Ale tak czy inaczej zdjęcia tego dzieciaka skaczącego po łóżku mają taką samą wartość jak ten filmik. Bo skoro przy nagraniu można coś ukryć to na zdjęciach tym bardziej.
Ależ oczywiście, dlatego zakładam daleko idącą ostrożność w ocenie.
Pamiętajmy że liczbę, czyli 2%, znamy od dziewczynek. Które właśnie przyznawały się do oszukiwania badaczy i może też rodziców. To niezbyt dobrze źródło informacji. Tym bardziej, że reszta, czyli to co Warrenowie uznali za prawdziwe zjawiska, w dużej mierze też dotyczy dziewczynek, wiele zdarzeń znanych jest tylko z ich relacji.
To następny powód do ostrożności, dlatego założyłem, że tylko 50% z badanych wydarzeń ma jakąkolwiek wartość.
Weźmy na przykład te słynne zdjęcia "lewitujących" dziewczynek. Pochodzą one z kilku nocy, gdy fotograf umieścił w pokoju dzieci aparat z automatycznym nastawieniem, który robił jedno zdjęcie (z lampą błyskową) co kwadrans. I w niektórych przypadkach jest tak że dziewczyna lata nad łóżkiem na kilku zdjęciach po kolei. Albo duch unosił ją krzyczącą i wierzgającą w powietrzu kilka godzin (a rodzeństwo patrzy na to znudzonym wzrokiem, a rodzice nie reagują) albo miał dziwny pomysł aby podrywać ją akurat gdy aparat się włączał aby zrobić zdjęcie. Albo dziewczynka skakała z łóżka co jakiś czas. Tym bardziej, że ani razu nie była nakryta pościelą jak siostra i brat.
Widzisz, nie znamy natury tego zjawiska, więc dla nas wydaje się to dziwne. Jeżeli było to zachowanie istoty rozumnej, to nie dziwota, że podrzucał dziewczę w odpowiednim momencie. Jeżeli nie, mówimy o zestawie przypadków. Pytanie brzmi, kto je sprokurował, te rozumne, albo te przypadkowe.
Powtórzę jeszcze raz, że pozycja w jakiej się znajduje dziewczyna, może nam sugerować, ale nie powinna, że jest to pozycja w podskoku. Tyle, że jak pisałem wcześniej, wcale nie musi, bo nie wiemy jak wyglądać ma prawidłowa lewitacja.
No i jeszcze jedno, nie rozumiem, dlaczego nie można wierzyć Warrenom? Co czyni ich niewiarygodnymi?
Ja w dalszym ciągu zaliczam to wydarzenie do grupy niewyjaśnionych.