No, dobra - to teraz na poważnie.
Wiesz co jest najbardziej zabawne w tej twojej opowiastce? Nie to, że leżąc w łóżku wzywasz szatana - choć jak sobie to wyobrazić, to człowiekowi ręce opadają.
Najbardziej zabawne jest to, że ty wierzysz, że on ci się objawił - i to absolutnie bez żadnych dowodów.
Na zasadzie - bo tak ci to akurat pasuje do tego tematu
Bredzisz tu coś o wietrze, którego nie było, bo jakby wiało to krzaki by się ruszały, czy o większej ciemności przed oczami, w ciemnym już pokoju (bo wcale nie mogłaś przysnąć na moment) i rżniesz przy tym pogromczynię zjaw, duchów i demonów - mnie to nie przeraziło, bo ja się nie boję demonów, duchów etc, jednocześnie sama podważając to, co jeszcze niedawno wciskałaś wszystkim na tym forum jako pewnik i nawet ci przy tym powieka nie drgnie - widocznie myliłam się, mówiąc, że demony to nasza podświadomość - choć wcześniej broniłaś tego jak niepodległości i przemawiając tonem mentora udowadniałaś, że poza tobą nikt tu nie jest godzien zmierzyć się z takim tematem - co zresztą robisz również teraz - to byś się zsikał ze strachu. Mnie to nie przeraziło, bo ja się nie boję demonów.
Jesteś zwykłą mitomanką, która na potrzeby danej dyskusji wymyśla, co jej wygodne.
Ale nawet mniejsza o to, bo to twój problem.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wchodzisz do takiego jak ten tematu, wciskasz te swoje wyssane z palca opowiastki i utwierdzasz ich autorów w tym, że albo spotkało ich coś wyjątkowego albo, że mogą trollować do woli - w zależności od tego, czy ich tematy są autentyczne, choć można by je było wyjaśnić racjonalnie, czy tak samo wyssane z palca jak te twoje, pożal się Boże "przygody z duchami".
A wszystko to tylko po to, żeby sprzedać wszystkim kolejną swoją wydumaną historyjkę, która ma im udowodnić jaka jesteś wyjątkowa.
Bo, tak naprawdę tylko to cię interesuje.