Zdarzenie mało miejsce (pożar) w 64 r.n.e. a Tacyt urodził się w roku 55 n.e. , więc istnieje prawdopodobieństwo, że słyszał o całym zdarzeniu bez zatartych czasem szczegółów. Jako historyk miał prawdopodobnie nieograniczony dostęp do archiwów państwowych, dzięki czemu jego książki obfitują w fakty i doskonałą chronologię. Autor starał się być obiektywny, pisząc bez stronniczości i korzystając z wiarygodnych źródeł. Dzieła Tacyta dotyczą okresu od 14 do 70 roku n.e. i poświęcone są głównie legionom rzymskim pierwszego wieku n.e., biorącym udział w wojnach, kampaniach i bitwach tamtych czasów. Tacyt wymienia dowódców, oficerów, a także legionistów. Praktycznie nie popełniał błędów w swoich pracach.
Osobiście skłaniam się również ku poglądowi, że posądzenie Nerona o podpalenie Rzymu wynikało z nienawiści do niego. Plotka o Neronie podpalaczu była wśród arystokratów tak uporczywa, że w III w. powtórzył ją wybitny historyk Kasjusz Dion (ur. w 163 lub 164 r., zm. w 235). Jego zdaniem cesarz rozkazał pretorianom, by udawali pijanych i podpalali miasto, a sam miał obserwować spustoszenie z tarasów pałacu na Palatynie. Patrząc na pożar, nie przestawał śpiewać i grać.
Jedna z tez mówi o tym, że podpalaczami Rzymu mieli być chrześcijanie, ale...
Od 6 r. p.n.e. ochroną przeciwpożarową i zachowaniem porządku w Rzymie zajmowała się specjalnie do tego powołana straż miejska (cohors vigilum). W tak wielkiej metropolii zapewne wybuchało kilka pożarów dziennie, a niektóre musiały być groźne. Strażnicy z pewnością nauczyli się radzić sobie z nimi.
Opierając się na opinii strażaków, Hurst przypomina, że w przypadku gwałtownego rozprzestrzeniania się ognia niszczy się pewne obiekty, zwłaszcza o dużej wysokości, bo inaczej ogień może roznosić się jeszcze łatwiej.
Wspomniani przez Tacyta ludzie, którzy na rozkaz ciskali głownie, mogli być więc strażakami z cohors vigilum. Z kolei to, że ogień od pewnego momentu rozprzestrzeniał się w różnych kierunkach (np. pełzł od nasady do szczytu wzgórz), nie jest dowodem na ustawiczne podpalanie w wielu miejscach. W wielkich pożarach do takich sytuacji dochodzi często.
Zdaniem Hursta fakt, że w pożarze został zniszczony kosztowny Domus Transitoria, świadczy o tym, iż Neron nie mógł zlecić podpalenia. Cesarz był człowiekiem złym i próżnym, ale nie obłąkanym. W pałacu były cenione przez niego obrazy i rzeźby, których z pewnością nie chciał utracić.
Tenże Hurst uważa, podobnie jak większość współczesnych historyków, że kataklizm spowodował nieszczęśliwy wypadek. W sklepach otaczających Circus Maximus wiele było materiałów łatwopalnych: lamp oliwnych, mebli, tkanin. Wystarczyło jedno ognisko pożaru, by przy porywistym wietrze ogień zaczął się gwałtownie rozprzestrzeniać.
Relacja Tacyta jest jednym z pierwszych pozachrześcijańskich źródeł, w których została opisana nowa religia. To właśnie na przekazie autora "Roczników" Henryk Sienkiewicz zbudował fabułę "Quo vadis". Ale opowieść o pierwszym prześladowaniu chrześcijan jest u Tacyta dość skąpa.
Pisze on, że cesarz chciał zdjąć z siebie odium winy, którą mu powszechnie przypisywano, szukał kozła ofiarnego i wreszcie:
Dotknął najbardziej wyszukanymi kaźniami tych, których znienawidzono dla ich sromot, a których gmin chrześcijanami nazywał. Początek tej nazwie dał Chrystus, który za panowania Tyberiusza skazany został na śmierć przez prokuratora Poncjusza Piłata, a przytłumiony na razie zgubny zabobon znowu wybuchnął, nie tylko w Judei, gdzie się to zło wylęgło, lecz także w stolicy, dokąd wszystko, co potworne albo sromotne, zewsząd napływa i licznych znajduje zwolenników.
Schwytano więc naprzód tych, którzy wiarę tę publicznie wyznawali, potem na podstawie ich zeznań ogromne mnóstwo innych i udowodniono im nie tyle zbrodnię podpalenia, ile nienawiść ku rodzajowi ludzkiemu.
Jak widać, Tacyt nie znosił chrześcijan nie mniej niż Nerona. Zauważył jednak, że zabrakło dowodów na to, że nosiciele "zgubnego zabobonu" naprawdę podpalili miasto. Mimo to Neron postanowił dokonać publicznej egzekucji.
No i teraz to moje ale..
Zdaniem prof. Gerharda Baudy'ego, filologa klasycznego z Uniwersytetu w Konstancji, trzeba brać pod uwagę apokaliptyczne oczekiwania pierwszych chrześcijan. Baudy dowiódł, że po 40 r. n.e. w Egipcie krążyły przepowiednie wiążące koniec świata ze zniszczeniem miasta Rzymu. Chrześcijanie mogli takie proroctwa łączyć z własnym przekazem religijnym.
Świadectwem takiego połączenia jest choćby powstała już pod koniec I w. Apokalipsa św. Jana. Jedną z postaci w niej występujących jest Wielka Nierządnica siedząca na szkarłatnej siedmiogłowej Bestii (jasna aluzja do siedmiu wzgórz Rzymu). W czasach Nerona podobne opisy mogły krążyć wśród chrześcijan mieszkających w ubogich dzielnicach Rzymu.
Baudy uważa, że chcąc przyspieszyć powtórne przyjście Chrystusa, chrześcijanie mogli podpalić Rzym. Nie przypadkiem Rzym zaczął płonąć 19 lipca - w czasie pierwszego pojawienia się Syriusza na letnim niebie. W zbadanych przez Baudy'ego egipskich przepowiedniach światło Syriusza łączone było z końcem czasów.
Hipoteza jest kontrowersyjna, bo brakuje jednoznacznych dowodów, że chrześcijanie chcieli zniszczyć stolicę. Ale jeśli nawet Rzymu nie podpalili, to pożar musiał ich napawać radością. Wśród ogólnego chaosu wyznawcy Chrystusa mogli głośno okazywać radość, a ich niezrozumiała reakcja mogła przyczynić się do tego, że Neron uznał ich za winnych popełnienia zbrodni i zasługujących na śmierć.
Jednak konkluzja historii była ostatecznie inna. W 68 r. Neron został zmuszony do samobójstwa. A chrześcijaństwo z czasem stało się w Rzymie religią dominującą.
Przepraszam wszystkich za offtop, ale ten fascynujący wątek jest niejako częścią całego tła dotyczącego Jezusa. Oczywiście postem Zaciekawionego poczułem się wywołany do tablicy.