Trochę chyba jednak ta krytyka względem rapu ogólnie jest niezasłużona (i nietrafiona często).
Ogólnie rzecz biorąc, faktycznie, w moim odczuciu większość raperów, a co za tym idzie większość kawałków hiphopowych, to bardzo średnia, żeby nie powiedzieć niska półka muzyczna. Wtórne, proste podkłady, nieskomplikowane teksty na trywialne już, przerobione po 100 kroć tematy. Raczej nie przystaje to do miana "poetów" naszych czasów.
Ale - nie powinno to rzutować na odbiór rapu jako muzyki ogółem. To dosyć szeroko pojęty gatunek, korzeniami sięgający funku, i w takiej też estetyce znalazłoby się sporo kawałków - tak, z żywymi instrumentami również (choć to moim zdaniem nie jest tak ważny czynnik). W przypadku wielu raperów też nie ma się co czepiać tekstów, bo są naprawdę fajne i nie od jednej sztancy, jak spora część "ulicznego rapu". Choćby Łona, nawet w takim krótkim kawałku jak ten, pokazuje że da się z tej muzyki wykrzesać coś ciekawego i mieć na nią pomysł:
Więc ogólnie - tak, duża część kawałków hiphopowych to słabizna nie warta pochylenia się nad nią, ale chyba nie warto przez to skreślać od razu całego gatunku.
I w sumie z przykrością zauważam, że dla wielu miarą dobrej muzyki jest stopień trudności gry na danych instrumentach. Kompletnie nie tędy droga moim zdaniem. Dużo bardziej muzyczne jest dla mnie miarodajne uderzanie kropel wody o kamień przy akompaniamencie szumu wiatru niż nawet najbardziej skomplikowana, ale wykonana czysto rzemieślniczo, machinalnie, sekwencja instrumentalna. No ale to już pewnie kwestia osobistego odbioru i tego, czego się po muzyce oczekuje (i czego w niej szuka), ale tak jak mówiłem - dzielenie muzyki na "bardziej muzyczną" i "mniej muzyczną" ze względu na użyte instrumenty trochę mi jednak nie leży.
Użytkownik skittles edytował ten post 09.12.2016 - 00:06