pewnie miał twarz Leonardo DiCaprio
Tiaaa....
A skąd ten pomysł, że Leo mi się podoba, hę? :surprised:
Podoba mi się ktoś całkiem inny o całkiem innym typie urody:]
Wracając do tematu, każdy z nas ma swego Anioła Stróża, bez wzglądu na to czy w niego wierzy czy też nie.
Ależ ja tylko żartowałem :ojej:
A nawiązując do tematu to być może miałem kontak ze swoim aniołem stróżem :-D opisałem go w temacie "Co 40sekund ktoś na świecie popełnia samobójstwo"
To dość długie opowiadanie ale myślę że całkiem ciekawe:
"ja 3 lata temu rozważałem popełnienie samobójstwa,trwało to dość długi czas i niedawało mi to spokoju,wtedy jako totalny ateista niewierzyłem w życie pośmiertne a miałem już wszystkiego dość,niebędę sie tu rozdrabniał ale gdy byłem pewny i sobie już zaplanowałem mniej więcej termin kiedy i jak mam to zrobić(skoczyć jak znajomy z góry Sokolica) to granica między życiem a śmiercią zaczynała się coraz bardziej zanikać i wtedy zaczęły się dziać bardzo dziwne rzeczy na pograniczu paranormalnej paranoii,niewiem jak można taki stan nazwać ale opiszę to wam opisując siebie troche bliżej to może mnie zrozumiecie.Otóż często miewam prorocze sny i potrafię je już podczas ich trwania bardzo trafnie odizolować od zwykłych(fantazyjnych),niestety większość z nich da się powiązać z życiem dopiero w chwili spełnienia(np.zamach WTC,początek wojny) choć zdarzało mi sie przewidzieć tez znaczenie wizji odrazu-poprostu wiedziałem co on oznaczał(jak np.problemy z kumplem które skończyły się w sądzie:)) no i do tego zmierzam że gdy myślałem o śmierci różne dziwne rzeczy i sny się nasiliły.Po raz pierwszy w życiu miałem prorocze sny dotyczące życia pozagrobowego-wiem to na 100%,przekonało mnie to i zmieniło nie do poznania :-D pierwsza wizja senna to był mój własny pogrzeb,oczywiście niejestem tu w stanie oddać klimatu tego zdarzenia tu na forum ale unosiłem się ponad swoim grobem widziąc(NIE oczami!) dookoła wszystkich z pogrzebu i swiat w szarych smutnych barwach,płakającego ojca itp,niebyłem już ciałem materialnym ale tak jakby pamięcią-świadomością spokojną i wolną od bólu(troche smutną),gdy się obudziłem zaczełem sobie zadawać pytanie dlaczego to widziałem i wysunełem wnioski że duchy i dusza naprawde istnieją.Nic od tamtej pory niesiedziało mi na głowie tak jak zagadnienie czy istnieje niebo i piekło ponieważ jako katolik z młodych lat wiem że ksiądz gadał-"samobójcy idą prosto do piekła"-troche mnie to przeraziło i odsuneło od planu autodestrukcji ;-) I po kilku tygodniach miałem następną wizję,trochę bardziej przyjemną
i rozwiewającą moje wszelkie obawy.Znalazłem się w raju.Była to bujnie pokryta florą i fauną dżungla,panował wszech ład i pożądek jaki można sobie tylko wymarzyć,czułem się
wspaniale i zanim zaczełem się zastanawiać nad czymkolwiek to podjechał do mnie potężny rycerz na pięknym koniu,miał przecudownie zdobioną zbroje i hełm(konik też) i kazał mi podążać za nim,trwało to dość długo,weszliśmy w coraz większe ogromne zarośla i bagna aż stanął-wskazał palcem i powiedział"czy na pewno chcesz tam iść?" Popatrzyłem się w kierunku wskazanym przez niego i zobaczyłem wyłaniającą sie z zarośli górkę,na niej była budowla bardzo przypominającą piramidę cywilizacji Majów,taka kilku piętrowa a z jej małego najwyższego poziomu wydobywały się ogromne czarne kłęby dymu i czuć było(słychać?) jęki i cierpienie potępionych,jakby ktoś cały stadion z trybunami podpalił

: ,po tym widoku sen się skończył ale wiem dobrze jakie było przesłanie tej wizji i dziękuję temu rycerzowi(aniołowi?) za ten znak
![:]](https://www.paranormalne.pl/public/style_emoticons/default/pleased1.gif)
odmieniło to całkowicie moje życie.Peace

"