Na tym odcinku ciężko jest się rozpędzić a przynajmniej nie ma to większego sensu. Od ronda do drzewa jest 240m a 300m dalej jest kolejne rondo. Więc raczej prędkość nie była aż tak duża. Nawet jeżeli było to więcej niż 50km wątpię by prędkość wyniosła więcej niż 70km.
Często jeżdżę tą trasą (prawdę powiedziawszy miałam tamtędy przejeżdżać tego dnia o tej godzinie ale jakoś tak wyszło, że zrezygnowałam) i mogę powiedzieć, że jest to bardzo ruchliwa ulica, gdzie w godzinach szczytu skręt w lewo z drogi podporządkowanej momentami graniczy z cudem (sznury aut z obu kierunków) a pozostałe manewry są utrudnione. Oświęcim jest mocno zakorkowanym miastem a ta ulica jest 3 w kolejności najczęściej używaną trasą(ustępuje drodze 44 idącej na Kraków i drodze przechodzącej przez centrum, stanowiąc jednocześnie objazd fragmentu drogi 44, łączący się z nią ponownie tuż przed jednym z jedynych 2 mostów łączących dwie części miasta).
Patrząc na ten obrazek:
Jestem w stanie wyobrazić sobie jak to musiało przebiegać.
Sprawca zatrzymał się, z zamiarem skrętu w lewo. Puszcza sznur aut z naprzeciwka. Za nim utworzył się korek- normalna sprawa w tej okolicy, droga wąska więc samochody za nim mają trudności by go wyminąć a nawet gdy im się to udaje wykonują manewr bardzo powoli.
Kolumna na sygnale nie ma zamiaru w korku stać więc wykorzystując przerwę jaką zrobiły auta z obu sznurów usuwając się na pobocze na widok pojazdu uprzywilejowanego przejeżdża między nimi, po podwójnej ciągłej. Auta jadące z naprzeciwka też zwalniają i się zatrzymują na widok koguta - co stanowi okazję dla skręcającego.
Pierwsze auto na sygnale mija sprawcę. Ten natychmiast wykorzystuje "okazję" by przebić się przez sznur zanim ten ruszy. Jest ciemno, ciężko mu dostrzec w lusterku czy światła samochodu z tyłu to samochód jadący szybko za "dyskoteką" czy światła któregoś z ułożonych chaotycznie aut. A czasu na reakcję ma mało.
Pytanie tylko dlaczego nie widział kolejnej dyskoteki za nim? A może widział lecz postanowił zdążyć? Tu przyczyną mogła być zbyt duża odległość między pojazdami kolumny, ale szybkość nie musiała być zbyt duża. Po prostu sprawca źle ocenił sytuację - myślał, że samochód widziany w lusterku dopiero rusza, a ten był już rozpędzony. 50km/h zupełnie by tu wystarczyło do kolizji.
W przypadku gdy sprawca widział ale zignorował koguta za Szydło prędkość mogła mieć znaczenie - być może przy 50km/h by zdążył a przy 90km/h już nie. Co jednak nie zmienia faktu, że nie miał prawa jeszcze ruszyć a widząc kolejną "dyskotekę" z tyłu umyślnie złamał przepis.
Gdyby chodziło o sytuację gdy jakiś cywilny pojazd(w miejscu samochodu Szydło) wbija się za np. karetką by wyprzedzić stojący sznur aut byłaby to bez wątpienia jego wina. Jest na to przepis. Nie wolno jechać ot tak sobie za pojazdem uprzywilejowanym. Dla uniknięcia takich sytuacji właśnie.
Mówimy tu jednak o kolumnie pojazdów więc problemu nie ma.
Z założenia za panią Szydło powinna jechać kolejna wyraźna "dyskoteka" i do czasu jej przejazdu sprawca nie miał prawa się ruszyć.
Teraz moje wnioski:
- Dlaczego politycy nie mogą poruszać się po drodze jak każdy normalny człowiek tylko nawet w prywatnych sprawach wykorzystują kolumny uprzywilejowane? Co? Spieszy się do domu? Każdemu się spieszy. A może ktoś im urządzi zamach po numerze rejestracyjnym? Albo rozpozna ich przez przyciemnioną szybę?
- Samochody w środku kolumny również powinny posiadać przynajmniej koguty świetlne(choćby takie stawiane na dach), by nawet przy niskiej widoczności, w lusterku wiadomo było, że są uczestnikami kolumny.
Edycja:
Informacja na przyszłość.
Właśnie doczytałam, że pojazd migający na niebiesko i czerwono świadczy o początku kolumny i o tym, że wszystkie pojazdy jadące za nim należą do kolumny do czasu aż nie pojawi się następny pojazd tak oznaczony, nawet jeżeli nie dają żadnych sygnałów.
Pojedyncze pojazdy uprzywilejowane migają na niebiesko.
http://www.rp.pl/Pra...lumny.html#ap-1
W związku z tym niezależnie od tego czy sprawca widział kolejną "dyskotekę" czy nie: ponosi winę, przez nieznajomość przypisów. Nie miał żadnego prawa przejechać za niebiesko-czerwonym pojazdem do czasu aż nie przejechał drugi takowy.
Warto zapamiętać - sama mam prawo jazdy a nie pamiętałam o tym szczególe. I jak sądzę niewielu pamięta/wie, zwłaszcza kierowców starej daty.
Inna sprawa czy kolumna poruszała się na sygnale dźwiękowym. Brak takiego sygnału to w tym momencie jedyna droga obrony sprawcy (za wyjątkiem faktu nadużycia władzy przez Szydło do celów prywatnych) bo bez sygnału dźwiękowego kolumna wcale nie była w świetle prawa uprzywilejowana. Ale by zagrać tą kartą trzeba by dobrego prawnika.