@Endinajla,
No właśnie - magia. Dla was to jest magia, bo tak jesteście zaprogramowani, by tak myśleć. Magią nazywacie rzeczy, których nie ogarniacie - wasz system tego nie ogarnia. Tymczasem poza naszym Universum, może istnieć świat w którym, to wszystko, co nazywacie magią, jest rzeczywistością. Tych ograniczeń tam nie ma.
Zaprogramowani, by tak myśleć? Jestem zaprogramowany, by myśleć, że na zawołanie nie zmaterializuje mi się przed domem nowy samochód, tudzież nie zamienię się w wilkołaka przy pełni Księżyca? Jakbym nie był tak "zaprogramowany" to byłoby to wg Ciebie możliwe? Całe życie w nieświadomości, patrz...Ale skoro zostałem już uświadomiony, to sobie dziś w nocy powyję do Księżyca, a jutro będę cieszyć się nowym autem. Chociaż nie...czekaj, jednak to jest tylko magia Takie rzeczy są niemożliwe Endinajla i nie ma tu nic do rzeczy, to czy coś ogarniasz, czy nie ogarniasz. Gdyby mogły zaistnieć takie cuda, to przeczyłoby to przede wszystkim logice, fizyce, przyczynowości i ogólnie wszystkiemu. A Wszechświat jest logiczny, nie opiera się na żadnej magii. Tu nie ma żadnych cudów. I tak samo, gdyby nawet istniał inny Wszechświat, to też musiałby się trzymać zasad, bo w innym przypadku nie miałby racji bytu.
Tu są i wpływają do takiego stopnia, że mentalnie bierzecie to za fikcję- duchy nie istnieją, demonów nie ma, shadow people to ściema, a ja mówiąc o realnych rzeczach , które mnie spotkały, opowiadam bzdury, jestem trollem i zostaję wyśmiana , że posiadam, jakieś tam "moce". Te "moce", jak to nazywacie, to moim zdaniem , jest to łamanie pewnych reguł. Sama , pisząc w tym temacie, łamię reguły, bo moja wyobraźnia, pozwala mi przekraczać bariery, których wielu nie umie, nie chce, lub nie jest tego świadom, że można to zrobić, tylko trzeba w to uwierzyć.
Nie istnieją żadni "shadow people", tak samo jak nie istnieją żadne cudowne "moce", choć pewnie z tym drugim rycerze Jedi by polemizowali. To, że Tobie się wydaje, że coś istnieje, to nie znaczy, że tak jest. Wymyślanie niewiadomo czego to nie jest przekraczanie żadnych barier, na to jest inne słowo - fantazjowanie. Przekraczanie barier to jest wtedy, gdy na podstawie już odkrytej wiedzy, wykorzystuje się ją do stworzenia czegoś konstruktywnego, czegoś co nie przeczy już zdefiniowanym i potwierdzonym informacjom. A Ty tym informacjom zaprzeczasz, wymyślając wszystko po swojemu od nowa. To jest fantazjowanie na zasadzie "co by było, gdyby wyrzucić całą wiedzę ludzkości do kosza i zastąpić ją moją, mojszą". Nie uważam Cię za trolla i nie wyśmiewam. Uważam Cię za fantastę, osobę która chce na siłę zanegować powszechnie znane fakty i zastąpić je swoimi.
Z reguły się polega na naukowcach - oni odwalają robotę za nas, a my potem siadamy do ich książek i się edukujemy, cały czas pozostając głupszymi od nich. Jednak tak nie jest - nie jesteśmy od nich głupsi- My już to dawno wiemy, bo mamy to zapisane tam , gdzie nasza świadomość dostępu nie ma, ale czasem z tego korzystamy, w postaci przeczuć, intuicji, proroczych snów - ogólnie prekognicji, za pomocą abstrakcyjnego myślenia, które przekracza bariery oraz wyobraźni, która materializuje nasze myśli.
Nie. Nieprawda. Człowiek nie posiadający specjalistycznej wiedzy nie jest mądrzejszy od człowieka taką wiedzę posiadającego. Ja osobiście jestem głupszy od wszystkich mózgów tego świata - matematyków, fizyków, pionierów, etc. Nawet bym nie śmiał powiedzieć, że jestem mądrzejszy od ludzi, którzy zajmują się nauką zawodowo. Mądrzejszy mogę być od nich jedynie w innej branży, czymś czym tamci się nie zajmują, ale nigdy w tym, czym zajmują się oni, a czym nie zajmuję się ja. Ty też jesteś od nich głupsza w tej materii. Bzdurą jest to co napisałaś, że wszyscy posiadamy taką samą wiedzę i w dodatku jest ona w nas gdzieś zakodowana. Zbuduj mi rakietę, takiego Saturna V skoro jesteś taka pewno tego, że posiadasz taką samą wiedzę, jak sztab matematyków, fizyków i inżynierów. Udowodnij swoją tezę.
Nie można być jak nie rozumne zwierzątko, które nie próbuje opuścić klatki. W życiu trzeba główkować, fantazjować, myśleć, kreować, bo inaczej nasz rozwój będzie marny. Rozwijamy się cieleśnie, ale całkowicie zapominamy, że mamy jeszcze jedną stronę - tą duchową, a tak naprawdę nic o niej nie wiecie. Naukowcy psychologi, dobrze węszą, ale dusze ludzkie są marne - zero rozwoju.
A Ty posiadasz jakieś ściśle tajne informacje na temat strony duchowej? Bo z tego co mi wiadomo, to dusza jako taka nie została jeszcze w żaden sposób zarejestrowana, za to dość dobrze poznaliśmy już mechanizmy odpowiedzialne za funkcjonowanie naszych mózgów. Takie coś jak dusza może istnieć, a może też nie istnieć - rozważanie na ten temat, to jedynie fantazjowanie. Z tym brakiem rozwoju też pojechałaś po bandzie, bo akurat jest zupełnie inaczej - bez przerwy rozwijamy się mentalnie, nawet bardziej, niż cieleśnie (większości ludzi - co jest smutne - nie chce się nawet uprawiać sportu). Ja np. staram się rozwijać i na tym i na tym polu, ale co kto lubi.
Obcy mogą być bardziej rozwinięci duchowo, przez co łamią bariery i używają "magi". Wy nawet nie potraficie ogarnąć mojej logiki. Ona nie jest zła. To właśnie ta logika, powodowała, że po chorobie idąc do szkoły i trafiając na sprawdzian z biologii, geografii etc. , nie zaglądając wcześniej w przerabiany rozdział potrafiłam napisać na 4 lub 5, kiedy inni chodząc na każde zajęcie dostawali 1,2,3. To właśnie ta moja logika ratowała mi skórę. To samo było na studiach. Dlatego uważam, że do tworzenia filozofii, nadaje się idealnie.
Nie za bardzo. Filozofia powinna opierać się na zdrowej logice, a nie na nielogicznych fantazjach. To o czym mówisz, to nie filozofia, tylko bajkopisarstwo. Już to kiedyś tutaj napisałem - nie ma żadnej innej logiki. Logika jest jedna. Albo coś jest logiczne, albo nie jest. PS. Nie rozumiem z tymi studiami. Mi też wielokrotnie udawało się zdawać egzaminy na 5 pomimo zerowego przygotowania dzień przed, nic niezwykłego.
Piszesz, że mam nauczyć się szczekać.
Nope, nigdzie tego nie napisałem. Napisałem ironicznie, ze nawet szczekanie nie sprawi, że zamienisz się w psa.
Uwierz mi, ja potrafię szczekać, potrafię miauczeć i mruczeć gardłem jak kot. To jest sprawdzone bo na każde miauknięcie, mój kot, odpowiadał mi miauknięciem. potrafił zamiauczeć dokładnie tyle razy ile ja, więc komunikacja była 100%. Potrafię naśladować mysz.
A papugi potrafią nawet bluzgać. Powtarzanie po kimś to nie jest komunikacja.
Też sprawdzone- kiedy to robiłam , o mój kot energicznie się rozglądał na boki. Ogólnie potrafię naśladować, prawie każde zwierzę, które wydaje dźwięki. Jednak, to ze mnie nie czyni psa, kota, myszy, delfina, świnki morskiej, wilka etc. To jest tylko umiejętność odwzorowywania głosów. Szybkiego uczenia się różnych tonacji dźwięków. Podświadome mechanizmy dostosowywania się do konkretnych warunków, umiejętność nawiązywania kontaktu z innymi stworzeniami, nie tylko ludźmi. Wasza mentalność na pewno nie zaakceptowałaby tego, że naśladując mysz - mysz ci odpowie.
Wabiki na zwierzęta znane od lat i naśladujące ich odgłosy też zapewne tego niezaakceptują?
Widzisz, ja tak zrobiłam i złamałam barierę - dowiedziałam się, że jest to możliwe.
Myśliwi tysiące lat temu dokonali równie niebywałego odkrycia.
A jeśli Bóg, to bogowie? Nie Eloh, a Elohim? Nie jeden byt, a cała cywilizacja? A jeśli my należymy do niej, a przez naganne uczynki, czy bunt, zostaliśmy zrzuceni na Ziemię, jak Biblijny Szatan? Wpakowani w system cierpień, wojen i niedorzeczności - boski zakład karny - Ziemia.
Szatan wg Biblii nie został zrzucony na Ziemię - stwierdzenie "Ziemia" pada tam symbolicznie, nie chodzi tam o planetę. To jedno. Nasza planeta nie jest żadnym zakładem karnym, gdyby tak było to każdy miałby identycznie złe warunki, a tak nie jest. Wiele rzeczy możemy zmienić w swoich życiach, a wiele nie. Co to za zakład karny, z którego można uciec i zamienić go na wakacje? Owszem, będąc na Ziemi uczymy się i zdobywamy doświadczenie, ale nie jest to żadna kolonia karna. W dodatku jaka to różnica, czy Bóg, czy bogowie? Czy tak, czy inaczej to wychodzi na jedno. System wojen i cierpień to zgotowaliśmy sobie sami, nikt tego z góry nie narzucił. Wszystko zależy od człowieka.
Jeśli za wolną wolę uważasz mentalną decyzję, to o'k Chyba sie dogadaliśmy. Jednak jesteśmy formami cielesnymi i nie tyle o wolną wole mi chodzi, co o podleganie ograniczeniom fizycznym. Pisząc o awatarach, miałam na myśli, to, że obcy jako istoty duchowe, żyjące w świecie bez ograniczeń, mogą jako wolne duchy, wcielać się w awatary, tak jak my włazimy w rzeczy ( bluzy, spodnie etc.). W ich świeci mogą obowiązywać inne prawa fizyki, zbliżone do naszych. Może tam istnieć więcej wymiarów przestrzennych. W chwili śmierci świadomość opuszcza ciało. Czyli następuje oderwania od ciała systemowego. Następuje opuszczenie systemu i powrót świadomości do rodzimego świata. Chrześcijanie nazywają to niebem - Królestwem Bożym. A my jesteśmy dziećmi Boga, czyli dziećmi boskiej cywilizacji. Proste
Po co Ci prawa fizyki w niefizycznym, duchowym świecie? I po co wszędzie mieszasz do tego obcych? My to co? Psy? Dla cywilizacji z układu obok, to my będziemy obcymi. Czemu usilnie starasz się na siłę wmieszać w nasze życie jakieś obce byty? Człowiek to człowiek, organizm jak każdy inny. Z tą śmiercią też różnie może być, równie dobrze może to być zgaszenie ekranu i finito. Nikt póki co nie udowodnił żadnego życia po śmierci, to wciąż jedynie gdybanie.
Nie miałam na myśli, że LHC stworzy jakiś wszechświat. Szybciej bym sie skupiła na zaawansowanych komputerowych systemach, których jeszcze nie ma i innych cudach , które go wykreują
Z tak zaawansowanymi symulacjami jest jednak jeden kardynalny problem, o którym zdaje się wielu lubi zapominać - komputer symulujący Wszechświat musiałby się składać z większej ilości atomów, niż symulowany Wszechświat posiada. A dlaczego tak? Ano dlatego, że przecież gdzieś musisz przechowywać informacje o symulowanych atomach. Tym samym stworzenie czegoś takiego jest nierealne, nawet przy mega zaawansowanej technologii.
Jak to napisałam, o Stephanie Hawkingu, coś mi mówiło " Weź ty się upewnij czy oby na pewno jest podłączony, bo jak nie, to dowiesz się o tym rano w odpowiedzi"
Zaniechałam przestrogę i wyszło, jak wyszło. No ale w każdym bądź razie istnieją już maszyny, dzięki którym osoby sparaliżowane, mogą obsługiwać komputer mentalnie.
W powijakach to wszystko jest, działające na zasadzie czujników i elektrod. Podłączenie człowieka do komputera to jeszcze długa droga przed nami.
A może właśnie ten system miał stworzyć warunki do powstania człowieka i innych stworzeń, oddalonych od siebie tak bardzo, że nigdy ich nie poznamy a oni nie poznają nas i nie poznają siebie. System ogranicza komunikację z innymi mieszkańcami wszechświata. Dlaczego? To też przypadek?
A dlaczego to miałby nie być przypadek? Przy tak monstrualnych rozmiarach Wszechświata również i odległości muszą być gigantyczne. Te odległości są gigantyczne zresztą nie tylko tam. Gdybyś spojrzała na atomy, to odległości miałabyś równie gigantyczne, tyle, że skala inna. To nie jest nic niebywałego, że w kosmosie najbliższe obiekty są od siebie oddalone o tak wielkie dystanse.
Sadzę , że jak rodząc się tu na ziemi, nasza wieczna świadomość zostaje zepchnięta w nieświadomość czy tam podświadomość i żyjemy na świadomości doczesnej, czyli takiej, którą generuje aktualne ciało.
A to nie ciało generuje świadomość?
Pusta pamięć, która wypełnia się tylko doznaniami z tego życia. Jeśli przechodzimy taką resocjalizację, to możemy, żyć miesiąc, albo 130 lat, zależnie od tego za co pokutujemy. Gdy coś zbroisz, dostajesz wyrok - możesz posiedzieć w areszcie 48 godzin, możesz pół roku, możesz 3 lata, 6 lat etc. A możesz dostać 25 lat albo dożywocie, a w niektórych rejonach wkują ci 3 zastrzyki i odjeżdżasz. Ilość przeżytych lat = długość odsiadki. A to nawet by miało sens.
To by miało sens, ale obserwacja pokazuje, że na świecie nie istnieje coś takiego jak sprawiedliwość, wiec niby dlaczego tutaj miałoby być inaczej? Pomijając już nawet to, że wszystko to, to jedynie działania subiektywne, a porównanie do więzienia nieadekwatne (więzienie nie resocjalizuje, jest wręcz przeciwnie). Ale mniej więcej wiem o co Ci chodzi. W buddyzmie jest podobna koncepcja.
Nasza cywilizacja się rozwija. Mi się wydaje, że patrząc na jej rozwój, można przewidzieć przyszłość i to, kim są ci, którzy stworzyli nas na własne podobieństwo.
Nie za bardzo. Czy 50 lat temu ktokolwiek z ludzi był sobie w stanie wyobrazić, że za lat 50 całe pomieszczenie z tonami kabli i sprzętu da się zmieścić w centymetrowym chipie? Nie. Czy 10 lat temu ktokolwiek (poza wtajeniczonymi) pomyślałby, że czeka nas inwazja islamu na Europę? Nie. Czy 200 lat temu ktokolwiek pomyślałby, że człowiek będzie latać w kosmos? Nie. I można tak w nieskończoność. Nie da się przewidzieć rozwoju, można brać pewne przesłanki, które mniej więcej mogą coś sugerować, ale to wszystko. Historia pokazuje nam, że wszystko jest nieprzewidywalne.
My już tworzymy AI na nasze podobieństwo. Roboty muszą mieć ręce i nogi ( no nie zawsze, ale wszystko do tego zmierza), muszą mieć mózgi - kognitywistyka przyszłości. Muszą same się udoskonalać. Najlepiej żeby nam usługiwali, jak w mitologi Sumeryjskiej - stworzyli człowieka, by wydobywał złoto. Rozmnożyli go ( inżynieria genetyczna?) Miał służyć. Dziś tworzymy roboty by nam służyły. Nasza ludzka logika jest jakoś dziwnie podobna do tej boskiej, nie uważasz?
Jest podobna, to fakt. Każdy chciałby mieć swojego prywatnego niewolnika. Gdyby wziąć mity sumeryjskie za prawdziwe, to jest tutaj analogia to relacji człowiek - maszyna. Przy takim założeniu tutaj się zgadzam.
Użytkownik szczyglis edytował ten post 27.10.2016 - 19:24