Sama historia jest naprawdę ciekawa. Jeśli natomiast chodzi o materiał dowodowy na jej potwierdzenie, to spreparowano go w tak amatorski sposób, że może wywoływać wyłącznie pusty śmiech.
Użytkownik Tempter edytował ten post 10.01.2017 - 20:01
Napisano 12.03.2017 - 21:31
Fragment książki "Demonolodzy" - rozdział 14 "Głosy z Enfield".
Brytyjskie Towarzystwo Badań Parapsychologicznych posiada własne nagrania tych głosów, ponieważ jest to organizacja prywatna, materiał dowodowy nie został dotąd udostępniony szerszej publiczności. Wybrałem się do siedziby Towarzystwa z intencją uzyskania tych nagrań, by mogły posłużyć za wsparcie w razie potrzeby przeprowadzenia egzorcyzmu.
Czy Ed otrzymał nagranie rzeczonych głosów?
-Nie mogło być inaczej - odpowiada, kładąc na stoliku dwie kasety. - Choć analiza zawartości tych taśm zajmie jeszcze chwilę, wszystkie dowody są tutaj. Według mojej oceny to najważniejszy materiał potwierdzający istnienie złych duchów. Puszczę je teraz.
Ed: Cześć!
Głos: Cześć.
Ed: Wiesz kim jestem?
Głos: Pewnie.
Ed: Kim?
Głos: Edem.
Ed: Zgadza się. Jestem Ed. A ty kim jesteś?
Głos: Fred-die.
Ed: Freddie, powiadasz? Jakie jest twoje prawdziwe imię?
Głos: Fuj!
Ed: Kiedy stąd odejdziesz?
Głos: Za pięćset lat.
Ed: To kawał czasu. Czy mógłbyś czymś poruszyć, żeby nam pokazać, że tu jesteś?
Głos: Nie.
Ed: Dlaczego nie?
Głos: Tommy wykręca mi ramię.
Ed: Jest was dwóch? Daj mi go tutaj.
Głos (kolejny głos, wciąż jednak opryskliwy i gardłowy) : Tak. Jestem Tommy.
Ed: Tommy, w jaki sposób moglibyśmy pozbyć się wszystkich problemów, z którymi mamy w tym domu do czynienia?
Głos: Wybić duszki!
Ed: Wybić duszki? Jesteś duszkiem?
Głos: Nie!
Ed: Powiedz mi, w jaki sposób się tutaj dostałeś?
Głos: Wyszedłem spod podłogi.
Ed: Ilu was jest w sumie?
Głos (liczy powoli i wyraźnie) : Ech... raz...dwa...trzy...cztery...pięć...sześć. Sześciu. Nie, pięciu.
Ed: Jak się nazywają?
Głos: Fred-die, Tom-mie, Billy, ech, Charlie i Dick. Nie ma tu Johna.
Ed: Gdzie jest John?
Głos: Nie wiem.
Ed: Kto jest przywódcą? Czy ty jesteś przywódcą?
Głos: Nikt. Nie ma tu przywódcy. Jestem kłamcą.
Ed: Kto tu jeszcze jest? Czy jest tu ktoś jeszcze?
Głos: Tak.
Ed: Kto?
Głos: Jest tu Szmabiarz.
Ed: Przekaż mu głos. Niech przemówi. Jesteś tu Szambiarzu?
Głos (inny gardłowy, tym razem nieco wyraźniejszy) : Tak.
Ed: Szambiarzu, czy kiedykolwiek byłeś żywy?
Głos: Tak.
Ed: Gdzie?
Głos: W żołnierzach. Jestem żołnierzem.
Ed: W czyjej armii służysz?
Głos: We wszystkich armiach, jestem żołnierzem.
Ed: Kto jeszcze tu jest, Szambiarzu?
Głos: Ech...ach...Jest tu Zachary.
Ed: Przekaż mu głos. Niech Zachary przemówi.
Głos: (nagle rozlegają się niesamowite jęki; dźwięk jest dziwaczny, płaczliwe zawodzenie kończy się przeciągłym wołaniem o pomoc, które wybrzmiewa przez dziesięć sekund)
Ed: Jasny gwint! Co to było? Daj tu ponownie Zachary'ego.
Głos: (ponownie rozlega się żałosne zawodzenie)
Ed: Kto tu jeszcze jest, Fred?
Głos: Nie jestem Fred. Jestem Tommy!
Ed: Daj tu Freda.Fred, jesteś tutaj?
Głos (zmiana barwy głosu): Tak, Fred tu jest.
Ed: Fred, daj tu ponownie Zachary'ego.
Głos: Nie przyjdzie.
(pauza)
Głos: Powiem ci, kto, jeszcze tu jest. Jest tu Teddy.
Ed: Daj go tutaj, Fred.
Głos: Fuuuj.
(Hałas. Następnie cisza, przerywana co kilka sekund przez papugopodobny głos powtarzający "cześć". Inny głos również zaczyna powtarzać "cześć", na co papuga odpowiada podwójnym "cześć". Następnie kolejno włączają się trzeci, czwarty, piąty i szósty głos, wszystkie powtarzające "cześć", które w końcu zlewają się w jeden głośny wrzask. Po chwili cichną dodatkowe głosy, na końcu wybrzmiewa jedynie głos papugopodobny, powtarzający pojedyncze "cześć". Po ucichnięciu wrzawy Ed ponownie zwraca się do duchów, tym razem jednak nie doczekuje się reakcji).
Przez cały czas, gdy zwracałem się do duchów - podkreśla Ed w trakcie trwania ciszy na taśmie - po pokoju latały rozmaite przedmioty. Stąd słychać w tle odgłosy tłuczenia i uderzenia. Krzesła i stoliki unosiły się i spadały. Niewielkie drobne przedmioty przelatywały ze świstem przez cały pokój i rozbijały się na ścianie. W jadalni tapeta na naszych oczach odklejała się od ściany. Na kolanach mojego asystenta Paula zmaterializował się nóż rzeźniczy. Znikąd pojawił się gwóźdź, zaś na dywanie w sypialni matki o trzeciej po południu znaleźliśmy - co nie było żadnym zaskoczeniem - całą stertę ekskrementów.
Na koniec taka ciekawostka bo nie wiem czy było.
Choć sam opisywany tu fenomen dał o sobie znać w sierpniu 1977 roku, sprawa zaczęła się już rok wcześniej, gdy dziewczynki, przyciągnęły do domu nieznaną istotę wskutek zabawy - nie zgadłbyś!- tabliczkę ouija. Żadna z nich nie miała na celu nic złego. Po prostu się nudziły i znalezioną tablicę potraktowały jak zwykłą zabawkę. W efekcie dziewczynki nawiązały kontakt z istotą demoniczną, która zrobiła to, co zwykle: wydobyła z nich zgodę na wejście. Sześć tygodni później duch zaatakował ich dom, ale nie przyszedł sam - zabrał ze sobą sześciu kompanów. W tej chwili cała owa szóstka przebywa w rzeczonym domu.
0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych