To już lepiej być schludnym ostrzyzonym na 1 mm chłopaczkiem w sportowych ciuchach z ekskluzywna metka jak np. Ja
W dresach adasia to chodzę do roboty, albo grzebię w aucie, bo innych mi szkoda.
@Staniq
Moje słowo to Świętość.
Ty nawet nie potrafisz podjąć dyskusji na poziomie. Świadczy to o Twojej ciasnocie umysłowej. Ma być tak jak Ty chcesz i już? Taki "król blokowiska" jesteś?
"Króla Albanii" już mamy, który pomimo fatalnej powierzchowności ma gołębie serce i prywatnie go lubię (znam osobiście). Z nim to, mogę sobie rozmawiać na temat tego, co lubimy słuchać i nie słyszę inwektyw i pustosłowia. Co więcej, nigdy nie budował twierdzeń, że rap dominuje, albo, że to najlepsza muza. Lubi to co robi i nie wciska kitu. Podobnie ma się sytuacja z innymi polskimi raperami. To odbiorcy budują bzdurną ideologię, której sami raperzy się wstydzą, ale tolerują, bo to w prostej drodze prowadzi do kasy. Analogiczna sytuacja do futbolu: kibice tworzą niebezpieczną otoczkę, gdzie "odstraszanie" od "swojej" drużyny przybiera komiczną, (ale i tragiczną) postać.
W Twojej ciasnocie pojmowania nie ma miejsca na sytuację, w której można by słuchać coś innego poza tym, co Ty tolerujesz. Wyobraź sobie, że są ludzie, którzy też słuchają rapu, ale nie są jego fanami i niekoniecznie muszą lubić Twojego ulubionego wykonawcę czy styl.
Polska scena rapowa niebezpiecznie upodabnia się do tej gałęzi popu, która zakłada kreację przed jakimkolwiek działaniem. Upodabnia się do Simsów. Lista zadań do wykonania jest opasła. Weźmy włosy – zaczesane do tyłu czy jednak do boku? Farbowane czy naturalne? Dziary czy brak dziar? Ciuchy na artystyczny nieład czy może na nuworysza (w kredycie)? A co z charakterem? Płaczliwy czy wygrywający życie? To tylko część palących pytań, które powinny spędzać sen z powiek. Szczęśliwie o jedno nie trzeba się martwić. Skillset jest domyślny, a jego modyfikacji dokonuje się tylko w miarę potrzeby.
Taki szybki przelot roku 2017:
Deys z „Tape of the Ninja” (oraz PlanBe z „INSOMNI”) musi być tym egzaltowanym gościem, który za mocno wszystko przeżywa na posępnych bitach, rzadko pozwalając sobie na uśmiech. Young Igi z krążka „Trappist” nie może odejść zbyt daleko od niezrozumianego typka, który popadł w nałogi gdzieś w okolicach długiej przerwy w podbazie i nawija coś niewyraźnie. Young Multi, ze swoją „Nową Falą”, jest tym youtuberem, który wcale nie ma w życiu ciężko, ale też nie aż tak lekko, bo życie to ciągła walka. Wac Toja będzie walił na „High Quality” prosto z mostu i monotematycznie, bo taki już jest ten nasz Wac Toja.
Wiesz, nie lubię oceniać czyjejś twórczości przez pryzmat własnych odczuć. Zawsze u mnie było:
- lubię, fajne
- nie lubię, takie se.
Koniec końców komentarz do poszczególnych kawałków ostatniego roku sprowadzi się do zdania na temat poziomu grozy „Kruka” nieobliczalnego i utalentowanego skądinąd ReTo: trzyma w napięciu jak woda pozostawiona na gazie.
Woda w nielubianym czajniku pozostawiona na gazie. Woda w nielubianym czajniku pozostawiona na gazie i gotowana dla wyjątkowo nielubianego gościa.
Teoretycznie zmieniają się bity, ale co to zmienia? Równie dobrze można byłoby je poprzemieszczać i nikt postronny nie odkryłby różnicy. Pieniądz płynie. Bedoes z Kubim zrobili „Aby śmierć miała znaczenie”, płytę, która skupiała jak w soczewce wszystkie mankamenty nowego polskiego rapu, po czym ten pierwszy uderzył takim singlem („Gustaw”), że nie było czego zbierać – czyli zmiany w skillsecie są możliwe, tylko trzeba chcieć. To optymistyczna myśl.
No ale ja przecież nie kumam o co w rapie czy hip - hopie biega.
Mógłbym jeszcze napisać o wysypie EP-ek, które przestały być stygmatyzowane niczym mixtape'y. Ma to oczywiście swój minus – przez nawałnicę trudno się przebić.
A co mamy w "świeżynkach"? Moim zdaniem sporo.
W „Chaosie” Patera pobrzmiewają inspiracje innymi raperami, ale czuć, że reprezentanta NNJL stać na wiele, szczególnie gdy bierze na warsztat bity pozwalające na wyważenie chlipania i wkurzenia. „Jim Stark” Frostiego Rege to już w tym momencie osobna jazda – z delikatnym, nieprzeszkadzającym seplenieniem sunie stołeczną nawijką („Marcin”!) i wyrasta z miejsca na ostoję hardego skrzydła Prosto. „Ex” Szopeena brzmi jak zmyślne wypośrodkowanie starego stylu Otsochodzi i cykaczy. „Za Dnia Marnuję Talent” to zaś wyjątkowo przewrotny tytuł, gdyż ani Nawaj, ani też Barto'cut12 nie przegrywają swojej szansy, gdy współtworzą dobry materiał oddający hołd niesłusznie minionym czasom amerykańskiego rapu.
Szybkie wejścia pomogły również potwierdzić pozycje Meek, Oh Why?-a („Rękopisy Nie Płoną” to dowód na to, że takohemingłeizm odszedł w niepamięć), WSRH (wydanie dwóch krwistych, sensownych materiałów w rok to duża sztuka), PRO8L3M-u (świat po katastrofie nadal trzyma się dobrze) Kaczora i PIH-a („Zła Krew” to powrót do najlepszej ze stylistyk), Kościeya („Miłość” z „Kto jak nie my” znalazłaby się w topie kawałków roku) czy KęKę (który hitowym i innym niż zawsze „Basement Disco” pomógł w zaistnieniu swojemu krajanowi Hase). Żeby nie było jednak tak cukierkowo – część artystów, i to tych z ugruntowaną renomą, nie wykorzystała okazji. VNM na „Trailblazerze” odtwarza zdartą płytę swoim – bądź co bądź – ponadprzeciętnym flow (podobnie jak Bisz na „Pięknie i Bestii”, będącej wodnistym sequelem „Wilka Chodnikowego”), „Rottenberg” Małpy, Mielzky'ego i duetu The Returners śmiało może być jednostką pomiaru nudy, „LEP” Leha to nadal za dużo obietnic, a za mało konkretów, lubelska Galeria („Ptaki Drapieżne” stworzone z Goldenem) tonie we własnym liryzmie.
Nie mów więc mi, że nie wiem o czym piszę, bo Twoja rozmowa powinna się zacząć właśnie od tego. A tak zjechałeś do poziomu gimbazy z pod bloku "odstraszającej" się nawzajem, ale przecież nawet dzieciaki spod bloku wiedzą, że nie da się zrobić nic gorszego dla dobrej sprawy, niż pozować na neofitę z uśmiechem rodem z teledysku do „Black Hole Sun” Soundgarden.
I jeszcze jedno: to, że ludzie słuchają tego, czy tamtego, to nie jest wina ludzi. Czy ktoś Cię winił za to, że słuchasz rapu? Nie, ale za ideologię "odstraszania" już tak.
Nad resztą się nawet nie pochylę, bo to jak rozmowa z ziemniakiem.