-11018/

Oczywiście, zawsze mogło być gorzej, bo zamiast do kobiety, mógł się przecież upodobnić do syreny, jak ten poniżej:

5zfsfLo.png
Więcej o tym przypadku tutaj: http://www.tvn24.pl/...nem,619729.html

Czy takie rzeczy są normalne? Nie powiedziałbym. Niestety są one promowane na każdym kroku jako coś normalnego i koło się zamyka. Domeną naszych czasów jest promowanie takich udziwnień, wmawianie ludziom, że takie zachowania są nieszkodliwe i są czymś normalnym. Poukładany człowiek raczej złapie się za głowę i potraktuje to jako jakiś absurd. Niestety do wielu trafi takie coś jak najbardziej na serio, kodując gdzieś tam w głowie, że przecież to takie nowoczesne i jak najbardziej normalne. Nie. To nie jest normalność i zamiast wpajania od małego, że takie rzeczy normalnością nie są, mamy coś zupełnie przeciwnego - uświadamianie medialne, że można być w życiu kim tylko się zechce.
 

Czujesz się inny? Bądź inny. Czujesz się syrenką? Bądź syrenką.

To jest przecież absurd.


Konsekwencje społeczne czegoś takiego są wszelakie. Przede wszystkim, świat staje nam na głowie - tworzy nam się społeczna groteska, w której zaczynamy przyjmować absurdy jako wyznaczniki wolności i nowoczesności. W parze z tym idzie wszechobecna "poprawność" i "tolerancja", która gdzieś tam z góry narzuca taki model jako coś postępowego i słusznego, spychając ludzi myślących (jeszcze) normalnie do lochów ciemnogrodu i średniowiecza. To nie jest zdrowe.

Szkodliwość i efekty całej tej "nowoczesnej" i "postępowej" wersji świata widzimy już obecnie na każdym kroku. Ludzie mają już dość tego absurdu. Wymownym przykładem mogą być choćby niedawne wybory w USA, w których "postępowa" ekipa właśnie pocałowała klamkę w Białym Domu. Piszę o tym dlatego, że ideologia gender nieodłącznie wiąże się z absurdalnie wyliberalizowaną wersją społeczeństwa jaką między innymi takimi właśnie środkami stara się ludziom stworzyć i wypromować. Tożsamość płciowa - całe to zjawisko to właśnie wynik popularyzacji tego schematu.

Kwestia społeczna
Model społeczny (każdy) z założenia powinien posiadać pewną fundamentalną cechę, którą jest konieczność dostosowania się jednostki do społeczeństwa. Społeczeństwo ma to do siebie, że istnieją pewne utarte zasady i reguły, do których należy się dostosować, aby to społeczeństwo było zdrowe. Było tak od zawsze, a wszystkie odstępstwa od tego zwykle nie kończyły się dobrze dla takich społeczności. Czym wobec powyższego jest zatem "poluzowanie kajdan" i zezwolenie społeczne na "ode groma i ciut ciut" tożsamości płciowych, czyli owych opcji gender?
 
Czy to jest dobry kierunek? Nie. Kierunek powinien być odwrotny i to osobnik powinien dostosować się do społeczeństwa, a nie społeczeństwo do niego. Tak to powinno działać. I tak z zasady działa w każdym zdrowym systemie - czy to w firmie, czy w wojsku. Nikt chyba nie wyobraża sobie sytuacji, w której to firma dostosowuje się do pracownika, prawda? No właśnie. Gdzie zatem leży problem z dostosowaniem się? Bo mi się wydaje, że w lenistwie i w medialnym przyzwoleniu. Przecież nikt tutaj nie wymaga od nikogo, żeby od razu walczyć z niedźwiedziami, ani iść w kamasze (jeśli chodzi o faceta).
 
Tak samo nikt nie wymaga od dziewczyny, żeby startowała w konkursie piękności. Tu chodzi jedynie o zwykłe, proste zachowania odpowiednie dla danej płci. Jest wolność, nikt nikogo nie zakuwa w kajdany. Niestety dla zwolenników genderów, tolerancji, etc. to ciągle za mało! Zwolennicy chcą zmieniać świat, chcą aby to świat dostosował się do nich, a nie oni do świata! Mamy jakiś jeden wielki absurd z iście wyimaginowaną tendencją zrównywania wszystkiego ze wszystkim!

Przecież tu nie chodzi o to, żeby facet kopał rowy, a dziewczyna siedziała w kuchni. Absolutnie nie, wszak lepszymi kucharzami są faceci ;) A tak na serio - tu nie o to chodzi. Chodzi o to, że wyrośnie nam pokolenie ludzi niezdolnych do niczego. Zatrą się wszelkie różnice i specjalizacje, za to w TV pozostaną konkursy piękności na zasadzie, która kobieta z brodą lepiej śpiewa. To nie jest zdrowy kierunek jeśli chodzi o rozwój. To jest cofanie się wstecz i równia pochyła ku upadkowi cywilizacji. Nie przesadzam, ani trochę.


Zepsucie
Świat się ostatnimi czasy popsuł. Nie oszukujmy się - taka jest prawda. Daleko mi do konserwatysty, bo jestem dość liberalny jeśli chodzi o wiele rzeczy, ale w tak fundamentalnych sprawach jak rozdział na kobietę i mężczyznę konserwatystą jestem. Taki rozdział jest właśnie tym NATURALNYM stanem rzeczy. Każde zaburzenie tego jest nienaturalne. Taki podział istniał od wieków, ba - istnieje od wieków wśród prawie wszystkich zwierząt na tej planecie. Nie jest to więc uwarunkowane kulturowo, czy w żaden inny sztuczny sposób - to natura nas tak stworzyła.
 
Obecnie powszechny w świecie liberalizm na siłę chce to zepsuć i psuje. U nas, w Polsce nie jest to nadto widoczne, ale wystarczy popatrzeć na kraje skandynawskie. To jest przerażające w jakim kierunku idzie tam edukacja młodych ludzi.
 
OK, ktoś zapewne zaraz krzyknie - pewnie, lepiej cofnąć się do średniowiecza i żyć w ciemnogrodzie religijnym. Nie. Absolutnie nie. To jest tak samo spaczona opcja, jak i ta mocno liberalna. Różnią się one od siebie jedynie kierunkami - jedna skręca zbyt mocno w lewo, druga zbyt mocno w prawo. Na tym różnice się kończą.

Przytoczę pewien reportaż o Kanadyjczyku, który czuje się dzieckiem (jak to będzie w fachowej terminologii? Gender: Child?). Ma nawet rodzinę, która go "adoptowała":



Czy chcemy, aby do takich absurdów zmierzał świat?

Obronność
Co by się stało z wojskiem, gdyby nagle wszyscy faceci odkryli w sobie żeńskie pierwiastki? Czy taki kraj zdolny będzie jeszcze do obrony? W kontekście obecnej sytuacji na świecie, który jest wręcz jedną wielką tykającą bombą jest to dość dobre pytanie. Co by się stało z policją, gdyby wszystkie patrole na ulicy nagle składały się z mężczyzn, którzy wybrali sobie bardziej kobiecą opcję? Co ze strażą pożarną? Czy jakikolwiek strażak wyobraża sobie wątłą kobietę wbiegającą choćby na 5 piętro płonącego wieżowca w masce i z 40kg, albo i więcej osprzętu na plecach? Albo w drugą stronę - czy ktoś wyobraża sobie faceta z wąsikiem zabawiającego dzieci lalkami w przedszkolu, albo robiącego z nimi hula-hop? Ja bynajmniej takiego świata nie kupuję, a jeśli w założeniu miałaby panować taka dowolność jeśli chodzi o płeć, to niestety do takiego świata byśmy prędzej, czy później dobrnęli.

Nie trzeba wcale daleko patrzeć w przyszłość - wystarczy popatrzeć na obecną sytuację w Europie. Chyba w chwili obecnej nikt już nie zaprzeczy, że Europa zmaga się z inwazją obcej, bardzo agresywnej kultury. Popatrzmy teraz jak tolerancyjni europejczycy się przed tym bronią. Kwiatami się bronią i pozwalaniem sobie na plucie sobie w twarz. W krajach skandynawskich rozfacetowienie społeczeństwa sprawiło, że ludzie uśmiechają się, gdy dostaną w twarz. Czy o takich facetów chodzi kobietom? Czy naprawdę chodzi im o świat, gdzie wyjście na miasto może być ostatnim spacerem, bo chłopak w potocznie zwanych rurkami spodniach ma tak ściśnięte klejnoty, że w razie ataku na swoją drugą połówkę pada na ziemię, albo uśmiecha się i ucieka? Czy tego naprawdę chcą kobiety?

Ja nie twierdzę naturalnie, że każdy facet ma być od razu karateką na ulicy, bo to oczywiście bzdura, ale przynajmniej obronić siebie i kogoś bliskiego trzeba umieć, a gdzie ma się tego taki osobnik nauczyć, jeśli jego otoczenie wmawia mu, że normalniejsze dla mężczyzny w nowoczesnym społeczeństwie jest zbudowanie domku dla lalek, zamiast obicia sobie pysków w piaskownicy z kolegami?
 
Przecież my nie żyjemy w świecie z bajki, gdzie każda spotykana na ulicy osoba to anioł z nieba. Świat to nie bajka, ani też nie rewia mody. Świat jest brutalny, a faceci (bo głównie chodzi mi tutaj o facetów w całym tym wywodzie) zdają się udawać, że jest inaczej, uciekać, udawać, że to nieprawda, a świat pachnie kwiatkami i pachnidłami.
 
Nie, nie pachnie. Nigdy nie pachniał i nigdy nie będzie pachnieć. Można sobie żyć w swoim wyimaginowanym, utopijnym świecie, ale to tylko iluzja i to jest naprawdę nieistotne jaki makijaż ma na sobie facet idący do szkoły, bo tapeta na twarzy to powinna być ostatnia rzecz o jakiej może on pomyśleć.
 

Kobiety, ach te kobiety
Co ponadto stało się z kobietami? Czy kobiety naprawdę pragną facetów zachowujących się i czujących się jak kobiety? Co się stało? Czyżby role się odwróciły i to facet musiał nagle wyglądać lepiej, niż kobieta? Co jest w tym fajnego? Czy tak nakazuje moda, medialny trend? Czy może tak lepiej patrzą koleżanki? Co się tutaj porobiło? W wątku odnośnie męskości - tutaj na forum napisałeś Zaciekawiony mniej więcej takie zdanie - "Tak, bo lepiej jak facet będzie miał włosy na plecach, tygodniowy zarost i będzie śmierdział potem".
 
Przecież to skrajność i wizja jakiegoś rednecka z Texasu. Każdy normalny mężczyzna o siebie dba. Jest jednak różnica pomiędzy facetem ubranym schludnie, elegancko, oblanym dobrymi perfumami, a pięknisiem ubranym w pstrokate ciuszki, z tapetą na twarzy i torebką w ręku.

Ale zostawmy na chwilę sam wygląd. Bo to tylko skutek, a przyczyna leży gdzie indziej. Dam za przykład jednego gościa, którego zapewne większość tutaj zna z epoki VHS:

Matthias Hues:
Z3JHVjN.jpg

Legenda kina kopanego klasy B do spółki z Dolphem Lundgrenem. Kiedyś wymiatacz, chłop jak szafa, czarny pas w karate. Obecnie trochę na stare lata mu się pozmieniało i zaczął ubierać się jak kobieta. Oglądając jednak z nim jakieś wywiady zachowuje się zwyczajnie. Nie robi dzióbków do kamery, nie stroi ochów i achów, jedyną jego "zbrodnią" jest dość ekstrawagancki ciuch. Podobnie zresztą nosi się ostatnimi laty niejaki Mickey Rourke, którego chyba o brak męskości nie można posądzić.
 
Do czego zmierzam? Ano do tego, że to nie o ciuch tutaj chodzi, tylko o zachowanie - o to wszystko co siedzi w głowie.
 
To naprawdę nie ma znaczenia jaką kto ma fryzurę, czy w co jest ubrany - nie w tym rzecz. Facet czujący się jak facet będzie się zachowywał po męsku nawet ubrany w różowy sweterek z kotkami, facet czujący się jak kobieta nie będzie miał w sobie męskości nawet jeśli założy garniak od Armaniego, albo moro pożyczone od Specnazu. Podobnie jest z kobietami. Kobieta czująca się kobieco będzie kobieca nawet ubrana w męskie ciuchy, natomiast kobieta czująca się jak facet nie poprawi sobie seksapilu zakładając kieckę od Diora i szpilki wysadzane diamentami. Ubiór to tylko opakowanie.
 
Zmierzam do tego, że jeśli ktoś ma problem ze swoją płcią, to powinien nad sobą popracować, a nie iść z trendem, żeby nic z tym nie robić, bo teraz jest gender i wszystko mi wolno -  nawet jeśli będzie to przebranie się za syrenkę syrena.

Płynięcie z nurtem genderowym, z ideologią mówiącą, że przede wszystkim trzeba wyrazić siebie, zamiast się za siebie wziąć jest tożsame z podejściem typu "ja mam każdego dnia ochotę wyjść na ulicę i dać komuś w pysk, więc tak będę robić, wszak to społeczeństwo ma dostosować się do moich potrzeb, a nie ja do społeczeństwa". I jedno i drugie jest niepoprawne i niebezpieczne. Na różne sposoby niebezpieczne, ale mimo wszystko tak samo niebezpieczne.

I tym niebezpiecznym akcentem chciałbym zakończyć ten wpis, ale w ramach przypuszczalnie możliwej odpowiedzi muszę zaznaczyć jeszcze jedno - nie ma nic złego w tym, że ktoś nie czuje się typem stereotypa, typu "jak jestem facet, to od razu muszę na siłownię i znać jujitsu". Nie, absolutnie. Przecież ludzie mają różne pasje, jeden czuje się sportowcem, inny intelektualistą i jest to jak najbardziej poprawna kolej rzeczy. Ale na litość boską, nie pójście za tym śmiesznym stereotypem (że facet musi się równać co najmniej metr w bicepsie) nie obliguje do robienia do tego stereotypu na siłę opozycji w drugą stronę i zamieniania się w kobietę, bo skoro "tam nie pasuję, to spróbuję tutaj".
 
A na to właśnie pozwala ideologia gender. Na tego typu ucieczkę. I tak też jest to wykorzystywane. I w szerszym kontekście do niczego dobrego to nie doprowadzi...

c.d.n...

PS. Jeśli to możliwe, to mam prośbę, abyście nie przyznawali minusowej punktacji Zaciekawionemu za tamto małe spóźnienie z wpisem. Każdemu się zdarza, że coś wypadnie. Niechaj szanse będą wyrównane.

Użytkownik szczyglis edytował ten post 14.11.2016 - 01:37

  • 3



#7

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Witam serdecznie.

Cieszę się że mój interlokutor tak się rozpisał, bo dzięki temu mam z czym polemizować, a to jest istotą debatowania. 

 

Na początek obrazek dla poprawy nastroju:

[...]

 

A żeby nie szukać daleko, można to sprawdzić teraz, na tu i ówdzie znanym portalu niejakiego Marka Zuckerberga. W tym przypadku określenie "sex" w anglojęzycznej wersji portalu przestało obowiązywać już jakiś czas temu. Oto co proponuje nam FB jeśli chodzi o wybór naszej "płci":

Jak zauważyłeś, w rubryce nie jest podawana płeć biologiczna, tylko "gender" w tym kontekście będący po prostu określeniem tego kim dana osoba się czuje. Tym samym portal promuje postawę określania się na różne sposoby, nie związane tylko z tym czy ma się przerwę czy dzwonek.

W podejściu tym zepchnięto wszystkie te naturalne, wynikające z biologii różnice na dalszy plan, stwierdzając, że to psychika kształtuje ciało, a nie na odwrót. Niestety (lub stety), podejście takie, mimo iż przez wielu tak głośno promowane - nie sprawia wcale, że wszystkie te fundamentalne róznice nagle znikają.

Podejście to pojawiło się w niektórych pracach teoretyczek Feminizmu z lat 60. i 70. ale dziś nie ma takiego poparcia, jakby to się mogło wydawać po częstości cytowania fragmentów ich artykułów (najczęściej przez przeciwników). Nie jest ono słuszne bo stanowi podejście redukcjonistyczne, sprowadzające skomplikowane mechanizmy człowieczeństwa tylko do jednej sfery. Mi bardziej podoba się podejście syntetyczne, widzące osobowość i tożsamość człowieka jako skutak nakładania się wielu wpływów, przy którym jedne wpływy mogą przeważać wbrew pozostałym.

 

Po części jest to prawda, aczkolwiek przedstawiłeś tutaj jedynie jedną stronę medalu. O ile uwarunkowania kulturowe, bądż religijne do podziału ról są narzucone wymyślonym przez człowieka systemem, o tyle podział ról wynikający z samej tylko biologii jest mechanizmem w pełni naturalnym.

No i właśnie tu tkwi problem - co kto uważa za role wynikające z biologii, oraz co sądzi o sytuacjach gdy ktoś czuje potrzebę przyjąć inną rolę. Główne tarcia w związku z ruchem równouprawnienia wynikają z uznawania, że biologiczny podział ról to taki jaki był stosowany X0 lat temu, na zasadzie "przez wieki tak było jak można to zmieniać". A no można zmieniać i czasem trzeba bo przodkowie mogli się mylić w wielu sprawach. Niewiele ponad sto lat temu wprowadzano prawa wyborcze dla kobiet. W tym czasie przeciwnicy twierdzili że kobiety nie nadają się na wyborców z powodu przyrodzonej słabej konstrukcji psychicznej. Dziś równe prawa wyborcze wydają się oczywiste.

Mężczyzna, jak i kobieta w skutek różnic biologicznych nie są w stanie wykonywać z równą skutecznością tych samych obowiązków. Przykładem niech będą tutaj zawody, w których wymagana jest siła oraz sprawność fizyczna, takich jak wszelkie prace fizyczne, bądż służby mundurowe, jak wojsko, policja i straż pożarna. Filmów takich jak poniższy, gdzie policjantka nie daje sobie rady ze średniej wielkości delikwentem są w sieci setki:

I na tej podstawie powinniśmy zakazać pracy w tych zawodach także kobietom, które pod względem tężyzny dorównują mężczyznom?

 

[...]

Analogicznie rzecz ma się w drugą stronę - istnieją profesje, w których lepszymi okazują się kobiety. Nie możemy wymagać, że mężczyzna z równą skutecznością co kobieta poprowadzi salon piękności, bądż będzie równie dobrą "przedszkolanką" dla małych dzieci.

A jeśli jakiemuś mężczyźnie będzie to wychodziło równie dobrze? Albo jeśli będzie chciał prowadzić salon piękności dla mężczyzn? Albo kursy makijażu. Za typowo kobiece zajęcie, które one robią lepiej, powszechnie uważa się gotowanie. Zarazem w wykwintnych restauracjach szefem kuchni zwykle jest pan kucharz.

Również i w bardziej szerokich profesjach ze względów biologicznych kobiety zdają się bywać lepsze, niż mężczyźni - przebadane m.in. jest, że budowa mózgu kobiety pozwala na szersze możliwości lingwistycznie, co za tym idzie lepsze przyswajanie wielu języków. Również prace zwiazane z szeroko pojętą grafiką, czy poligrafią mogą być dokładniej wykonywane przez kobiety, które posiadają większe spektrum rozróżniania barw. Z drugiej strony - mężczyzna będzie znowu lepszym kucharzem, gdyż biologicznie posiada większą ilość kubków smakowych. Jak widać biologia sama w sobie daje nam tutaj rozdział na to, do czego najlepiej nadaje się organizm kobiety oraz do czego lepiej nadaje się organizm mężczyzny.

Te różnice "biologiczne" przystosowań nie są aż tak oczywiste jak by się wydawało. Przykładowo smak - ilość kubków smakowych wykazuje tak dużą zmienność, że trudno znaleźć jakąś stałą różnicę między płciami. Dlatego jedne badania pokazywały że mężczyźni mają ich więcej a inne że kobiety mimo wszystko mają bardziej czuły smak. Przykładowo w Europie wśród kobiet więcej jest supersmakoszek niż supersmakoszy (podwojona wersja genu odpowiedzialna za wyczuwanie smaku powodująca wyraźnie większe wyczulenie), ale w Azji proporcje są raczej wyrównane. Podobnie niejasne są też zdolności artystyczne - z jednej strony kobietom przypisuje się większe przywiązywanie uwagi do ozdobności, z drugiej do dziś więcej jest malarzy mężczyzn niż kobiet.

W momencie całkowitego przekierowania mężczyzny na styl zachowywania się, czy ubierania się kojarzony wcześniej z kobietą - ta różnica zanika. Mężczyzna upodabniający się do kobiety, lub kobieta upodabniająca się do mężczyzny to zaprzeczenie biologii i prztyczek w nos naszej seksualności.

Zaprzeczeniem biologii byłaby moda na ucinanie piersi i penisów. Ubiór to rzecz arbitralna. Na dobrą sprawą jedyną uzasadnioną biologicznie częścią ubioru jest biustonosz do którego faceci zazwyczaj nie mają czego wkładać (kiedyś mężczyźni nosili jeszcze takie "woreczki" na penisa ale to wyszło z mody).

Chłopiec sam z siebie nie będzie miał potrzeb zabawy lalkami, jeśli rodzice nie wpoją mu, że jest to coś naturalnego, lub gdy otoczenie mu tego nie uświadomi. Naturalną koleją rzeczy u małego dziecka jest to, że chłopaka bardziej będzie ciągnąć do rzeczy bardziej technicznych, dziewczynkę natomiast do zabaw bardziej emocjonalnych.

 

Z tym bywa różnie. Mądrzy rodzice powinni odpowiednio wcześnie zauważyć preferencje dzieci i potrafić je z nimi przedyskutować a w razie gdyby okazały się rozwojowe, to wspierać. Bo nikt nie powiedział, że dziewczynka która bawi się lalkami nie zostanie chirurgiem. Sporo dziewczyn z mojej klasy gimnazjalnej, w tym te które dorze sobie rodziły z przedmiotów ścisłych, zostało wysłanych przez rodziny do szkoły zawodowej dla krawcowych tzw. "Szpulki" na zasadzie, że przecież z tej fizyki to nie wyżyje.

Odpowiedz sobie na jedno za..rąbiście, ale to za...rąbiście ważne pytanie:
Co kręciło Cię bardziej, gdy byłeś mały? Zestaw młodego chemika, czy domek dla lalek?

Niestety nie mieliśmy w domu ani jednego ani drugiego. Raz tylko babcia sprezentowała nam pluszaki - siostra dostała niebieskiego misia a ja jasnoczerwonego. Ale nie chciałem się nimi bawić bo sądziłem że się na mnie patrzą i to tak nieprzyjaźnie, nawet w nocy. Zamiast tego chodziłem na spacery, zbierałem krzemienie, siedziałem w bibliotece i psułem oczy nad książką (kiedyś zdarzyło mi się że zamknęli mnie  w bibliotece bo tak sobie cicho siedziałem w kąciku :) ).

Uświadamianie np. chłopcu, że zabawa lalkami jest lepsza, niż zabawa resorakami sprawia, że dziecko przyjmie to za coś normalnego. Jeśli dodamy do tego otoczenie dziecka, które będzie cechować się podobnym podejściem, to wpłynie to następnie na dalsze ukształtowanie jego psychiki. Takie dziecko straci rozróżnienie tego, co powinno być dla chłopców, a co dla dziewczynek. Oczywiście, że jest to nadal utarty podział (dziewczynka = lalki, chłopiec = resoraki), ale taki właśnie ten podział być powinien. Chłopiec powinien wyrosnąć na mężczyznę, a dziewczynka na kobietę,

Tak się przyczepię, bo to w sumie ciekawa sprawa. Bawienie się lalkami przez dziewczynki jest tłumaczone tym, że w ten sposób przygotowują się do opieki nad dziećmi. Czy dawanie chłopcom do zrozumienia, że nawet jakby chcieli nie powinni bawić się lalkami, bo to coś wstydliwego, nie skutkuje potem tym że ojcowie są mało przywiązani do dzieci i niechętnie okazują im uczucia? Zresztą chłopcy od dawna bawią się lalkami i mają ich ogromny wybór, tylko nikt nie nazywa ich lalkami a żołnierzykami, figurkami astronauty lub Supermena.
Jeśli chodzi o resoraki, mieliśmy kilka i zarówno ja jak i siostra równie chętnie się nimi bawiliśmy. I dziś to ona ma prawo jazdy, a ja nie.

 

Aha - i jakoś nie słyszałem aby gdzieś proponowano wychowanie polegające na mówieniu chłopcom. że lalki są lepsze od resoraków i powinni się na nie koniecznie przerzucić.

Dodajmy dodatkowo do tego pomysły, które pojawiają się w coraz to bardziej liberalnych krajach, jak warsztaty w przedszkolu uczące dzieciaki jak to jest być inną płcią, przebieranie chłopców w sukienki i tym podobne ekscesy. Co dzieje się z psychiką małego dzieciaka?

Zajęć prowadzonych w taki sposób osobiście nie popieram, bo przy braku akceptacji dla tak daleko idących przebieranek zostawią w dzieciach tylko uczucie zażenowania. Raczej widziałbym coś w rodzaju przebieranek za osoby z różnych kultur - za Szkota, za buszmena w spódniczne z trawy, za dawnego dandysa z puklastą peruką itp. aby pokazać im, że kwestie wyglądu w różnych czasach i kulturach były różne (a przy okazji aby nauczyć o innych kulturach i historii).

Model społeczny (każdy) z założenia powinien posiadać pewną fundamentalną cechę, którą jest konieczność dostosowania się jednostki do społeczeństwa. Społeczeństwo ma to do siebie, że istnieją pewne utarte zasady i reguły, do których należy się dostosować, aby to społeczeństwo było zdrowe.

Jeśli utarte ale zupełnie arbitralne reguły społeczeństwa szkodzą i wywołują cierpienie u jednostek, powinno się je zmienić lub na tyle poluzować, aby osoby się do nich nie stosujące nie doznawały krzywdy. U nas wzorem stuprocentowej kobiety jest kobieta szczupła jak tylko można, co u wielu próbujących temu sprostać prowadzi do anoreksji. W wielu krajach afrykańskich za kobietę która na pewno sobie poradzi i znajdzie męża uznaje się kobietę grubą, o możliwie obszernych pośladkach.  W tym przypadku wychowanie zgodne z regułami społecznymi to wmuszanie w dziewczynki smalcu i tłustego mleka. No ale przecież tak było od dawna, czemu mamy to zmieniać? Przecież wtedy dziewczynki będą zdrowe.

Świat się ostatnimi czasy popsuł. Nie oszukujmy się - taka jest prawda.

Ludzkość uważa tak od kilku tysięcy lat. Archeolodzy wykopali nawet tabliczkę z pismem klinowym z czasów Mezopotamii, z narzekaniem na "dzisiejszą" młodzież i przekonaniem że świat rychło upadnie. A jakoś tak wciąż trwa.

Co by się stało z wojskiem, gdyby nagle wszyscy faceci odkryli w sobie żeńskie pierwiastki? Czy taki kraj zdolny będzie jeszcze do obrony?

A czemu nie? Odrzucą broń, siądą w okopach i zaczną malować paznokcie? Jakie masz na myśli "żeńskie pierwiastki" które sprawią że nie będą się umieli bronić ani atakować?

Co by się stało z policją, gdyby wszystkie patrole na ulicy nagle składały się z mężczyzn, którzy wybrali sobie bardziej kobiecą opcję? Co ze strażą pożarną? Czy jakikolwiek strażak wyobraża sobie wątłą kobietę wbiegającą choćby na 5 piętro płonącego wieżowca w masce i z 40kg, albo i więcej osprzętu na plecach?

A czy potrafisz wyobrazić sobie kobietę, która nie jest wątła?

czy ktoś wyobraża sobie faceta z wąsikiem zabawiającego dzieci lalkami w przedszkolu, albo robiącego z nimi hula-hop?

 

Czemu nie? Jeśli będzie się sprawdzał. Coraz więcej panów zostaje przedszkolanami. I nie są to od razu pedofile

Do czego zmierzam? Ano do tego, że to nie o ciuch tutaj chodzi, tylko o zachowanie - o to wszystko co siedzi w głowie. To naprawdę nie ma znaczenia jaką kto ma fryzurę, czy w co jest ubrany - nie w tym rzecz. Facet czujący się jak facet będzie się zachowywał po męsku nawet ubrany w różowy sweterek z kotkami, facet czujący się jak kobieta nie będzie miał w sobie męskości nawet jeśli założy garniak od Armaniego, albo moro pożyczone od Specnazu. Podobnie jest z kobietami. Kobieta czująca się kobieco będzie kobieca nawet ubrana w męskie ciuchy, natomiast kobieta czująca się jak facet nie poprawi sobie seksapilu zakładając kieckę od Diora i szpilki wysadzane diamentami. Ubiór to tylko opakowanie.

 

Czemu więc ludzie mają taki niesamowity problem właśnie z tym jak kto się ubiera, czesze czy goli? Tak bardzo, że gotowi są atakować ubranych nie tak jak trzeba. Że ubrani nie tak jak trzeba są od razu posądzani o odmienność psychiczną a nawet fizyczną.  Przecież nie oceniamy ludzkiego wnętrza wyłącznie po wyglądzie - co nie? Przecież patrzenie na bananowego chłopaczka i myślenie "taka cipa nie sprawdzi się w wojsku" może prowadzić do omyłek - co nie?

 

ps. Mimo wszystko tamto spóźnienie z wpisem było jednak wynikiem braku pomysłu i chęci na dokończenie, a Alis i tak poczekała prawie tydzień, więc minusowe punkty jednak mi się należą. Nie ma co naciągać, tym bardziej że Szczyglis wszystko robi terminowo.

 


  • 1



#8

szczyglis.
  • Postów: 1174
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Witam serdecznie.
Cieszę się że mój interlokutor tak się rozpisał, bo dzięki temu mam z czym polemizować, a to jest istotą debatowania.


Natrzepałeś tych cytatów... I teraz muszę pousuwać swoje, bo mi forum nie przyjmuje posta...

 

Na początek obrazek dla poprawy nastroju:
5548125_tym-razem-strazaczka--.jpg 

Jak zauważyłeś, w rubryce nie jest podawana płeć biologiczna, tylko "gender" w tym kontekście będący po prostu określeniem tego kim dana osoba się czuje. Tym samym portal promuje postawę określania się na różne sposoby, nie związane tylko z tym czy ma się przerwę czy dzwonek.


Owszem, zgadzam się z tym, że Facebook to prywatny folwark Marka, ale jednocześnie jest to jakby nie patrzeć najpopularniejsza społecznościówka na świecie. Jaką burzę wywołała ostatnia sprawa z blokowaniem kont narodowców? Przypominam, że w sprawę zaangażowała się nawet nasza minister od cyfryzacji, czyli Pani Streżyńska. Można uważać FB za prywatny biznes, ale przy skali popularności jaką ten portal osiągnął jest to medium dość istotnie wpływające na mózgi ludzi. Promowanie publicznie takiego rozdziału uważam za niepoprawne.


 
 

Podejście to pojawiło się w niektórych pracach teoretyczek Feminizmu z lat 60. i 70. ale dziś nie ma takiego poparcia, jakby to się mogło wydawać po częstości cytowania fragmentów ich artykułów (najczęściej przez przeciwników). Nie jest ono słuszne bo stanowi podejście redukcjonistyczne, sprowadzające skomplikowane mechanizmy człowieczeństwa tylko do jednej sfery. Mi bardziej podoba się podejście syntetyczne, widzące osobowość i tożsamość człowieka jako skutak nakładania się wielu wpływów, przy którym jedne wpływy mogą przeważać wbrew pozostałym.


Mi się taka opcja nie podoba, bo prowadzi do absurdów. Płeć to płeć i nie jest to żadne widzimisię nabyte drogą wpływów. Gdyby Matka Natura chciała to zrobić w ten sposób, to wyposażyła by nas w zestawy obu intrumentów. Jest jednak inaczej - i rozdział jest jasny. Błędy jakie się zdarzają, gdzie facet rodzi się kobietą, lub na odwrót to są sporadyczne przypadki.
 

 
 

No i właśnie tu tkwi problem - co kto uważa za role wynikające z biologii, oraz co sądzi o sytuacjach gdy ktoś czuje potrzebę przyjąć inną rolę. Główne tarcia w związku z ruchem równouprawnienia wynikają z uznawania, że biologiczny podział ról to taki jaki był stosowany X0 lat temu, na zasadzie "przez wieki tak było jak można to zmieniać". A no można zmieniać i czasem trzeba bo przodkowie mogli się mylić w wielu sprawach. Niewiele ponad sto lat temu wprowadzano prawa wyborcze dla kobiet. W tym czasie przeciwnicy twierdzili że kobiety nie nadają się na wyborców z powodu przyrodzonej słabej konstrukcji psychicznej. Dziś równe prawa wyborcze wydają się oczywiste.



Nigdzie nie napisałem, że kobietom powinno się odebrać prawa wyborcze. Jestem za równouprawnieniem jeśli chodzi o tą kwestię.


 
 

I na tej podstawie powinniśmy zakazać pracy w tych zawodach także kobietom, które pod względem tężyzny dorównują mężczyznom?
69d2abf5cac0499e2893bb7ebca61e0a,640,0,0



A kto mówi o zakazywaniu? Ja nie chcę niczego nikomu zakazywać, stwierdzam jedynie, że kobiety powinny zajmować się zawodami, które są bardziej produktywne biorąc pod uwagę ich płeć, podobnie powinni robić mężczyźni. Nie sprawisz, że płeć piękna nagle nabierze siły większej, niż faceci wklejeniem zdjęcia modelki ubranej w osprzęt strażacki. Równie dobrze mógłbyś tutaj dać zdjęcie jakiejś kulturystki, co wcale nie będzie oznaczać, że większość kobiet pakuje bicepsy na siłowni. Fotka modelki z przecinakiem hydraulicznym jak w pierwszym cytacie, czy w skafandrze górniczym jak powyżej, nie nagnie rzeczywistości.



 
 

A jeśli jakiemuś mężczyźnie będzie to wychodziło równie dobrze? Albo jeśli będzie chciał prowadzić salon piękności dla mężczyzn? Albo kursy makijażu. Za typowo kobiece zajęcie, które one robią lepiej, powszechnie uważa się gotowanie. Zarazem w wykwintnych restauracjach szefem kuchni zwykle jest pan kucharz.


Nigdzie nie spotkałem się z uważaniem kobiety za lepszego kucharza. Mężczyzna posiada więcej kubków smakowych, niż kobieta, więc nie wiem skąd pomysł, że kobieta lepiej nadaje się do kuchni. Salon piękności za to, to powinna być tylko i wyłącznie domena kobiet - bo zdaje się to jest właśnie płeć piękna. My nie jesteśmy od tego, aby świecić makijażem. Naprawdę chciałbyś, aby faceci wyglądali jak kobiety? Bo ja bynajmniej bym tego nie chciał.



 
 

Te różnice "biologiczne" przystosowań nie są aż tak oczywiste jak by się wydawało. Przykładowo smak - ilość kubków smakowych wykazuje tak dużą zmienność, że trudno znaleźć jakąś stałą różnicę między płciami. Dlatego jedne badania pokazywały że mężczyźni mają ich więcej a inne że kobiety mimo wszystko mają bardziej czuły smak. Przykładowo w Europie wśród kobiet więcej jest supersmakoszek niż supersmakoszy (podwojona wersja genu odpowiedzialna za wyczuwanie smaku powodująca wyraźnie większe wyczulenie), ale w Azji proporcje są raczej wyrównane. Podobnie niejasne są też zdolności artystyczne - z jednej strony kobietom przypisuje się większe przywiązywanie uwagi do ozdobności, z drugiej do dziś więcej jest malarzy mężczyzn niż kobiet.


Podajesz tutaj różnice wynikające z różnorodności rasowej. Równie dobrze mógłbyś przytoczyć tutaj różnicę w odczuwaniu smaku kolendry pomiędzy rasami, różnicę w inteligencji pomiędzy białymi, a czarnymi, czy kwestię wrodzonej odporności na wódkę wśród Słowian i Amerykanów. To nie są uwarunkowania spowodowane płcią.



 
 

Zaprzeczeniem biologii byłaby moda na ucinanie piersi i penisów. Ubiór to rzecz arbitralna. Na dobrą sprawą jedyną uzasadnioną biologicznie częścią ubioru jest biustonosz do którego faceci zazwyczaj nie mają czego wkładać (kiedyś mężczyźni nosili jeszcze takie "woreczki" na penisa ale to wyszło z mody).



No nie za bardzo. Kobieta przecież też chciałaby, aby facet wyglądał jakoś normalnie. Wyobrażasz sobie faceta biegającego po ulicy w kolorowych ciuszkach, albo w samych skarpetkach tak żeby nie wywoływał jedynie salwy śmiechu u kobiet? Bo ja zbytnio nie.



 
 

Z tym bywa różnie. Mądrzy rodzice powinni odpowiednio wcześnie zauważyć preferencje dzieci i potrafić je z nimi przedyskutować a w razie gdyby okazały się rozwojowe, to wspierać. Bo nikt nie powiedział, że dziewczynka która bawi się lalkami nie zostanie chirurgiem. Sporo dziewczyn z mojej klasy gimnazjalnej, w tym te które dorze sobie rodziły z przedmiotów ścisłych, zostało wysłanych przez rodziny do szkoły zawodowej dla krawcowych tzw. "Szpulki" na zasadzie, że przecież z tej fizyki to nie wyżyje.


Oczywiście, że rodzic powinien uważnie analizować preferencje dziecka, ale nie powinien absolutnie kierować dziecka w kierunku nieodpowiednim dla niego.
Rodzice są od tego, aby odpowiednio dziecko nakierować, bo w przypadku braku tego powstają nam dziwne twory typu bezstresowe wychowanie, które póżniej powoduje zachowania takie jak wchodzenie na głowę rodzicom.


 
 

Niestety nie mieliśmy w domu ani jednego ani drugiego. Raz tylko babcia sprezentowała nam pluszaki - siostra dostała niebieskiego misia a ja jasnoczerwonego. Ale nie chciałem się nimi bawić bo sądziłem że się na mnie patrzą i to tak nieprzyjaźnie, nawet w nocy. Zamiast tego chodziłem na spacery, zbierałem krzemienie, siedziałem w bibliotece i psułem oczy nad książką (kiedyś zdarzyło mi się że zamknęli mnie  w bibliotece bo tak sobie cicho siedziałem w kąciku :) ).



Ja miałem i misie i żołnierzyki (dorastałem z siostrą). Wolałem jednak zabawę tym drugim (żołnierzykami w sensie, nie siostrą ;) )


 
 

Tak się przyczepię, bo to w sumie ciekawa sprawa. Bawienie się lalkami przez dziewczynki jest tłumaczone tym, że w ten sposób przygotowują się do opieki nad dziećmi. Czy dawanie chłopcom do zrozumienia, że nawet jakby chcieli nie powinni bawić się lalkami, bo to coś wstydliwego, nie skutkuje potem tym że ojcowie są mało przywiązani do dzieci i niechętnie okazują im uczucia? Zresztą chłopcy od dawna bawią się lalkami i mają ich ogromny wybór, tylko nikt nie nazywa ich lalkami a żołnierzykami, figurkami astronauty lub Supermena.
Jeśli chodzi o resoraki, mieliśmy kilka i zarówno ja jak i siostra równie chętnie się nimi bawiliśmy. I dziś to ona ma prawo jazdy, a ja nie.
 
Aha - i jakoś nie słyszałem aby gdzieś proponowano wychowanie polegające na mówieniu chłopcom. że lalki są lepsze od resoraków i powinni się na nie koniecznie przerzucić.



A moja siostra nie ma prawa jazdy, a ja mam, więc to nie jest żadna reguła.
Zabawa żołnierzykami to nie to samo co zabawa lalkami. Też za młodu miałem całą armię, figurki Batmana i Supermana, ale przecież tutaj chodzi o coś zupełnie innego. Bawiąc się żołdakami chłopak bardziej bawi się w wojnę, a nie w opiekuńczość. Podobnie, gdy bawi się figurką Batmana, to wydaje mu się, że idzie klepać złoczyńców i ratować świat. To są zupełnie inne koncepcje zabawy.



 
 

Zajęć prowadzonych w taki sposób osobiście nie popieram, bo przy braku akceptacji dla tak daleko idących przebieranek zostawią w dzieciach tylko uczucie zażenowania. Raczej widziałbym coś w rodzaju przebieranek za osoby z różnych kultur - za Szkota, za buszmena w spódniczne z trawy, za dawnego dandysa z puklastą peruką itp. aby pokazać im, że kwestie wyglądu w różnych czasach i kulturach były różne (a przy okazji aby nauczyć o innych kulturach i historii).



Tutaj się zgadzam.



 
 

Jeśli utarte ale zupełnie arbitralne reguły społeczeństwa szkodzą i wywołują cierpienie u jednostek, powinno się je zmienić lub na tyle poluzować, aby osoby się do nich nie stosujące nie doznawały krzywdy. U nas wzorem stuprocentowej kobiety jest kobieta szczupła jak tylko można, co u wielu próbujących temu sprostać prowadzi do anoreksji. W wielu krajach afrykańskich za kobietę która na pewno sobie poradzi i znajdzie męża uznaje się kobietę grubą, o możliwie obszernych pośladkach.  W tym przypadku wychowanie zgodne z regułami społecznymi to wmuszanie w dziewczynki smalcu i tłustego mleka. No ale przecież tak było od dawna, czemu mamy to zmieniać? Przecież wtedy dziewczynki będą zdrowe.




Nie o to mi chodziło.
Zresztą ja osobiście nie uważam, że kobieta to musi być wychudzona modelka - ba, wręcz, przeciwnie - uważam, że kobieta powinna mieć trochę ciałka, bo wieszaki z wybiegów, ani trochę mi się nie podobają. Wizerunek kobiety-wieszaka wziął się z pokazów modowych i z mediów. Ani to zdrowe, ani fajne.

Taka Monica Bellucci, jak dla mnie to ideał kobiecego ciała:

PWYt2ST.jpg


 

Ludzkość uważa tak od kilku tysięcy lat. Archeolodzy wykopali nawet tabliczkę z pismem klinowym z czasów Mezopotamii, z narzekaniem na "dzisiejszą" młodzież i przekonaniem że świat rychło upadnie. A jakoś tak wciąż trwa.


Mezopotaczycy nie mieli youtuba i facebooka.


 

A czemu nie? Odrzucą broń, siądą w okopach i zaczną malować paznokcie? Jakie masz na myśli "żeńskie pierwiastki" które sprawią że nie będą się umieli bronić ani atakować?

Kobiety są mniej agresywne. Te pierwiastki mam na myśli.
Wybacz, ale od policjanta oczekuję, że będzie potrafił rzucić delikwenta na glębę, przyłożyć mu butem i skuć w kilka sekund, a nie zastanawiać się nad humanitarnością takiego działania, zanim to zrobi. Tego samego oczekuję od żołnierzy.


 

A czy potrafisz wyobrazić sobie kobietę, która nie jest wątła?


Potrafię, ale co to ma do rzeczy?
Być może Noxili (jako strażak) powie Ci, co to znaczy bieganie z osprzętem, bo to nie jest takie proste mając na plecach 30 kg sprzętu. Kobiety mają na tym polu mniejszą wydolność.

 

Czemu nie? Jeśli będzie się sprawdzał. Coraz więcej panów zostaje przedszkolanami. I nie są to od razu pedofile


No nie wiem. Ja bym raczej był dość podejrzliwy, jeśli zajęcia z hula-hop prowadziłby obcy facet, a nie kobieta.

 

Czemu więc ludzie mają taki niesamowity problem właśnie z tym jak kto się ubiera, czesze czy goli? Tak bardzo, że gotowi są atakować ubranych nie tak jak trzeba. Że ubrani nie tak jak trzeba są od razu posądzani o odmienność psychiczną a nawet fizyczną.  Przecież nie oceniamy ludzkiego wnętrza wyłącznie po wyglądzie - co nie? Przecież patrzenie na bananowego chłopaczka i myślenie "taka cipa nie sprawdzi się w wojsku" może prowadzić do omyłek - co nie?


Nie oceniam nikogo po ubiorze. To jest nadinterpretacja z Twojej strony.
Oceniam zachowanie, a nie to jak kto jest ubrany. Poza tym, wolałbym aby kobieta była jednak ubrana jak kobieta, a facet jak facet, zamiast odwrotnie typu "facet w sukience", a "kobieta w bojówkach".


 

ps. Mimo wszystko tamto spóźnienie z wpisem było jednak wynikiem braku pomysłu i chęci na dokończenie, a Alis i tak poczekała prawie tydzień, więc minusowe punkty jednak mi się należą. Nie ma co naciągać, tym bardziej że Szczyglis wszystko robi terminowo.


No tym razem to ja dałem ciała, więc nam się wyrównało za opóźnienie ;)

PS. Ja kocham Kobiety. To są najśliczniejsze stworzonka zamieszkujące tę planetę, więc proszę mi nie sugerować, że jest inaczej. Nie mam nic do Kobiet, wręcz przeciwnie - ja je kocham, uważam jedynie, że powinniśmy się dzielić obowiązkami.

Użytkownik szczyglis edytował ten post 01.12.2016 - 15:14

  • 1



#9

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Przepraszam że nieodpowiedź, pomyliła mi się kolejność i myślałem że teraz ma pisać Szczyglis.

 

 

Mi się taka opcja nie podoba, bo prowadzi do absurdów. Płeć to płeć i nie jest to żadne widzimisię nabyte drogą wpływów. Gdyby Matka Natura chciała to zrobić w ten sposób, to wyposażyła by nas w zestawy obu intrumentów. Jest jednak inaczej - i rozdział jest jasny. Błędy jakie się zdarzają, gdzie facet rodzi się kobietą, lub na odwrót to są sporadyczne przypadki.

No i o to się rozchodzi, że zaznaczane opcje nie dotyczą płci tylko samoidentyfikacji danych osób. Czyli to raczej różne rzeczy. To tak jakby twierdzić że nikt nie powinien mówić o sobie, że jest powiedzmy singlem czy rozwodnikiem, po istnieją tylko mężczyźni i kobiety.

 

 

Nigdzie nie napisałem, że kobietom powinno się odebrać prawa wyborcze. Jestem za równouprawnieniem jeśli chodzi o tą kwestię.

Chyba nie zrozumiałeś. Prawa wyborcze były przykładem dawnego poglądu, który dziś już uważa się powszechnie za błędny, że kobiety nie powinny mieć tego prawa dlatego bo są kobietami i mają "przyrodzone" trudności do podejmowania decyzji. Podobnie jest jednak dziś z wieloma sprawami odnośnie podziału ról - główne spory wynikają stąd, że niektórzy za wrodzone, uwarunkowane biologią, uważają role będące bardziej wpływem kulturowym, i na tej podstawie chcieliby określać zasady co kto może a czego nie, bądź jakie atrybuty są nierozerwalnie powiązane z płcią. Najbardziej wyraźnym przypadkiem jest przekonanie co do tego jaki kolor powinno mieć ubranie męskie a jaki żeńskie, rzekomo uzasadnione tym że kobiety mają lepsze oko do kolorów więc "naturalnie" ubierają się kolorowo, dlatego facet w pastelowych kolorach jest fuj bo... nie rozróżnia odcieni?

 

 

A kto mówi o zakazywaniu? Ja nie chcę niczego nikomu zakazywać, stwierdzam jedynie, że kobiety powinny zajmować się zawodami, które są bardziej produktywne biorąc pod uwagę ich płeć, podobnie powinni robić mężczyźni.

Różnica między niepozwalaniem osobom aby zajmowały się zawodami nietypowymi dla ich płci, bo "powinny się zająć czymś kobiecym/męskim" a zakazywaniem, to kwestia semantyki. Tym bardziej jeśli rozróżnianie będzie się sprowadzać tylko do płci a nie możliwości danej osoby ("wprawdzie jest pani silna i uniesie 40 kilogramowy osprzęt, ale nie przyjmiemy pani do Straży, bo... jest pani kobietą a kobiety są słabe. Proponuję zostać przedszkolanką.").

 

 

Wybacz, ale od policjanta oczekuję, że będzie potrafił rzucić delikwenta na glębę, przyłożyć mu butem i skuć w kilka sekund, a nie zastanawiać się nad humanitarnością takiego działania, zanim to zrobi. Tego samego oczekuję od żołnierzy.

I odkrycie w mężczyźnie żeńskich pierwiastków ma sprawić, że żołnierze przestaną reagować? Że zaczną analizować zamiast działać? Czy żołnierz-gej nie będzie w stanie strzelać do wroga? Bardzo proste myślenie. Jest to tym ciekawsze że dokładnie odwrotne argumenty podają przeciwnicy udziału kobiet w wojsku - słyszałem stwierdzenia,  że mężczyźni chłodno analizują sytuację a kobiety poddają się emocjom i dlatego się nie nadają.

 

 

Potrafię, ale co to ma do rzeczy?

No na przykład to, że gdy przychodzi do wyobrażania sobie kobiety w roli strażaka, to wyobrażasz sobie że jest na pewno słaba. To rzutuje potem na oceny.


  • 0



#10

szczyglis.
  • Postów: 1174
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Przepraszam że nieodpowiedź, pomyliła mi się kolejność i myślałem że teraz ma pisać Szczyglis.

Tym razem znowu ja się lekko spóźniłem, więc nadal idziemy "łeb w łeb" ;) 
 

Mi się taka opcja nie podoba, bo prowadzi do absurdów. Płeć to płeć i nie jest to żadne widzimisię nabyte drogą wpływów. Gdyby Matka Natura chciała to zrobić w ten sposób, to wyposażyła by nas w zestawy obu intrumentów. Jest jednak inaczej - i rozdział jest jasny. Błędy jakie się zdarzają, gdzie facet rodzi się kobietą, lub na odwrót to są sporadyczne przypadki.

No i o to się rozchodzi, że zaznaczane opcje nie dotyczą płci tylko samoidentyfikacji danych osób. Czyli to raczej różne rzeczy. To tak jakby twierdzić że nikt nie powinien mówić o sobie, że jest powiedzmy singlem czy rozwodnikiem, po istnieją tylko mężczyźni i kobiety.
Tak, ja się absolutnie z Tobą zgadzam w tej materii, jednakże uważam, że "medialnie" jest to kreowane właśnie w taki sposób jaki opisałem, czyli, że gender=płeć. Przez cały czas do tego zmierzam i uważam, że nie jest to zbyt poprawne, gdyż wprowadza to wiele nieporozumień. A taki np. FB wprowadził to zamiast zwykłego określenia płci.
 

Nigdzie nie napisałem, że kobietom powinno się odebrać prawa wyborcze. Jestem za równouprawnieniem jeśli chodzi o tą kwestię.

Chyba nie zrozumiałeś. Prawa wyborcze były przykładem dawnego poglądu, który dziś już uważa się powszechnie za błędny, że kobiety nie powinny mieć tego prawa dlatego bo są kobietami i mają "przyrodzone" trudności do podejmowania decyzji. Podobnie jest jednak dziś z wieloma sprawami odnośnie podziału ról - główne spory wynikają stąd, że niektórzy za wrodzone, uwarunkowane biologią, uważają role będące bardziej wpływem kulturowym, i na tej podstawie chcieliby określać zasady co kto może a czego nie, bądź jakie atrybuty są nierozerwalnie powiązane z płcią. Najbardziej wyraźnym przypadkiem jest przekonanie co do tego jaki kolor powinno mieć ubranie męskie a jaki żeńskie, rzekomo uzasadnione tym że kobiety mają lepsze oko do kolorów więc "naturalnie" ubierają się kolorowo, dlatego facet w pastelowych kolorach jest fuj bo... nie rozróżnia odcieni?
I tak i nie. Kobiety mają lepsze oko do kolorów. Opowiem Ci coś śmiesznego - ostatnio tworzyłem sklep dla jednej kientki i troszkę jej się nie spodobała moja wersja kolorystyczna, napisała mi, że tu i tam chciałaby bardziej "pastelową lawendę". Na co ja poprosiłem o wartość w RGB, bo kurcze, cholera ja nie wiem co to za kolor. I mniej więcej do tego tutaj zmierzam. Kobiety są lepsze w pewnych sprawach, tak samo jak my jesteśmy w innych. Co do ubioru - ja nie mam problemów z tym jak kto się ubiera, uważam jednakże, że facetowi wypada jednak ubierać się dość bardziej elegancko, niż w pstrokate kolory.
 

A kto mówi o zakazywaniu? Ja nie chcę niczego nikomu zakazywać, stwierdzam jedynie, że kobiety powinny zajmować się zawodami, które są bardziej produktywne biorąc pod uwagę ich płeć, podobnie powinni robić mężczyźni.

Różnica między niepozwalaniem osobom aby zajmowały się zawodami nietypowymi dla ich płci, bo "powinny się zająć czymś kobiecym/męskim" a zakazywaniem, to kwestia semantyki. Tym bardziej jeśli rozróżnianie będzie się sprowadzać tylko do płci a nie możliwości danej osoby ("wprawdzie jest pani silna i uniesie 40 kilogramowy osprzęt, ale nie przyjmiemy pani do Straży, bo... jest pani kobietą a kobiety są słabe. Proponuję zostać przedszkolanką.").
 
Tak, to kwestia semantyki, ale...
Nie twierdzę, że wszystkie kobiety są słabe, bo to nieprawda, ale w konfrontacji z organizmem męskim są jednak słabsze. Pewnego razu próbowała mnie skuć kobieta policjant. To było małe nieporozumienie, załatwiliśmy sprawę oczywiście kulturalnie, ale ta Pani gdybym chciał, to mimo iż była uzbrojona to raczej nie dała by mi rady wtedy, więc ja bym bardziej nie chciał takich osób w policji i nie jest to żaden atak w kobiety, po prostu uważam, że facet wykona "pewne czynności" bez tzw. "******" się". Oczywiście jest to jedynie moje widzimisię, nie twierdzę, że tak powinno być.
 

Wybacz, ale od policjanta oczekuję, że będzie potrafił rzucić delikwenta na glębę, przyłożyć mu butem i skuć w kilka sekund, a nie zastanawiać się nad humanitarnością takiego działania, zanim to zrobi. Tego samego oczekuję od żołnierzy.

I odkrycie w mężczyźnie żeńskich pierwiastków ma sprawić, że żołnierze przestaną reagować? Że zaczną analizować zamiast działać? Czy żołnierz-gej nie będzie w stanie strzelać do wroga? Bardzo proste myślenie. Jest to tym ciekawsze że dokładnie odwrotne argumenty podają przeciwnicy udziału kobiet w wojsku - słyszałem stwierdzenia,  że mężczyźni chłodno analizują sytuację a kobiety poddają się emocjom i dlatego się nie nadają.
 
Jak wyżej. Nie twierdzę, że kobiety nie nadają się do wojska, ale do działań terenowych to się jednak nie nadają. Do homoseksualistów również nic nie mam, nie podoba mi się to, ale jeśli ktoś pozostawia to "w swoim łóżku", to ja nie mam problemu. Parady i promowanie tego mi się nie podobają, ale jeśli ktoś ma takie potrzeby i zachowuje to dla siebie, to naprawdę nic mi do tego. Kobiety w armii - nie mam nic przeciwko, ale musi tutaj być zdrowy rozsądek, nie może być tak, że wynika to z parytetów.
 

Potrafię, ale co to ma do rzeczy?

No na przykład to, że gdy przychodzi do wyobrażania sobie kobiety w roli strażaka, to wyobrażasz sobie że jest na pewno słaba. To rzutuje potem na oceny.
Nie, nie rzutuje to na moje oceny.
Aczkolwiek statystycznie rzecz biorąc, to przeciętna kobieta jest słabsza od przeciętnego mężczyzny i raczej temu nie zaprzeczysz.

Użytkownik Alis edytował ten post 29.12.2016 - 12:36

  • 0



#11

szczyglis.
  • Postów: 1174
  • Tematów: 23
  • Płeć:Mężczyzna
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Nieśmiało zapytam - czy my tę debatę to jeszcze prowadzimy?

(w razie czego Alis usuniesz tego posta, po prostu pytam, bo coś cicho tak....)


Widzę, że mój oponent (czy jakby to określił mój oponent - intrlougator) nie kwapi się zbytnio do tej debaty, zatem postanowiłem złamać jej regulamin i tym samym umieścić podsumowanie wcześniej, gdyż nie wiem, czy cokolwiek tu się jeszcze pojawi ze strony mojego introlugatora. Przede wszystkim serdecznie dziękuję mojemu introgutorowi (dobrze piszę?) za ciekawą dyskusję i wymianę argumentów, dziękuję też opiekunce i sędziom za czytanie tego wszystkiego, a troszkę tego było do przeczytania i wiem, że pewnie nie raz i nie dwa było to nie miłe. Dziwi mnie mimo wszystko postawa Zaciekawionego (czyżby zabrakło już argumentów? Czy może szykowana jest jakaś petarda?), bo widzę, że mój intrlougator ciągle na forum się udziela, a na debatę nie ma czasu, no ale cóż, bywa. Ale żeby nie było tak łatwo, to ja jeszcze nie skończyłem tematu i po pierwsze chciałbym przytoczyć wypowiedź p. Gadowskiego:

 

 

Powiedział w tym filmie ciekawą rzecz - mianowicie - mężczyźni "zkobiecieli" i to jest niestety prawda. Na zachodzie Europy faceci stali się kobietami i wszystko wywróciło się do góry nogami. To, o czym pisałem już w pierwszym poście właściwie powiedział w kilku zdaniach pan Gadowski. Co ciekawe, żeby nie było, że czerpałem z jego vlogów - nie, czerpałem z własnych przemyśleń, a wystąpienia p.Gadowskiego w sumie zacząłem oglądać tak gdzieś w okolicach końcówki grudnia ubiegłego roku. Tym samym, p. Gadowski rzuca tutaj takie stwierdzenie: mężczyźni stali się kobietami i ma tutaj w pełni rację. Moim zdaniem oczywiście. Czyż nie jest to wina właśnie tego powszechnego wyrażania siebie? Czyż nie jest to wina tego zabiegania o publiczne promowanie ruchów LGBT? Czyż nie jest to wina promocji kultury pt. "to jest nieważne kim jesteś, ważne kim się czujesz?". Jeśli nie jest, to proszę mnie poprawić, jeśli się mylę, moim zdaniem jest to wina wyżej wymienionych czynników.

 

Jak więc te czynniki wypadają w konfrontacji z tym, o czym pisaliśmy? W konfrontacji z tym, co ja miałem tutaj przyjemność napisać wypadają zbieżnie i zazębiają się z moimi słowami. Tym samym - wiem, że teraz to będzie subiektywne stwierdzenie - ale, moim zdaniem mamy troszeczkę racji oboje, ale więcej racji mam jednak ja, gdyż niestety, to o czym pisałem w tej debacie to (moim zdaniem oczywiście) rzeczywistość, którą nie tyle co widzimy za oknem, bo ja akurat widzę za oknem drzewo, ale rzeczywistość, która ma miejsce tu, obok i ma wpływ na nasze życie. Życie nasze, naszych dzieci i ich dzieci, czyli naszych wnuków (tak, tak, teraz pójdę w Twój sposób myślenia mój szanowny introlugatorze i wystrzelę w Ciebie Twoją (a właściwie nie Twoją, powinienem napisać Waszą, bo nie Ty jesteś przecież tego autorem, Ciebie o to nie posądzam, jesteś jedynie obrońcą tej wersji) broń. Mianowicie - współczucie.

 

Dużo ludzi na tym forum jest już po-rozpłodowego (bez obrazy) wieku i posiada potomstwo. Ja akurat nie posiadam, ale to mój świadomy wybór, jednakże wczuwając się w osoby, które dzieci już posiadają to raczej ciężko mi sobie wyobrazić, żeby chciały te osoby takiego rozwoju sytuacji, na jaki jest teraz społeczne zezwolenie. Mam 33, już prawie 34 lata, nie wiem, czy to jest dużo, czy mało, ale w każdym razie umiem z dystansem spojrzeć na to wszystko, przyjrzeć się, popatrzeć, pomyśleć, ocenić. Może to źle, może dobrze, nie wiem, uważam jednak że to drugie i niestety, ale chłodnym okiem nie widzę tutaj niczego dobrego, więc tym bardziej nie powinni tego widzieć ludzie, którzy posiadają dzieci, gdyż to co kwitnie teraz, rozkwitnie za "kadencji" naszych dzieci.

 

Dziękuję serdecznie za debatę, przepraszam za złamanie regulaminu. ewentualnie proszę o przestawienie mojego wpisu za "ewentualny" wpis Zaciekawionego, żeby było tak jak ma być. A jeśli kolega Zaciekawiony jednak nie odpisze, to proszę traktować ten wpis jako mój ostatni wpis - ten podsumowujący. Tym samym ja się ze wszystkich wpisów już wywiązałem. Dziękuję serdecznie za owocną debatę i pozdrawiam.


Użytkownik szczyglis edytował ten post 07.01.2017 - 11:24

  • 3



#12

Zaciekawiony.
  • Postów: 8137
  • Tematów: 85
  • Płeć:Mężczyzna
  • Artykułów: 4
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Coś mi ta debata nie wyszła. W sumie najważniejsze rzeczy napisałem w dwóch pierwszych postach i dlatego reszta szła tak anemicznie.

Sans-titre-1-16.jpg

Gombrowicz w swojej słynnej książce "Ferdydurke" opisał (w dość pokrętny sposób) filozofię istnienia człowieka w społeczeństwie, które na podstawie form urabia mu "pupę", a ten w reakcji wystawia na zewnątrz "gębę". Społeczeństwo na podstawie aktualnej kultury oczekuje, że jednostka której z góry przypisano rolę, będzie pasować do obrazka. Następuje różnicowanie i przypisywanie ludziom cech, zachowań, własności umysłu czy przekonań. Tylko, że często są to oczekiwania najzupełniej arbitralne.

Problem pojawia się gdy ktoś do obrazka nie pasuje, bo jego wewnętrzna tożsamość nie pasuje do prostych schematów. Jednostki takie często doznają niepotrzebnego cierpienia tylko przez to, że chcą być inne. Drugi problem pojawia się, gdy powszechnie przyjmowany sztuczny wzorzec wpłynie na społeczeństwo które go wytworzyło, gdy utrwali się w świadomości tak bardzo, że stanie się nie tyle powinnością, co prawem.

 

Lem zauważył kiedyś trafnie, że kulturę pojmować można jako narzędzie, stworzone po to aby przesłonić i uzupełnić niedoskonałości i wady gatunku ludzkiego. Narzędzie o tyle osobliwe, że używane bez świadomości używania i na tyle kapryśne, że podatne na przypadkowe zaburzenia. Już po utworzeniu, kultura stała się wszechobecna i przez to zamieniła się w kolejny zespół warunkowań kształtujących człowieka. Jej upowszechnienie i siła oddziaływania powodują, że jej efemeryczne wytwory zdają się prawami natury, ostatecznymi i obowiązującymi.

Poddajemy się tym wpływom i pozwalamy się na różne sposoby ograniczać, aby żyć ze sobą, obok siebie w ludzkiej gromadzie. Ludzkość popada tym samym w "zawinioną niedojrzałość", o tyle wygodną że ograniczającą potrzeby działań..

 

Czym jest w takiej sytuacji gender? To paczka powiązanych schematów i stereotypów przypisywanych ludziom tylko na podstawie tego, czy mają dzyndzelek czy przerwę. Skoro twoja cewka moczowa posiada poręczną końcówkę, to znaczy że jesteś taki a taki, na pewno lubisz to a to a nie lubisz tego a tego, niby jesteś mądry ale w sumie to i głupi, posiadasz wrodzoną umiejętność naprawiania samochodu i zmieniania koła, a zapałki zapalasz od siebie. Nie pasuje? To jakiś dziwny jesteś. Nie masz akwarium, to pewnie jesteś gejem.

 

Ileż więc problemów dałoby się uniknąć, gdyby zmniejszyć presję na mieszczenie się we wzorcach. Gdyby akceptowane było wybieranie własnej drogi. Gdyby zgodzono się, że wiele z nich nie jest prawem natury, tylko umową, która w pewnych czasach i sytuacjach ma zastosowanie. Sapere aude! Niech ludzkość pozwoli sobie na dojrzenie, zamiast samą siebie smagać po tyłku albo prać po gębie.

 

A teraz już kończmy tą nieszczęsną debatę. Alis i sędziowie niech ogłoszą werdykt.


  • 0



#13

Alis.

    "Zielony" uspokaja ;)

  • Postów: 690
  • Tematów: 171
  • Płeć:Kobieta
Reputacja znakomita
Reputacja

Napisano

Szanowni uczestnicy debaty i osoby śledzące poczynania Dyskutantów!

 

W końcu przyszedł czas na ogłoszenie wyników. Przepraszamy za drobne opóźnienie :)

 

Na wstępie chciałabym podziękować szczyglisowi i Zaciekawionemu za udział w debacie, oraz sędziom Noxiliemu i Panujuzkowi.

 

Debata nieco nam się przedłużyła, ale mimo tego była bardzo interesująca, argumentacja przekonująca a uczestnicy wykazali się dużą kulturą wypowiedzi, profesjonalnym i poważnym podejściem do rozmowy, co w przypadku takiego tematu wcale nie musiało być oczywiste, ponieważ często wzbudza on duże emocje. Obaj dyskutanci nie odbiegali od tematu debaty, z przyjemnością czytałam ich wpisy.

Przejdę teraz do punktacji, jako pierwszą zamieszczam swoją ocenę, następnie przysłane do mnie oceny Noxiliego oraz Panajuzka.

 

 

szczyglis

Związek: 10
Argumentacja: 9
Styl: 9
Perswazja: 9
RAZEM: 37

 

 

Zaciekawiony

Związek: 10
Argumentacja: 7
Styl: 7
Perswazja: 8
RAZEM: 32

 

--------------

 

Noxili:

Po pierwsze chciałbym pogratulować zakończenia debaty obu Dyskutantom. Zaprezentowaliście Panowie naprawdę wysoki poziom dyskusji w temacie wywołującym mocne emocje. No może troszkę wam się dyskusja rozlazła w drugiej  części :) ale ogólnie było bardzo ok.  Nie popełniliście w mojej opinii  nadmiernych błędów. Aczkolwiek Zaciekawiony uwielbia podnosić tezy dość kontrowersyjne i hm nieudokumentowane jako dobrze udowodnione zaś Szczyglis  odwołuje się do doświadczeń jednego z sędziów(mnie) co raczej nie powinno raczej mieć miejsca w dość usystematyzowanej debacie bo sędzia jako taki musi zachować bezstronność. Aczkolwiek to dość małe uchybienia.
Więc tak :

 

Szczyglis

Związek: 8
Argumentacja: 8
Styl: 10
Perswazja: 9
RAZEM: 35

Zaciekawiony

Związek: 7
Argumentacja: 8
Styl: 10
Perswazja: 8
RAZEM: 33

 

-----------------

 

Panjuzek:

 

szczyglis

Związek:            9
Argumentacja:  10
Styl:                   8
Perswazja:         7
RAZEM:           34

Zaciekawiony

Związek:           6
Argumentacja:  5
Styl:                  8
Perswazja:       6
RAZEM:          25

 

 

Tym samym mam przyjemność ogłosić że jednogłośną decyzją sędziów punktujących odpowiednio 37/32, 35/33, 34/25 zwycięzcom debaty zostaje:

 

 

szczyglis!!

 

 

 

Przyjmij proszę moje gratulacje, również serdecznie gratuluję Zaciekawionemu!   :)

Dziękuję Wam jeszcze raz za udział w debacie.

 

Gratulacje obu Panom proszę składać TU  ;)


  • 0





Użytkownicy przeglądający ten temat: 2

0 użytkowników, 2 gości oraz 0 użytkowników anonimowych