Wondżiny odnalazł Ungud na dnie wód (więc skąd informacja o tym, że przybyły z nieba?). Dalej, nie wróciły do nieba, bo według mitologi wstąpiły do gorących skał lub mokrych skał, odciskając na nich swoje wizerunki (co nie jest oryginalne, ponieważ w Australii przodkowie zwykle wychodzili i powracali do ziemi). Wondżiny również nie za bardzo odeszły, ponieważ dalej "żyją" w sadzawkach i stawach skąd wcielają się w ludzkie zarodki - to bardzo duże uproszczenie.
Ich wizerunek "ukryty" jest na wewnętrznej stronie skorupy żółwia (coś tam z układem przełyku i kości grzbietu), dlatego żółwie są ich zwierzętami. Dalej, wondźiny nie mają ust, aby nie mogły zmieniać praw (i przez przypadek nie zalały też świata, bo za każdym razem jak otwierały usta wylewał się z nich deszcz).
Co do uraniczności to poza związkiem z deszczem i tęczą (Ungud), nie widzę żadnego. Za to jest spory związek ze sferą akwatyczną, ich rysunki znajdują się przy zbiornikach wodnych, zostały odnalezione na dnie wód, ich zwierzęciem jest słodkowodny żółw, zamieszkują (znajdują się) w stawach, jeziorach etc.
Pomijając już mówienie w całości o Aborygenach, zamiast konkretnie o Aranda.