Nie widziałam nigdy mojego anioła stróża, ale kilka razy kiedy czułam się naprawdę źle, to czułam jego obecność, uspokajającą i taką... kojącą. Jakby mnie nagle ktoś otulił i uspokoił. Poza tym jak patrzę na moją przeszłość, to miałam tyle sytuacji, w których mogłam zginąć, a pomimo tego żyję, że nie da się tego inaczej wytłumaczyć, bo prawdopodobieństwo, że przeżyłabym tyle razy jest naprawdę znikome- statystycznie rzecz biorąc. I to mam na myśli bardzo realne wydarzenia, które miały miejsce. Poza tym, nie wiem, czy przypisywać to mojemu aniołowi stróżowi, czy nie, ale któregoś razu śniło mi się coś bardzo dziwnego: stałam w loży, w teatrze, patrzyłam na przedstawienie, ale byłam myślami bardzo daleko. Czułam się... nawet nie smutna, a zrozpaczona, tak całkowicie. I zła, bardzo wściekła na to co się stało, że spotkało to właśnie mnie, że los był tak okrutny- a równocześnie nie chciałam o tym myśleć. Byłam wrakiem. Potem przeniosłam się do innego miejsca, stałam między drzewami na padoku (jeżdżę konno od lat, jest to jedyna rzecz, którą tak naprawdę kocham) i patrzyłam na skaczącą konno przez przeszkody dziewczynę, jeżdżących na drugim padoku ludzi. Czułam się zrezygnowana, smutna, nie wiedziałam co mam dalej robić ze swoim życiem, nie widziałam po prostu sensu. Zazdrościłam tym ludziom wokoło, że ich czeka jeszcze przyszłość, a ja nie mam przed sobą nic. Nie chciałam jednak myśleć o wypadku, odsuwałam to od siebie, koncentrując się raczej na zazdrości i smutku. A potem zobaczyłam swoją twarz, zakrytą stalową maską z dziurami- nie wiem, co się z nią stało, wiedziałam tylko, że była strasznie zmasakrowana. Obudziłam się dosłownie łkając, nie mogłam złapać oddechu, prawie krzyczałam, byłam przerażona, trzęsłam się ze strachu, wpadłam w histerię, bo byłam pewna, że nie mam twarzy- przy tym było mi tak strasznie żal, że mnie to spotkało. Nie umiem wytłumaczyć tych uczuć, nie da się tego opisać. Następnego dnia się dowiedziałam, że pewna jasnowidzka powiedziała komuś, że mam nie wychodzić z domu któregoś tam, bo potrąci mnie auto i zniszczy mi twarz, niszcząc równocześnie wszystko inne, także rodzinę- bo moi rodzice będą zdesperowani, żeby to naprawić. Opisała dokładnie moją drogę do domu, miejsce na którym to się stanie, wszystko. A ja od razu pomyślałam sobie, że o tym wiedziałam, bo już to widziałam. Byłam do tego stopnia przerażona potem, że jak któregoś razu (przed tą datą wypadku) poszłam do koleżanki na imprezę, gdzie był alkohol, to wpadłam w histerię i nie mogli mnie uspokoić, telepałam się z przerażenia. Nie życzę nikomu takich przeżyć, takiego czystego strachu.
Nie wiem, czy był to mój anioł stróż, ale wierzę w niego i wiem, że mi pomaga

no i często czuję jego obecność