@Wszystko
Ale ja nie mówię o tym czy coś się podoba, czy nie. Ja mówię o czym innym, czymś bardziej podświadomym. Załóżmy spotykam osobę, mężczyznę, który jest mega przystojny i bardzo miły, ale pomimo, że ma wszystko co powinien mieć i bardzo się stara, to w jego towarzystwie dziwnie się czuję i najchętniej bym już sobie poszła. Czuję, że coś mnie przytłacza, pomimo, że człowiek ten nie próbuje się narzucać. Wszystko jest o'k, ale coś, nie wiadomo co, odpycha mnie od tej osoby. Kiedyś miałam odwrotna sytuację. Pewien znany piosenkarz, nigdy nie budził we mnie sympatii. Nie podobała mi się jego muzyka i teledyski. Nigdy nie przepadałam za muzyką disco. Jednak zaproszona, przez koleżankę, pojechałam. Zrobiłam to dla niej. Gdy zamieniłam z nim pierwsze słowa, to nagle poczułam się, tak jakbym znała go od x lat. Całkowity luz. Taki odbiór na tych samych falach i...nawet polubiłam go Oglądając jego teledyski, wywiady, wypowiedzi etc. to wolałam to wyłączyć, ale gdy go spotkałam osobiście to... polubiłam go i nie miało to nic wspólnego z jego zachowaniem i wypowiedziami. To coś nie było zależne od niczego.
@skittles
By wykazać istnienie takiego zjawiska wystarczy zwykły, odpowiednio zaplanowany eksperyment bez żadnego sprzętu + analiza statystyczna wyników. Dzięki temu można by się dowiedzieć, czy "negatywne myśli" korelują z cudzym "nieszczęściem".
Wcale nie. Jeśli badasz osobę, która oddziałuje na inną osobę, musisz zmierzyć, czy jest ona w stanie wysłać tyle negatywnego bodźca, i jaki jest poziom przesyłu. Musisz to sprawdzić, bo dana osoba może nie potrafić, koncentrować energii na celu. Wtedy ofiara nie odczuje wpływu. Powiecie, że zjawisko nie ma miejsca i obalicie to. Tymczasem osoba badana, mogła udowodnić, że wyemitowała tą energię, tylko jej nie przekazała. Prawie nikt tego nie potrafi. Poza tym, bez odpowiednich urządzeń pomiarowych, można sfałszować wyniki (bodźce zewnętrzne).
Użytkownik Endinajla edytował ten post 24.05.2017 - 18:47