A jeśli ktoś jest niewidomy od urodzenia, to nie będzie wiedział, że kobieta która się wypowiada , płacze. Jeśli takiej osobie poleci łezka, to musi to mieć jakieś telepatyczne oddziaływanie. A telepatia też ma jakieś odniesienie do ciała?
Napisano 05.04.2017 - 19:57
@Wszystko
No ale jak ma usłyszeć łzy? A kichanie, kiedy ktoś kicha też byś tak tłumaczył? U mnie nawet jak mój Shadow kichał, to ja razem z nim, zawsze. Rodzice mieli ubaw i zawsze jak siedzieli w innym pomieszczeniu to zgadywali, kto kiedy kichał... Ja czy Shadow he he
@Aidil
Kiedy współodczuwasz, to reagujesz czasami podobnie, bo nagle czujesz to co czuje ta druga osoba. Jeśli jesteś empatką to wiesz o co come on. Ktoś płacze bo stracił pracę, to empata automatycznie stawia się na miejscu tej osoby. Nagle nachodzi go uczucie, że sam stracił pracę i wczuwa się w to. Zarazem już wie, co czuje ta osoba.
Empata może być dobrym aktorem.
Napisano 05.04.2017 - 20:18
@Aidil
Kiedy współodczuwasz, to reagujesz czasami podobnie, bo nagle czujesz to co czuje ta druga osoba. Jeśli jesteś empatką to wiesz o co come on. Ktoś płacze bo stracił pracę, to empata automatycznie stawia się na miejscu tej osoby. Nagle nachodzi go uczucie, że sam stracił pracę i wczuwa się w to. Zarazem już wie, co czuje ta osoba.
Empata może być dobrym aktorem.
Aktor możne być empatyczny ale nie musi wystarcz by umiał zagrać to co reżyser od niego oczekuje.
Współodczuwanie to nie reakcja na bodźce. Współodczuwanie to nie akcja - reakcja, pewnie myślisz o odruchach Pawłowa.
To ty wiesz czy jestem empatka czy nie, ale poważnie, współodczuwanie to nie wchodzenie w czyjeś buty lecz umiejętność współodczuwania, bez potrzeby realizowania czyjegoś życia.
ps. co za słowo - empatka ... heh
Użytkownik Aidil edytował ten post 05.04.2017 - 20:19
Napisano 05.04.2017 - 20:41
Empatka - to moje słowo he he
Współodczuwanie, to jest wchodzenie w czyjeś buty. Może nie życie czyimś życiem, ale umiejętność odczuwania tego samego, co druga osoba.
Jeśli aktor nie stanie się osobą, którą gra, to nie zagra jej dobrze.
Ja pisze powieść w której, występują całkowicie odmienne osobowości... Jedną jest 18 letnia ofiara szkolnego mobbingu, a drugą niebezpieczny człowiek, który dowodzi mroczną organizacją. Ona jest wrażliwa, delikatna, miła i dobrze wychowana. On jest pewny siebie i nie liczy się z uczuciami swoich ofiar. Gdybym nie posiadała empatii to trudno by mi było stworzyć te postacie, jeśli nigdy nie byłam ofiarą szkolnego mobbingu, ani wyrachowanym darksiderem. Jednak patrząc oczami tych postaci i przyjmując ich punt widzenie, nie było to takie trudne.
Napisano 05.04.2017 - 21:01
Empatka - to moje słowo he he
Współodczuwanie, to jest wchodzenie w czyjeś buty. Może nie życie czyimś życiem, ale umiejętność odczuwania tego samego, co druga osoba.
Jeśli aktor nie stanie się osobą, którą gra, to nie zagra jej dobrze.
Ja pisze powieść w której, występują całkowicie odmienne osobowości... Jedną jest 18 letnia ofiara szkolnego mobbingu, a drugą niebezpieczny człowiek, który dowodzi mroczną organizacją. Ona jest wrażliwa, delikatna, miła i dobrze wychowana. On jest pewny siebie i nie liczy się z uczuciami swoich ofiar. Gdybym nie posiadała empatii to trudno by mi było stworzyć te postacie, jeśli nigdy nie byłam ofiarą szkolnego mobbingu, ani wyrachowanym darksiderem. Jednak patrząc oczami tych postaci i przyjmując ich punt widzenie, nie było to takie trudne.
Rysowanie postaci to duża umiejętność ale jak wiadomo wielu się na tym wykłada, nie zamierzam pisać dlaczego. Umiejętność współodczuwania nie jest podstawowym kryterium by osiągnąć ten sukces. Jest to ten rodzaj uczuć który możne być pomocny ale tylko tyle.
Współodczuwanie gdyby rozpisać graficznie przebiega, moim zdaniem, równocześnie z obserwacją to pozwala na "nie wchodzenie w czyjeś buty". Co przez to rozumiem?
Osoba chodząca w czyjeś buty musi przeżyć całą historię obserwowanej osoby osobiście. Możemy to także zaobserwować u osób które popełniają błędy swoje wielokrotnie, bez refleksyjnie, bez umiejętności obserwacji siebie.
Napisano 05.04.2017 - 21:09
Mi chodziło przede wszystkim o zrozumienie takiej osoby. Przykładowo, rozmawiasz z kobieta, której córka wyjechała do Włoch i bardzo sie martwi o córkę. To ty nie patrzysz na nią pustym wzrokiem, ale wchodzisz w jej buty, aktualnie w tej chwili i czujesz to co ona czuje. Twój organizm zaczyna reagować podobnie, jeśli mu na to pozwolisz.
Napisano 05.04.2017 - 22:12
Nieprawda, czujesz to co czułabyś ty w sytuacji kiedy to twoje dziecko wyjechałoby do Włoch. To zasadnicza i podstawowa różnica między tobą i innym człowiekiem. Możesz się oszukiwać, że wasze uczucia są w tej chwili takie same, ale to błąd ponieważ każdy człowiek jest skonstruowany inaczej. Czujesz w takiej sytuacji zmartwienie podobnie jak ona, ale w innym stopniu w zależności od różnic charakterów, przeżyć między wami, światopoglądu itp. Ciekawe jest to, że czasami ludzie podchodzą empatycznie do osób według nich poszkodowanych; chorych, biednych, niepełnosprawnych kiedy te osoby wcale nie są nieszczęśliwe, ale cieszą się życiem i każdy dzień witają z uśmiechem na twarzy. Są to błędnie odebrane uczucia innej osoby, bazowane na twoim postawieniu się w sytuacji tej osoby z zachowaniem twojej tożsamości. Zawsze stawiając się w sytuacji jakiejś osoby myślisz sobie co czułbym w jego sytuacji, co myślałbym na jego miejscu. Zawsze w tych wyobrażeniach pojawiasz się ty, wyobrażasz sobie tak naprawdę siebie z obecnym charakterem, wspomnieniami na miejscu tej osoby. Świadomie czy nieświadomie robisz to. Empatia nie jest naprawdę tak ważna jak się mówi. Skoro w sytuacji kiedy chcesz sobie wyobrazić co czuje dana osoba w tej chwili wyobrażasz sobie siebie samego w sytuacji tej osoby znaczy to tyle, że myślisz w zasadzie tylko o sobie. A wtedy okazuje się, że egoizm jest ważniejszą cechą od empatii nawet u tych najbardziej empatycznych ludzi. A to dlatego, że żeby okazać trochę empatii trzeba wykrzesać z siebie trochę egoizmu, pomyśleć tylko o sobie w sytuacji w jakiej jest nasz rozmówca. Trochę to pogmatwane, ale ten kto ma zrozumieć ten zrozumie o co chodzi. W zasadzie chodzi o to, że nie da się określić o czym myśli nasz obiekt, co czuje w tej właśnie chwili. Jedyną drogą byłoby porzucenie swojej tożsamości i przybranie tożsamości naszego obiektu; wszystko co rozumiemy przez tożsamość. Tożsamości niestety porzucić się nie da, ale ładnie i filozoficzne to brzmi. My z zachowaniem swojej tożsamości możemy się jedynie domyślić co czuje obiekt, czasem nam się uda innym razem nie. Wszystko zależy od naszej interpretacji, która może być poprawna lub błędna. Możemy też nadinterpretować stan obiektu w jakim się znajduje.
Użytkownik Ożywieniec edytował ten post 05.04.2017 - 23:20
Napisano 06.04.2017 - 06:57
Mi chodziło przede wszystkim o zrozumienie takiej osoby. Przykładowo, rozmawiasz z kobieta, której córka wyjechała do Włoch i bardzo sie martwi o córkę. To ty nie patrzysz na nią pustym wzrokiem, ale wchodzisz w jej buty, aktualnie w tej chwili i czujesz to co ona czuje. Twój organizm zaczyna reagować podobnie, jeśli mu na to pozwolisz.
Otóż nie, wysłuchałabym co ma do powiedzenia ta osoba, przecież mógłby być to też ojciec tego dziecka. Poza tym, w imię czego miałabym w trakcie przypadkowych spotkań płakać, czy śmiać się. Empatia inaczej współodczuwanie nie oznacza wspólne przeżywanie czegoś, podobnie jak degustacja nie znaczy wspólne jedzenie.
Masz rację że można i jeśli się chce to się coś robi. Można coś smakować i można się obżerać. Przyjrzyj się temu, można się czymś delektować lub stać się niewolnikiem jedzenia. To ono zaczyna rządzić twoim życiem. Podobnie jest ze złe zrozumianą empatią.
Napisano 06.04.2017 - 20:26
Przecież to logiczne, że empata, nagle nie zmieni swojej osobowości w osobowość, z którą, że się tak wyrażę, się łączy. Przecież to logiczne. W sumie, jednak istnieje taka szansa, jeśli empata zna historię tej osoby i jest w stanie wyobrazić sobie, jak ta historia mogła wpłynąć na punkt widzenia danej osoby. Przykładowo, ja pochodzę z rodziny, gdzie zawsze jest kasa, a rodzice niedawno kupili mi audi a8 v10, a jak poproszę o kasę na to by na przykład polecieć do USA, to robią mi przelew. Trzymam się z podobnymi do mnie... i pewnego dnia na swojej drodze, spotykam biednego chłopaka, z biednej dzielnicy. Prawda, że wielu szczęśliwie urodzonych miało by problem z wejściem w buty tego młodego człowieka? Chociaż by z tego względu, że dla takiego kogoś, byłoby to całkowicie coś nowego z czym taki bogaty nie miałby wcześniej styczności. I tu właśnie można poznać ematę. Nie chodzi o to by stać się takim samym człowiekiem, ale o to, by poczuć, to co czuje ta osoba. Empatia, to nie jest przybierania osobowości danej osoby, ale jest to umiejętność wejścia w daną osobę, w jej buty i jak najbardziej trafne zrozumienie jej uczuć, emocji. Wiadomo, że nikt nie jest w stanie stać się nagle kimś innym. No chyba, że jest kimś kto pisze powieść, albo scenaruysz filmowy, no to wtedy musi się przełączać na różnych bohaterów, takie artystyczne bordeline, gdzie wymagane jest przyjmowanie punktu widzenia, osobowości i bagażu przeszłości, danego bohatera.
Napisano 07.04.2017 - 12:19
Przecież to logiczne, że empata, nagle nie zmieni swojej osobowości w osobowość, z którą, że się tak wyrażę, się łączy. Przecież to logiczne.
Jak na razie logiczne jest tylko to że o tym wyłącznie piszesz teraz ty. Nikt nigdy i nigdzie nie zmienia swojej osobowości. Empatia o której tutaj mowa czyli innymi słowy współodczuwanie nie jest drogą do zmiany czegokolwiek a tym bardziej do zmiany osobowości.
Napisano 07.04.2017 - 12:52
Piszesz o osobowości czy charakterze?
Do czego dążysz i czemu ma służyć ta propozycja. Gwoli ścisłości zadam ci @Wszystko pytanie - Byłeś z pomocą humanitarna w Afryce? byłeś gdziekolwiek z pomocą humanitarną?
Nic o mnie nie wiesz, nic nie wiesz czym się zajmuję, nic nie wiesz o moich projektach, poza tym kończę wymianę zdań na temat empatii czyli współodczuwania.
0 użytkowników, 2 gości, 0 anonimowych