Moje początki z prowadzeniem dziennika wyglądały dosyć standardowo. Po tygodniu spędzałem nad nim ponad dwie godziny dziennie, bo tyle szczegółów kojarzyłem. To niesamowite, że w dalszych etapach nie zapamiętujemy już jedynie samych bodźców wizualnych, a dochodzi do tego wyostrzenie słuchu, dotyku (chłód, chropowatość powierzchni, wilgoć), węchu. Ciekawa jest też kwestia retrospektywna, gdy dokładnie pamiętasz swoje myśli i reakcje na dane zjawiska. Fajna metoda na poznawanie siebie. Co do tagowania, nie stosowałem, ale z pewnością można zaoszczędzić trochę czasu.
Nigdy nie stosowałem też testów rzeczywistości, nie potrafiłem wyrobić w sobie nawyku. Zazwyczaj był to wild - obserwowanie płynnego przejścia w LD przez hipnagogi to coś świetnego. A gdy już jest się w środku, najbardziej interesującą rzeczą jest jak dla mnie rozmawianie z wykreowanymi przez siebie ludźmi. To jak rzeczywiści oni są i jak zdolna jest podświadomość w modelowaniu zachowań osób które znamy zapiera dech. Niby to wszystko dzieje się tylko w Twojej głowie, ale jaka ta głowa obszerna i jak wiele krain może pomieścić.
I moja opinia co do płatnych kursów: tematyka jest tak obszerna, a darmowych materiałów pomagających w osiągnięciu zamierzonego efektu jest w sieci tak wiele, że szkoda bulić na takie rzeczy hajs.
Z ukłonami
elegant jumper