Nie rozumiem jak czytanie można zaliczyć do ubytku w rozumieniu ale nie będę dopytywał, bo nie o tym rozmawiamy w tym temacie.
Wytłumacz mi jednak jedną rzecz - jak to możliwe, że w jednym zdaniu uważasz za chorobę coś, co w następnym zdaniu określasz jako wolny wybór?
No właśnie a homoseksualizm to choroba jak pedofilia. Jednak co chcę powiedzieć - to jest moja opinia i zdanie, sam mieszkam w Holandii i w pełni toleruje dorosłych ludzi, którzy dokonali takiego wyboru.
Mam rozumieć, że jest to choroba, którą dobrowolnie "zarażają się" (sic!) ludzie?
Na zasadzie - wstaję w poniedziałek rano i myślę sobie: "Nudy - no to może zachoruję sobie na homoseksualizm".
A może łapią ją jak przeziębienie?
I skoro taką samą (według ciebie) chorobą jest pedofilia,
homoseksualizm to choroba JAK pedofilia
to wygląda na to, że pedofile (zgodnie z tym, co napisałeś o homoseksualizmie) również dobrowolnie podejmują decyzję o np. uprawianiu seksu z dziećmi, albo zarażają się tym od kogoś. Dobrze to odczytałem?
I jeszcze prosiłbym o rozwinięcie tego fragmentu:
(homoseksualizm) też sam w sobie potrafi być szkodliwy dla społeczeństwa bo ja nie widzę siebie i dziecka na paradzie homo jako przechodni w bliskim otoczeniu.
w kwestii - na czym konkretnie, w opisywanym przypadku polega "szkodliwość społeczna" homoseksualizmu?
No, przecież chyba nie na tym, że ty nie widzisz siebie i dziecka na paradzie homoseksualistów jako przechodniów - tak przynajmniej zrozumiałem ten dość karkołomny gramatycznie wywód ( ze szczególnym uwzględnieniem tego fragmentu: na paradzie homo jako przechodni w bliskim otoczeniu )
Ja rozumiem, że zarówno ty jak i twoje dziecko, jesteście częścią społeczeństwa ale jeżeli uważasz, że sam fakt iż stoisz blisko parady homoseksualistów jest już szkodą samą w sobie (szkodą, która wyrządza homoseksualizm), to może po prostu trzeba stanąć nieco dalej albo w ogóle na takie parady nie chodzić?
I uwierz mi - zawsze staram się jak mogę czytać ze zrozumieniem ale czasami, no czasami to ja po prostu nie daję rady, bo to co czytam przerasta moje zdolności pojmowania. Do czego przyznaję się bez bicia.