Napisano 31.03.2017 - 01:43
Napisano 31.03.2017 - 10:15
Ciekawie się to czyta... to znaczy historie są ciekawe dla miłośnika i zbieracza tego typu historii. Bez względu na to jak do nich podejdą inni ja chętnie czekam na drugą część
Trudno wyjaśnić w każdej z nich jednoznacznie o co mogło chodzić- być może to tylko kwestia wyobraźni etc. A może coś faktycznie było na rzeczy? Odnośnie poszczególnych
1. trudno powiedzieć co to było, może u sąsiadów coś przestawiano, coś spadło, etc?
2, 4. Od jakiegoś czasu prowadzę swego rodzaju badania nad przekazywaniem sobie historii tego typu. Ciekawa jest kategoria opowieści związanych z oznakami śmierci kogoś bliskiego. Ludzie różnie tłumaczą sobie, żekome oznaki "pożegnań". Może pamięc o tym, że ktoś bliski kto już odszedł a był związazany z danym miejscem sprawia, że podświadomość podsyła jakieś skojarzenia z dawną obecnością tej osoby...Stąd słyszy się niby czyjś głos, czuje zapach, widzi postać - słowem mózg podsyła skojarzenia obrazów, pochodzacych z czasów gdy dana osoba żyła? Choć z mniej racjonalnego punktu widzenia, chce się wręcz powiedzieć że to jeden z dowodów,że zmarli bliscy, nad nami czuwają, czy też odwiedzają
5. I tutaj znów pozowlę sobie zauważyć, na podstawie moich opserwacji, że ludzie różnych zwiastunów śmierci bliskich wypatrują, czy o ich pojawieniu donoszą. Czasem są to jakieś dziwne zjawiska, czy też jak w przypadku twoich historii - postaci. Czasem zmarły jakby sam przeczuwając swój koniec przygotowuje się do niego jednego dnia sprząta po sobie, idzie do fryzjera, bierze kapiel jakby na coś się szykując, aa przecież nie ma nic wielkiego zaplanowanego. Tymczasem rano, nastepnego dnia po przygotowaniach się nie budzi (znam taką jedną historię).
Ciekawi jednak motyw tej białej postaci i reakcja twojej mamy na jej motyw. Może dałoby jakoś rozmową podejśc mamę, by wyjawiła cokolwiek więcej?
3. Jak sama wspomniałaś - było ciemno, zatem skądś mógł padać jakiś cień... Gdy jest ciemno wyobraźnia działa, gdy zobaczymy jakiś trudny do określenia kształt nasz mózg stara się go zaraz "podpiąc", pod którąś z "szufladek" skatalogowych, znanych pojęć. Tutaj dziwny kształt mógł zostać rozpoznany jako "dziwna" postać. Pozowlę sobie przytoczyć kilka podobnych historii, na temat odziaływania podświadomości w podobnych okolicznościach. Niedawno mojemu narzeczonemu znajomy opowiedział historię, że był na nocce na rybach nad jednymz okolicznych zbiorników wodnych. Siedzi i widzi, że coś jasnego unosi się na wodzie, pomyślał, że ktoś pewnie znowu śmieci nawrzucał. Dalej, wspominał że zaczęło dziać się kilka rzczy, które mozna dwojako rozpatrywać. Ponoć ogień ogniska gasł mu kilkakrotnie i miał problem z jego rozpaleniem. Można to wytłumaczyć siliejszym wiatrem, zbyt przemokniętym drewnem. Dalej, znajomemu wydawało się, że czasem ktoś go woła, po imieniu, czy też tak ogólnie, by zwrócić na siebie uwagę. No, ale wiadomo, noc, przesłyszenia. Za jakiś czas podchodzi do niego dwóch policjantów, przestawiają się i pytają, że zgłoszono im topielca i czy on przypadkiem go nie widział. Okazało się, że te przemieszczające się na wodzie "śmieci" to były zwłoki tego topielca.
Druga historia toczy się projektu jakiego podjęłam się trzy lata temu. W tym celu potrzebowałam wykonać trochę fotografii na starym cmentarzu żydowskim. Był dzień, między godzinami 12-14, wrzesień. Udałam się na miejsce razem z koleżanką, w pewnym momencie odłaczyłam się w boczną alejkę by wykonać kilka ujęć, ona szła główą drogą, swoim tempem. Robię zdjęcia dłuższą chwilę, w pewnym momencie słysze za sobą kroki, czyjąś obecność. Pomyślałam, że Aśka postanowiła do mnie dołączyć, to tam do niej coś gadam. Ale dziwię się, że ona nic nie odpowiada. Odwracam się - a za mną nikogo nie ma, Aśka gdzieś tam w oddali, nikogo w obliżu. I pytanie, czy faktycznie było coś na rzeczy, czy zdawało mi się? Choć to czego doświaczyłam było bardzo wyrazistym odczuciem, w miarę dokładnie mogłam poczuć czyjąś obecość, określić w jakim kierunku stawia kroki. Bać się nie bałam, ani a żadne duchy nie nastawiałam - skupiałam się wyłacznie na fotografowaiu. Poza tym był dzień, jasno, nie byłam sama tylko z koleżanką. A może to był właśnie taki figiel, podświadomości? Bo znajdowałam się w miejscu, nasyconym symboliką śmierci?
Napisano 31.03.2017 - 17:16
Napisano 31.03.2017 - 22:44
Byłam tak zdezorientowana I w takim szoku , że przez chwilę zapomniałam , gdzie mam iść po chwili uświadomiłam sobie , że żeby wyjść muszę przejść właśnie tą alejką, przy której znajduje się grób , gdzie stała ta postać. Biegłam ile sił w nogach przez tę alejkę i nawet po powrocie do domu nie mogłam się uspokoić przez jakiś czas.
Napisano 01.04.2017 - 19:18
Napisano 01.04.2017 - 20:24
Wystarczyło mi kilka sekund , by zorientować się, że to nie jest po prostu jakiś człowiek odwiedzający grób bliskiej osoby, tylko jakaś dzwina o bardzo ciemno zielonej skórze postać, która tam po prostu stała i patrzyła się w moim kierunku
Opis pasuje do kosmity. Musisz sprawdzić czy na cmentarzu nie jest pochowany jakiś przedstawiciel obcej cywilizacji. Więc ten gość widziany przez ciebie postanowił odwiedzić swojego krewnego.
Użytkownik Wszystko edytował ten post 01.04.2017 - 20:24
Napisano 01.04.2017 - 22:52
@Wszystko proszę Cię taki poważny człowiek a takie bzdety wypisuje.
@Midnight92
Ta postać wcale nie musiała być zielona. Zresztą nieważne jaki kolor miała skoro było to zwykłe przewidzenie. Jeśli się bałaś to mogłaś zawołać kogoś, cmentarz nie jest w środku lasu tylko w pobliżu są i chodniki i inni ludzie którzy schyleni, nie widzimy ich zza grobu, a jeśli nawet byłaś sama jak palec to zawsze ma się przy sobie telefon i można zadzwonić do kogoś, nie po pomoc ale aby oderwać się od strachu i skupić myśli na luźnej rozmowie.
Fajne historie, ciekawe, wciągające niektóre jak creepypasta.
Napisano 02.04.2017 - 00:29
Ta postać zaczęła dusić wujka , a ciotka przerażona wybiegła do jedynego pokoju w domu i obudziła wszystkich mówiąc co się stało. Początkowo mało kto jej wierzył, ale po chwili zaczęli się wszyscy modlić, by ta postać odeszła i po niedługim czasie weszli do pokoiku i postaci już nie było.
Czyli po usłyszeniu, że ktoś jest w domu i dusi jednego z domowników, zamiast pobiec sprawdzić co się dzieje, zaczęli się tak po prostu modlić? Dla mnie to jest dość dziwna reakcja.
Użytkownik Lupus28 edytował ten post 02.04.2017 - 00:32
Napisano 02.04.2017 - 18:08
Pierwsza historia, to taka typowa, która balansuje nad przepaścią normalności i paranormalności. Wierzę w energię, tak zwane duchy, ale wydaje mi się, że za te odgłosy odpowiedzialni mogli być sąsiedzi, jeśli macie sąsiadów za ścianą, albo głośno chodząca lodówka. Czasami niektóre lodówki, tak mają, że potrafią nagle puknąć i to bardzo głośno. Jednak nie neguję opcji wystąpienia jakiegoś parazjawiska, bo sama doświadczyłam podobnych atrakcji.
Druga historia, to typowo psychologiczny fakt. Jeśli o czymś myślisz, nawet podświadomie, coś przeżywasz, to słyszysz własne myśli. Jednak tu też nie wykluczam czynnika duchowego, czyli paranormalengo. Sama kiedyś słyszałam muzykę znikąd. Nawet ją nuciłam. Po jakimś czasie usłyszałam piosenkę, która powstała dość dawno. Tytuł to "Rainbow". Uważam, że w jakiś sposób nasza świadomość, potrafi przemieszczać się, pomiędzy różnymi wymiarami rzeczywistości. Równie dobrze rzeczywistość może być dostrajana przez nasz umysł tak, że wiele faktów może być jego twórczością. I to nie jest nic niepokojącego. To naturalne mechanizmy...
Historia na cmentarzu, to już całkowita projekcja umysłu. Idąc przez cmentarz, podświadomie spodziewasz się jakiejś zjawy, ducha, ruchu, kroków... ale powtarzam - podświadomie. Twoje zmysły stają się wtedy bardziej wyostrzone, a bojący się umysł tworzy wizje tego, co może się stać. Wtedy taki człowiek widzi, zamiast białego worka to ducha, zamiast ciemnej foli, to postać odzianą na czarno etc. wiadomo o co chodzi. Tego czego nie zarejestruje zmysł, to mózg to załata i powstaje fikcja, która do złudzenia przypomina rzeczywistość. Lubisz filmy science fiction z obcymi w roli głównej, lub interesujesz się tematyką reptilian?
Czwarta historia, to mi się wdaje, że jest mieszanką, przewidzenia z dorobioną do tego faktu sugestią, która oddziałując na psychikę, stworzyła rzeczywistość.
Piąta historia, to wydaje mi się, była w połowie opisem przestraszonych ludzi. Ktoś nakrył się prześcieradłem i zaatakował. Reszta w popłochu, dorobiła sobie wyobrażenie. Modlili się, to napastnik, zadowolony, że mu się udało, po prostu wymknął się. A ta postać jak spałaś, to może ktoś chciał cię wystraszyć. Ja już nie raz wykorzystałam ten motyw w robieniu paraterroru, na biwakach i takich tam wyjazdach. He he Raz położyłam się w kącie z prześcieradłem na sobie, a jak zbliżały się koleżanki, to zaczęłam się podnosić. Efekt murowany, omal by ze schodów nie pospadały, nie wspomnę już o tym, że swoim piskiem, postawiły wszystkich na równe nogi, jak leci.
A jakie jeszcze przeżyłaś ciekawe para historie?
Napisano 04.04.2017 - 14:41
Nie raz , kiedy byłam sama w domu słyszałam jakieś pukanie lub stukanie , albo np. kiedyś w kuchni na blacie stała mikrofalówka, a na niej szklana cukiernica tak mniej więcej w połowie górnej części mikrofalówki. Nie była na samym brzegu , a mimo to spadła na podłogę chociaż nikt jej nie ruszał , bo byłam wtedy sama w domu i siedząc w pokoju usłyszałam , że coś się zbiło. Wtedy tak bardzo się nie przestraszyłam, bo odgłos rozbicia cukiernicy nie był tak wielki , jak ten na przedpokoju. Początkowo nie wiedziałam co się zbiło. Uznałam , że coś pewnie stało na brzegu czegoś i po prostu spadło. Kiedy weszłam do kuchni i zobaczyłam , że to cukiernica , która była była polożona dosyć daleko od brzegu mikrofalówki zrobiło mi się trochę dziwnie. Jednak po jakimś czasie przeszło mi to uczucie i już o tym nie myślałam. Ogólnie za każdym razem , gdy dzieją się takie rzeczy staram się to sobie tłumaczyć racjonalnie. Nie jestem osobą, dla której najmniejszy huk , jakiś hałas odrazu znaczy , że dzieje się coś paranormalnego. Czasami znajduje racjonalne wytłumaczenia takich zdarzeń, ale czasami nie i wtedy , jeśli nie są one zbyt straszne staram się to ignorować i udawać, że tego nie było.
Powiem ci, że sama myślę podobnie - najpierw staram się szukać racjonalnych wyjaśnień danych sytuacji. A jeśli wyjaśnić się nie da, cóż wytłumazenie nie jest jednoznaczne. Jestem swego rodzaju agnostykiem, jesli chodzi o tego typu historie.Nie uważam, że w każdej historii tego typu jest coś na rzeczy, ale w niektórych coś być jednak może
Tym bardziej, że słyszałam relacje o spadających przedmiotach, które saść nie miały prawa,a jednak tak się stało.
Napisano 05.04.2017 - 15:10
Odnośnie cmentarzy to naprawdę łatwo skojarzyć sobie kształt krzyża lub nagrobku z człekokształtną postacią, szczególnie w nocy, gdzie oświetlają je płomienie zniczy. Ciemnozielony kolor? Mech osadzający się na marmurowych nagrobkach, drzewach lub po prostu zielone znicze, które dają zieloną poświatę.
Jestem ciekaw czy dalej mieszkasz domu? Czy te zjawiska dalej mają miejsca?
Napisano 06.04.2017 - 09:40
Szkoda, że w temacie robi się zastój (ze strony autorki). Mimo, zainteresowania niektórych czytelników kolejne historie się nie pojawiają Podobnie rzecz się ma z tematem o rzeźniku ze Szczecina - temat się zapowiadał dobrze, na razie cisza. Ale dajmy autorkom czas.
Odnośnie tematu, co jeszcze chodziło mi po głowie, a co chciałam dodać to fakt tego stukania, o którym wspomniała autorka. Było to już bodajże wyjaśnione tutaj na forum - to praca konstrukcji budynku, a jak sama autorka wspomniała, mieszka ona w bloku, zatem wytłumaczenie to by się zgadzało
0 użytkowników, 1 gości oraz 0 użytkowników anonimowych